"Czy cała ta troska o obywateli, straszenie wirusem i narracja dotycząca tych kopert miały coś wspólnego z dobrem Polaków? Czy nie jedynym celem w ślad za sondażami była zmiana kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta? Widziałam, było mi wstyd, że był taki… kiedy samotna kobieta, Małgorzata Kidawa-Błońska, najpierw „najlepszy i zwycięski kandydat na prezydenta”, po samokrytyce, jak w PZPR, jak się wydaje, musiała, niczym niepotrzebny przedmiot, zrezygnować ze startu w wyborach. I znowu puste słowa, obietnice bez pokrycia, a do tego naruszenia prawa, i to w Senacie" – fragment wystąpienia senator niezależnej Lidii Staroń w sprawie ustawy o zasadach organizacji wyborów powszechnych na prezydenta RP podczas 11. posiedzenie Senatu RP X kadencji w dniach 1, 2 i 3 czerwca 2020 roku. Poniżej publikujemy całe wystąpienie, za stenogramem.
Senator Lidia Staroń:
Bardzo dziękuję.
Panie Marszałku! Szanowni Państwo!
Rozmawiamy dzisiaj o ustawie o zasadach organizacji wyborów powszechnych na prezydenta RP, znowu, nie pierwszy raz. Mogłoby się wydawać, że w okresie pandemii senatorowie zgodnie i ponad podziałami uchwalą nowe przepisy dotyczące wyborów po to, aby wyborcy byli bezpieczni, a wybory – powszechne, równe, tajne i zgodne z konstytucją. Niestety, to, co – jak się wydawało – powinno być oczywiste, nie stało się rzeczywistością. Jesteśmy w sytuacji, która każe nam dzisiaj zadać pytanie o zwykłą przyzwoitość, wiarygodność, dotrzymanie obietnic i granice hipokryzji.
Jesteśmy senatorami Rzeczypospolitej Polskiej, była przysięga: rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec narodu, strzec suwerenności ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać porządku prawnego. Dlaczego dla wielu, zbyt wielu te słowa wydają się nic nie znaczyć? Może najwyższy czas, aby słowa były zgodne z czynami. Nie może być tak, że jednego dnia polityk straszy śmiercionośnymi kopertami, a kilka dni później każe podpisywać listy poparcia dla nowego kandydata na prezydenta. Dzisiaj te pytania są oczywiste. Czy cała ta troska o obywateli, straszenie wirusem i narracja dotycząca tych kopert miały coś wspólnego z dobrem Polaków? Czy nie jedynym celem w ślad za sondażami była zmiana kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta? Widziałam, było mi wstyd, że był taki… kiedy samotna kobieta, Małgorzata Kidawa-Błońska, najpierw „najlepszy i zwycięski kandydat na prezydenta”, po samokrytyce, jak w PZPR, jak się wydaje, musiała, niczym niepotrzebny przedmiot, zrezygnować ze startu w wyborach. I znowu puste słowa, obietnice bez pokrycia, a do tego naruszenia prawa, i to w Senacie.
Dzisiaj bym tego nie mówiła, gdyby nie powtórzyło się to, co działo się w czasie prac nad tamtą ustawą. Dlatego w tym miejscu muszę opowiedzieć o sposobie procedowania nad poprzednią ustawą, uchwaloną przez Sejm 6 kwietnia, dotyczącą tzw. wyborów kopertowych. Debata o niej odbyła się w Senacie 5 maja, po prawie 30 dniach, no, leżenia ustawy, można powiedzieć, w Senacie. Oczekiwałam, że po skierowaniu ustawy do Senatu będziemy mogli w gronie senatorów tę ustawę poprawić, zapewniając m.in. to, aby z udziału w wyborach nikt nie został wykluczony. Przecież nic nie stało na drodze temu, aby wtedy uchwalić w Senacie różne zmiany, jeżeli chodzi o głosowanie, jeżeli chodzi o sposób przeprowadzenia wyborów, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, zrobić to wszystko, co dzisiaj robimy. Takie poprawki już wtedy można było wprowadzić, tak jak można wprowadzić je dzisiaj. Ale wydaje się, że nie było dobrej woli. Nie wiem, czy chodziło o obywateli, a przede wszystkim nie wiem, czy chodziło o konstytucję.
Wiemy, że prace nad tą ustawą były opóźniane, a głosowanie nad nią – i dlatego o tym mówię – odbyło się w innym terminie, niż publicznie i formalnie deklarowano. Odbyło się ono w nocy, gdy wielu senatorów było nieobecnych na sali obrad czy przed monitorami. Myśleliśmy, że głosowań nie będzie. Wiemy także, że senatorowie skreślali się z listy wystąpień w debacie, tak jakby padł taki rozkaz. I dlatego uważam, że to był fortel, podstęp. Takiego głosowania być nie powinno, po prostu nie powinno. Państwo senatorowie wiecie, jak było.
Ale to nie wszystko, bo tu chodzi także o prawo. Ja jestem pewna, że ta uchwała Senatu została, co należy podkreślić, podjęta z pogwałceniem Regulaminu Senatu, ponieważ nie zasięgnięto opinii Konwentu Seniorów. Wiecie o tym.
I to także nie wszystko. Najgorsze jest to, że ja złożyłam poprawki, no i tych poprawek, które zostały złożone w czasie debaty, ani nie rozpoznano, ani nawet nie poddano pod głosowanie. Nigdy nie było tak, żeby senator złożył poprawki – zresztą takie same jak te, które są dzisiaj uwzględnione w tej ustawie – a tych poprawek ani nie rozpoznano, ani nawet nie poddano pod głosowanie. I nie chodzi o wynik tego głosowania, chodzi o prawo. Właśnie dlatego o tym dzisiaj mówię. Uważam, że przy podejmowaniu uchwały senackiej przekroczono granicę dobrego obyczaju, ale przede wszystkim prawa, czyli Regulaminu Senatu.
I znowu pytam: a co na to konstytucja, o której cały czas mówimy? Czy to są standardy, które licują z powagą Senatu? Jestem nie tylko zdumiona i oburzona takim postępowaniem, ale przede wszystkim bardzo rozczarowana. No, 2 tygodnie temu napisałam list do pana marszałka i czekam na wyjaśnienia, bo przecież mówimy o prawie. Czy jest dopuszczalne, by Senat, obdarzony zaufaniem wyborców, uciekał się do różnego rodzaju brudnych gier? Takie procedowanie wyraża brak szacunku nie tylko wobec senatorów, ale także wobec wyborców. Senat to absolutnie nie jest miejsce, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone. To jest miejsce, gdzie powinno powstawać dobre prawo, a nie prawo dla partyjnych kolegów czy jakichś grup politycznych.
A z czym mamy do czynienia dzisiaj? Z atmosferą nienawiści i napuszczaniem jednych ludzi na drugich. Obywatele mają już dość niekończącej się awantury, myślenia dużej części polityków jedynie o sobie. Ludzie nie rozumieją, o co politykom chodzi. Nadszedł czas, aby parlamentarzyści zdali sobie sprawę z tego, do jakiej sytuacji doprowadzili. Ludzie nie chcą chaosu prawnego ani gierek partyjnych. Nie tego oczekiwali, oddając swoje głosy w wyborach.
A na koniec powiem tak: konstytucja nie może być tylko parawanem. O konstytucję walczyłam z panem Waldkiem z Koszalina, panią Jolą z Warszawy i setkami tysięcy ludzi, gdy kazano im po raz kolejny zapłacić za tzw. członkostwo w spółdzielni kilka tysięcy złotych czy też zapłacić za mieszkania, za które dawno zapłacili. A przepisy były niekonstytucyjne. I nie słyszałam z tych samych ust dzisiejszych najważniejszych polityków, m.in. z PO i PSL, słowa „konstytucja”. Wręcz bronili niekonstytucyjnych przepisów, blokowali zmiany dobre dla ludzi. A konstytucja? O konstytucję walczyłam wraz z rodziną pani Jadzi ze Śląska czy wraz z rodziną rolników spod Dobrego Miasta, gdy stali się ofiarami lichwiarzy. A konstytucja? O konstytucję walczyłam też wraz z panią Renatą, gdy jej mąż pijak sprzedał za 20 tysięcy zł jej dom, jedyny dach nad głową. Kobieta wraz z niepełnosprawnym synem wyprowadziła się do pokoiku znajomej, za to komornik za eksmisję, której nie było, kazał sobie zapłacić 16 tysięcy zł. A konstytucja? W tych sprawach wygrałam. Co więcej, udało się zmienić część przepisów, ale nie dzięki tym, którzy od rana do wieczora mówią o demokracji i konstytucji, i nie dzięki tym, którzy na sztandarach i ubraniach mają napis „Konstytucja”.
Dlatego bardzo proszę – apeluję i proszę – aby to nie były puste słowa, aby je wypełnić treścią i czynem dla naszego wspólnego dobra, dla dobra wszystkich Polaków.
I mam nadzieję, że dzisiaj przyjęcie zmiany ordynacji wyborczej – tam są też moje poprawki, które były wcześniej, właśnie takie same – przez Senat umożliwi w końcu szybkie, sprawne i bezpieczne przeprowadzenie wyborów, tak żeby to Polacy mogli dokonać wyboru osoby, która będzie prezydentem Polski. Dziękuję.
Senator Aleksander Pociej
Jeżeli chodzi o płomienne wystąpienie pani senator Staroń… Pani Senator, gdyby pani… Muszę przyznać, że chociaż nie zgadzam się na okrągło z senatorem Czerwińskim, to on przynajmniej przychodzi na posiedzenia komisji. Wygłosiła pani senator płomienną mowę i zastanawiam się, kto tę mowę pani senator napisał. Ponieważ gdyby pani miała wygłosić tę mowę z własnego doświadczenia, to… Staram się zorientować, jakie to doświadczenie jest.
Mówiła pani senator o procedowaniu jakoby jakimś nieprzyzwoitym ustawy z 10 maja, tzn. tej, która miała doprowadzić do wyborów 10 maja. Mieliśmy 2 posiedzenia komisji, 28 kwietnia i 4 maja. Chciałbym powiedzieć pani senator, że nie było pani ani 28 kwietnia, ani 4 maja na posiedzeniu komisji, gdzie mogłaby pani wziąć udział w dyskusji i zabrać głos.
Jeżeli chodzi o omawianą dzisiaj ustawę, to mieliśmy posiedzenia komisji 21 maja, 26 maja i dzisiaj. Chcę pani powiedzieć, że 21 maja pani senator nie było na posiedzeniu komisji, 26 maja pani senator nie było na posiedzeniu komisji, a dzisiaj przyszła pani podpisać listę i nie zdążyła pani zagłosować. Pani senator chce mi powiedzieć, że pani dbała o kształt tej ustawy, że pani senator zastanawiała się, jak ją zmienić? Na 5 posiedzeń komisji nie było pani na żadnym. No, raz podpisała się pani na liście, na ostatnim z nich, ale nie wzięła pani nawet udziału w głosowaniu. Należy się zastanowić, zanim wygłosi się tak poważne oskarżenia.
Senator Lidia Staroń:
Panie Marszałku! Szanowni Państwo!
Zarzuty pana senatora są żenujące, co najmniej żenujące. Panie Senatorze, możemy teraz pracować zdalnie, bo jest zaraza. Pan chyba wie, jaki jest stan obecny, jeżeli chodzi o przepisy. Senator może pracować tutaj, w Senacie, ale może też pracować zdalnie.
(Głos z sali: Nie na posiedzeniach komisji.)
Powiem tak: pracuję… No, jestem osobą z grupy ryzyka, dlatego że miałam niedawno udar. Ale jest okej, na szczęście piszę sama. Mało tego, mówię sama – no, już mówię, jeszcze raz nauczyłam się mówić – i myślę sama. Pracuję dla ludzi, pomagam ludziom. Mało tego, człowiek może czytać przepisy, i nie tylko to, także Regulamin Senatu. I pan wie, powinien pan wiedzieć, bo pan jest prawnikiem, jaki jest porządek obrad i jak działa Senat, to pan powinien wiedzieć. I jeżeli jest ustawa, jeżeli senatorowie złożyli poprawki w czasie debaty, nie musi to być w czasie posiedzenia komisji, ale w czasie debaty, posiedzenia, to wtedy te poprawki powinny być rozpoznane i potem przegłosowane. To jest wiadomo… To jest naruszenie prawa, po prostu naruszenie prawa. Więc powiem tak: jeżeli chodzi o tamtą ustawę, jeżeli chodzi o tamten porządek, to właśnie to była sprawa nie tylko przekroczenia granicy przyzwoitości, dobrego obyczaju, ale przede wszystkim prawa, właśnie prawa. Bo pierwsza rzecz: to nie może być w nocy, jeżeli konwent wiedział…
Panie Marszałku, ja powiem tak: wiedzieliśmy wszyscy, że posiedzenie jest 5 maja, potem 6 maja, wcześniejsze… 5 maja była debata dotycząca właśnie tamtej ustawy i marszałek powiedział, że głosowania będą 6 maja.
(Głos z sali: Tak.)
Szóstego. Wszyscy o tym wiedzieli. Szóstego! I co się stało w nocy? A w nocy stało się to, że senatorowie… Mieli prawo, wiedzieli, że nie będzie głosowań, była debata, lista osób, mówców była bardzo długa i wiedzieli, że to jest wiele godzin mówienia o tej ustawie. I nagle stało się co? Stało się to, że senatorowie Koalicji Obywatelskiej na rozkaz, można tak powiedzieć, skreślili się z tej listy i nagle marszałek kazał głosować. Jaka była przerwa? 10 minut. Czy ktoś mógł zdążyć? Nie. Ludzie zostali wykluczeni. I o tym mówię. Ja mówię, że nie może być tak, że w Senacie są brudne gry, że jest podstęp, że jest takie działanie. Senat nie może tak działać. To jest pierwsza rzecz. A druga rzecz: w czasie tej debaty złożyłam poprawki. Złożyłam te poprawki zdalnie. Czy może być tak… O 20.45 złożyłam poprawki, a o 21.20 skończyła się debata. Czy może być tak…
(Wypowiedź innej senator poza mikrofonem)
Lidia Staroń: Ale, Pani Senator, nie może być tak, że senatorowie jakby nie słyszą, nie widzą tego, co się dzieje. Jeżeli jest naruszenie prawa i marszałek o tym nie mówi… Ja napisałam do marszałka, prosiłam o wyjaśnienia. To o tym mówiłam. I jeżeli mówimy „konstytucja” i mówimy „prawo”, to powinno tak być… I nie chodzi tylko o napis „konstytucja”, tylko chodzi rzeczywiście o prawo, o prawo dobre dla ludzi. Dobre dla ludzi, a nie tylko takie, żeby były to polityczne interesy. Po prostu. Bardzo dziękuję.
(pw)
Skomentuj
Komentuj jako gość