Jak tłumaczą władze lokalne te niebotycznie drogie inwestycje fundowane dla garstki szczęśliwców? Najczęściej w ten sposób, że skoro są pieniądze do wzięcia z UE, to trzeba brać, a po nas choćby potop. A że nie mieli innych pomysłów, więc zgłosili takie, jakie były.
Takie myślenie doprowadziło np. budżet Ostródy i Elbląga na skraj bankructwa (prawie 60% proc. zadłużenia). Miasta te już nie będę mogły pozyskać środków unijnych w nowej perspektywie finansowej na lata 2014-2020, bo nie będzie je stać na wkład własny.
Czy taki sam los czeka wkrótce Olsztyn? Władze miasta chwalą się zadłużeniem tylko 35 proc. w stosunku do dochodów. Ale właśnie jesteśmy w trakcie „wielkich budów socjalizmu", pardon, III RP: tramwaju za 430 mln zł, zabudowy Jeziora Ukiel za 70 mln zł i Parku Naukowo-Technologicznego nad J. Skanda za ponad 69 milionów złotych (56 milionów dołoży Unia Europejska).
Budowa kompleksu dla uznanych i dopiero raczkujących firm ma się zakończyć we wrześniu br. Jednak mimo intensywnej akcji propagandowej prezydenta Piotra Grzymowicza i całej serii spotkań z przedsiębiorcami, dotąd tylko cztery firmy zdecydowały się przenieść siedzibę do obiektu Parku, mimo że firmy kuszone są niskimi cenami za dzierżawę pomieszczeń i znakomitymi warunkami do prowadzenia firmy.
Właśnie dostałem maila z ratusza o kolejnej konferencji: "Gmina Olsztyn oraz Olsztyńskie Stowarzyszenie Informatyków Olcamp zapraszają do udziału w konferencji „Dolina krzemowa czy tylko zwykła dolina? Olsztyn i jego szanse na zaistnienie w świecie nowych technologii".
Konferencja będzie okazją przedstawienia szczegółowej informacji o projekcie „Budowa i uruchomienie Olsztyńskiego Parku Naukowo-Technologicznego" współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego".
Jakoś, ani Bill Gates, ani twórca Facebooka nie potrzebowali Inkubatorów i Parków Technologicznych, by zawojować świat nowych technologii i stać się najbogatszymi ludźmi na kuli ziemskiej. Nie budynki tworzą „doliny krzemowe", ale prawdziwie wolny rynek, uczciwa konkurencja, łatwość kredytów. Ale jak u nas państwo opanowuje mafia, która wymusza haracze od firm, a te które nie płacą - niszczy (patrz film „Układ zamknięty"), to nawet otwarcie w każdej gminie Parku zda się psu na budę.
O zabudowie Jeziora Ukiel już jest głośno w mediach. Ten piękny zakątek ogałaca się z drzew i zieleni i betonuje. Ma tam powstać kryta hala całoroczna do piłki plażowej, za to nie powstaną korty tenisowe. Ludzie na mieście nie mogą pojąć, dla kogo ta hala, ile osób będzie korzystać, bo jeśli chodzi o tenis, to na ten sport jest rynek. A skoro nie znajdują ludziska racjonalnego wytłumaczenia, to rodzą się plotki, że korty tenisowe w tamtym miejscu, to byłaby konkurencja dla kortów medialnego „szwagra" prezydenta (media uparcie kojarzą producenta betonu i prezydenta Olsztyna, mimo stanowczych dementi obu panów).
Prezydent prze też do budowy stadionu dla garstki kibiców i dziennikarzy sportowych. W tym celu blokował inwestorów, by zmusić ich do kupna działki przy stadionie Stomilu i w zamian za wydanie zgody na pobudowanie na niej galerii handlowej mieli zbudować stadion. Ale biznesmeni potrafią liczyć i wiedzą, że kasa nigdy się nie zwróci (przypomnę w Lublinie na mecze chodzi 200 osób na 350 tys. miasto!)
Co do ZIMNYCH TERM w Lidzbarku Warmińskim, to okazuje się, że na słynnej konferencji prasowej w Wielki Piątek tego roku burmistrz Artur Wajs wprowadził dziennikarzy w błąd. Nie stworzy w Termach 100 miejsc pracy, a tylko 52 miejsca. O tym dowiedzieliśmy się, gdy portal www.naszlidzbark.pl wymusił od starosty ujawnienie Studium Wykonalności.
Ze Studium dowiadujemy się, że powiat dołoży do inwestycji 30 mln z kredytu. Z budżetu na 2013 rok, wynika, iż zadłużenie powiatu wynosi ponad 26 mln złotych, a raty pochłoną 2,1mln rocznie. Dodatkowe obciążenie finansowe w postaci spłat kredytów, jakie zaciągnie Starosta na finansowanie term, pochłonie kolejnych kilka mln rocznie. Wymóg, jaki stawia Unia Europejska finansując inwestycję, jest taki, iż przez okres 5 lat od zakończenia budowy, nie można zmienić funkcji obiektu jak też jego właściciela. W przypadku strat generowanych przez termy, powiat nie będzie mógł nic z tym zrobić.
Budżet miasta ma dołożyć do term z budżetu (pieniądze mieszkańców) ponad 2,5mln złotych. Przywiduje się ponad 300 tysięcy gości rocznie. Tyle nie mają termy w Bukowinie Tatrzańskiej, mimo iż leżą w znacznie bardziej atrakcyjnym turystycznie rejonie kraju. Po zakończeniu budowy, starostwo przewiduje wyłonienie zewnętrznego operatora obiektu. To on komercyjnie będzie zarządzał całością term, ustalał ceny itp. Dodatkowo będzie płacić dzierżawę za ten obiekt w wysokości ponad pół miliona rocznie. Zastanawia mnie, czy znajdzie się jakakolwiek firma chcąca zainwestować swoje pieniądze w obiekt skazany na bankructwo?
Na temat temperatury wody w studium czytamy:
„Zakłada się, że temperatura wydobywanych wód będzie wynosiła około 26C(..). Zaletą jest, kiedy ciepło może pochodzić z geotermii, gdyż oszczędza się w ten sposób w dużej części koszty budowy zaopatrywania w ciepło."
Wiemy już, że temperatura na wylocie zamiast 26 st C. ma zaledwie 20,7 st C. w związku z tym całą analiza ekonomiczna bierze w łeb!
Portal www.naszlidzbark.pl korygując obliczenie dla wody o 6 stopni zimniejszej, wyliczył, iż koszty będą o 1 mln zł wyższe od zakładanych w Studium. W sumie daje to nam 4 110 400 zł rocznie za ciepło do ogrzania term.
W Studium Wykonalności zawarte są też inne koszty:
Energia elektryczna - 6 768 000zł(!)
Woda - 215 280zł
Ścieki - 279 360zł
Przewidywane zatrudnienie w kompleksie Term Lidzbarskich to uwaga 52 osoby z łącznym wynagrodzeniem rocznym 1.600 tys zł (najniższa pensja 1400 zł) .
Dalej jest naliczony podatek od nieruchomości i ziemi pod termami. Wychodzi ponad 1,1mln złotych rocznie.
Link do pliku Studium Wykonalności TUTAJ 24MB
Na listę pomników marszałkowskiej pychy trafi zapewne też lotnisko w Szymanach za Szczytnem za 100 mln zł, na skraju Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej, zamiast w Wilkowie pod Olsztynem.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość