Posłanka Iwona Arent w oficjalnym dementi zaprzeczyła, jakoby była ładna. Tym samym ostatecznie rozstrzygnięte zostało kolejne fundamentalne zagadnienie z dziedziny polityki regionalnej. Lud warmińsko – mazurski po prostu nie posiada się ze szczęścia.
Potwierdzone zostało też po raz wtóry prawo naturalne, że kobieta w polityce musi być szpetna jak rachunek za prąd; kto widzi ją inaczej – tego pod sąd. Niejako przy okazji heroiczny wyczyn naszej heroiny przyczynił się do powstania określonego fermentu pośród parlamentarzystów ziemi tutejszej. Oto bowiem zwolnił się tron dla najpiękniejszej. Oby z tego jakiejś wojny nie było.
POSEŁ IWONA ARENT POZYWA ADAMA SOCHĘ ZA SEKSIZM
*
Pan prezydent Grzymowicz od jakiegoś czasu pisuje do mnie listy, z których generalnie wynika, że w mieście jest fajno. Ja tam nie wiem, bo w sumie mało bywam. Ostatnio pan prezydent skrobnął do mnie w temacie segregacji śmieci informując, że postanowił ufundować mi poza workiem zielonym, workiem żółtym, workiem czarnym oraz workiem niebieskim jeszcze jeden worek, ale niestety, nie napisał jakiego koloru. Ten worek bez koloru ma być na popiół, bo od teraz ja mam sortować popiół, bo pan prezydent tak właśnie chce, a przecież nie jest ważne co ja chcę, tylko ważne jest, że pan prezydent czegoś chce.
I to na pewno nie jest ostatnie słowo pana prezydenta, bo w kolejce do sortowania czekają: pampersy używane (nikt nie wie, czy to odpad naturalny, czy może jednak sztuczny), nakrętki gwintowane w układzie calowym oraz tytuły naukowe (szczególnie te ostatnie strasznie zamulają). No cóż, słuszną linię ma nasza partia.
*
Strasznie zaciekawiło mnie, że segregacja popiołu będzie całkowicie bezpłatna. To jednak fenomen w dzisiejszym świecie, że można wyprodukować cokolwiek (choćby worki foliowe) za darmo. Że za darmo jeżdżą samochody, które te wypełnione popiołem worki będą po mieście zbierać i gdzieś tam wywozić, no i że znajdzie się tylu ludzi, którzy zupełnie za darmo - miesiąc po miesiącu, rok po roku, dom po domu - będą te worki zbierać, tachać, przewalać... Ekonomiczny Nobel pan prezydent ma jak w banku.
Wydaje się nadto, że wynalezioną, a wciąż nie opublikowaną metodę darmową można by z korzyścią dla wszystkich co nieco rozpowszechnić. Dlaczego by darmowego cudu nie zastosować do wywozu śmieci w ogóle ? Może zarażony tak znamienitym przykładem ratusz też zacznie pracować za darmo ? Przecież o tyle byłoby to prostsze, że do tego nawet tych darmowych worków nie potrzeba.
*
Nasza władza ma nie tylko pomysły, ale i szacunek dla obywatela (Boże mój, jak my się tym ludziom odwdzięczymy?) Pan prezydent bowiem o decyzji z popiołem nie tylko poinformował, ale i uzasadnił. Otóż „selektywna zbiórka popiołu [...] wynika z technologii stosowanej w Zakładzie Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych”. Cóż, cytata dowodzi po raz kolejny, że nasze miasto znajduje się w ścisłej czołówce wszechpostępu.
W skali krajowej mieliśmy jak dotąd ministrów, którzy nie radzą sobie z ministerstwem, nauczycieli, którzy nie radzą sobie z nauczaniem, lekarzy, którzy nie dają już rady z pacjentami oraz np. prezydenta, który kompletnie nie radził sobie z własnymi wąsami. My, do tego wszystkiego mamy jeszcze spalarnię, która sobie nie radzi ze spalaniem.
Zaraz okaże się, że olsztyńska „technologia stosowana” spalania śmieci poza popiołem wyklucza nadto wysoką temperaturę oraz obecność odpadów. I już będzie zupełnie jak w ratuszu, w którym gdyby nie te papierzyska i nie ci pałętający się petenci, to wszystko by grało.
Z niejakim zadowoleniem stwierdzam, że moje wiejskie palenisko, aczkolwiek pozbawione jakiejkolwiek technologii, jakoś sobie radzi ze spalaniem, popiołem a nawet ratuszowymi drukami.
*
Z drugiej strony, ten Olsztyn to jednak straszliwy zaścianek. Kiedy idzie o sprawy jedynie słuszne, np. „marsz szmat” (jak same siebie pieszczotliwie nazywają feministki) albo o bój o Polskę dla cwaniaków i kombinatorów (podejmowany przez niejaki KOD), to frekwencja nieodmiennie osiąga do w porywach sześciu uczestników na raz (co do jednego zresztą wyglądających na pięknie niezorientowanych). W każdym bądź razie, gdyby nie kłębiące się media oraz zabezpieczające iwent służby, trudno byłoby rzecz w ogóle dostrzec, tudzież odróżnić od pana Stacha, który wraz z kilkoma kolegami oczekuje na otwarcie sklepu monopolowego. Liczebność oraz wywołany bezsensem egzystencji grymas twarzy -identyczne. Natomiast gdy do działania biorą się papiści, smoleńczycy, albo jak ostatnio pseudokibice, to zgromadzenie sięga bez problemu kilku setek ochoczych uczestników. No i co tu z takimi począć ? „Ho-ho-ho” jak mawiał rzeczony prezydent Komorowski.
Odległość miedzy światem medialnym a rzeczywistym jest co najmniej równa tej, jaka dzieli cele i zamiary polityków od celów i zamiarów ich poddanych.
*
W Olsztynie lepiej nie dawać obrazków, bo za to idzie się do ciupy. A tak wygląda na dziś puenta ostatniej Barbórki, kiedy to jedna Basia dała drugiej Basi prezent z okazji dnia Basi. Baśki są różne: fajne i nie fajne, ale ta akurat nie kłuje w oczy zamożnością, której można by się spodziewać po kimś, kto od lat nie pozwala wymienić skruszałej cegły bez stosownej wziątki. I tu stanowczo trzeba mieć nadzieję, że medialny przeciek o obrazku nie jest jedynym ze „zgromadzonych (przez właściwe służby) materiałów” dowodowych oraz że tak w ogóle to nie idzie o fajny fotel, który – obrazowo rzecz ujmując – właśnie został opróżniony.
Kolega Melchiora
Skomentuj
Komentuj jako gość