Jako katolik mam obowiązek zabrać głos w sprawie biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka i szerzej w w sprawie biskupów, którzy kryją zboczeńców w sutannach. Uznałem, że milcząc biorę udział w swoistej omercie.
Liczyłem, że po filmie braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” bp Janiak zrobi to, co powinno być oczywiste dla każdego ucznia Jezusa Chrystusa, poda się do dymisji i odda się pod jurysdykcję Watykanu. Gdyby rzeczywiście kochał swojego Mistrza i jego Kościół, tak by uczynił. Stało się inaczej.
W filmie "Zabawa w chowanego" przedstawiono dowody na to, że bp Janiak miał kryć podległych sobie księży, którzy molestowali nieletnich. Dwie ofiary księdza Arkadiusza H., bracia, z których młodszy Bartek miał ok. 8 lat, starszy Jakub 13 lat, dają w filmie wstrząsające świadectwo tego, jak molestował ich, gdy byli dziećmi. Dochodziło do tego nawet wtedy, kiedy rodzice chłopców byli w sąsiednim pokoju. Ich ojciec był organistą w kościele, mieszkali w domu parafialnym. Przez ostatnie 20 lat ksiądz Arkadiusz H. przenoszony był z parafii na parafię. Ale to nie jedyny ksiądz-pedofil, którego krył bp Janiak. Po emisji filmu bp Janiak zachował się jak typowy przestępca, który „idzie w zaparte” do końca.
Jako pierwszy i jak dotąd jedyny z hierarchów zareagował oficjalnie na film delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży, arcybiskup Wojciech Polak. Wydał Oświadczenie, w którym napisał, że dokument braci Sekielskich "ukazuje, że nie dochowano obowiązujących w Kościele standardów ochrony dzieci i młodzieży". Chodzi o "sposób traktowania osób pokrzywdzonych i ich rodzin, brak podjęcia odpowiednich działań w wyniku otrzymanych informacji o wykorzystywaniu seksualnym dzieci przez księdza, czyli niewypełnienie obowiązków nałożonych na przełożonego przez prawo kościelne". W tym przypadku chodzi o – trwające co najmniej dwa lata – zaniechanie rozpoczęcia postępowania kanonicznego, pomimo posiadania wiarygodnej informacji o fakcie wykorzystania seksualnego osoby małoletniej. Przesłał on także zawiadomienie w sprawie biskupa kaliskiego do nuncjatury.
Reakcją na film diecezji kaliskiej też było wydanie Oświadczenia, z którego wynika, że biskup Janiak zrobił wszystko co do niego należało w świetle wówczas obowiązującego prawa.
Następnie, jak informuje kwartalnik "Więź", biskup sufragan kaliski poprosił Radę Kapłańską, składającą się z 27 księży pełniących ważne funkcje w diecezji kaliskiej, o podpisanie się pod listem poparcia dla biskupa Edwarda Janiaka. List miał trafić do Watykanu. Ale, jak informuje "Więź", zdecydowana większość członków rady odrzuciła propozycję podpisania listu. Oni, zamiast listu żelaznego, wysłali swój list, w którym proszą o wyjaśnienia kontrowersji związanych z biskupem. To pierwszy taki sprzeciw podwładnych wobec biskupa, który daje iskierkę nadziei na przebudzenie się wszystkich uczciwych księży. Wcześniej oskarżani o nadużycia czy zaniedbania biskupi – np. abp Paetz czy abp Głódź – potrafili skutecznie organizować poparcie dla siebie ze strony duchowieństwa. Nie było dla nich wtedy istotne, czy jest to poparcie autentyczne, czy też wymuszone. Liczył się dokument z podpisami, jaki się przedstawiało w Watykanie, a nie polska opinia publiczna.
Trzeba było nacisków zewnętrznych, żeby biskup kaliski Edward Janiak nie przewodniczył 23 maja uroczystościom święceń kapłańskich w katedrze w Kaliszu. Zastąpił go biskup senior diecezji kaliskiej, Stanisław Napierała. To z kolei ten biskup, na którym spoczywał obowiązek rozpoczęcia dochodzenia kanonicznego w sprawie duchownego prawomocnie skazanego w 2005 r. za znęcanie się nad ośmiolatkami i molestowanie ich, i tego nie uczynił.
Zastępując skompromitowanego następcę podczas święceń kapłańskich – mówił nowo wyświęconym księżom: „są sytuacje, gdy trzeba milczeć dla dobra wszystkich, […] jeśli komuś zależy na Kościele, nie mówi o kapłanach źle”. Powiedzenie podczas świeceń księżom, że „trzeba milczeć dla dobra wszystkich”, to jest nadużywanie przysięgi czci i posłuszeństwa wobec biskupa, to jest nałożenie na kapłanów swoistej omerty, obowiązku milczenia wobec zła. Niestety, zbrodnia pedofilii mogła się bezkarnie szerzyć w murach Kościoła, bo księża, którzy widzieli jak biskup pobłaża zbrodniarzom i ich ukrywa, milczeli, bo uważali, że tego od nich wymaga przysięga posłuszeństwa. Zapomnieli, że przede wszystkim przysięgali Jezusowi, który ich pytał: „czy Ty mnie miłujesz?”
Film braci Sekielskich, odmowa Rady Kapłańskiej podpisania listu poparcia, odsunięcie od święceń kapłańskich nadal nie obudziły sumienia bp Janiaka, podobnie jak Don Juan, nie słyszał kroków Komandora. Wystosował List na uroczystość Trójcy Świętej do odczytania we wszystkich parafiach w niedzielę 7 czerwca. Napisał na końcu: „Proszę także szczególnie o modlitwę w tym czasie medialnej nagonki na moją osobę, abym uświęcony niewidzialną mocą Ducha Świętego, mógł zawsze służyć Bogu Żywemu przez miłość i służbę ofiarną, której Chrystus jest początkiem, środkiem i dopełnieniem”.
To nie 8-letni Bartek i 13-letni Jakub Pankowiak, synowie organisty są ofiarami. Męczennikiem jest bp. Janiak. Jakub Pankowiak, muzyk, organista, wykładowca akademii muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu oraz archidiecezjalnego studium muzyki kościelnej w Gnieźnie, skrzywdzony w dzieciństwie przez podwładnego biskupa, opublikował na swoim Facebooku alternatywną wersję listu biskupa. Czytamy w nim:
„Kościół zawsze stoi po stronie prawdy, to ona nas wyzwala. Mając na uwadze liczne zaniedbania, których w ślepej i źle rozumianej trosce o dobro Kościoła jako duszpasterze się dopuściliśmy, chciałbym Was prosić, kochani diecezjanie, o modlitwę. W pierwszej kolejności pomódlmy się w intencji wszystkich pokrzywdzonych seksualnie przez księży, którzy w różny sposób na przestrzeni ostatnich lat byli przez nas bagatelizowani, obrażani lub źle traktowani. Przyszedł czas, w którym w każdej polskiej kurii zostaną oni wysłuchani ze zrozumieniem i empatią, zostanie im udzielona pomoc, a na podstawie ich historii stworzymy rzeczywistość, w której postaramy się o ich wybaczenie i powrót do naszego wspólnego domu, jakim jest Kościół. Nie będziemy ich traktować jak zagrożenie, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć. Nie są dla nas ciężkim balastem, a możliwością ukazania Chrystusowej miłości, jaką nasz Kościół powinien się kierować”.
O Liście biskupa Janiaka na uroczystość Trójcy Świętej dowiedziałem się po powrocie z wieczornej Mszy św. 7 czerwca. Zrozumiałem, że dłużej nie wolno mi biernie czekać, aż odpowiednie organy kościelne i państwowe „coś z tym zrobią”. Zrozumiałem, że Kościół Jezusa Chrystusa został opanowany przez ludzi pokroju Don Juana, którzy zaprosili na ucztę Komandora i nie słyszą jego kroków.
Nie usłyszeli jego kroku w 2003 roku w Bostonie, gdy dziennikarze „The Boston Globe” ujawnili tuszowanie przez kardynała licznych przypadków molestowania seksualnego dzieci przez księży katolickich, nie usłyszeli gdy Kościół rozpadł się w Irlandii, jak domek z kart, w najbardziej katolickim kraju świata, przez biskupów, którzy milczeli i nic nie zrobili, gdy księża i zakonnice latami krzywdzili wiernych.
Nie usłyszeli kroków Komandora nawet po pierwszym filmie braci Sekielskich. Gdyby wówczas biskupi, którzy mają na sumieniu krycie zboczeńców w sutannach podali się do dymisji, Sekielscy nie musieliby kręcić kolejnego filmu.
Po ich drugim filmie z hierarchów zachował się „tak ja trzeba” jedynie abp Wojciech Polak. Nie poprzestał na wydaniu Oświadczenia po filmie. Wystosował List Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży do wszystkich proboszczów w Polsce. Zachęcał ich do wywieszenia w gablotach załączonego do Listu plakatu Inicjatywy „Zranieni w Kościele” oraz przekazania w ogłoszeniach duszpasterskich informacji o numerze telefonu i terminie dyżuru. „Zranieni w Kościele” to dzieło świeckich katolików będące wyrazem ich odpowiedzialności za wspólnotę Kościoła. Prowadzą oni telefon wsparcia czynny w każdy wtorek od godz. 19 do 22, za pośrednictwem którego osoby skrzywdzone zostają wysłuchane i otrzymują anonimowe, bezpłatne, dyskretne i profesjonalne wsparcie, w tym rzetelną informację o tym, gdzie uzyskać pomoc (psychologa, prawnika, duszpasterza) i w jaki sposób zgłosić przestępstwo do właściwych instytucji państwowych i kościelnych.
Czy widzieliście w gablocie swojego kościoła ten plakat, bo ja w swoim nie. Dlaczego, dowiedziałem się z tekstu pt. „Biskupów wojna z Kościołem” red. Tomasza Krzyżaka z „Rz”, dziennikarza któremu wiara i Kościół są bardzo bliskie i zna go dobrze od wewnątrz. Czytamy w nim:
„W polskim Kościele mamy już podział. To nie jest już próba sił między biskupami „różnych prędkości”, ale podjazdowa wojna. Widocznym jej znakiem są ostatnie poczynania mediów związanych z o. T. Rydzykiem, które posługując się różnymi „autorytetami” krytykują inicjatywę „Zranieni w Kościele” i uderzają w abpa Polaka, który osobistym listem poprosił księży, by plakaty wywiesili w gablotach przy świątyniach. Ojciec dyrektor jest tu tylko narzędziem. O co jest ta wojna? Na pewno nie o skrzywdzonych. To wojna o stanowiska, przywileje, władzę, pieniądze. To nie jest wojna o Kościół, o zgorszonych ludzi, którzy odchodzą, lecz jest to wojna z Kościołem. Wojna prowadzona przez tych, którzy przede wszystkim powinni zabiegać o pokój. Wojna, która wypchnie ludzi z Kościoła”.
Apeluję do katolików, nie dajmy się wypchnąć z naszego Kościoła! Naszym obowiązkiem jest wypchnąć Antychrystów w biskupich szatach, którzy opanowali Kościół. Musimy zrobić z nimi to, co zrobił Jezus z kupcami w Świątyni Jerozolimskiej. Jak? Zacznijmy od zwrócenia się do naszej Rady Parafialnej i naszego proboszcza z prośbą o wywieszenie w gablocie plakatu „Zranieni w Kościele” i odczytanie Listu abpa Polaka. Musimy wesprzeć naszych kapłanów na dole, którzy są zastraszeni przez swoich biskupów i przełożonych zakonnych. Pokazać im, że nie są sami, że stoją za nimi wierni.
Jak powiedział publicysta katolicki Tomasz Terlikowski Kościół hierarchiczny sam sobie z tą zarazą nie poradzi. Musi być nacisk mediów świeckich i opinii publicznej.
Adam Socha
PS. Tekst napisałem 9 czerwca do miesięcznika „Debata”. Już po tej dacie bp Edward Janiak zaatakował otwarcie arcybiskupa Wojciecha Polaka, prymasa Polski. Rozesłał do biskupów list, w którym zarzucił prymasowi, że spotkał się z braćmi Sekielskimi przed emisją ich filmu (Tomasz Sekielski zdementował), potem że na delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży został powołany wbrew większości biskupów oraz, że wymiusiła na biskupach powołanie Fundacji św. Józefa, która ma pomagać skrzywdzonym. Sekretarz Generalny Episkopatu Polski zdementował te zarzuty, jako nieprawdziwe. Mamy więc do czynienia, po raz pierwszy w historii kościoła z otwartą wojną biskupów.
Tym bardziej więc katolicy muszą włączyć się czynnie w obronę Kościoła, takiego, jaki powołał Jezus Chrystus. Są już tego pierwsze oznaki. Grupa osób świeckich zbiera pieniądze na wykupienie Apelu w „La Repubblica” do papieża Franciszka, by zwrócił uwagę, na to co się dzieje w polskim Kościele. Apel ma się ukazać 29 czerwca.
Skomentuj
Komentuj jako gość