W sobotę 9 stycznia pożegnaliśmy Józefę Mielnik „Ziutę” (1933-2020), dzisiaj skończyłaby 88 lat. W kościele parafialnym zmarłej, pw. św. Józefa na Zatorzu w Olsztynie, w którym spędziła wiele godzin na modlitwie, na Mszy św. za Jej duszę zgromadziła się najbliższa rodzina, przyjaciele z „Solidarności” i sąsiedzi.
„Wiedziała po co jest na świecie” – powiedział w homilii o Zmarłej parafiance ksiądz proboszcz Tomasz Stempkowski. Służyła Bogu, służąc bliźnim. Proboszcz wspominając „”Ziutę” zwrócił uwagę na kontrast pomiędzy jej drobną posturą a siłą ducha. Jej duch objawiał się, gdy tylko zaczynało się z Nią rozmowę. Ksiądz Stempkowski podkreślił, że Zmarła, tak wiele dała innym, jednak sama w tym życiu nie otrzymała nagrody za swoją pracę i działalność. Teraz czeka Ją nagroda prawdziwa, w Niebie.
Proboszcz podkreślił też, że we Mszy św. uczestniczy aż 4 księży, którzy współpracowali ze zmarłą na różnych płaszczyznach i etapach Jej życia: ks. Roman Wiśniowiecki, ks. Henryk Madej, ks. Mirosław Hulecki i ks. Jan Rosłan.
W imieniu Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym „Pro Patria” słowa pożegnania „Ziuty” wygłosił Andrzej Gierczak:
- Żegnamy człowieka niezwykłego, wielkego serca i wielkiej wrażliwości. To była kobieta, która poświęciła swoje życie pomocy tym, którzy tego potrzebują. Była wzorem ewangelicznej miłości do Boga i do drugiego człowieka. Nie pytała skąd kto przyszedł i kim był. Ważne dla Niej było tylko to, że potrzebował pomocy.
- Poznaliśmy Ziutę w okresie tworzenia struktur „S”, po podpisaniu Porozumień Gdańskich. Była Ziutka wyjątkowo pracowita i ofiarna. Cieszyliśmy się, że możemy tworzyć nową rzeczywistość w naszym kraju.
- Kiedy nastąpił stan wojenny Ziuta stanęła w obronie tych, którzy byli internowani. Mieliśmy zaszczyt, że z ramienia Kurii biskupiej opiekowała się moją rodziną. Stawała wszędzie tam, gdzie trzeba było świadczyć o postawie godnej człowieka i solidarnościowca. Za te swoje wielkie oddanie została zatrzymana, aresztowana i osądzona, ale nie zatrzymało to jej postawy i ducha.
- Kiedy potem, w latach 80. jeździliśmy do Gdańska, na uroczystości rocznicowe w św. Brygidzie i pod Pomnik Poległych Stoczniowców, w pewnym momencie spytałem, czy się boisz? Powiedziała „Tak, boję się”, ale mimo wszystko była. Była wszędzie tam, gdzie mogła zaświadczyć o idei Solidarności. Gdzie można było okazać, że jesteśmy, że trwamy. Byliśmy w Poznaniu na 30-leciu strajków 1956 roku, wszędzie staraliśmy się zaznaczyć, że w naszym region „S” jest i istnieje, i świadczyć o wspólnym charakterze członków naszego związku.
- Organizowałaś spotkania w swoim małym, skromnym mieszkaniu, a jednak mogliśmy się u Ciebie czuć wielcy wspólnotą i oddaniem sprawie wolności i sprawiedliwości.
- Kiedy przyszedł rok 1989 i nadeszły zmiany po okrągłym stole, włączyłaś się momentalnie do odtwarzania ruchu związkowego. Byłaś duszą tych, którzy też się za to zabrali. Wiedzieliśmy, że może teraz uda się, że warto i że trzeba. Potem byłaś promotorem spotkań kolędowych i w rocznice różnych świąt narodowych. Byliśmy na nich po to, żeby dziękować Bogu w świątyniach za wszystko co nas spotkało, za Jego pomoc i za to, że zawsze był darem dla Ciebie.
- Dzisiaj dziękujemy Ci za to wszystko w imieniu Stowarzyszenia, dziękujemy w imieniu tych, których tu dzisiaj nie ma, a którzy uzyskiwali od Ciebie pomoc, na których zbierałaś pieniądze na chleb. Oni też będą pamiętać i dziękować Bogu za to, że istniałaś, że byłaś, że pomagałaś.
- Dziękujemy Ci za to, prosząc Boga Wszechmogącego, by dał Ci życie wieczne, by otoczył Cię taką miłością i wrażliwością, jaką Ty otaczałaś innych ludzi. Spoczywaj w pokoju wiecznym.
Następnie słowa pożegnania wygłosił ks. Jan Rosłan, związany z pierwszą „Solidarnością” (był redaktorem pisma „S” olsztyńskiej „Rezonans”), obecnie redaktor naczelny pisma „Debata”:
- Pani, która pomagała usamodzielnić się wychowankom domów dziecka, powiedziała: „Jeżeli jednak człowiek robi dobre rzeczy musi uzbroić się w pokorę”. Śp. Ziuta cały czas do tej pokory dążyła, dochodziła do niej i walczyła o nią w swoim życiu wewnętrznym. Twierdziła, że jest za mało pokorna, że czasami swoją ostrością i bezkompromisowością rani innych i sama przez to cierpi. Walczyła z sobą, ciągle się duchowo rozwijała i dojrzewała, pracowała nad sobą. Dostrzegała swoje wady do końca, które czasem wyolbrzymiała.
- Przytoczę jej ostatnie słowa. We wrześniu 2020 roku napisała krótką refleksję z okazji 40-lecia „S”. Nie wspominała ani o uwięzieniu, ani o tym, co mogło być lepsze. A wspomniała moment, gdy SB aresztowała trzech synów gospodarzowi w Gutkowie, w 1983 roku. Wtedy poprosiła znajomych o pomoc w ich gospodarstwie. I wtedy do fizycznej pracy zgłosiło się ponad 20 osób. To był jej krótki testament, bo napisała tak:
„Wydaje się, że tej życzliwości dzisiaj jest mniej. Sytuacja materialna większości społeczeństwa poprawiła się i zapomnieliśmy częściowo o tych, którym się nie powiodło” i dalej:
„Solidarność przypomniała nam także o tym, że każdy człowiek zasługuje na szacunek. Dzięki Solidarności staliśmy się lepsi. Jako wolny naród mogliśmy bez przeszkód wsłuchiwać się w nauczanie JP II, który dał nam przykład postępowania na przyszłość”.
To są jej słowa. Nie wiem, czy była obecna w Gdańsku na Zaspie w 1987 roku, gdy JP II mówił o Solidarności. Powiedział tam, że Solidarność oznacza „jeden drugiemu brzemiona noście”. Jest to fragment listu św. Pawła do Galatów. Słowa apostoła są inspiracja do międzyludzkiej, społecznej solidarności. Codziennie modlę się za moją Ojczyznę i za ludzi pracy i modlę się szczególnie za to wielkie dziedzictwo polskiej Solidarności, modlę się za ludzi, którzy są związani z tym dziedzictwem. I w sposób szczególny za tych, którym wypadało czy wypada ponosić ofiary z tego powodu”.
Można powiedzieć, że JP II modlił się za Ziutę. Ona w sposób szczególny poniosła ofiarę z powodu przynależności do Solidarności. Z powodu działania w obronie innych została zwolniona z pracy, uniemożliwiono jej karierę naukową i teraz mam nadzieje, że tam w Niebie razem z JP II modlą się za nas.
Słowo pożegnania wygłosił tez były przewodniczący KZ „S” na UWM dr Zbigniew Korejwo, które opublikowaliśmy TUTAJ.
Ciało śp. Józefy Mielnik spoczęło w Alei Zasłużonych na cmentarzu w Dywitach. Na koniec pogrzebu przyjaciele odśpiewali „Ziutce” jej ulubioną pieśń "Modlitwę" Bułata Okudżawy.
Józefa Mielnik została wyróżniona odznaką Zasłużony Działacz Kultury i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
W imieniu redakcji „Debaty” dziękujemy księdzu proboszczowi i księżom koncelebrantom za modlitwę, Pani Ewie Żuk i jej współpracownikom z Olsztyńskiego Centrum Pogrzebowego „HERA” za profesjonalizm i osobiste zaangażowanie w ostatniej drodze Józefy Mielnik, naszej wiernej Czytelniczce.
Szczególnie dziękujemy Danusi Gulko za troskę o leżącą w szpitalu nieprzytomną Ziutkę, Wojciechowi Koziołowi, za załatwienie wszystkich formalności urzędolwych po śmierci Ziutki i organizację pogrzebu oraz Irenie Teklesz, która go w tym wspomogła.
Na zdjęciu czołówkowym: wartę przy trumnie Józefy Mielnik pełni Anna Niszczak, działaczka "S" i więzień stanu wojennego.
Relacja Adam Socha. Zdjęcia z pogrzebu Wojciech Ciesielski i Adam Socha:
- Anna Niszczak przy trumnie Anna Niszczak przy trumnie
- Andrzej Gierczak Andrzej Gierczak
- ks. Jan Rosłan ks. Jan Rosłan
- dr Zbigniew Korejwo dr Zbigniew Korejwo
- Kwiaty z plackami, które upiekła dla Kwiaty z plackami, które upiekła dla
https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/olsztyn/7611-wiedziala-po-co-jest-na-swiecie-ostatnia-droga-jozefy-mielnik-ziuty-najnowsze-slajd-kafelek.html#sigProId60c2dc8d7c
Skomentuj
Komentuj jako gość