"A zatem wszystko jasne. O fotel prezydenta Olsztyna powalczy pięciu kandydatów: Piotr Grzymowicz, Janusz Cichoń, Jerzy Szmit, Czesław Małkowski i Marcin Kulasek. Chciałbym natomiast poznać stanowisko świeżo upieczonej przy olsztyńskim samorządzie Pani pełnomocnik ds. równości kobiet i mężczyzn i jej zwierzchnika prezydenta Piotra Grzymowicza w sprawie dyskryminującego braku na liście kandydatów choćby jednej kobiety."- pisze Bogdan Bachmura
A zatem wszystko jasne. O fotel prezydenta Olsztyna powalczy pięciu kandydatów: Piotr Grzymowicz, Janusz Cichoń, Jerzy Szmit, Czesław Małkowski i Marcin Kulasek.Pierwszy z nich to aktualny prezydent i niewątpliwie numer jeden w rankingu faworytów. To polityczne dziecko szczęścia wyciągnięte wprawdzie z politycznego niebytu przez prezydenta Małkowskiego, ale następnie przez ojca chrzestnego zdradzone i przehandlowane z PO na tyle szybko, aby zasłużyć na wizerunek męczennika. Szczęście nie opuściło go i tym razem, bo Lidia Staroń, jedyna osoba która mogła mu realnie zagrozić, okazała się jako potencjalna prezydent jeszcze większym zagrożeniem dla swoich partyjnych koleżanek i kolegów. Trzeba też uczciwie przyznać, że przez ostatnie półtora roku prezydent Grzymowicz nie popełnił żadnego wyraźnego błędu mogącego mu zaszkodzić w rywalizacji, skutecznie budując wizerunek zatroskanego o losy miasta gospodarza i budowniczego.
Janusz Cichoń i Jerzy Szmit, kandydaci dwóch największych partii, występują w roli raków na kompletnym bezrybiu swoich lokalnych organizacji partyjnych. Po uwaleniu kandydatury Anny Wasilewskiej przed ostatnimi przyspieszonymi wyborami i blamażu Krzysztofa Krukowskiego, protegowanego Janusza Cichonia, w lokalnej Platformie nie zdarzyło się nic, co by wskazywało na przemyślaną strategię przygotowania przyszłej kandydatury na prezydenta. Sięgnięto więc po żelazną rezerwę, choć świadomość jej słabości w konfrontacji z prezydentem Grzymowiczem w samej PO jest dominująca.
W Prawie i Sprawiedliwości sytuacja jest podobna. Mimo owianej tajemnicą długiej ławki zawodników do ostatecznej rywalizacji staje zawsze ten, którego wyniki systematycznie spadają. Sytuację dodatkowo komplikuje włączenie się do rywalizacji Czesława Małkowskiego. Oznacza to, że o trzecie miejsce na wyborczym pudle, dotychczas zarezerwowane dla kandydata PiS, rywalizować najprawdopodobniej będą starzy znajomi. Tyle, że ewentualna przegrana Jerzego Szmita w konfrontacji z bohaterem seksafery nie będzie mogła być tym razem uznana za porażkę honorową.
Trudna do wyobrażenia jeszcze niedawno kandydatura Czesława Małkowskiego stała się faktem na który, jak się okazało, sam zainteresowany nie mógł się doczekać, a wiadomości o jego złym stanie zdrowia okazały się mocno przesadzone. Czy jest bowiem lepszy od świadectwa Demokratycznego Wyborczego Trybunału sposób na wykazanie niewinności przed sobą i światem ? Zwłaszcza, że przekonanie o czystości sumienia zawsze dodawało Panu Czesławowi Jerzemu skrzydeł. Nigdy nie rozumiał skąd w mieszkańcach Wielbarka strach przed wspomnieniami o jego dokonaniach jako sekretarza PZPR. Szefem olsztyńskiej cenzury został po to, aby przemycać anty ustrojowe treści. Owładnięty seksem „Owad” z pamfletu „Apokalipsa w Nysztlo” to jedynie wytwór bujnej wyobraźni jego byłego partyjnego kolegi. Oskarżenia kobiet o molestowanie to wredne pomówienia i insynuacje. Obsceniczne rozmowy i kompromitujące zdjęcia to fałszywki i fotomontaże. Celowo nie wspominam o gwałcie, koronnym oskarżeniu wobec Małkowskiego, bo… prawdę mówiąc sam w to nie wierzę. Te wątpliwości podziela wielu mieszkańców naszego miasta, ponieważ wiedzą, że idący do mieszkania swojej pracownicy prezydent dla osiągnięcia celu nie musiał się doń uciekać. W ten sposób pozamałżeński seks z kochanką stał się dla prezydenta Małkowskiego, nazywanego przez kolegów (rzecz jasna przez przypadek), „gruchą”, wyborczym orężem, niemal cnotą, świadczącą o niewinności prześladowanego i niszczonego człowieka.
O ostatnim z kandydatów, Marcinie Kulasku, wystawionym przez SLD wiadomo tylko tyle, że to drugi po Krzysztofie Krukowskim z PO doktor, wyciągnięty w ciągu półtora roku z wyborczego kapelusza. Więcej oczywiście można powiedzieć o stosującej takie praktyki partii, ale mi się nie chce. Chciałbym natomiast poznać stanowisko świeżo upieczonej przy olsztyńskim samorządzie Pani pełnomocnik ds. równości kobiet i mężczyzn i jej zwierzchnika prezydenta Piotra Grzymowicza w sprawie dyskryminującego braku na liście kandydatów choćby jednej kobiety.
Bogdan Bachmura
Skomentuj
Komentuj jako gość