Nie sądziłem, że to tak szybko nastąpi. Myślałem, że mamy jeszcze kilka lat. Okazało się jednak, że czas goni szybciej a chciwość i bezczelność jest większa niż można sobie było wyobrazić. Próba obrony dobrego imienia Polaków za pomocą głośnej nowelizacji ustawy o IPN wywołała antypolski szał w środowiskach żydowskich a zwłaszcza Żydów amerykańskich i oraz publiczne antypolskie wystąpienia władz Izraela. Z mediów wynika, że chodzi o zapisy w nowej ustawie penalizujące kłamliwe oskarżanie Polski i Polaków o zbrodnie ludobójstwa.
Nie chcę tu oceniać jakości tej ustawy bo to nie jest moja działka. Wolę zająć się raczej reakcjami na zarzuty i żałosnym unikaniem meritum sprawy. No bo jak jest?
Ni stąd ni zowąd odezwały się w sobotę władze Izraela, w tym premier Benjamin Netanjahu a ambasador Anna Azari wezwała w sobotę do zmiany ustawy. Oświadczyła, że „Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady”.
Zastępca ambasadora RP w Tel Awiwie został wezwany w niedzielę do izraelskiego MSZ, „wyrażono sprzeciw Izraela wobec sformułowań w ustawie o IPN”. „Zwłaszcza termin przyjęcia (ustawy ), w przeddzień Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, był zadziwiający i niefortunny” – napisało izraelskie MSZ.
Wygląda na to, że byli zaskoczeni. Czyżby?
Wiceminister Jaki poinformował w programie telewizyjnym, że że projekt został zaprezentowany na początku 2016 r. Do Ministerstwa zgłosiły się wtedy strona izraelska, ale również inne ambasady w imieniu strony izraelskiej. Z przedstawicielami Ambasady Izraela wiceminister lub przedstawiciele MS spotykali się co najmniej trzy razy przed uchwaleniem noweli ustawy o IPN; Jaki osobiście z ambasador Anną Azari spotkał się dwa razy. Również ze względu na ówczesne stanowisko ambasador w ustawie umieszczono zapis mówiący o tym, że penalizacji nie podlegają badania naukowe ani artystyczne.
Wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości zaznaczył, że ministerstwo jest zaskoczone stanowiskiem władz Izraela w tej sprawie. Jeżeli zachowuje się dyplomatycznie to dobrze by było poinformować nas wcześniej, że jest coś nie tak w tej ustawie. Dlatego mamy prawo twierdzić, że chodzi o coś innego — ocenił Jaki.
I tu bym się zgodził z panem ministrem. Jak nie wiemy o co chodzi to chodzi o pieniądze. No bo co się ostatnio dzieje? Nagle okazało się, że Polska jest krajem nazistowskim. W czasie Marszu Niepodległości szło ponad 60 tys. ludzi z biało-czerwonymi flagami pod hasłem „My chcemy Boga” a media zachodnie i różne TVN-ny zgodnie dostrzegły tylko kilkudziesięciu ubranych na czarno facetów z dwoma czarnymi transparentami. I świat dowiedział się, że w Polsce szło 60 tys. nazistów.
Światowy Kongres Żydów (WJC) wydał w niedzielę komunikat, w którym poinformował, że jest zdecydowanie przeciwny nowelizacji ustawy o IPN dotyczącej karania za sformułowanie „polskie obozy śmierci”, którą nazywa „zaciemnianiem historii” i „atakiem na demokrację”.
NEW YORK – The World Jewish Congress has strongly objected to a proposed new Polish law which would criminalize suggestions that Poland was responsible for Nazis crimes, calling it “an act of historical obfuscation and an attack on democracy.”
Sun, 28 Jan 2018
Niestety prawidłowo zareagował tylko Prezydent Duda. Reszta kręci ze strachu przed rzeczywistością. A tym co znają trochę naszą historię ostatnie wypowiedzi ambasador Izraela dziwnie przypominają postępowanie niejakiego Nikołaja Repnina – w latach 1764-1769 ambasadora Rosji w Warszawie.
To co się dzieje to wcale nie jest reakcja na polską ustawę. Ustawa ta jest tylko pretekstem, punktem zaczepienia w realizacji wcześniej przygotowanego planu. Żeby nie było, że to tylko spiskowa teoria dziejów coś przypomnę. W 1996 na kongresie Światowego Kongresu Żydów w Buenos Aires jego sekretarz generalny Israel Singer zakomunikował:
„Ponad trzy miliony Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. My nigdy na to nie pozwolimy. (...) Będziemy im to powtarzać dopóki Polska ponownie nie zamarznie. Jeśli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań będzie publicznie atakowana i upokarzana na forum międzynarodowym”.
Pieniędzy, jak dotąd, nie dostali no to się zaczęło.
Pomijając wcześniejsze, pomniejsze działania, w grudniu ubiegłego roku przeforsowano w Senacie USA ustawę 447, która zobowiązuje rząd USA do wyciśnięcia pieniędzy z krajów, w których Niemcy urządzili Żydom holocaust. W tym z Polski najwięcej bo Żydzi szacują nas na 65 mld $. Niedawno należąca do Amerykanów stacja TVN opublikowała film z uroczystości jaką podobno polscy naziści urządzili dla uczczenia rocznicy urodzin Hitlera. Rocznica była 20 kwietnia ale film ten spokojnie leżał na półce i czekał na sygnał do emisji. Najwyraźniej ten sygnał już nadszedł. Na komendę robi się z nas współuczestników zbrodni i tych co wyciągnęli z niej korzyści materialne. A przede wszystkim antysemitów.
To co się dzieje, to nie wypadek, ale efekt tolerowania latami przekłamań. Boimy się mówić co myślimy bo „co inni o nas powiedzą”. Dopuszczono do tego, aby kłamstwa żyły własny życiem. Skoro nie są obalone, stają się podstawą do dalszego zakłamywania historii.
Przez lata tolerowano wyssane z palca wypociny Grossa, gnidę tę traktowano jak naukowca, historyka! Tolerowano „pisarza” Kosińskiego i jego „Malowanego ptaka”.
Albo sprawa Jedwabnego. To pokorne przerwanie ekshumacji na żądanie strony żydowskiej podczas gdy w Izraelu ekshumacje są dokonywane. Teraz to bat na nas, bo przecież nasz prezydent przeprosił!
Jeden z internautów zaproponował:
„A jak można inaczej? Większość żydów w gettach na terenie Polski, to byli obywatele II RP. Policjanci i judenraty też. Zrobić listę i nie zważając na talmudyczne regulacje izraelskie, zgodnie z polskim prawem, pozwać po kolei za zbrodnie przeciw ludzkości. Zrobi się hałas. To nic, że pewnie wszystkie sprawy przegramy w amerykańskich sadach. Halas się opłaci.”
Może to rzeczywiście jest jakieś wyjście?
Ustawa o IPN dlatego też wzburzyła Izraelczyków bo na jej podstawie skazać by można przewodników izraelskich wycieczek obwożonych po położonych w Polsce niemieckich obozach zagłady, jak KL Auschwitz, opowiadający o polskim współudziale w holocauście.
A z tej ustawy to im chodzi o Art. 53o, czyli możliwość pozywania przez "organizacje pozarządowe" każdego, kto naruszy " dobre imię Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego" - wystarczy nagrać kłamstwa o Polakach wciskane młodym Izraelczykom przez przewodników wycieczek młodzieży izraelskiej.
Jak to oni mówią?
"Wymyślono to w Niemczech, ale setki tysięcy Żydów zostały zamordowane, nie spotykając niemieckiego żołnierza. Były polskie obozy śmierci i żadne prawo tego nie zmieni"
Dlaczego jestem tak bardzo zirytowany? Może dlatego, że co nieco znam historię. I wiem, że tak jakoś dziwnie się składa, że na przestrzeni tysiąca lat w Europie Żydzi co jakiś czas padają ofiara prześladowań: są mianowicie wypędzani z różnych krajów, których obywatele widać już mieli dość gości, których odwieczną pasją jest pouczanie wszystkich narodów.
Żydzi pojawili się w Polsce już w XIII wieku, a w kolejnych wiekach ilość ich powiększyła się znacznie, bo przyjmowaliśmy Żydów wypędzanych z całej Europy, w tym z Niemiec (1346), Francji (1394), Węgier (1349–1526 i 1686–1740), Austrii (1420), Hiszpanii (1492), Portugalii (1497). Na ziemie polskie trafiali i później wypędzeni z Kijowa (1886) czy Moskwy (1891).
Dopiero gdy trafili do Polski, kraju podobno pełnego antysemitów, ostali się aż do czasów, kiedy to Niemcy pokazali co potrafią.
Widocznie Żydzi zapamiętali z tej historii, że jest w Europie naród, który nie urządzał im nigdy żadnych holocaustów i dlatego mogą go bezkarnie kąsać.
I ostatnia sprawa. Dlaczego napisałem, że to sprawdzian? Łukasz Adamski w swoim artykule zacytował Krzysztofa Kłopotowskiego, który powiedział:
Obecny rząd wybrał Stany Zjednoczone na głównego sojusznika rozluźniając więzy z Unią Europejską. Jeżeli amerykański filar naszego bezpieczeństwa skruszeje, to marny będzie nasz los. A Izrael jest w stanie tego dokonać, co może użyć jako groźby.
To ciekawa uwaga. Rzeczywiście uznaliśmy się za sojusznika USA ale czy Stany rzeczywiście są naszym sojusznikiem? Pewne wskazówki już mamy – Amerykanie udzielili nam ich w Teheranie i w Jałcie. Teraz jest dobra okazja do sprawdzenia ich przyjaźni. Sprawa dla nich jest nieistotna, w niczym nie narusza interesów amerykańskich. W dodatku są związani umową zawartą w 1960 roku z PRL na mocy, której Polska wypłaciła im odszkodowania na pokrycie roszczeń żydowskich a Stany Zjednoczone zobowiązały się przejąć te roszczenia na siebie. I zobaczymy. Jeżeli teraz poprą Izrael zamiast przynajmniej zachować neutralność to wnioski nie są ciekawe. Jeżeli wystąpią z naciskami na nas to znaczy, że nie mamy sojusznika. Nie mamy bo nie wierzę, że w razie naszej poważnej gospodarczej albo, co gorsza, wojennej potrzeby, cokolwiek zrobią nas.
Dlatego uważam, że musimy sprawę postawić ostro. To sprawdzian. Jeśli wynik będzie negatywny dla nas to lepiej żebyśmy dowiedzieli się o tym teraz, gdy jeszcze możemy zmienić politykę a nawet odwrócić sojusze, niż w jakiejś nowej Jałcie czy jak tam będzie nazywał się kurort, w którym po raz kolejny nas przehandlują.
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość