Agnieszka Kublik w „Gazecie Wyborczej” z 4-5 września br. artykuł zatytułowała: „Chrześcijaństwo Kaczyńskiego”, z nadtytułem „Po prawdzie”, a lid to jedno zdanie: W świecie PiS betlejemska szopka musiałaby być pusta. Autorka cytuje Ewangelię, Jana Pawła II, interpretuje postawę Chrystusa, wszystko po to, aby pokazać, jak niechrześcijański jest rząd broniąc polskich granic i nie dopuszczając do Polski nielegalnych imigrantów.
Można używać różnych argumentów w politycznej publicystyce, ale przede wszystkich trzeba się trzymać faktów, nie konfabulować czyli po prostu nie kłamać, choć A. Kublik niejednokrotnie okazywała, że fakty się nie liczą, liczy się tylko racja polityczna. Napisała stwierdzająco: W sierpniu 32 uchodźców z Afganistanu poprosiło o schronienie w naszym kraju. Koczują na granicy polsko-białoruskiej. Zgodnie z konwencją genewską powinniśmy przyjąć tych ludzi na czas rozpatrzenia ich prośby. Rząd udaje, że ich nie słyszy. (...) Na granicy dostępu do nich strzeże polskie wojsko i Straż Graniczna. Nie dopuszczają do koczujących nikogo, lekarzy, wolontariuszy, dziennikarzy, posłów. Po pierwsze: na granicy polsko - białoruskiej nie ma żadnego Afgańczyka, są obywatele Iraku, Somalii i innych krajów. Po drugie: zgodnie z konwencją genewską nie powinniśmy ich przyjmować, gdyż według tej konwencji nie są uciekinierami przed działaniami wojennymi czy też prześladowaniami politycznymi. Konwencja genewska nie dotyczy imigrantów ekonomicznych, którzy oficjalnie przybyli na Białoruś jako turyści i takie wizy od tego kraju otrzymali. Nie koczują na granicy polsko - białoruskiej, a przebywają na terytorium Białorusi. Po trzecie, gdyby chcieli ubiegać się o azyl polityczny (z różnych powodów) granicę z Polską powinni przekroczyć legalnie, na punktach kontrolnych i tam zadeklarować chęć pobytu w naszym kraju. Oficjalne przejścia graniczne z Białorusią funkcjonują i tam mogą się udać koczujący. Po czwarte: wojsko i Straż Graniczna są po to, aby strzec granic i robią to dobrze. Po piąte: nikt lekarzom, dziennikarzom czy posłom nie zabrania odwiedzin koczujących. Należy uzyskać tylko białoruską wizę i granicę przekroczyć na oficjalnym przyjęciu. Dlaczego tego Agnieszka Kublik sama nie zrobi?
Sądzę, że o tych wszystkich rzeczach znakomicie wie dziennikarka „Gazety Wyborczej”, więc dlaczego celowo pisze kłamstwa? Po prostu namawia do łamania prawa, do nielegalnego przekraczania granicy, choć oczywiście ani słowem nie wspomina, jakie mogą być tego konsekwencje. Wypomina rządowi, że zamiast miłosierdzia stawia płot z drutu kolczastego za 400 mln złotych. O tym, że taki płot postawiły wcześniej: Hiszpania, Węgry, Łotwa, Estonia, a przede wszystkim Izrael, autorka udaje, że nie wie. To nie troska o ekonomicznych imigrantów z krajów arabskich (na których zarabia Białoruś) jest intencją artykułu A. Kublik. Jej nienawiść do rządu i próby jego obalenia wszelkimi sposobami (łącznie z powszechnym łamaniem prawa) są faktyczną inspiracją tego tekstu. A że do kłamliwego opisu rzeczywistości używa ewangelicznych argumentów, to najbardziej świadczy o upadłym moralne tego zawodu w wykonaniu dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Bo Ewangelia to Prawda, a pisząc kłamstwa i się nią podpierać to szczyt obłudy. Czy naprawdę „Gazeta Wyborcza” nagle musi się posługiwać Ewangelią, skoro do tej pory ją uporczywie zwalczała?
W świecie, który chce nam budować PiS, dla obcych ani wspólnota, ani miłosierdzie nie jest przewidziane – konkluduje autorka. Leszek Balcerowicz w Olsztynie do młodzieży powiedział: Zauważcie, że wszystko co pisowskie jest polskie! Wszak jego polityka była odwrotna: chciał aby wszystko w Polsce ( fabryki, infrastrukturę, telekomunikację, itp.) odsprzedać zagranicznemu kapitałowi. PO broni tej polityki, a zapowiadana onegdaj przez Donalda Tuska partia miłości, jaką miała być PO, dziś zapowiada realizację programu Sławomira Nitrasa (karanie katolików, aby znów nie podnieśli głowy). Chciałoby się zapytać: czyje interesy reprezentują dziś dziennikarze TVN, „Gazety Wyborczej” i niektórzy politycy PO? Białorusi, Rosji, bo chyba już nie Angeli Merkel? Na pewno żądania otwarcia polskich granic (i Unii Europejskiej) na wszelkich imigrantów są nie tylko antypolskie, ale też i (dziś) antyeuropejskie. Czy to tak trudno zrozumieć? Dla Róży Thun i jej popleczników i całej lewackiej strony to niepojęte. Donald Tusk się trochę opamiętał, bo Niemcy uświadomiły mu, co grozi otwarciem granic dla hordy islamskich najeźdźców. „Gazeta Wyborcza” pozostała na roku 2015 i realizuje wskazania Sorosa, aby zniszczyć kulturę europejską i dopuścić do zalania islamem Europy, aby w ten sposób zniszczyć chrześcijaństwo. Wszak Soros czy jego fundacje to zasiłek finansowy „Wyborczej”, i założenia ideologiczne swego mocodawcy trzeba wykonać. A że w tym celu można posługiwać się kłamstwem, cóż, wszak stara zasada propagandowa mówi, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawą. Proszę sprawdzić, jak często „Gazeta Wyborcza” informowała, że na granicy polsko- białoruskiej są uchodźcy z Afganistanu, co było podstawą tej kłamliwej kampanii. Tylko po co kłamiąc powoływać się na Ewangelię?
Jan Rosłan
Skomentuj
Komentuj jako gość