Piotr Kardela
Tajni współpracownicy SB, którzy czytają „Debatę” (a czytają - i mamy na to dowody), najchętniej sięgają po te teksty, które dotyczą niegdyś rozpracowywanego przez nich środowiska. Tak było przykładowo z pewnym TW, którego szczególnie zainteresował tekst o KO ps. „Iskra”. Kiedy ten były donosiciel podszedł do kolportera „Debaty”, oświadczył, że musi koniecznie zapoznać się z artykułem o „Iskrze”, bo – jak powiedzieli mu znajomi, którzy już ten tekst czytali – i tu jego słowa: „sukinsyn donosił na nas w »Pojezierzu«”.
Imię i nazwisko wspomnianego powyżej donosiciela, chcącego, jak sądzimy zachować anonimowość, póki co niech pozostanie do wiadomości redakcji.
„Sasza” - szczery i lojalny obywatel PRL-u
Władysław Sacha urodził się 16 czerwca 1941 r. w Cieszynie. Zanim przeniósł się do Olsztyna i związał z Wydawnictwem „Pojezierze”, mieszkał, uczył się i pracował w rodzinnej miejscowości. W latach 1955-1972 zatrudniony był jako linotypista w Cieszyńskiej Drukarni Wydawniczej. Był członkiem grupy „Kopidołów” redaktora Tadeusza Kopoczka[1]. Inną sferą jego aktywności na terenie Cieszyna była współpraca z komunistycznym aparatem represji. Sacha uskuteczniał ją od 1968 do 1971 r., posługując się pseudonimem „Sasza”. Odbył wtedy dwanaście spotkań z funkcjonariuszem bezpieki, podczas których – jak wynika z akt IPN – „przekazywał głównie informacje ustne, a dwukrotnie przekazał informacje pisemnie”[2]. Dotyczyły one osób będących w zainteresowaniu SB, a zatem kandydatów na właścicieli lokali kontaktowych, kandydatów na TW[3] i osób inwigilowanych. Część doniesień dotyczyła komentarzy związanych z „praską wiosną” i inwazją wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 r. Według oceny oficera prowadzącego, informator „Sasza” określany był jako „szczery i lojalny obywatel” (w domyśle: „socjalistycznej ojczyzny”), a wiele jego doniesień nadawało się do operacyjnego wykorzystania. Cieszyńska SB, nie bez pomyłki zresztą, postrzegała go jako „jednostkę przyszłościową”, a zatem taką, która rokowała dalszą owocną współpracę przez szereg kolejnych lat. W maju 1971 r. z uwagi na deklarowane przejście do pracy w Granicznym Punkcie Kontroli w Cieszynie, bezpieka zaniechała z Sachą dalszych kontaktów. Jego akta agenturalne złożono do resortowego archiwum w Katowicach, Sacha zaś dokładnie w tym samym czasie udał się do Olsztyna. Przyjazd, który nastąpił w lutym 1972 r., związany był głównie z pracą w OZGrafie jego ówczesnej narzeczonej, późniejszej żony. Przybysz także znalazł zatrudnienie w Olsztyńskich Zakładach Graficznych. Po roku i trzech miesiącach przeniesiono go służbowo do Wydawnictwa „Pojezierze”, gdzie został kierownikiem działu technicznego. Był już od kilku lat członkiem PZPR – do partii przyjęto go jeszcze w Cieszynie, nawiasem mówiąc po pewnych perypetiach z wymiarem sprawiedliwości.
*
Funkcjonariuszem SB, który zainteresował się Sachą jako ewentualnym celem pozyskania do współpracy w charakterze kontaktu operacyjnego na terenie Olsztyna był podporucznik Zygmunt Szymański z Sekcji IV Wydziału III SB. Powodem zainteresowania był brak osobowych źródeł informacji SB w Wydawnictwie „Pojezierze”. Opracowując przeszłość kandydata na KO, olsztyńska bezpieka prosiła tu o pomoc kolegów z Katowic. Szymański szybko ustalił, że Sacha był tajnym współpracownikiem cieszyńskiej SB. Z pewnością było to dla niego miłe zaskoczenie, bo na pewno nie miało tu miejsca tzw. przekazanie agenta – wszak od złożenia akt agenturalnych „Saszy” w katowickim archiwum minął już kawał czasu. 11 marca 1976 r. w raporcie do ppłk. Michała Kruka, ówczesnego naczelnika Wydziału III SB w Olsztynie, Szymański wnosił o zezwolenie na skontaktowanie się z Sachą w celu nawiązania dialogu operacyjnego. Oczywiście poinformował o jego uprzedniej współpracy z „organami”. „Należy dodać – pisał dalej esbek – że w chwili obecnej nie posiadamy żadnego osobowego źródła informacji w tej jednostce. Biorąc pod uwagę predyspozycje osobiste wymienionego, jego [wcześniejszą][4] współpracę z naszą służbą oraz potrzeby operacyjne, nawiązanie kontaktu w charakterze KO uważam za niezbędne”. Kruk wobec powyższego natychmiast zgodę wyraził.
Rozmowa „pozyskaniowa” odbyła się 13 marca 1976 r. w Komendzie Wojewódzkiej MO. Wszystko odbyło się w gabinecie zastępcy szefa komendanta ds. SB ppłk Zbigniewa Zglinickiego. Spotkanie odpowiednio „zalegendowano”. Sachę wezwano na milicję pod pretekstem wyjaśnienia pewnego aktu przestępczego, który rzeczywiście miał miejsce w pobliżu jego miejsca zamieszkania, a zatem – jak napisał trochę śmiesznie Szymański – spotkanie odbyło się „z zachowaniem pełnej konspiracji”. Kiedy kandydat na KO stawił się w komendzie, Szymański z miejsca oświadczył mu, że powód określony na wezwaniu to tylko pretekst, bez żadnego kamuflażu przedstawił się jako pracownik SB. Sacha ani się nie przestraszył, ani nie zdziwił. Atmosfera wyraźnie rozluźniła się. Szymański od razu uzyskał szereg interesujących informacji. Po pierwsze dotyczyły one samego rozmówcy, a zatem kiedy i dlaczego przeniósł się do Olsztyna, czym zajmował się w Cieszynie itd. Relacjonując to pierwsze spotkanie, esbek podawał, że Sacha „aktualnie kończy zaocznie studia, a 9.04.1976 będzie bronił pracę dyplomową. Dowiedziałem się ponadto – pisał – że z licznego rodzeństwa jeden brat pracuje w SB, jeden w Granicznym Punkcie Kontroli, jedna z sióstr w Komitecie Partii [Komitecie Miejskim PZPR w Gliwicach – przyp. PK]”. Nieco później ustalono też, że również szwagier Sachy był „w porządku”, gdyż jako specjalista od górnictwa węglowego, przebywał przez kilka lat w Moskwie, uczestnicząc w pracach Komisji Węglowej RWPG.. Władysław Sacha jednak pierwszy nie wyrwał się z informacją o wcześniejszych kontaktach z bezpieką. Dopiero na pytanie, czy miał styczność z SB „w ogóle” – jak zanotował Szymański – „w sposób ogólny to potwierdził”. Werbowany chcąc jakby podkreślić, że jego kontakty z tego typu instytucjami PRL-u mają charakter pozytywny i nie są wymuszone, poinformował zaraz, że – cytat – też „ma dobre kontakty z Delegaturą G[łównego] U[rzędu] K[ontroli] P[rasy] P[ublikacji] i W[widowisk][5], a ponieważ – tak notował dalej Szymański – żonę ma »mądrą«, [to ta] posiada wiele spostrzeżeń z OZGrafu.(…) Na moją sugestię o ewentualnej współpracy rozmówca chętnie wyraził zgodę, podkreślając przy tym, że chce to robić z pobudek patriotycznych, zaznaczając przy tym, że nie chciałby być rozumiany jako »dwulicowiec«. Po uzyskaniu merytorycznej zgody na współpracę i upewnieniu się, że propozycję tę rozumie prawidłowo, przystąpiłem – kończył ten wątek esbek – do omówienia ogólnego zasad współpracy”. I pomimo że Szymański owe zasady formułował zawile, chodziło po prostu o to, by Sacha donosił na pracowników z Wydawnictwa „Pojezierze” i informował o tym wszystkim, co związane by było z niekorzystnymi zjawiskami dla partii komunistycznej i „socjalistycznej ojczyzny”. W celu „zabezpieczenia” Wydawnictwa, SB miała już założoną sprawę obiektową o krypt. „Edytor”. W dalszej części notatki Szymański zanotował: „Z uwagi na byłą współpracę z SB w Cieszynie, uznaliśmy zgodnie, że nie zachodzi potrzeba szerszego omawiania problemów tajności kontaktów (konspiracji), ich formy i przyczyn”. Podczas tego pierwszego spotkania uzgodniono sprawy związane z terminami spotkań, ich miejscem (początkowo miało to być mieszkanie Szymańskiego w bursie „zapewniające konspirację”, czyli to miejsce, które odwiedzał również „Iskra”, ponoć grywając z esbekami na akordeonie). Co do systemu nawiązywania łączności, warto znów zacytować Szymańskiego: „W zależności od sytuacji w dniu spotkania (jeżeli to będzie konieczne) wydzwaniam telefonicznie [do] KO na tel. 23-52 i proszę o KO wg nazwiska. Ja – kontynuował esbek – będę przedstawiał się jako „Artur” (pierwszy pracownik SB, który utrzymywał kontakt w Cieszynie). W rozmowie tej będę uściślał tylko godzinę spotkania dobierając różną legendę. KO wydzwaniając [do] mnie na Nr 61-274 w godz. od 8 do 8.30 będzie prosił „Artura” i przedstawiał się jako „Sasza”. Używanie tego pseudonimu jest możliwe – wyjaśniał Szymański – ponieważ w gronie rodziny i bliskich przyjaciół tak go nazywają, a pochodzi on z francuskiego tłumaczenia nazwiska rozmówcy”.
*
W zasadzie od 13 marca 1976 r. można mówić o tajnej i świadomej współpracy Władysława Sachy z olsztyńską bezpieką, prowadzoną z pobudek „ideowych” i co dla „Saszy” było istotne, prowadzonej bez żadnej „dwulicowości”. Oficerem „zabezpieczającym kontakt” z KO był Szymański. Jeden z wniosków sformułowanych przez esbeka chyba wart jest jeszcze przytoczenia: „Z powodu że KO kontakt z nami podjął z pobudek lojalności i wewnętrznego przekonania o potrzebie takich kontaktów, konieczne będzie zwracanie uwagi na konspirację, której może nie przestrzegać. Przykładem może być jego sugestia, że chętnie zapozna mnie z żoną, która może wiele uwag przekazać z OZGraf. Dekonspiracja może dotyczyć zarówno kontaktów, jak i jego postawy w swoim środowisku, tzn. sposobu uzyskiwania informacji, określania swego stosunku do zjawisk itp.”
W czasie tego pierwszego spotkania w Komendzie, KO ps. „Sasza” poinformował o ogólnej sytuacji w Wydawnictwie „Pojezierze”, charakteryzując m.in. redaktora naczelnego i dyrektora Wydawnictwa Andrzeja Wakara, kierownika redakcji literatury pięknej i zastępcę redaktora naczelnego Swietłanę Kruk czy kierowcę Janusza Wasiaka. Szymański notował: „Dyrektor Wakar podjął decyzję o druku II wydania swojej książki o pobycie na Kubie (4580 egz.), pomimo że jeszcze w magazynie leży około 3 tys. niesprzedanego wydania pierwszego. Pociągnięcie to poza stroną materialną dla Autora-Dyrektora jest realizowane w celu uzyskania poparcia Z[arządu] G[łównego] Z[wiązku] L[literatów] P[olskich] w sprawie planowanego wyjazdu w celach literackich do Portugalii. Sprawę tę rozmówca – pisał dalej Szymański – przedstawił sekretarzowi [generalnemu] S[towarzyszenia] S[społeczno-] K[ulturalnego] „Pojezierze” – [Mieczysławowi] Porzuczkowi, a ten z kolei zrobił chyba awanturę Wakarowi. Wynikiem tego było wydanie przez A. Wakara zarządzenia wewnętrznego zakazującego pracownikom Wydawnictwa przekazywania osobom niekompetentnym (z zewnątrz) jakichkolwiek informacji o sprawach jednostki. Ponadto na ten temat – ciągnął esbek – A. Wakar rozmawiał z KO, ale powołanie się [„Saszy”] na obowiązki członka partii ucięło dyskusję”. Sacha poinformował ponadto Szymańskiego, że – jak ten zapisał – „swoją pracę dyplomową napisał na temat wydawnictw i w części wstępnej dokonał analizy systemu organizacyjnego SSK »Pojezierze«, co może mi w przyszłości udostępnić”[6]. Uprzejmościom zatem nie było końca – obaj panowie niewątpliwie musieli zrobić na sobie dobre wrażenie.
Drugie spotkanie z Sachą umówione zostało na 13 kwietnia 1976 r. „w rejonie wejścia do tunelu – przedłużenie ul. 1 Maja”, tak, żeby „Saszę” do bursy, gdzie mieszkał Szymański, wprowadzić niepostrzeżenie. Do spotkania doszło jednak dopiero 15 maja 1976 r., tak jak uzgodniono „koło tunelu”, po czym KO został wprowadzony – jak wyjaśniał Szymański – do „mojego mieszkania – Bursa p. 104 – ponieważ było to pierwsze spotkanie po podjęciu w KW MO”. Szymański ustalił z „Saszą”, że ten „zakończy naukę zaocznie na podypl.[omowym] Liceum w zakresie wydawnictwa książek”. Szczegółowy wykaz przekazanych wtedy informacji, esbek zamieścił w formie notatki służbowej, złożonej potem w teczce pracy KO[7]. W notatce znalazły się zapisy o atmosferze w Wydawnictwie, toczonych dyskusjach i kłótniach, wywody na temat wartości korekt, kosztów produkcji książek, wynagrodzeniach poszczególnych pracowników i wypowiedzi, czy są one adekwatne do jakości wykonywanej pracy, nadużyciach („motorower [służbowy zakupiony dla działu technicznego „Pojezierza”] używał i zepsuł syn Wasiaka”[8]) oraz oceny polityki wydawniczej („W grudniu ub. r. wydano niedochodową i grafomańską pozycję – tomik poezji [Leonarda] Turkowskiego, bo 60. jego urodziny i jest przecież prezesem Oddziału ZLP”). Tak na marginesie wypada zauważyć, że „Sasza” odczuwał poezję tak jak KO ps. „Iskra”, czyli Józef Mickiewicz, który swego czasu określił Turkowskiego „generalnym grafomanem”[9]. Szymański później zanotował: „Podczas pobytu na Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie w dn. 14-16.05 KO w rozmowach ze znajomymi z innych wydawnictw dowiedział się, że [Władysław] Bieńkowski swoją książkę rozesłał do 27 wydawnictw w Polsce, takich jak »Czytelnik«, RSW »Prasa« (W »Pojezierzu« tej książki nie było). Ponadto, z tego powodu, tekst książki został opublikowany w paryskiej »Kulturze«, ale teraz Bieńkowski ma »zasłonę dymną«, że to nie on przesłał do »Kultury«. Słyszał tam również – kontynuował Szymański – że w odpisach krąży w Warszawie list Bieńkowskiego, prawdopodobnie w czasie targów też był – dot.[yczył] polityki, zmian konstytucji, założeń filozoficznych socjalizmu. Mówił mu [to] pracownik ze stanowiska »Słowacja« (KO zna język słowacki). Sam KO listu nie widział i nie czytał”. Należy wyjaśnić, że „Sasza” słyszał o Liście otwartym do władz Polski Ludowej z kwietnia 1976 r., w którym Bieńkowski, autor Motorów i hamulców socjalizmu, a wcześniej bliski współpracownik Gomułki, który potem na początku lat 70. napisał trzy rozprawy polityczne drukowane w Bibliotece paryskiej „Kultury”, sprzeciwiał się m.in. wprowadzeniu do konstytucji PRL zapisu o przyjaźni z Sowietami oraz piętnował cenzurę jako relikt czasów carskich, sprzeczny z wolnościową tradycją polską i socjalizmem[10]. Szymański po Bieńkowskim zanotował też kilka informacji o dyrektorze Wakarze, m.in. jeszcze raz tę o drugim wydaniu niesprzedanej książki Wędrując przez Kubę. „Wiem, że Wakar w dn. 18-21 zapowiedział nieobecność w Wydawnictwie, ale nie wiem, gdzie wyjechał, bo tego nie mówił” – miał Szymańskiemu powiedzieć „Sasza”, a potem we wnioskach esbek dodawał: „W świetle zaproszenia jakie Wakar otrzymał z ambasady RFN i jego nieobecności w Wydawnictwie w dn. 18-21.05 przeprowadzę z nim rozmowę i [będę chciał] ustalić czy sam o tym poinformuje”. Sacha spotkał się jeszcze z Szymańskim trzy razy: 14 grudnia 1976, 12 września 1977 i 8 czerwca 1978 r., a esbek za każdym razem sporządzał obszerne notatki służbowe z tego co usłyszał. Podczas spotkania 14 grudnia notował: „W środowisku wydawnictwa nie stwierdza się negatywnych objawów o treści politycznej. Fakt istnienia K[omitetu] O[brony] R[obotników] jest znany, ale z przypadkowych wiadomości, a ostatnio z prasy – artykuł w »Trybunie Ludu«. Szerszych dyskusji na ten temat pracownicy nie prowadzą.(…) Trochę kłopotu było również z książką pt. Moje wspomnienia z plebiscytu na Warmii i Mazurach – [Anny] Łubieńskiej, która jest siostrą posła PAX [faktycznie: Koła Poselskiego ZNAK – przyp. PK] – [Konstantego] Łubieńskiego.
Pierwsze wydanie przez rok przeleżało w Delegaturze GUKPPiW. Wstęp do książki napisał A.[ndrzej] Drawicz[11], który ma prawdopodobnie zakaz publikowania, ponieważ pod pseudonimem wychwalał Piłsudskiego. (…) We wrześniu – zapisał nieco dalej Szymański – do wydawnictwa napisał list J.[an] Sobczyk. Poinformował, że przygotowuje dla wydawnictwa powieść kryminalną i jest mu potrzebny wgląd w akta milicji. Dlatego prosi o pismo do KW MO w Katowicach, które poświadczyłoby o jego współpracy z Wydawnictwem”. Podczas spotkania 12 grudnia 1976 r. Szymański wręczył „Saszy” 500 zł „jako prezent i podziękowanie za pomoc dla naszej służby. Stwierdziłem przy tym – uściślał esbek – że KO był bardzo wzruszony i musiałem dodatkowo uspokajać go, że jest to prezent, którego sam nie byłbym w stanie wybrać i dlatego daję pieniądze. W zakresie napisania pokwitowania – zauważał Szymański – KO nie miał zastrzeżeń”. Informacje dotyczące Wydawnictwa esbek włączył do akt sprawy „Edytor”, a informację o Sobczyku do dokumentacji prowadzonej na pisarza w ramach Kwestionariusza Ewidencyjnego krypt. „Tułacz”. 12 września 1977 r. Szymański słuchał „Saszy” we własnym samochodzie. Oto kilka wyjątków z notatki służbowej: „W czasie spotkania uzyskałem następujące informacje: - W Wydawnictwie nic istotnego w ostatnim okresie nie wydarzyło się. Przyjście [Gerarda] Skoka w zasadzie nie odciążyło pozostałych dyrektorów od pracy, ponieważ on rzadko bywa w Wydawnictwie, a b.[ardzo] często jest pijany. Brak zaufania do jego osoby ze strony dyrekcji jest tak duży, że nawet nie wydano mu pieczątki zastępcy jak też żadnych pism wychodzących na zewnątrz nie podpisuje”. Niby błaha informacja, ale skąd „Sasza” mógł wiedzieć, że wszystko co dotyczy Skoka interesowało SB, z tego względu, że ten z powodu kontaktów z RFN był rozpracowywany. Inny akapit w notatce: „Z planu wydawniczego na 78 r. pamiętam, że są książki [Stefana] Połoma, [Zygmunta] Sztaby, [Zbigniewa] Nienackiego – pierwsza dla dorosłych, 4 pozycje [Jerzego] Putramenta, tomiki poezji oraz [Henryka] Panasa – Antychryst – prawdopodobnie kontynuacja tematyki wg Judasza”. Szymański relacjonując przebieg spotkania zauważał, że KO „mówił chętnie, często w niektórych miejscach podkreślając, że robi to – kontakt z SB – jako obowiązek partyjny.(…) KO dodał, że nowy telefon centrali Wydawnictwa jest 22285 i na ten najlepiej dzwonić, ponieważ tel. 22352 to sekretariat i muszą go prosić oraz trudniej jest konspirować rozmowę”.
*
Kolejne spotkanie „Saszy” z Szymańskim zostało odnotowane 8 czerwca 1978 r. Esbek zapisał: „Spółdzielnia »Technograf« w Warszawie ul. Jasna jako jedyna w kraju rozprowadza wszelkie materiały poligraficzne do druku – m.in. farby i rozpuszczalniki. Wg posiadanych informacji z Olsztyna nikt nie przyjeżdża się zaopatrywać, co jest tym bardziej dziwne, że jest tu wiele prywatnych introligatorów jak choćby Romanowska, Rybczyński i Własow itp. Zachodzi uzasadnione przypuszczenie, że ludzie ci zaopatrują się nielegalnie w materiały drukarskie tym bardziej, że niektórych z nich widuje się w OZGraf. kontaktujących się z pracownikami tych zakładów”. Nieco dalej: „Poeta Leppek Jan Józef [prawdziwe imię: Janusz – przyp. PK] z Torunia zgłosił w wydawnictwie tomik wierszy, w których cenzura ingerowała – 6 stron w całości z tego względu, że zawierały ordynarne akcenty o wydźwięku politycznym”. Tę ostatnią informację SB potem uściślało z olsztyńską cenzurą, podejmując „odpowiednie przedsięwzięcia”. Po przekazaniu tych i innych informacji Szymański wręczył KO kwotę 500 zł, które – jak zanotował esbek – informator „przyjął z zadowoleniem i napisał pokwitowanie”.
4 lipca 1978 r. po wyeliminowaniu Józefa Mickiewicza z czynnej sieci agenturalnej, któremu zdarzało się informować też o „Pojezierzu”, olsztyńska SB postanowiła zacieśnić kontakty z „Saszą” i zmienić kategorię jego wykorzystania. Taki zamysł miał konkretnie ppor. Ryszard Stankiewicz z Sekcji IV Wydziału III SB, który 10 października 1978 r. sformułował wniosek opracowania i pozyskania do współpracy Władysława Sachy – jak pisał – „w charakterze TW”. Według jego oceny, Sacha idealnie nadawał się na TW, bo dobrze, o czym wiedział od Szymańskiego, wywiązywał się ze swoich obowiązków jako KO. Cała pisanina na wniosku o opracowanie Sachy jako kandydata na TW była w rzeczywistości niepotrzebną, ale z przyczyn formalnych wymaganą przez przełożonych koniecznością. Stankiewicz wiedział, że dobry kandydat na TW powinien spełniać określone warunki. Musiał przede wszystkim mieć dobry kontakt z rozpracowywanym środowiskiem oraz cieszyć się jego zaufaniem. Ponadto powinien bezwzględnie dawać gwarancję zachowania tajemnicy, a także wykazywać się zaradnością przy wykonywaniu powierzonych zadań. Wśród zalet agenta wymieniano też spostrzegawczość, spryt, powagę oraz opanowanie. Stankiewicz charakteryzując walory osobiste Sachy, we wniosku pisał: „dobra prezencja, w środowisku cieszy się zaufaniem, co daje mu możliwości łatwego nawiązywania kontaktów”. Opisując przeszłość kandydata na TW, posiłkował się ustaleniami Szymańskiego, powpisywał je wszystkie w stosowne rubryki kwestionariusza, nie pomijając oczywiście faktu, że Sacha był „wykorzystywany jako TW w Cieszynie”. Wniosek ten został zatwierdzony w trybie natychmiastowym.
Zaraz potem Stankiewicz spotkał się z Sachą w mieszkaniu Szymańskiego. W notatce odnotował, że ten jako kandydat do pozyskania „jest osobą inteligentną, zrównoważoną, lojalnie ustosunkowaną do Służby Bezpieczeństwa. Kandydat – kończył – spełnia wszystkie wymogi stawiane osobie wytypowanej na TW”. Oceniając możliwości operacyjne Sachy, podawał: „W miejscu pracy jest osobą lubianą i cieszącą się pełnym zaufaniem. Tym samym ma szerokie możliwości rozpoznawania tego środowiska”. Mając na względzie współpracę Sachy z cieszyńską SB oraz fakt wykorzystywania go jako KO, Stankiewicz przewidywał pozyskanie do współpracy „na zasadzie dobrowolności”. Werbunek agenta, choć wówczas nazywało się to „pozyskaniem tajnego współpracownika”, zaplanował na 12 grudnia 1978 r. Miejscem miało być mieszkanie Szymańskiego. Na pewno Stankiewicz uważał to za czystą formalność i rzeczywiście, co zaplanował, szybko zrealizował. We wzmiankowanym miejscu i czasie pozyskał Władysława Sachę do współpracy z SB w charakterze TW. Na tę okoliczność odnotował: „Kandydat wyraził zgodę na współpracę z SB. Z rozmowy z nim przeprowadzonej wynika, że ma on możliwości operacyjnego rozpoznania nie tylko środowiska, w którym pracuje, ale również osób z grona kręgu kultury”. „Sasza”, bo ten pseudonim został utrzymany, przekazał wówczas – jak relacjonował prowadzący go funkcjonariusz – informacje dotyczące „ogólnej sytuacji w Wydawnictwie. Sporządzona notatka z przeprowadzonej rozmowy została załączona do teczki pracy TW”. Stankiewicz określił formę zobowiązania do współpracy: „Kandydat podpisał zobowiązanie o utrzymaniu w tajemnicy faktu współpracy z SB”. Dokument ten zachował się. Sacha napisał w nim tak: „Oświadczenie. Niniejszym oświadczam, że zachowam w tajemnicy fakt utrzymywania kontaktów z funkcjonariuszem SB, i treści przeprowadzonych rozmów. W kontaktach posługuję się pseudonimem „Sasza”. /- podpis/ Sacha”. Oczywiście ustalono od razu sposób nawiązywania kontaktu, który odbywał się w sposób typowy: telefoniczne wywołanie „Saszy” przez „Artura” ze strony SB, albo odwrotnie, telefon „Saszy” do esbeka. Stankiewicz informując przełożonych, uściślał jeszcze, że „Współpraca z TW będzie odbywała się poprzez spotkania osobiste. Zadania dla TW będę przekazywał w trakcie spotkania. Informacje będzie udzielał ustnie lub pisemnie również podczas spotkania”.
*
Stankiewicz z „Saszą” spotykał się dziesięć razy. Trwało to do 6 czerwca 1980 r. Z każdego spotkania własnoręcznie sporządzał notatkę służbową. 12 grudnia 1978 r. esbek uzyskał od „Saszy” wiele cennych informacji. Dowiedział się o rozmaitych posunięciach dyscyplinarnych dyrektora Wakara wobec podległych mu pracowników, o komentarzach w Wydawnictwie na temat sytuacji w kraju, o specyficznej pozycji w wydawnictwie Gerarda Skoka, o planach wydania książki białoruskiego pisarza Siemiona Bukczyna Echo pod Białymstokiem przetłumaczonej przez Drawicza „przebywającego w Dűsseldorfie”. „Zdaniem TW – zapisał Stankiewicz – tłumaczenie A. Drawiczowi mogła zasugerować S. Kruk”. „Sasza” poinformował też o „hermetycznie zamkniętej” grupie młodych w SKK „Pojezierze”, zajmującej się sprawami, których nie rozumiał. Do grupy – jak zapisał Stankiewicz – „TW nie widzi możliwości bliższego dotarcia, a tym samym ich rozpoznania. Jedyną osobą, która utrzymuje bliższe kontakty z tym środowiskiem jest T.[adeusz] Burniewicz”. Burniewicza SB chciała potem zwerbować na TW, ale bezskutecznie. Wspomnianą grupą były osoby skupione w Interdyscyplinarnej Placówce Twórczo-Badawczej „Pracownia”. Dnia 9 kwietnia 1979 r. Stankiewicz usłyszał o: animozjach pomiędzy Krukową i jej grupą (Krystyna Kruczykowa, Teresa Kurzyna, Maja Lipowska, Barbara Wojczulanis, Waldemar Goncarzewicz) a Wakarem, która to grupa chciała „w dalszej konsekwencji wysadzić ze stołka dyrektorskiego A. Wakara”; zaostrzeniach dyscypliny pracy przez Wakara komentowanych przez niektórych pracowników „jako wprowadzenie hitlerowskich metod zarządzania”; przebiegu zebrań POP; warszawskich koneksjach Krukowej i tego efektach; planach powołania w Olsztynie Oddziału Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek („W dn. 3-5.05.79 r. w Warszawie odbędzie się zjazd PTWK, na którym zostanie podjęta decyzja o utworzeniu olsztyńskiego oddziału. Z ramienia Wydawnictwa „Pojezierze” na zjazd oddelegowana zostanie S. Kruk”.); książkach niepewnych (Historia familii z Marciszek Maryny Okęckiej-Bromkowej) i ingerencjach cenzury, zalecanych przeróbkach; red. Kurzynie jako osobie nieukładnej w stosunku do współpracowników („Co roku przebywa samotnie za granicą w K[rajach] K[apitalistycznych]. Prawdopodobnie ma gdzieś nielegalne dewizy. W br. ma zamiar wyjechać do Hiszpanii”) i wielu innych. Co do Kurzyny, Stankiewicz potem postulował: „Ewentualny wyjazd Kurzyny wykorzystać w celu przeprowadzenia rozmowy”. Inne informacje pokierował do poszczególnych Sekcji Wydziału III.
Po spotkaniu z „Saszą” 5 czerwca 1979 r. Stankiewicz zanotował: „Po wizycie Papieża w Warszawie opinie na ten temat są następujące: Frekwencja widzów objęła – 4 mil.[iony]. Gro osób witających stanowiły osoby w starszym wieku, młodzieży stosunkowo mało. Bardzo dużo pracy w tym okresie miała służba zdrowia – zanotowano wiele omdleń, w niektórych przypadkach odwożono ludzi do szpitala. Ponadto podkreśla się bardzo dobrą organizację z przyjęciem Papieża”. Zaraz potem esbek podał: „Uwaga! Aktualnie TW ps. „Sasza” przebywa na urlopie do 15.06.79 r. – tym samym nie ma możliwości przekazania opinii na powyższy temat ze środowiska pracy. Informacje, które przekazał, uzyskał »na gorąco« od członka dalszej rodziny, który był w Warszawie. W dalszej rozmowie TW poinformował mnie, że dosyć dobrze zna ks. [Piotra] Ilwickiego, który prowadzi Warmińskie Wydawnictwo Diecezjalne. Osoba ta kończyła Studium Redakcyjne w Zespole Szkół Poligraficznych w Warszawie”. Zaraz potem: „T. Burniewicz – członek SSK »Pojezierze« jest jednym z założycieli (…) »Interdyscyplinarnej Placówki Kulturalnej«. Chodzi dość niechlujnie ubrany (…). T. Burniewicz jest najbliższym przyjacielem K.[Kazimierza] M.[arii] Skrzydlińskiego, który prawdopodobnie jest w Nowej Zelandii – pracuje tam w zakładzie psychiatrycznym. W rozmowie T. Burniewicz jest dość trudny, nie budzący zaufania. Na tematy polityczne nie wypowiada się”. Interesująco Stankiewicz sformułował kolejne zadania dla TW: „W najbliższym okresie, w sposób naturalny wejść w kontakt z księdzem Ilwickim – rozpoznać bliżej jego postawę, stosunek do aktualnej rzeczywistości PRL, jego opinie na temat wizyty Papieża w Polsce. - w dalszym ciągu zbierać informacje, komentarze dot.[yczące] wizyty Papieża”. Co do tych informacji Stankiewicz jeszcze zapisał: „sporządzić informację do Wydz. IV [zajmującego się rozpracowaniem Kościoła – przyp. PK] tut. Komendy dot.[yczącej] znajomości TW z ks. Ilwickim. - sporządzić wyciąg z informacji dot. T. Burniewicza i załączyć do teczki personalnej kandydata [na TW]”.
Za dwa dni doszło do kolejnego spotkania „Saszy” ze Stankiewiczem, który zapisał: „W trakcie spotkania uzyskałem następujące informacje: - Daje się zauważyć, że zainteresowanie wizytą głowy kościoła rzymsko katolickiego wyraźnie osłabło. (…) Krążą pogłoski, że ludzie w kościołach i w miejscu pobytu Papieża zmieniają nieco tekst śpiewanych pieśni religijnych – zamiast… wolną Ojczyznę pobłogosław Panie…, śpiewają… wolną ojczyznę racz nam stworzyć Panie…”. Esbek informację tę skierował do Sekcji I Wydziału III. Potem pisał o zatargach Sachy z red. Kurzyną. W części z przebiegu spotkania Stankiewicz podał: „Ponadto TW krótko scharakteryzował J.[erzego] Ignaciuka. Zatrudniony jest w redakcji literatury pięknej. Jest to osoba inteligentna, spokojna, cieszy się dobrą opinią zarówno wśród pracowników, jak i kierownictwa”. Na podstawie m.in. tych informacji SB opracowała Ignaciuka i potem próbowała pozyskać go jako TW, ale jak w przypadku Burniewicza także to przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem.
30 czerwca 1979 r. Stankiewicz po spotkaniu notował m.in.: „S. Kruk nie jest już kierowniczką redakcji literatury pięknej, na jej miejsce przyjęty został J.[erzy Adam] Sokołowski z »Warmii i Mazur« – członek PZPR. W okresie 15-18.05.79 r. TW wspólnie z J.[ózefem] Rojkiem, [Januszem] Wasiakiem, [Romanem] Marchwińskim, [Izabelą] Chomicką i [Jerzym] Ignaciukiem przebywał służbowo na Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie – wydawnictwo »Pojezierze« wystawiało tam swoje pozycje. Podczas prowadzonych rozmów z Krzysztofem Racinowskim – wiek ok. 48 lat, pracownik Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek w Warszawie – TW ps. „Sasza” dowiedział się, że podczas trwania targów, byli ludzie z KOR-u, którzy penetrowali stoiska w celu prawdopodobnie rozkolportowania literatury bezdebitowej”. W innym miejscu notatki Stankiewicza są zapisy o: sytuacji w kraju („TW stwierdził, że pod względem wyrobów mlecznych oraz warzyw zaopatrzenie w Olsztynie jest bez porównania lepsze niż w Warszawie”) i niewłaściwie prowadzonych pracach budowlanych w Olsztynie przy ul. Polnej („gdzie prowadzone są budowy gmachów mieszkalnych, dzieją się rzeczy nie do pomyślenia. Elementy budowlane, stropoelementy, ramy metalowe, dźwigary są zasypywane przez spychacze. TW był naocznym świadkiem, kiedy grupa robotników…” itd.). Tę ostatnią informację Stankiewicz, po ustaleniu jakie firmy budowały, przekazał stosownej komórce SB. Potem notował ponownie o Ojcu Świętym: „W środowisku nie obserwuje się większego zainteresowania przyjazdem Papieża do Polski. Krążą pogłoski, że władze kościelne na bieżąco informują władze polityczne i administracyjne o przygotowaniach związanych z przyjazdem Papieża oraz panujących nastrojach w społeczeństwie. Panuje opinia, że po wizycie Jana Pawła II osiągniemy korzyści materialne w postaci udzielenia przez Watykan bezprocentowego kredytu. Ponadto spotyka się głosy, że za miejsce w oknie, na balkonie na trasie przejazdu Papieża ludzie gotowi są płacić sumy rzędu 3-4 tys. złotych”. Stankiewicz miał jeszcze usłyszeć o Festiwalu Twórczości Telewizyjnej (za każdym razem „zabezpieczanym” przez SB) i komentarzach na temat Ogólnopolskiego Forum Literackiego (też „zabezpieczanym”), które to imprezy jak miał usłyszeć informator „zaplanowane były celowo w okresie pobytu Papieża w Polsce, a to w celu zmniejszenia frekwencji widzów”. Stankiewicz wśród kilku zadań dla „Saszy” zalecił: „Zwracać uwagę na opinie i komentarze dot.[yczące] wizyty Papieża w Polsce”.
10 sierpnia 1979 r. po spotkaniu Stankiewicz notował, że w Wydawnictwie „Pojezierze” „atmosfera pracy od czasu zaistniałego konfliktu pomiędzy grupą osób skupioną wokół S. Kruk a A. Wakarem w zasadzie nie uległa zmianie. Na ten temat TW istotnych informacji nie przekazał, ponieważ wszystkie rozmowy w jego obecności – jako osoba A. Wakara – dotyczą wyłącznie spraw służbowych”. Stankiewicz otrzymał też m.in. kolejne informacje o Ignaciuku: „J. Ignaciuk – pisał esbek – zdaniem TW w zasadzie nie interesuje się sprawami wewnętrznymi Wydawnictwa. Charakteryzowany jest jako dobry, solidny i sumienny pracownik. Trochę lubi filozofować. Ostatnio był na zwolnieniu lekarskim – wizyta u psychologa. W ogóle J.I.[gnaciuk] ma inklinacje psychologiczne – pogranicze paranoi i schizofrenii. W pokoju prócz niego siedzi [Nina] Złakowska, Kurzyna, Kruczykowa, J.J. Rojek”. Potem o tym ostatnim: „J.[Józef] J.[Jacek] Rojek – dobry pracownik, w zasadzie najlepiej sprawdził się z osób nowo przyjętych do Wydawnictwa. Należy on do grupy A. Wakara. Utrzymuje bliskie kontakty z TW”. Stankiewicz nakazał „Saszy” m.in. „śledzić sytuację konfliktową w Wydawnictwie”. Na dole notatki dopisał: „Informacje dotyczące J.J. Rojka, J. Ignaciuka w formie wyciągów włączyć do kompletu dokumentów dot. tych osób”.
16 listopada 1979 r. Stankiewicz pisał, że przekazane informacje dotyczyły głównie ogólnie źle postrzeganej przez ludzi sytuacji w kraju, ale i „Pojezierza”, które „z dn. 1 listopada przeszło na nowy system pracy. Wszyscy redaktorzy pracują w domach. W pracy pozostają dyżurni z literatury pięknej, red.[akcji] działu historycznego i inni kierownicy działów. Zarządzenie to wprowadził dyr.[ektor] A. Wakar. Na razie jest to zrobione w formie próby i jeśli zda egzamin będzie wprowadzone na stałe.(…) Za wadę TW „Sasza” uznał fakt, że redaktorzy pracują na tekstach nie cenzurowanych i przez to jest możliwość dotarcia do tych tekstów osób postronnych.”. Były jeszcze informacje o Sokołowskim i Wasiaku. Podczas spotkania Stankiewicz uszczuplił fundusz operacyjny SB o kolejne 500 zł, które informator „przyjął z zadowoleniem”. We wnioskach zapisał: „Nowy system pracy w Wydawnictwie przedyskutować z dyr. A. Wakarem i ewentualnie z kierownikami działów, pod kątem zabezpieczenia dostępu do tekstów nieocenzurowanych znajdujących się w domach redaktorów”.
9 lutego 1980 r. Stankiewicz sporządził pięciostronicową notatkę z rozmowy z „Saszą”. Informacje dotyczyły komentarzy m.in. na temat: zjazdu PZPR, opinii wedle których partia „nie potrafiła wykorzystać faktu pobytu Papieża w Polsce”, bo należało, czego nie uczyniono, „wzmocnić propagandę dobrej i solidnej roboty, jedności społeczeństwa, bo te elementy poruszane były w wypowiedziach Papieża”. Jak zwykle kilka słów było o Krukowej, która została „przeniesiona do innego pokoju (na parterze). Tym samym ograniczono jej dostęp do całości dokumentacji Wydawnictwa. Aktualnie pokój, który zajmowała S. Kruk udostępniony został G. Skokowi. Ponadto TW ps. „Sasza” poinformował też, że cenzura odsunęła z druku pewne partie następujących książek: Droga przez morze – T.[adeusza] Willana, Księga mojego domu – L.[eonarda] Turkowskiego, Ziemia odnalezionych przeznaczeń Wł.[adysława] Ogrodzińskiego. Partie niedopuszczone przez cenzurę druków – dodawał esbek – TW ps. „Sasza” zobowiązał się mi dostarczyć w najbliższym czasie”. 13 lutego 1980 r. „Sasza” referował sprawy wyłącznie ogólne, dotyczące komentarzy na temat polityki partii komunistycznej i „tow. Gierka”. Tydzień później Stankiewicz odnotowywał podobne rzeczy. 3 marca 1980 r. „W trakcie spotkania – pisał – uzyskałem następujące informacje:(…) W m-cu lutym Wydawnictwo podpisało umowę z Katarzyną Meloch – reporterką z W-wy na wydanie jej zbioru reportaży. Jednak w tydzień później wymieniona nadesłała maszynopisy zupełnie innych reportaży, o których nie było mowy w podpisanej umowie, a zawierających bardzo kontrowersyjne tematy. W sytuacji tej Wydawnictwo zerwało z nią umowę, rezygnując z druku. Wiele uwag i komentarzy – notował dalej esbek – słyszy się na temat procesu toczącego się przed sądem w Grudziądzu – notatka w tej sprawie zamieszczona była w prasie m.in. »Gazeta Olsztyńska«. Mówi się, że jest to wielka wpadka SB, która zmusiła autentycznych włamywaczy do fałszywego składania zeznań, rzekomo we włamaniach brał udział przedstawiciel tut.[ejszego] KOR-u. Dwóch sprawców włamania na publicznym forum przed sądem zmieniło zeznania, oświadczając, że SB zmusiła ich do tego. (informację tę TW ps. „Sasza” słyszał w ubiegły piątek podczas podróży w pociągu do Warszawy). W sprawie druku książki pt. Huśtawka [Lecha] Bądkowskiego z Gdańska – kontynuował Stankiewicz – w dniu wczorajszym do Wydawnictwa był telefon. TW ps. „Sasza” bliższych informacji nie przekazał z uwagi na niepełne rozpoznanie”. Potem były jeszcze informacje na temat komentarzy w związku z wyborami do Sejmu i złym zaopatrzeniem rynku. „W dniu jutrzejszym – pisał nieco dalej Stankiewicz – w KW PZPR odbędzie się spotkanie tow. E.[dmunda] Wojnowskiego ze środowiskiem kultury z Olsztyna. W spotkaniu tym m.in. udział wezmą: Filharmonia, OBN, Wydawnictwo »Pojezierze«, redakcje »Gazety Olsztyńskiej« i »Warmii i Mazur«. W ingerencji cenzury olsztyńskiej aktualnie znajduje się »Monografia Giżycka« (…). Powodów ingerencji TW ps. „Sasza” jeszcze nie zna”. Wśród postawionych zadań, esbek polecał: „Szczegółowo rozpoznać sprawę ewentualnego druku książki Huśtawka Bądkowskiego. Rozpoznać sprawę przyczyn ingerencji cenzury dot. reportażu K. Meloch”, a też: „Interesować się komentarzami dot. spotkania z tow. E. Wojnowskim. Zadania ogólne nadal aktualne”. We wnioskach: „- Sprawę druku książki Huśtawka dodatkowo rozpoznać w rozmowie z dyr. A. Wakarem. - W powyższej rozmowie rozpoznać również sprawy ingerencji cenzury w powyższych maszynopisach”. Niewątpliwie dyrektor Andrzej Wakar, tak jak w innych analogicznych przypadkach, traktowany był przez SB jako kontakt służbowy.
10 maja 1980 r. Stankiewicz dokonał charakterystyki TW ps. „Sasza”: „Za okres współpracy dał on się poznać jako osoba zaangażowana w pracę zawodową o właściwej postawie społeczno-politycznej. Informacje przekazywane przez TW charakteryzują się obiektywizmem. Na wyznaczone spotkania przychodzi punktualnie, chociaż czasami zrywa je, tłumacząc to później obowiązkami służbowymi. Do tej pory dał się poznać jako szczery, lojalny obywatel, przekazał wiele informacji nadających się do operacyjnego wykorzystania. Oceniam, że TW jest bardzo wartościową jednostką posiadającą możliwości dalszej dobrej współpracy z SB”.
*
Tymczasem w kraju wrzało, powstawała „Solidarność”. Instytucje typu drukarnie i wydawnictwa, w ogóle placówki posiadające możliwości druku były bardziej kontrolowane niż wcześniej. 27 sierpnia 1980 r. prowadzenie TW ps. „Sasza” ponownie przejął Szymański, funkcjonariusz bardziej doświadczony od Stankiewicza, który w międzyczasie awansował, był już kierownikiem Sekcji IV Wydziału III SB w Olsztynie. „TW był mi znany poprzednio – pisał w raporcie o przejęciu „Saszy” – ponieważ przed pozyskaniem [na TW] otrzymywałem [z nim] kontakt operacyjny. W trakcie spotkania TW nie miał zastrzeżeń wobec tej zmiany, zaznaczył jednak, że nie chce przechodzić na kontakt nowych osób. Informacje merytoryczne ze spotkania zawarte są w notatce odrębnej w teczce pracy”. Tu również warto trochę zacytować Szymańskiego: „W środowisku pracy TW – wydawnictwo, drukarnia, literaci – panuje powszechne rozdyskutowanie na temat aktualnej sytuacji w kraju. Ciekawsze wypowiedzi lub wnioski z dyskusji są następujące: - niemożliwym wydaje się aby władza nie wiedziała o panujących nastrojach. Dużo ludzi uczciwych wcześniej o tym informowało, a informatorzy SB na pewno. Chyba że informacje te były wygładzane i przekazywane w tej formie wprowadzały władze w błąd. - obecnie ludzie są zdezorientowani [, zastanawiają się] co z tego wyjdzie, ale powszechne jest przekonanie, że gdyby nie strajki nie doszłoby do zgody władz na naprawę błędów w partii i administracji. (…) - nie stwierdza się awersji do MO i SB i pomimo trudnej sytuacji atmosfera jest dobra w tym zak.[resie]”.
„Sasza” przekazał też zasłyszane informacje o Edmundzie Zadrożyńskim[12], twórcy Niezależnego Ruchu Robotniczego w Grudziądzu, zatrzymanym w lipcu 1979 r. i w sfingowanym procesie w marcu 1980 r. skazanym na 3 lata więzienia i 70 tys. grzywny. Potem Szymański miał usłyszeć o praktykach komunistycznej cenzury, która – co powtarzał za kimś informator – „jednak poprzez niektóre ingerencje wypaczała niejednokrotnie historię. Usunięcie [z Sekretariatu KC PZPR, swoistego nadzorcy mediów, Jerzego] Łukaszewicza traktuje się jako zmniejszenie nacisku KC na Del.[egaturę] GUKPPiW i szefa Kosickiego, bo wiadomo publicznie, że autorem zapisu – czyli »dziennika pracy cenzora« był Łukaszewicz”. Szymański notował dalej: „w Wydawnictwie sytuację można określić jako »cisza przed burzą«. Krukowa siedzi na parterze w swoim pokoju, bez dostępu do dokumentacji i podpisywania umów – jest tylko figurantem. Jest to sprzeczne z jej ambicjami, na pewno tego nie daruje i będzie chciała Wydawnictwo rozwalić, a na kanwie aktualnej sytuacji w kraju może nastąpić eskalacja sporów. Jej zwolenniczki – Kurzyna, Kruczyk i Lipowska są w działach Marchwińskiego i Sokołowskiego. Pracownicy nowi, jak Sokołowski, Rojek, Marchwiński, [Lech] Jachimiak i Ignaciuk raczej w spory te nie angażują się. Dyr. Skok nadal pije, niejednokrotnie widzą to ludzie z zewnątrz – pisarze itp. a nawet potrafi być pijany na posiedzeniach kolegium redakcyjnego”. Szymański podsumowywał: „TW chętnie podjął dalszy kontakt ze mną – poprzednio był na kontakcie tow. R. Stankiewicza – ale zastrzegł się, że on jest lojalny wobec nas i żąda tego samego, tzn. nie chce był piłką pingpongową. Uzgodniono więc, że będziemy obydwaj utrzymywać kontakt”. Do kolejnego spotkania doszło dopiero 9 lipca 1981 r., bo Sacha był na ćwiczeniach wojskowych. Po powrocie informował o kontrolach w Wydawnictwie, jak sądził inspirowanych przez „Solidarność”. „Zdaniem TW na poprawę sytuacji w Wydawnictwie – notował prowadzący – ma wpływ odejście B.[ohdana] Kurowskiego z [SSK] „Pojezierza”, który przecież był filarem Kruków. Zresztą B. Kurowski zdaniem znacznej części zespołu był zausznikiem KW PZPR, a gdy partia ma kłopoty szybko poszedł do „Sol.[idarności]” naprawiać kulturę”. Esbecy od inwigilacji związku, którzy czytali takie rzeczy na pewno pękali ze śmiechu, gdyż „Sasza” choć przecież się starał, to przekazywał opinie bez najmniejszej znajomości rzeczy. Gdyby znał całą prawdę, wtedy dopiero zrozumiałby, co oznaczają słowa „lojalność” i „konspiracja”, którymi tak ochoczo się posługiwał.
Tymczasem Swietłana Kruk, która była współzałożycielką „Solidarności” w Wydawnictwie „Pojezierze”, w drugiej połowie października 1980 r. z powodu wywieranych presji i likwidacji etatu, co równało się rzeczywistemu zwolnieniu, przeszła do pracy w Zarządzie Regionu NSZZ „Solidarność” w Olsztynie, przyjmując obowiązki redaktora „Rezonansu”. 18 września 1981 r. Szymański po spotkaniu z „Saszą”, zanotował: „W Wydawnictwie po odejściu S. Kruk sytuacja uległa znacznej poprawie. Nie ma rozrabiania, spokój, dyscyplina pracy i wyraźna chęć. Obecnie jednak utrzymuje się stan niewłaściwy w zakresie związków zawodowych. Jest b.[yła] grupa Świetłany licząca 4 osoby ([Barbara] Wojczulanis, Kruczyk, Złakowska i Kurzyna) należąca do NSZZ „S[olidarność]” przy SSK Pojezierze i ściśle współpracująca z Zarządem Regionu. Druga grupa to większość pracowników należąca do NSZZ „Sol[idarność]” w ramach K[omisji] K[rajowej] Wydawnictw przy P[aństwowym] I[nstytucie] W[ydawniczym], której przewodniczy J. J. Rojek – czł.[onek] PZPR. Pozostałe 3 osoby to [Henryk Wiesław] Kubczak, [Olga] Robaczewska i [Janina] Czapkowska nie należąca do żadnych związków. W Wydawnictwie nie ma żadnej akcji propagandowej „Sol.[idarności]” słownej czy literatury – wywieszki haseł, ulotek, biuletynów itp., a nawet wywieszono tekst przemówienia członka B.[iura] P.[olitycznego] [Zofii] Grzyb z Radomia wygłoszonego na Plenum KC [PZPR]”.
Powody tej niemrawej, a raczej żadnej działalności „Solidarności” w Wydawnictwie po odejściu Krukowej, z pewnością trzeba będzie kiedyś wyjaśnić – są już w tym zakresie pewne ustalenia.
Wracając jednak do notatki Szymańskiego, trzeba podać, że ten potem przytoczył szalenie krytyczne uwagi ogólne na temat „Solidarności”, formułowane najwyraźniej przez wrogów związku. Później był ciekawy wyjątek, a przypomnieć wypada, że Szymański notował to we wrześniu 1981 r.: „Należy przygotować się na najgorsze tzn. stan wyjątkowy, militaryzację gospodarki, zawieszenie konstytucji. Wiele wyrażanych jest pretensji do aparatu PZPR, a konkretnie instancji wojewódzkiej i miejskiej. Partia nie chodzi do ludzi.(…) To samo dotyczy działalności propagandowej, bo „Sol.[idarność]” już na drugi dzień [swego Zjazdu] rozpowszechnia swoje biuletyny i ulotki, a ludzie dobrej woli zdezorientowani, są wtedy narażeni tylko na goebelsowską propagandę „Sol.[idarności]”. Można przecież tak samo część metod tej propagandy, szczególnie w aspekcie aktywności, stosować w działaniu władz”. Bez komentarza…
Do kolejnego spotkania esbeka ze swoim informatorem doszło 7 grudnia 1981 r., a więc tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. Na początku Szymański usłyszał o dość ostrych konfliktach w łonie zakładowej „Solidarności”, które uzewnętrzniały się w „Pojezierzu” nawet w twierdzeniach, że „Solidarność” niejako zbłądziła, że „góra związku nie wie co robi”, że „nie czuje dołów”. Szymański podawał: „przewiduje się, że najbliższych dniach odbędzie się zebranie „Sol.[idarności]” w Wydawnictwie i prawdopodobnie będzie dyskusja na dalszą celowością przynależności do „Sol.[idarności]”. Wg oceny TW w Wydawnictwie panuje spokój i konsolidacja załogi. Nie stwierdza się działalności propagandowej”. Szymański usłyszał, że zespół negatywnie ocenia „obecną działalność publicystyczną E.[rwina] Kruka”. „Sasza” miał tu wskazywać artykuł pt. Dlaczego Mazurzy stracili serce, opublikowany w „Tygodniku Solidarność”[13], który pisarz poświęcił tematyce prześladowania Mazurów przez komunistów w PRL-u. Szymański dowiedział się również o „samorzutnie wystosowanym” liście z „Pojezierza” do redaktora naczelnego Tadeusza Mazowieckiego, w którym z kolei protestowano z powodu przedstawiania spraw Mazurów w taki właśnie sposób. „Podobnie negatywną ocenę E. Kruka – notował Szymański – wyrażono na zjeździe SKK »Pojezierze«, gdzie stwierdzono, że nie jest on delegatem i nie jest godzien reprezentować środowiska kultury z Olsztyna na Kongresie Kultury Polskiej”[14]. Ponadto „Sasza”, jako lojalny obywatel, miał poinformować SB o pewnym docencie doktorze habilitowanym z ART w Olsztynie, który miał w jego sąsiedztwie przy ul. Polnej mieszkanie „nabyte za dolary”, gdzie nie mieszkał, bo przebywał z żoną stale u rodziców. „Sasza” miał problem z tym, że naukowiec ten wynajmował mieszkanie osobom z krajów kapitalistycznych („po dwa tygodnie”). Szymański zapisał tak: „Jeden z Niemców mówił, że płacił za mieszkanie 1200 DM. Ostatnio po sezonie turystycznym mieszkają tam dwie kobiety tzw. »dolarówki«…” itd. Opowieść to niezwykle długa. Efektem tego doniesienia było wystosowanie pisma ppłk. Michała Kruka naczelnika Wydziału III SB do ppłk. Jana Szeniawskiego, ówczesnego naczelnika Wydziału II SB w Olsztynie, w którym opisując szczególnie pewnego obcokrajowca z Bliskiego Wschodu, polecano wiadomości o nim wykorzystać w celach operacyjnych. Informacje dotyczące Erwina Kruka esbek skierował do teczki sprawy o krypt. „Mazur”, co świadczy, że pod właśnie takim kryptonimem bezpieka rozpracowywała pisarza.
*
Potem w spotkaniach „Saszy” z Szymańskim nastąpiła ponad dwumiesięczna przerwa. Wojciech Jaruzelski i jego WRON wprowadziły stan wojenny. Bezpieka zajęta była przede wszystkim wyłapywaniem i aresztowaniem najaktywniejszych działaczy „Solidarności”. Jednak już 10 marca 1982 r. Szymański ponownie skontaktował się z „Saszą”. Powstała kolejna notatka służbowa. Kierownik Sekcji IV napisał, że w Wydawnictwie panuje „spokój i porządek zarówno w sprawach zawodowych, jak i ogólnych”. Grupa Krukowej miała stanowić zespół „hermetyczny”, dosłownie zamknięty, a zatem informatorowi „trudno było powiedzieć, co mówią i myślą, bo siedzą w pokoju same”. „W Wydawnictwie mówi się – ciągnął dalej Szymański – że oswojenie a nawet akceptacja stanu wojennego byłaby szybszą, gdyby stan ten nie spowodował tak wielkiej dominacji milicji, pomimo że całość jest firmowana przez wojsko – WRON, komisarzy itp.” Informacji o „Solidarności” było tu znaczniej więcej, mnóstwo szczegółów i nazwisk z całego Olsztyna, w tym sporo z OZGrafu. Szymański wdzięczność za to wszystko okazał kwotą 1000 zł. Z kolei 3 czerwca 1982 r., po następnym kontakcie, odnotowywał zwolnienie Gerarda Skoka, który poszedł gdzieś, co uważano za nieporozumienie, na rzecznika prasowego. Szymański opisywał też grupę Krukowej i dał kilka informacji o dyrektorze Wakarze, Sokołowskim, Jachimiaku oraz Marchwińskim. „Sasza” podczas spotkania skarżył się na sekretarza POP, który czynił różne zabiegi, by – jak zapisał esbek – „pozycję TW w środowisku podważyć. Już na POP 10.09.81 Sokołowski oficjalnie zagrażał cofnięciem mandatu do KM PZPR, bo [TW] »udaje działacza«. W dn. 25.05 Sokołowski próbował »wrobić« TW w fakt rzekomego używania słów ordynarnych”. Szymański również odnotował docierające do „Saszy” pogłoski, że Janusz Wasiak w Wydziale Kultury i Sztuki w Urzędzie Wojewódzkim rozmawiał „niekorzystnie o TW z [Grażyną] Kudy”, pracownikiem Ośrodka Kultury Filmowej, a – jak dalej zanotował esbek – „dr [Bohdan] Łukaszewicz wręcz mu powiedział, że to wszystko to przygotowanie do usunięcia go ze stanowiska na korzyść plastyka, który jest obecnie bez pracy tzn. [Mieczysława] Romańczuka z »Panoramy [Północy]«”.
6 października 1982 r. Szymański wsłuchiwał się w opowieść o środowisku kulturalnym Olsztyna, rozwoju branżowych związków zawodowych i aktywności olsztyńskiego PRON-u. Funkcjonariusz zapisał: „Wśród społeczności zakładowej wydawnictwa poza ogólnymi rozważaniami mniej mówi się o konkretnych zamiarach własnych. Spotykane są nawet wypowiedzi ludzi bezpartyjnych, że do żadnych związków się nie zapiszą, bo mają już dość, a przecież od stycznia też wszystko dało się załatwić.(…) Poza powyższym nadal w Wydawnictwie istnieje sytuacja sprzyjająca powstawaniu rozrób wynikających z uformowania się kolejnej kliki wokół Wakara tj. Sokołowski, Jachimiak, Marchwiński. Ich chęcią jest dalsze ustawianie Wakara, aby robił to co chcą. W m-cu czerwcu Wakar przyjął do pracowni tech.[nicznej] Witolda Sagana byłego kierownika działu składu maszynowego wyrzuconego z OZGraf, zdaniem TW za namową w/w »trójcy«, zabezpieczając mu ciągłość pracy i stanowisko redaktora”. Nieco dalej w tej samej notatce: „Podczas przypadkowego kontaktu w OZGraf z ks. Ilwickim uzyskał informacje, że w diecezjalnym wydawnictwie zatrudniona jest S. Kruk, zdaniem ks.[iędza] jest to wysoko kwalifikowany fachowiec”. We wnioskach Szymański polecał: „Informację dot. Sagana potwierdzić w Wydz.[iale] II. Informację dot. S. Kruk potwierdzić w Wydz. IV i uzgodnić odpowiednie działania”. Jak można się domyślać, nie miały być to działania przyjazne.
9 grudnia 1982 r. spotkanie w porównaniu do wcześniejszych miało charakter wyjątkowy. Odbyło się u Szymańskiego w bursie. Poza tradycyjnymi informacjami, za które „Sasza” zainkasował kolejne 1000 zł, TW zwierzył się esbekowi w sprawie osobistej, na poczet której powstała nawet odrębna notatka. Problem był w tym, że w początkach listopada 1982 r. Władysław Sacha będąc w Cieszynie, dowiedział się o zatrzymaniu przez milicję najmłodszego brata Kazimierza. Brat pracował w Kopalni Węgla Kamiennego „Manifest Lipcowy”, był działaczem „Solidarności”, m.in. członkiem Krajowej Komisji Węglowej. „8 grudnia 1981 r. – miał opowiadać „Sasza” – na ogólnym posiedzeniu w Jastrzębiu zrezygnował z dalszego członkostwa w komisji na znak protestu p-ko organizowaniu przez „Sol.[idarność]” bojówek. W czasie 12/13.12.1981 brat był również zatrzymany, ale po dwu dniach zwolniony. Od tego czasu rodzinie wiadomo, że inni bardziej zawzięci działacze chcieli »wrobić« brata. Jednym z przykładów może być fakt telefonicznego poinformowania MO o zebraniu „Sol.[idarności]” w marcu br. – kiedy to brat urządził imieniny. Będąc wtedy u rodziny TW dowiedział się w KW MO w Katowicach, że wobec brata z rewizji i innych czynności brak dowodów, ale są zeznania innych zatrzymanych, że brał udział w przygotowaniach do sabotażu – wysadzenie napisu »PZPR« w KWK »Manifest Lipcowy« i Pomniku Wyzwolenia. TW jest przekonany – pisał dalej Szymański – że brat by do takiego czegoś nie przystąpił. W związku z tym [TW] już w Olsztynie w końcu listopada napisał list do Generalnej Prokuratury, sygnalizując swoje uwagi i prosząc o wnikliwe uwzględnienie możliwości prowokacji wobec brata ze strony zatwardziałych [z] „Sol.[idarności]”.
Olsztyńska bezpieka nie była obojętna na kłopoty rodzinne swego współpracownika. 12 kwietnia 1983 r. ppłk Michał Kruk wystosował do katowickiej SB pismo, gdzie prosił o informacje na temat problemów Kazimierza Sachy. W piśmie jakby sugerował, że wszystko to jakoś nie bardzo przystaje do ogólnej postawy rodziny rysowanej przez Władysława Sachę, będącego w „pozytywnym zainteresowaniu” olsztyńskiej SB. Niektórzy członkowie rodziny Sachów, zamieszkujący tereny katowickiego i bielsko-bialskiego, byli przecież związani z „aparatem partyjnym i wojskowym”. Michał Kruk podawał nawet wersję „Saszy”, jakoby jego brat był „niesłusznie zamieszany” w działalność podziemia solidarnościowego. Odpowiedź z Katowic przyszła 21 kwietnia 1983 r., a udzielił jej płk Władysław Fabian. Poinformowano w niej o zatrzymaniu 10 listopada 1982 r. Kazimierza Sachy pod zarzutem brania udziału w „związku mającym na celu niszczenie przy użyciu materiałów wybuchowych różnego rodzaju obiektów oraz drukowanie i rozpowszechnianie ulotek zawierających fałszywe informacje mogące wywołać niepokój publiczny lub rozruchy”. Kazimierz Sacha miał to czynić na terenie Żor i Jastrzębia Zdroju. Katowicka bezpieka przekazała także, że 18 kwietnia 1983 r. przed Sądem Śląskiego Okręgu Wojskowego Kazimierz przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i wyjaśnił swoją rolę w nielegalnej organizacji. Miał być członkiem Konfederacji Polski Niepodległej i zdelegalizowanej „Solidarności”. Dołączono do tego również informacje o drugim bracie Władysława Sachy – Janie Antonim, byłym już żołnierzu zawodowym GPK Zebrzydowice, przedstawiając go – z punktu widzenia bezpieki – w niekorzystnym świetle. O Janie napisano jednoznacznie: „gdyby w wojsku doszło do utworzenia »Solidarności«, zostałby jej pierwszym przywódcą”. Poinformowano też, że Jan w marcu 1983 r. został skreślony z ewidencji GPK. Naczelnik Wydziału III SB z Olsztyna ni mniej ni więcej dowiedział się, że rodzina „Saszy” wcale nie była tak lojalna wobec komunistycznej władzy, jak to przedstawiał sam informator.
14 czerwca 1983 r. Szymański wypytywał „Saszę” o rodzinę. Esbek usłyszał, że „brat Kazimierz miał już rozprawę sądową i został częściowo uwolniony od zarzutów i otrzymał wyrok w zawieszeniu, ale teraz nie może otrzymać pracy w kopalni. Z faktem tym związane jest również zwolnienie brata Jana Antoniego zatrudnionego w GKP Zebrzydowice. Więcej szczegółów na razie nie zna i dopiero po kolejnym pobycie w domu rodzinnym będzie wiedział”. Nasuwa się pytanie po co miał to wiedzieć? Podczas tego samego spotkania Szymański ponadto uzyskał kolejne informacje o charakterze operacyjnym. Informator podawał m.in. informacje o Wakarze i jego otoczeniu. Za dwa dni miała nastąpić druga pielgrzymka Ojca Świętego do Polski, a zatem esbek notował: „W zakresie pielgrzymki papieskiej żadnych specjalnych dyskusji w środowisku pracy się nie prowadzi. Wyrażane są tylko pojedyncze głosy obaw, aby nie przydarzyła się jakaś draka uliczna, bo może to zepsuć poprawiającą się sytuację na dłuższy czas. Osoby chodzące do kościoła twierdzą, że chyba nie ma zbyt dużo chętnych, ponieważ ksiądz na ambonie namawiał ludzi do wyjazdu na trasę papieską. Ulotek – pisał na koniec Szymański – ani innych faktów o charakterze wrogim politycznie TW nie stwierdził. Dowiedział się tylko, że prawdopodobnie [Edmund] Łukomski wyjechał już na stałe do Kanady”. Esbek wnioskował, aby „Informację wykorzystać do opracowań zbiorczych, a w części dot. stosunków wewnętrznych wydawnictwa [wykorzystać] w dalszej pracy operacyjnej”. Edmund Łukomski, były przewodniczący Prezydium MKZ NSZZ „Solidarność”, reprezentujący Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Olsztynie, rozpracowywany był przez SB od 1980 r. W grudniu 1981 r. był internowany, w 1982 r. aresztowany, a wiosną 1983 r. rzeczywiście, jak podawał „Sasza”, wyjechał na stałe do Kanady[15].
21 listopada 1983 r. Szymański odnotowywał głównie sprawy osobiste „Saszy” i jego problemy w Wydawnictwie, zakończone złożeniem wypowiedzenia ze stanowiska kierownika działu technicznego. Kłopoty w pracy – jak zanotował Szymański – miały wynikać z prezentowania przez Sachę „bezkompromisowej postawy partyjnej wewnątrz zakładu, jak również poza [zakładem] np. napisał list do gen. Jaruzelskiego na temat ogólnych trudności w wydawnictwach i ich drukowaniu, za co indagowano go nawet w K[omitecie] M[iejskim] PZPR. Dla środowiska pracy a w szczególności kliki – jak pisał esbek – Sokołowski, Marchwiński i Wakar był na tej płaszczyźnie niewygodny, ponieważ mógł informować władze o wszelkich nieprawidłowościach. Na poparcie tej tezy stwierdził również, że człowieka który również od strony prawnej mógł wiele rzeczy widzieć tj. radcę prawnego zwolniono z dniem 1.10.1983”. Szymański z miejsca dał „Saszy” do zrozumienia, że nie ma sytuacji bez wyjścia i żeby się nie martwił. Oświadczył, że istnieje możliwość zatrudnienia go w P[aństwowym] P[rzedsiębiorstwie] „Dom Książki” w Olsztynie, po – jak to ujął – „ewentualnym wyjeździe [drukarza] M. Michalskiego do USA czy Kanady”, którego „on [Szymański] osobiście zna”. Sacha, choć nie wiadomo w jakim był stanie psychicznym (może się wzruszył tą propozycją?), miał przekazać jeszcze wykaz nieprawidłowości zaobserwowanych w „Pojezierzu”, które spisane w notatkę zostały przez Szymańskiego włączone do teczki pracy TW.
Następne spotkanie Szymańskiego z „Saszą” było zupełnie przypadkowe. Panowie spotkali się przelotnie 4 września 1984 r. na jednej z olsztyńskich ulic, ale rozmowa jakoś się nie kleiła. „Sasza” dał do zrozumienia, że z powodu różnych niedomagań nie będzie chodził i podsłuchiwał. Oświadczył, że zresztą nie ma już kontaktu z rozpracowywanym wcześniej środowiskiem, a „żadną pracą się nie interesuje”. Choć stan wojny zakończył się w lipcu 1983 r., to prawdziwi komuniści nie składali broni, czego dowodem w niedługim czasie miała być udana próba uprowadzenia i zabicia ks. Jerzego Popiełuszki. Ale on, Władysław Sacha, najwidoczniej miał już dość stresującej współpracy z bezpieką. Jakby nie patrzeć, w jego rozumieniu (bo nie był świadom jak bardzo w kilku sprawach pomógł SB) nic konkretnego ta walka nie przyniosła. Władysław Sacha – „ideowy” TW, żaden „dwulicowiec”, niejako zmuszony został do opuszczenia Wydawnictwa, a osoby, na które donosił, które dopuszczały się jego zdaniem nieprawidłowości na „froncie budownictwa socjalistycznego” (poza zwolnioną z pracy Swietłaną Kruk) pracowały dalej. Dla Szymańskiego nie był on jednak jedynym agentem, miał takich wielu, drzwi bursy prawie się nie zamykały i wątpliwe, by esbek ten dłużej rozmyślał nad dalszym losem Władysława Sachy. Zapiski w aktach przynajmniej nic o tym nie mówią. Ostatecznie Szymański dokonał następującego zapisu: „Nasze kontakty zawodowe kończymy. Przy tej okazji przypomniałem TW o konieczności zachowania w tajemnicy faktu współpracy z naszą służbą, co uznał za rzecz oczywistą. Wnioski: wyrejestrować TW z czynnej sieci [agenturalnej], a materiały złożyć w archiwum Wydziału »C«”.
W ślad za tym wnioskiem wypisano postanowienie o rozwiązaniu współpracy z TW ps. „Sasza” nr ewidencyjny 8654, gdzie jako powód wyrejestrowania podano po prostu „nieprzydatność”. Wyłączenia z sieci agenturalnej SB dokonała dopiero po nowym roku, bo decyzję tę oprócz naczelnika Wydziału III, musiał przypieczętować płk Stefan Gregorczyk, ówczesny zastępca WUSW ds. SB, a ten uczynił to dopiero 30 stycznia 1985 r. Niedługo później Władysław Sacha został zatrudniony w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, przyjmując okresowo zlecone redakcje techniczne takich czy innych wydawnictw. Śladów tej pracy, co trzeba przyznać, naprawdę dobrze wykonanej roboty, w olsztyńskich publikacjach nie brakuje.
Opracowanie z 2008 r. pt. Cieszyniacy na Warmii i Mazurach, stanowiące wyraz hołdu „należnego ludziom, którzy wnieśli tak znaczący wkład w rozwój naszego pięknego regionu”, gdzie Cieszyniak z Olsztyna Sacha Władysław ma swoją notę i zdjęcie, informuje o posiadaniu przez niego odznaki „Zasłużony Działacz Kultury” i złotej odznaki „Zasłużony dla Warmii i Mazur”. Z książki tej można wyczytać o honorowym członkostwie Sachy w Warmińsko-Mazurskim Kole Macierzy Ziemi Cieszyńskiej oraz uhonorowaniu go aktem uznania MZC w 1994 r.
Innym aktem, swoistym świadectwem okresu wieloletniej współpracy Władysława Sachy z SB, są obecnie w całości zachowane akta agenturalne TW ps. „Sasza”. Kontrolowane co do poprawności prowadzenia przez kpt. Mariana Spychałę z Zespołu ds. SB Wydziału Inspekcji, jak pokazano, znacznie poszerzają wiedzę o „zasługach” na rzecz kultury na Warmii i Mazurach tego skądinąd niezłego redaktora technicznego.
Piotr Kardela
O redakcji: w cytowanych dokumentach z tekstów TW usunięto bardziej drastyczne treści, obrażające godność osób, na które TW „Sasza” donosił.
[1] Nota biograficzna W. Sachy, w: Cieszyniacy na Warmii i Mazurach (z kart historii), red. A. Faruga, S. Achremczyk, Olsztyn 2008, s. 116. Na temat Wydawnictwa „Pojezierze” w Olsztynie, zob. J. Chłosta, Ruch wydawniczy w Olsztynie, w: Olsztyn 1945-2005. Kultura i nauka, red. S. Achremczyk, W. Ogrodziński, Olsztyn 2006, s. 588-602. Ważne tu są też niektóre pozycje wymienione w bibliografii, sporządzonej przez Jerzego Minakowskiego – s. 886-897. Jan Ginter Chłosta, związany ze Stowarzyszeniem PAX, był w PRL-u w zainteresowaniu SB z Olsztyna i Warszawy w ramach sprawy obiektowej krypt. „Warmia” (donosili na niego TW ps. „Góral” i TW ps. „Wierny” z Olsztyna). Zob. Akta w IPN w Warszawie: IPN BU 001052/1138 i IPN BU00200/341.
[2] Artykuł oparty jest w większości na aktach przechowywanych w archiwum białostockiego Oddziału IPN. Są to jednostki: IPN Bi 0088/2633, Teczka personalna TW ps. „Sasza” – Władysław Andrzej Sacha, ur. 16 VI 1941 r. w Cieszynie, s. Franciszka; IPN Bi 085/48, Teczka pracy TW ps. „Sasza” nr ewidencyjny 8654. W jednostkach tych zawarte są m.in. wyciągi z akt SB z Cieszyna, złożonych w lutym 1972 r. do archiwum katowickiej bezpieki (stara sygn. I – 10308).
[3] W tekstach cytowanych ujednolicono pisownię wyrazów: „kontakt operacyjny” i „tajny współpracownik” poprzez używanie skrótów: KO i TW.
[4] Zapisy w nawiasach kwadratowych są uzupełnieniami lub rozwinięciami pochodzącymi od autora, pozwalającymi lepiej zrozumieć tekst cytowanych dokumentów. Jeśli inicjał imienia wymienionej osoby nie został rozwinięty w takim nawiasie, oznacza to, że nie udało się ustalić imienia osoby wymienianej w dokumencie.
[5] Problematyką olsztyńskiej cenzury zajmuje się Zbigniew Anculewicz z UWM, zob. W kręgu cenzorów olsztyńskich, t. 1: Prasa i Ekspozytura Polskiego Radia w Olsztynie w oczach cenzorów olsztyńskich 1948-1956, oprac. Z. Anculewicz, Warszawa 2006. Akta cenzorskie z Olsztyna wytworzone po 1965 r. pisze się, że uległy zniszczeniu. W Archiwum Państwowym w Olsztynie zachowało się 36 jednostek z lat 1948-1966, a w Archiwum Akt Nowych w Warszawie 11 jednostek archiwalnych z lat 1948-1966. Należy tu dodać, że w archiwum IPN znajdują się akta związane z niektórymi olsztyńskimi cenzorami i ich dalszymi losami (po 1966 r.). Przykładem pierwszym z brzegu jest Henryk Leopold Święcicki, s. Jana, ur. 7 IV 1926 r. w Wilnie – wiceprezes i sekretarz SSK „Pojezierze”, dziennikarz „Warmii i Mazur”, a wreszcie współtwórca i redaktor naczelny „Panoramy Północy”. Mało kto wie o innych obszarach aktywności red. Święcickiego, który już w 1962 r. był „Zasłużonym dla Warmii i Mazur”. W telegraficznym skrócie: mając 17 lat, a więc będąc świadom tego, że Sowieci zagarnęli pół Polski, wstąpił na ochotnika do Armii Czerwonej; od 1953 r. zajmując się redagowaniem dodatku niedzielnego „Głosu Olsztyńskiego” pt. „Świat i My”, był jednocześnie starszym cenzorem Wojewódzkiego Urzędu Kontroli Prasy w Olsztynie; w Urzędzie był zarazem przewodniczącym Koła ZMP. Potem dopiero wiąże się z czasopismem „Warmia i Mazury” (1955-1957). W okresie powojennym do 1965 r., a więc w czasie, kiedy był redaktorem naczelnym „Panoramy Północy” współpracował z Departamentem I MSW („z nałożonych obowiązków wywiązywał się dobrze”) i współpracował z olsztyńską SB („za okres współpracy był charakteryzowany pozytywnie”). Po wyjeździe z Olsztyna był zastępcą red. naczelnego Centralnej Agencji Fotograficznej w Warszawie, członkiem Prezydium Zarządu Głównego TPPR (organizacja sprawiająca wrażenie idealnej siatki wywiadu sowieckiego na PRL, w ramach której polscy komuniści „przyjaźnili się” z sowieckimi komunistami). Potem Święcicki był red. naczelnym tygodnika „Przyjaźń” (1970-1973), wzmocniony w tym co robił ponad dwumiesięcznym kursem specjalnym w Wyższej Szkole Partyjnej przy KC KPZR w Moskwie (1971 r.) No i w końcu jest rok 1973, kiedy to Święcicki zostaje konsulem w Konsulacie Generalnym PRL w Leningradzie. Zob. IPN BU 01975/2194. Nasuwa się uzasadnione pytanie, czy po drodze Henryk Święcicki nie był przypadkiem kimś jeszcze?
[6] Sacha mówił o książce A. Wakara, Wędrując przez Kubę, wydanej w 1971 r. przez Wydawnictwo Łódzkie. Wydanie drugie poprawione zostało wydane przez olsztyńskie Wydawnictwo „Pojezierze” w 1976 r.
[7] Zawartość Teczki pracy KO ps. „Sasza” została po 1978 r. zintegrowana z wciąż powiększającą się zawartością Teczki pracy TW ps. „Sasza”.
[8] W opracowaniu J. Chłosty o ruchu wydawniczym w Olsztynie znajduje się fotografia W. Sachy w towarzystwie osób, o których informował SB (Janusz Wasiak, Lech Jachimiak i Roman Marchwiński). Zob. J. Chłosta, op. cit., s. 592.
[9] P. Kardela, „Iskra” w olsztyńskim środowisku twórczym, „Debata” nr 9(12)/ IX 2008.
[10] Zob. B. Kaliski, Władysław Bieńkowski, w: Opozycja w PRL. Słownik biograficzny 1956-1989, red. J. Skórzyński, Warszawa 2002, t. II, s. 41-43. Z mniej znanej w Polsce, ale interesujących pozycji, na temat Bieńkowskiego, zob.: N. Bethell, Gomulka. His Poland, His Communism, New York-Chicago-San Francisco 1969, s. 71, 85-86, 145, 148, 153, 155, 158, 242.
[11] Zob. S. Stępień, Andrzej Drawicz, w: Opozycja w PRL. Słownik biograficzny 1956-1989, red. J. Skórzyński, Warszawa 2002, t. II, s. 78-79.
[12] Zob. M. Orłowski, Edmund Zadrożyński, w: Opozycja w PRL. Słownik biograficzny 1956-1989, red. J. Skórzyński, Warszawa 2002, t. II, s. 365-366.
[13] E. Kruk, Dlaczego Mazurzy stracili serce, „Tygodnik Solidarność” nr 33/1981, s. 8-9.
[14] Szerzej o tamtych klimatach, zob. E. Kruk, W poszukiwaniu przestrzeni wolności, „Debata” nr 5(8)/V 2008. Na temat pisarza, zob. Z dróg Erwina Kruka. Na 65. urodziny twórcy, redakcja i wprowadzenie Z. Chojnowski, Olsztyn 2006.
[15] Zob.: A. Górska-Klepacka, SB na tropach Solidarności, Olsztyn 2007, s. 74; Olsztyńska Solidarność 1980-1981, oprac. R. Gieszczyńska, Olsztyn 2008, s. 8, 10, 13 i kolejne; Z. Złakowski, Solidarność olsztyńska w latach 1980-1981. Próba zestawienia faktów, Olsztyn 2000, s. 210.
Skomentuj
Komentuj jako gość