Spośród 13 spalarni odpadów pracujących obecnie w Holandii, Restoffen Energoe Centrale (REC - na zdjęciu) jest najmłodsza, została otwarta w 2011 roku w Harlingen (następne nie powstały). Holenderskie Ministerstwo Gospodarki ogłosiło wówczas, że jest to "awangardowa instalacja", najlepsza w Zachodniej Europie. Jednak długoterminowe badania przeprowadzone w ostatnich latach przez organizację ToxicoWatch ujawniły, że zakład emituje rakotwórcze dioksyny, furany i inne trwałe substancje szkodliwe dla środowiska (POPs) daleko przekraczające limity ustalone przez prawo Unii Europejskiej. Badania sfinansował holenderski rząd.
Tak zwana elektrociepłownia w Harlingen zamienia śmieci w energię. Początkowo miała spalać tylko odpady komunalne z Fryzji. Jednak obecnie przyjmuje odpady z całej Holandii. Oprócz odpadów komunalnych, spalarnia REC przyjmuje także odpady przemysłowe, pofermentacyjne, osady ściekowe.
Biomarkery środowiska i toksyczne jaja
W 2013 roku, na wniosek zaniepokojonych mieszkańców i władz miasta Harlingen, fundacja ToxicoWatch przeprowadziła badania jaj kur zagrodowych hodowanych w promieniu 2 km od spalarni. Wszystkie jaja wykazały wysokie stężenia dioksyn i furanów, przekraczając dopuszczalny limit (dioksyny to najsilniejsza związek trujący znany człowiekowi, powstały w procesie spalania, na ten temat czytaj TUTAJ). Również badania trawy wokół spalarni potwierdziły podwyższone wartości dioksyn.
(Dioksyny powstają tam gdzie materiał organiczny zawierający chlor i brom spalany jest w warunkach niedoboru tlenu. Ustalono, że 97% dioksyn dostaje się do organizmu człowieka drogą pokarmową (z mięsem, produktami mleczarskimi oraz jajami kurzymi), pozostała cześć wchłaniana jest drogą oddechową. W glebie okres półtrwania tych związków może sięgać nawet 100 lat, a w organizmie człowieka do 11 lat. Badania na zwierzętach potwierdziły kancerogenne działanie dioksyn. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC), część Światowej Organizacji Zdrowia ogłosiła 14 lutego 1997 r., że dioksyny, 2,3,7, 8-TCDD, są czynnikiem rakotwórczym grupy 1 i do dzisiaj tego stanowiska nie zmieniła. To samo stwierdza Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) – agencja Unii Europejskiej: „Wykazano, że długotrwałe narażenie na te substancje powoduje szereg niekorzystnych skutków dla układu nerwowego, odpornościowego i hormonalnego oraz upośledza funkcje rozrodcze. Mogą również powodować raka”. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (United States Environmental Protection Agency - EPA): „Dioxins are highly toxic and can cause cancer”. (Dioksyny są wysoce toksyczne i mogą powodować raka). EPA informuje, że oprócz raka ekspozycja na dioksyny była związana z wadami wrodzonymi, niezdolnością do utrzymania ciąży, zmniejszoną płodnością, zmniejszoną liczbą plemników, endometriozą (bolesna choroba układu rozrodczego kobiety skutkująca niepłodnością), cukrzycą, trudnościami w uczeniu się, uszkadzaniem układu odpornościowego, problemami z płucami, zaburzeniami skóry, obniżonym poziomem testosteronu i wieloma innymi. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) - agencja Unii Europejskiej w 2018 roku zmniejszyła obowiązujące od 2001 roku tolerowane tygodniowe dawki dioksyn w żywności aż siedmiokrotnie (!), gdy badania chorych na raka potwierdziły, iż to dioksyny były przyczyną choroby nowotworowej)
Emisje dioksyn ujawniło długoterminowe pobieranie próbek
Przepisy obowiązujące w UE obligują spalarnie jedynie do krótkoterminowego pobieraniu próbek spalin przez 6-8 godzin dwa razy w roku. Pobieranie próbek musi być wcześniej ustalone ze spalarnią. Toteż wyniki były zadowalające, nigdy nie wykazały przekroczenia dopuszczalnych norm emisji substancji toksycznych.
Jednak po alarmujących odkryciach dioksyn w jajach kur zagrodowych, władze lokalne zadecydowały po raz pierwszy w Holandii, na przeprowadzenie długoterminowych badań gazów spalinowych w spalarni REC techniką AMESA (Adsorption Method for Sampling) do oznaczenia dioksyn. Wyniki pokazały, że emisja dioksyn przekracza dopuszczalny poziom od 460 do 1290 razy!
Przekroczenia dopuszczalnych emisji miały miejsce głównie podczas rozruchów.
Od czasu pierwszego uruchomienia spalarni oficjalnie poinformowano o ponad 60 uruchomieniach i zatrzymaniach, czyli średnio 6 razy w roku! Takie uruchamianie i wygaszanie obejmuje 4 fazy i trwa kilka dni. Jednak w tym czasie nie dokonuje się badań emisji spalin i pyłów, gdyż prawo zobowiązuje do badań jedynie w momencie zakończenia rozruchu. Zresztą pobieranie próbek w tym czasie byłoby niemożliwe, gdyż czujniki wyłączają urządzenia pomiarowe po 3 minutach od wystąpienia gwałtownej emisji pyłów. Przyrząd pomiarowy nie jest w stanie zarejestrować nadmiernego przepływu pyłu w tak krótkim czasie. Chociaż test AMESA został przygotowany do działania podczas rozruchu po corocznym zatrzymaniu konserwacyjnym, był on blokowany trzykrotnie z nieokreślonych powodów.
Spaliny i pyły omijają filtry!
ToxicoWatch odkryło, że jedną z przyczyn przekraczania dopuszczalnych poziomów emisji przez spalarnie REC jest emitowanie spalin i pyłów w okresach rozruchów i wyłączeń bez filtrowania. Jest to możliwe dzięki zbudowaniu obejść filtrów. Ma to uzasadnienie ekonomiczne: wymiana filtrów, szczególnie worków z tkaniny filtracyjnej jest kosztowną operacją. Cóż z tego, że emisja bez filtracji jest zabroniona, skoro taka praktyka jest standardowym postępowaniem. Spalarnia REC jest w stanie bronić w sądzie tych emisji występujących w fazach przejściowych, ponieważ przepisy mają zastosowanie wyłącznie do operacji w stanie ustalonym i nie dotyczą sytuacji awaryjnych. Problemy z niekontrolowanym spalaniem zdarzyły się kilka razy w 2018 roku, tak że lokalna straż pożarna musiała interweniować, a kierownictwo zakładu zdało się tracić kontrolę nad instalacją.
Dokładna wielkość emisji dioksyn podczas rozruchów jest trudna do podania, ale szacunki wynoszą 5-10 mg dioksyn na jeden przypadek zimnego rozruchu. Roczne emisje spalarni REC są szacowane na około 5 mg dioksyn w normalnych warunkach.
Przekroczenia w strefie dopalania
Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady w Sprawie Emisji Przemysłowych (IED nr 2010/75/EU) wymaga aby gazy spalinowe ze spalarni odpadów pozostawały przez czas minimum 2 sekund w temperaturze minimum 850 °C w strefie dopalania w warunkach homogenicznych. Pomiary przeprowadzone w 2017 roku (6 lat po uruchomieniu zakładu) wskazują, że spalarnia REC w Harlingen nie spełnia wymogu homogeniczności temperatury i dostępu tlenu w strefie dopalania. Ponadto kierownictwo zakładu narusza wytyczne zawarte w artykule 5 aneksu C Konwencji sztokholmskiej odmawiając ujawnienia danych na temat temperatur spalania.
Niezamierzone wytwarzania trwałych organicznych zanieczyszczeń (POPs)
Długookresowy program pobierania próbek AMESA został rozszerzony o analizę innych trwałych organicznych zanieczyszczeń środowiska (POPs) w gazach spalinowych. Wyniki badań zdecydowanie wskazały na niecałkowite spalanie w spalarni REC. Szczególnie: 1. W pobliżu spalarni dominowały znalezione w jajach, mleku, trawie i glebie bifenole (DI-PCBs), szczególnie PCB 126.
2. Podczas rozruchów i wyłączeń wykryto bromowane dioksyny (polibromowane dibenzodioksyny i furany, PBDD / F) 3. W pobliżu spalarni deszcz jest regularnie zanieczyszczony czarnymi cząsteczkami. Test pokazuje wysokie koncentracje benzo(a)pirenu (związek silnie rakotwórczy) w czarnych osadach na oknach i dachach w sąsiedztwie spalarni. Nie powinien on w ogóle występować, tak jak związki fluorowe (PFOA) wykryte w kominie.
Stwierdzenie tak szerokiej skali POPs sygnalizuje niecałkowite spalanie, prawdopodobnie spowodowane przez niewystarczająco jednorodną temperaturę i niskim poziomem tlenu w strefie dopalania oraz korzystanie z obejść filtrów.
Przeprowadzone badania wskazują jednoznacznie, że dioksyny stanowią poważny problem, a programy pomiarów emisji wykazują poważne braki, zdrowie ludności jest zagrożone, a droga do całkowitego wyeliminowania emisji dioksyn do środowiska jest daleka.
Raport napisał Abel Arkenbout. Holenderska Fundacja Toxicowatch została założona przez obywateli zaniepokojonych skażeniami przemysłowymi w ich otoczeniu. Badania prowadzono od sierpniu 2015 roku. W grudniu 2017 roku dyrekcja zakładu zakończyła pobieranie próbek bez podawania przyczyn. W ten sposób dyrekcja zakładu zignorowała zarówno samorząd lokalny, jak i zainteresowanych mieszkańców kontynuacją monitorowania spalarni.
Pełny raport ToxicoWatch w języku polskim TUTAJ
Po prezentacji raportu na konferencji w Olszytynie 7 maja 2019 roku prof. Grzegorz Wielgosiński podważał go, mówiąc: „Jeśli dioksyny zostały znalezione w glebie, czy to pewne, że pochodzą one ze spalarni? A może jest tam huta aluminium, huta przetwarzająca złom, może mieszkańcy spalają biomasę, a może dioksyny pochodzą z kominków opalanych drewnem? Skąd wiemy, że sadza na oknach domów zawierająca benzo(a)piren nie pochodzi z domowych pieców lub innych źródeł? Brak tych informacji w raporcie, świadczy, iż jest on oparty na błąd metodologicznych błędach”.
Prof. Wielgosiński twierdzi również, że nie ma dowodów na rakotwórczość dioksyn.
Oto odpowiedź autora raportu Abla Arkenbout:
Drogi Adamie, Dziękuję za te pytania. Jak już napisałem w „Hidden Emissions”, spalarnia działa na obszarze o bardzo niskiej aktywności przemysłowej (Harlingen jest portem handlowym i rybackim położonym nad Morzem Wattowym. Zamieszkuje je ok. 15,5 tys. mieszkańców - przypis A.Socha), więc nie ma tam huty aluminium, huty ani złomu metalowego w okolicy. Po drugie, przeprowadziłem badania na glebie otaczającej spalarnię, na wierzchniej warstwie i dolnej - na 5 cm głębokości, na trawie, roślinach, drzewach, owcach (wątroba, wełna), kozach (mleko), zającach (wątroba) i oczywiście jajach od kur podwórzowych. Przy pobieraniu jaj pobierano również próbki gleby, zaznaczając, jeśli w przeszłości w danym miejscu było składowisko odpadów lub palenisko przydomowe. Wyniki, pokazujące odległość od spalarni, wskazują, że spalarnia była najbardziej podejrzanym źródłem skażeń.
Ale większość naszych dowodów pochodzi z ponad 20 000 godzin pobierania próbek w spalarni metodą AMESA. Pokazały one, że spalarnia emituje mnóstwo dioksyn (i innych trwałych zanieczyszczeń środowiska (POPs), więcej niż rejestrowała to wcześniej sama spalarnia i znacznie więcej podczas rozruchów.
W Harlingen nie ma spalania biomasy, ale mam pytanie do Grzegorza Wielgosińskiego. Czy ma jakieś dowody, że biomasa przyczynia się ogólnie do emisji dioksyn lub emisji POPs? To byłoby bardzo interesujące. Gdyby miał jakieś dane lub referencje, byłoby bardzo mile widziane. Czy mógłbyś podać mi adres e-mail profesora?
Ostatnie pytanie na temat sadzy jest rzeczywiście problematyczne. Co zrobiliśmy, gdy doszło do awarii i ze spalarni leciał czarny deszcz sadzy. Gdy odebraliśmy wiele skarg od mieszkańców – sąsiadów spalarni na sadzę, po nocnym paleniu odpadów, natychmiast zbieraliśmy sadzę z samochodów, szyb, instalacji, budynków, farm, owiec w okolicy i tak dalej. W ten sposób ustaliliśmy, że najwyższa ich koncentracja była w pobliżu spalarni. Niezależnie od tego, przez około 2000 godzin pobieraliśmy próbki ze spalin wydobywających się z komina i tam również znaleźliśmy benzo(a)piren (WWA), mimo że w tym czasie nie zarejestrowano żadnych awarii, rozruchów ani wyłączeń spalarni.
Jestem więc bardzo ciekawy reakcji Grzegorza Wielgosińskiego na moją odpowiedż. Byłbym zadowolony, gdybyśmy mogli omówić z nim tę sprawę. Ponieważ ta spalarnia w Holandii powinna być najlepsza w Europie Zachodniej.
Ostatnia uwaga prof. Wielgosińskiego o braku dowodów na rakotwórczość dioksyn jest nieco dziwna. Właśnie po ciężkiej dyskusji Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) obniżył 7-krotnie tolerowane spożycie dioksyn, ponieważ uzyskał dane z badania ludzi chorych na raka, gdy wcześniej dysponował tylko wynikami badań na zwierzętach. Ostatnia moja uwaga nie jest naukowa, otóż EFSA prowadzi swoje badania z ogromną starannością.
Czekam na twoją odpowiedź i Grzegorza Wielgosińskiego.
Z pozdrowieniami,
Abel
Wysłałem odpowiedź Abla do Prof. Wielgosińskiego. Odpowiedział, że odniesie się do listu Abla. Jak tylko ten tekst otrzymam, opublikuję go w tym miejscu.
Jak to wygląda w Polsce?
W Polsce działa obecnie 7 spalarni, które spalają 1 mln ton odpadów rocznie. Działają praktycznie poza kontrolą. Otrzymałem z Wojewódzkich Inspektorów Ochrony Środowiska z tych miast (oprócz Bydgoszczy) wyniki badań, jakie Inspektoratom przedstawili właściciele spalarni. Badania zostały zlecone przez właścicieli i oni wybrali laboratoria (np. spalarnia w Poznaniu wybrała laboratorium w Czechach, które wykonało badania za 50 tys. złotych. Zgodnie z wymogami badania były krótkookresowe (6-8godzin) i nie wykazały przekroczenia dopuszczalnych emisji dioksyn. Badania nie obejmują otoczenia spalarni, tj, traw, gleby, jaj i mleka produkowanego w promieniu 2 km od spalarni ani wywożonych z zakładów popiołów i żużli.
O tym jak spalarnie funkcjonują nie wiemy nic, gdyż organizacjom społecznym odmawia się dostępu do dokumentów, mimo wyroków NSA (taki wyrok uzyskali działacze stowarzyszenia „Bye, bye smog” z Poznania). Czubek góry lodowej odsłonił Polsat pokazując w programie „Interwencje” film zrobiony przez biuro detektywistyczne Koczanowski.
Detektyw sfilmował jak groźne dla człowieka i środowiska odpady z filtra spalarni śmieci w Krakowie, zamiast zostać odpowiednio zabezpieczone, trafiły na teren budowy stawu rekreacyjnego pod Będzinem. W rzeczywistości, to nie budowa stawu tylko składowisko odpadów niebezpiecznych. Codziennie kilkadziesiąt ton pyłu przypominającego cement wyjeżdża za bramę krakowskiej spalarni. Zawierają metale ciężkie, chlorki i siarczany. Koszt utylizacji ładunku pyłów z jednej ciężarówce wynosi ok. 30 tys. zł. „- To jest proceder, którym musi kierować zorganizowana grupa przestępcza” – powiedział dziennikarzowi Polsatu informator z branży odpadowej. Detektyw sfilmował też jak spalarnię ProNatura w Bydgoszczy opuścił cementowóz wypełniony pyłem i zawiózł go do Redy, w której mieści się firma zajmująca się produkcją pustaków i innych elementów betonowych do budowy domów. Firma ta nie posiada zgody na zagospodarowanie jakichkolwiek odpadów. Niebezpieczne odpady ze spalarni pod Warszawą trafiały do wyrobisku w Dąbrówce-Strumiany (pow. Zgierz).
Ministerstwo Energii chce, by spalarnie powstały w każdym powiecie a nawet w gminach. Kto będzie kontrolował te dziesiątki czy nawet setki kotłowni na odpady?
Opracował Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość