„Spalarnie odpadów są absolutnie bezpieczne a powstające podczas spalania dioksyny nie powodują raka. Dioksyny jedynie wywołują trądzik chlorowy” - ogłosił dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński 7 maja w Olsztynie. Naukowiec-lobbysta spalarniowy, który przekonał prezydenta Olsztyna do budowy spalarni, ignoruje stanowisko Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem (WHO), Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) – agencji UE. Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA). Stwierdzają one, że dioksyny są wysoce toksyczne i oprócz raka powodują problemy z zapłodnieniem, a u kobiet w ciąży - poronienia oraz endometriozę, u noworodków – wady wrodzone jak np. rozszczep kręgosłupa, wielopalczastość, spodziectwo, upośledzenia funkcji mózgu, bezpłodność u mężczyzn, u wszystkich uszkadzanie układu odpornościowego, choroby układu krążenia, cukrzycę, problemy z płucami, zaburzenia skóry i wiele innych.
To prof. Wielgosiński podpowiedział prezydentowi Piotrowi Grzymowiczowi budowę spalarni odpadów i od wielu lat lobbuje w Polsce za ich budową. Wydanie jego książki na ten temat finansowała firma Doosan, dostawca urządzeń dla spalarni odpadów – odkryła Marianna Hołubowska. Wcześniej był w Olsztynie dwukrotnie na konferencjach organizowanych przez władze miasta, które miały dostarczyć argumentów za budową w naszym mieście spalarni: 22 lutego i 6 października 2015 roku. Skwapliwie przyjął również zaproszenie na naszą konferencję.
Tak jak nam zapowiedział prezes MPEC-u Konrad Nowak, na spotkaniu w ratuszu 6 kwietnia br., po naszej konferencji rozpoczęła się na łamach „Gazety Olsztyńskiej” kampania prospalarniowa. Ukazał się w tej gazecie wywiad z prof. Wielgosińskim pt. „Nieporozumienia, mity i brak wiedzy” (GO, 10.05.). Profesor stwierdził w nim, że nasze obawy biorą się „z braku wiedzy i totalnej niewiary w to, co mówią eksperci. Opieramy swoją wiedzę na emocjach i niepewnych, niesprawdzonych informacjach z Internetu oraz na manipulacjach”.
„GO” ani słowem nie wspomniała o naszej konferencji chociaż wysłała na nią dziennikarza (Łukasz Czarnecki-Pacyński), i o wystąpieniach naszych ekspertów, raportach ToxicoWatch z Holandii, UKWIN z Anglii, Zero Waste Europe, oraz o filmie dokumentalnym BBC „Trashed” na temat m.in. spalarni w Islandii i we Francji, które zamknięto, gdy okazało się, że zatruły glebę i ludzi w promieniu 2 km.
Prof. Wielgosiński argumenty naszych ekspertów nazwał „mitami”, wyniki raportów zakwestionował a film określił jako „tendencyjny”.
Tezy prof. Wielgosińskiego wygłoszone na konferencji (zapis filmowy)
1. Raport Francuskiego Instytutu Zdrowia z 2000 roku, który straszy, iż dioksyny wywołują nowotwory, jest nieaktualny. Najnowsze wyniki badań wskazują, że dioksyny nie są związkiem kancerogennym dla człowieka w małych dawkach i prawdopodobnie w dużych dawkach.
2. Stwierdzenie, że dioksyny są 10 tys. razy silniejszą trucizną od cyjanku, odnosi się tylko do świnki morskiej rasy Hartley.
3. Dioksyny mogą upośledzać działanie niektórych hormonów istotnych przy prokreacji, lecz jest to uleczalne.
4. Kontakt z dioksynami powoduje jedynie trądzik chlorowy (tutaj prof. Wielgosiński pokazał zdjęcie twarzy b. prezydenta Ukrainy Juszczenki).
5. Dioksyny tylko w 50% pochodzą ze spalarni odpadów. Największe zagrożenie stwarzają pod tym względem piece domowe.
6. W nowoczesnych spalarniach, w których odpady są spalane w temperaturze 850 st. C dioksyny w ogóle nie powstają!
7. Popioły powstające w procesie spalania nie tylko nie są groźne, ale są doskonałym materiałem do budowy dróg oraz mogą być źródłem odzysku chromu oraz aluminium.
(Jak tylko otrzymam prezentację pana profesora w pdf, zamieszczę tutaj).
Co jest prawdą a co mitem?
Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC), część Światowej Organizacji Zdrowia ogłosiła 14 lutego 1997 r., że dioksyny, 2,3,7, 8-TCDD, są czynnikiem rakotwórczym grupy 1 i do dzisiaj tego stanowiska nie zmieniła.
To samo stwierdza Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) – agencja Unii Europejskiej: „Wykazano, że długotrwałe narażenie na te substancje powoduje szereg niekorzystnych skutków dla układu nerwowego, odpornościowego i hormonalnego oraz upośledza funkcje rozrodcze. Mogą również powodować raka”.
Zwróciłem się też emailem do Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (United States Environmental Protection Agency - EPA) z prośbą o ich stanowisko w sprawie dioksyn. Jeszcze tego samego dnia (!) otrzymałem materiały. EPA na swojej stronie internetowej informuje: „Dioxins are highly toxic and can cause cancer”. (Dioksyny są wysoce toksyczne i mogą powodować raka).
EPA informuje, że oprócz raka, ekspozycja na dioksyny była związana z wadami wrodzonymi, niezdolnością do utrzymania ciąży, zmniejszoną płodnością, zmniejszoną liczbą plemników, endometriozą (bolesna choroba układu rozrodczego kobiety skutkująca niepłodnością), cukrzycą, trudnościami w uczeniu się, uszkadzaniem układu odpornościowego, problemami z płucami, zaburzeniami skóry, obniżonym poziomem testosteronu i wieloma innymi.
EPA opisuje dioksyny jako poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego, gdyż są „bardziej toksyczna niż uprzednio przypuszczano”. Wyniki badań z lipca 2002 r. mówią o związku dioksyn ze zwiększoną zachorowalnością na raka piersi. W 2003 roku analiza ryzyka raka spowodowana dioksynami potwierdziła, że „nie istnieje znana „bezpieczna dawka” lub „próg”, poniżej których dioksyny nie powodują raka”.
„Dioksyna” jest ogólnym terminem opisującym grupę setek substancji chemicznych. Część z nich należy do najsilniejszych trucizn znanych nauce. Raz wypuszczone do atmosfery funkcjonują do 100 lat, a w organizmie człowieka do lat 11.
Dioksyny powstają jako niezamierzony produkt uboczny wielu procesów przemysłowych z udziałem chloru, takich jak spalanie odpadów, produkcja chemiczna i pestycydowa oraz bielenie masy celulozowej i papieru.
Jak jesteśmy narażeni na dioksyny?
Według EPA, aż 96 procent narażenia ludzi na dioksyny odbywa się poprzez spożywanie żywności. Dioksyny emitowane w powietrze ostatecznie osiadają w glebie, wodzie i roślinach. Zwierzęta spożywają dioksyny, gdy się pasą, a chemikalia gromadzą się w tkankach tłuszczowych stworzeń. Mięso, ryby, jaja, mleko z terenów sąsiadujących ze spalarniami odpadów zawiera dioksyny. Ponieważ dioksyna jest trwała i rozpuszczalna w tłuszczach, ulega akumulacji w organizmie człowieka i zwierząt stałocieplnych. Ciężarne kobiety przekazują zgromadzone w tkance tłuszczowej dioksyny płodowi.
Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) - agencja Unii Europejskiej w 2018 roku zmniejszyła obowiązujące od 2001 roku tolerowane tygodniowe dawki dioksyn w żywności aż siedmiokrotnie!
Dr Ron Hoogenboom z EFSA, przewodniczący grupy roboczej ds. dioksyn powiedział: „Panel ustanowił nowe tolerowane tygodniowe poziomy [TWI] dla dioksyn i dioksynopodobnych PCB w żywności do wartości 2 pikogramów na kilogram masy ciała.” (Pikogram to jedna bilionowa grama).
Po raz pierwszy ocena ryzyka uwzględniała skutki rakotwórcze obserwowane u ludzi, dane z badań na zwierzętach wykorzystano tylko jako dowody wspierające.
Co wynika z badań prof. Grochowalskiego?
W polskiej nauce za największy autorytet od dioksyn uchodzi prof. dr. hab. inż. Adam Grochowalski z Instytut Chemii i Technologii Nieorganicznej Politechniki Krakowskiej, Kierownik Zakładu Chemii Analitycznej. Omówię jego pracę pt. „Dioksyny”, gdyż prof. Wielgosiński w swoim wystąpieniu w Olsztynie powoływał się na jego badania i jest też współautorem pracy prof. Grochowalskiego pt. „Effect of selected additions on de novo synthesis of polychlorinated dioxins and furans”, (2016r.). Ponadto jest on również wielkim orędownikiem spalarni.
Prof. Grochowalski napisał: „Z dniem 1 czerwca 1997 dioksyny zostały uznane przez Międzynarodową Agencję do Badań nad Nowotworami (IARC) za kancerogen grupy A, co w zakresie ich potencjalnego działania kancerogennego stawia je na równi z takimi związkami jak benzo(a)piren, aflatoksyny i nitrozoaminy”.
Dalej stwierdza: ”Działanie niektórych związków chemicznych, w tym dioksyn obcych do tej pory naturze (ksenobiotyki) na system rozrodczy ludzi i zwierząt grozi stałym obniżaniem się zdolności prokreacyjnych. Pod koniec lat 90. stwierdzono obserwowalny wzrost przypadków bezpłodności i poronień. Na terenach uprzemysłowionych Polski (głównie na Śląsku) problem ten występuje nawet u ponad 30% kobiet”.
I dalej: „Toksyczne działanie dioksyn polega na powolnym, ale skutecznym uszkadzaniu rozmnażających się komórek w organizmach żywych. Udowodniono ich działanie teratogenne (uszkadzają płód) oraz alergiczne. Udokumentowane są przypadki wystąpienia poważnych przypadków alergii skórnych wywołanych dioksynami, tzw. chlorakna. Dioksyny obniżają zdolność immunologiczną organizmu u ludzi i zwierząt stałocieplnych. W badaniach naukowych przeprowadzonych na zwierzętach doświadczalnych, głównie szczurach i myszach, podczas intoksykacji dioksynami wykazano znaczny wzrost tkanek nowotworowych wątroby i płuc (…). Za najbardziej niepokojące działanie toksyczne dioksyn należy uznać uszkadzanie struktur kodu genetycznego zawartego w łańcuchu DNA”.
Potwierdza to praca dr. nauk med. Zdzisława Brzeskiego z Instytutu Medycyny Wsi w Lublinie pt. „Dioksyny i furany w środowisku i ich wpływ na organizm”. (www.monz.pl). Dr Brzeski stwierdza, że wśród pracowników zawodowo narażonych na dioksyny obserwuje się, spowodowane aberracją chromosomów, zwiększone ryzyko zgonu z powodu nowotworów (chłoniak, mięsak, nowotwory płuc i przewodu pokarmowego). W przypadku kobiet w pierwszych 3 miesiącach ciąży następuje obumarcie zarodka lub wykształcenie się wad rozwojowych. Dr Brzeski postuluje zaniechanie procesów technologicznych będących źródłem powstawania dioksyn.
Kadr z filmu dokumentalnego BBC "Trashed" o wpływie spalarni na zdrowie ludzi, prezentowany na konferencji w Olsztynie, fot. W.Ciesielski
Katastrofa w Seveso
W pracy Marty Słowińskiej, Marii Koter-Michalak i Bożeny Bukowskiej pt. Wpływ dioksyn na organizm człowieka — badania epidemiologiczne, (Uniwersytet Łódzki, Katedra Biofizyki Skażeń Środowiska, 21.X.2011r.) czytamy o wynikach badania ofiar katastrofy w Seveso pod Mediolanem w 1976 roku, w zakładach ICMESA produkujących 2,4,5-trichlorofenol wybuchł reaktor. Do atmosfery dostało się kilka kilogramów dioksyny TCDD. Masowo padały króliki i drób. Skażeniu uległo około 37 tys. osób, zatruciu około 500 osób, a u 134 zdiagnozowano chloracne (trądzik chlorowy). Władze zarządziły ewakuację mieszkańców. Skażony został teren o powierzchni 1500 ha, który był dość gęsto zaludniony. Do dziś nie nadaje się do uprawy ani zamieszkania. Zabito około 35 tys. zwierząt znajdujących się w skażonej strefie. Rozebrano także domy, wywieziono gruz w specjalne miejsca. Na niektórych obszarach zdejmowano nawet wierzchnią warstwę ziemi. Mieszkańcy Seveso wciąż znajduje się pod stałą kontrolą lekarską.
Po 25 latach od katastrofy zostały przeprowadzone badania epidemiologiczne. Oto, ich wyniki podane w pracy trzech autorek:
„Badania objęły 287 108 osób, które zamieszkiwały te tereny w chwili wypadku lub urodziły się do 10 lat po katastrofie. (…) Badacze zaobserwowali, że w dwóch strefach, które były najbardziej skażone, nastąpił znaczący wzrost liczby zgonów z powodu nowotworów tkanek układu krwiotwórczego i limfatycznego. Zaobserwowano również wzrost umieralności na choroby układu krążenia w pierwszym roku po wypadku oraz wzrost zachorowań na obturacyjną chorobę płuc, a także na cukrzycę u kobiet. Inni badacze u osób poszkodowanych w katastrofie w Seveso stwierdzili występowanie zaburzeń ogólnoustrojowych, takich jak zaburzenia wzrostu, podatność na infekcje, hiperpigmentację, zaburzenia funkcji seksualnych i układu nerwowego, częstsze pojawianie się zębów noworodkowych, hipodoncje, a także defekty w szkliwie w uzębieniu stałym. Podobne zaburzenia występowały u osób, które uległy zatruciu olejem zanieczyszczonym przez PCB i PCDF w katastrofach w Japonii, w Yusho i Yucheng” w 1968 roku.
Zbadano też 20 lat po katastrofie wpływ dioksyn na płodność kobiet i mężczyzn, grupa badana składała się z 472 kobiet, które próbowały zajść w ciążę.
„Naukowcy stwierdzili, że częstość występowania bezpłodności lub wydłużonego okresu starania się o ciążę były związane z poziomem TCDD w surowicy. Według badaczy ustalenia te mogą tłumaczyć większy poziom bezpłodności na obszarach uprzemysłowionych, gdzie stężenie dioksyn jest podwyższone. (…) Mocarelli i współpracownicy zbadali 39 synów matek narażonych na działanie dioksyn po wypadku w Seveso i porównali z 58 synami matek z grupy kontrolnej. Ich zdaniem dioksyny mogą być czynnikiem przyczyniającym się do męskiej bezpłodności.
Z pracy prof. dr hab. Małgorzaty Kajty z Zakładu Neuroendokrynologii Doświadczalnej Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie oraz prof. dr hab. Anny Wójtowicz z Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, pracowni Genomiki i Biotechnologii pt. „Zaburzenia neurorozwojowe w kontekście obecnych w środowisku substancji hormonalnie czynnych” (Przegląd Lekarski z 2010r.) dowiadujemy się ponadto:
„Dane o przebiegu ciąży u kobiet, które przeżyły zatrucie dioksynami w wyniku katastrofy wskazują na wzrost liczby samoistnych poronień w pierwszych 4 miesiącach oraz na podwojenie się ilości wad wrodzonych u niemowląt, jak np. rozszczep kręgosłupa, wielopalczastość czy spodziectwo.
Orange Agent
Autorki podały też wyniki badań korelacyjnych, przeprowadzonych na około 2 tysiącach dzieci i wnuków byłych żołnierzy – ofiar zatrucia w Wietnamie środkiem Orange Agent (zawierał dioksynę TCDD) użytym przez wojska amerykańskie, które wykazały wzrost liczby narodzin dzieci bez prawidłowo wykształconego mózgu. Ponadto te badania dowiodły, że prenatalna ekspozycja na dioksyny spowodowała u dzieci opóźnienia neurorozwojowe, które manifestowały się m.in. upośledzeniem funkcji poznawczych i niskim ilorazem inteligencji.
Władze Wietnamu twierdzą, że spośród około trzech milionów mieszkańców kraju wystawionych na działanie dioksyny milion zapadło na ciężkie schorzenia a co najmniej 150 tysięcy dzieci urodziło się z poważnymi wadami wrodzonymi. Rząd amerykański zobowiązał się teraz przeprowadzić akcję likwidacji skażenia 500 tys. m3 gruntu, co będzie kosztowało 183 mln dolarów – poinformował tvn24. Prof. Wielgosiński zbył te informacje na konferencji uwagą: „a jaki mamy dowód, że te wady wrodzone dzieci mają związek z dioksynami?”.
Wietnamczyk, który urodził się na terenach skażonych dioksynami, fot. tvn25
Autorki pracy zwracają uwagę, że dawki trwałych zanieczyszczeń organicznych (POPs) uznawane za niskie dla dorosłego, mogą być toksyczne dla płodu czy noworodka.
Prof. Kajta w referacie wygłoszonym na konferencji naukowej w 2012 roku pt. „Tydzień mózgu” (ukazał się w piśmie Wszechświat nr 1-3) napisała, iż wykazano związek tych zanieczyszczeń z zaburzaniem u mężczyzn pamięci i orientacji przestrzennej, a także zwiększeniem ryzyka demencji, natomiast u dzieci silną korelację z ADHD, autyzmem, z zaburzeniem funkcji poznawczych, a ostatnio również ze schizofrenią.
Najnowsze dane sugerują również znaczenie trwałych zanieczyszczeń organicznych w etiologii chorób cywilizacyjnych, takich jak np. otyłość czy cukrzyca typu II.
Co jest głównym źródłem emisji dioksyn?
Według prof. Wielgosińskiego domowe piece. Natomiast prof. Grochowalski w cytowanej pracy powołuje się na dane uzyskane na podstawie intensywnych badań w krajach Unii Europejskiej w latach 1995 – 1998 w ramach European Dioxin Project – DG-XI. „Największa emisja pochodzi z kontrolowanego spalania odpadów komunalnych – 25,5%, ze spalanie węgla w piecach domowych – 0,5%.”
Z kolei amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) w latach 90. XX wieku odkryła, że około 40% emisji dioksyn w USA pochodziło ze spalania odpadów medycznych. Od tego czasu wdrożono w USA wobec przemysłu restrykcyjne przepisy.
Jedna z amerykańskich spalarni
Aby zwalczyć zanieczyszczenie dioksynami, ponad 150 krajów zgodziło się na warunki Konwencji sztokholmskiej w sprawie trwałych zanieczyszczeń organicznych (POP). Obejmują one bardzo rygorystyczne kontrole emisji dioksyn ze spalarni. Ustalono, że emisja dioksyn nie może przekroczyć poziomu 0.1 ng/TEQ/m3 ((jedna miliardowa grama na 1 normalny metr sześcienny gazów spalinowych w odniesieniu do tzw. współczynnika toksyczności). Jeśli więc, jak twierdzi prof. Wielgosiński, dioksyny nie są szkodliwe, to dlaczego jedynie dla dioksyn ustalono tak drastycznie niski poziom dopuszczalnej ich emisji?
Czy istnieją spalarnie całkowicie bezpieczne?
Zarówno prof. Wielgosiński, jak i prof. Grochowalski twierdzą: „Spalanie odpadów w specjalnie przeznaczonych do tego spalarniach, wyposażonych w odpowiednie urządzenia oczyszczające spaliny i wyposażonych w katalizatory do rozkładu dioksyn nie stanowi zagrożenia dla środowiska”.
Natomiast EPA stoi na stanowisku, że „Ostatecznie jedynym sposobem na całkowite wyeliminowanie problemu emisji dioksyn ze spalania odpadów jest przejście na technologie niepalne”. Jeśli w 1960 roku spalarnie odpadów „przerabiały” w USA 30 % masy odpadów komunalnych, to w 1990 roku, ta masa spadła do 12% z powodu poważnego zagrożenia dioksynami. Od 1995 roku w USA nie powstała żadna nowa spalarnia śmieci, za wyjątkiem spalarni w West Palm Beach na Florydzie (2015 r.) W 1991 r. w Stanach Zjednoczonych było 187 spalarni śmieci, obecnie tylko 73 i kolejne są wyznaczone do zamknięcia. Ogromne koszty ich utrzymania doprowadziły już kilka miast do upadku (Detroit – zadłużenie na 1,3 mld dolarów, zamknięcie spalarni nastąpi w 2019 roku). (źródło http://www.energyjustice.net/incineration oraz https://www.no-burn.org/industryindecline/).
EPA stoi na stanowisku, że „Ostatecznie jedynym sposobem na całkowite wyeliminowanie problemu emisji dioksyn ze spalania odpadów jest przejście na technologie niepalne”. Do takiego samego wniosku doszły inne państwa zachodnie. Francuski plan wdrażania gospodarki w obiegu zamkniętym (https://www.ecologique-solidaire.gouv.fr/sites/default/files/FREC%20anglais.pdf) zakłada m.in., że do 2025 roku 100% tworzyw sztucznych zostanie poddanych recyklingowi. To oznacza, że spalarnie nie będą miały czym palić. To tłumaczy dlaczego francuskie koncerny spalarniowe (Dalkia, Veolia) na gwałt przenoszą się do Polski i składają w polskich miastach wnioski na budowę spalarni, wywołując tym protesty społeczne (ostatnio w Zamościu).
Spalarnia – ile to kosztuje?
EPA zaznacza: „Żadna ze spalarni w krajach o niskich dochodach nie jest w stanie spełnić kryteriów Konwencji sztokholmskiej”. Dlatego że system unieszkodliwiania dioksyn jest bardzo drogi, dochodzi do 70% kosztów eksploatacji. Na ponoszenie takich kosztów stać tylko najbogatsze państwa. Czy Polska do nich należy? Czy Olsztyn stać na taki system oczyszczania spalin jaki ma np. Wiedeń?
Policzmy. Obecnie ZGOK odbiera odpady za 418 złotych tona, co daje 18 złotych podatku śmieciowego na osobę w Olsztynie.
Jeśli prezydent zaakceptuje tańszą ofertę firmy Dovecot w przetargu na budowę i eksploatację spalarni, to będzie nas to kosztowało 3,5 mld złotych (500 mln złotych za wybudowanie spalarni i 3 mld za eksploatację przez 25 lat). Roczny koszt utrzymania spalarni olsztyńskiej wyniesie wówczas 120 mln złotych, a więc podatek śmieciowy na osobę miesięcznie będzie musiał być na poziomie 50 zł (120 mln zł / 100 tys. ton pre-RDF rocznie = 1200 zł za spaloną tonę czyli 2,87 razy więcej niż obecna stawka).
Gdyby przyjąć ofertę francuskiego koncernu Suez 5 mld złotych, to płacilibyśmy ok. 77 zł od osoby miesięcznie. Oferty koncernu Dovecot a zwłaszcza Suez, są tak wysokie, gdyż prawdopodobnie uwzględniają system oczyszczania spalin wg obecnych standardów.
MPEC przewidział na tę inwestycję kwotę 1,848 mln złotych, co daje stawkę podatku śmieciowego na poziomie ok. 20 złotych na osobę czyli zbliżoną do obecnego (18 zł w Olsztynie). Ale za taką kwotę filtry w spalarni będą atrapą.
Dlatego prof. Grochowalski napisał: „Śmiało mogę stwierdzić, że można stworzyć taką technologię spalania odpadów niebezpiecznych, która gwarantuje praktycznie zerowy poziom zawartości masowej związków toksycznych zarówno w gazach emitowanych do atmosfery jak i ściekach i popiele. Pozostaje tylko pytanie ile to będzie kosztowało i / lub jak będzie to uciążliwa technologia dla użytkownika takiej instalacji”.
Ponadto wkrótce spalarnie nie będą miały czym palić w związku z tym, że od 2020 roku każda gmina musi wykazać się 50% odzyskiem odpadów, a Komisja Europejska dąży do redukcji produkcji plastykowych opakowań. Tymczasem miasta podpisują kontrakty ze spalarniami na 20-25 lat (Olsztyn na 25 lat) i mieszkańcy będą musieli płacić bez względu na to, ile spalarnia spali.
Jakie problemy stwarzają spalarnie?
Prof. Grochowalski stawia szereg warunków, które muszą spełniać spalarnie, by uzyskać efekt "zero toksyn".
Pierwszy to wcześniejsza segregacja odpadów i nie dopuszczanie do spalania tych, które zawierają chlor i brom, bowiem to z nich „powstają bardzo silnie toksyczne związki”. Prof. Grochowalski przyznaje, że do spalarni trafiają właśnie takie odpady, których nie wolno palić, ale się je masowo pali, a więc niektóre tworzywa sztuczne (np. PCW) i toksyczne chemikalia, przepracowane, zużyte oleje kondensatorowe i transformatorowe zawierające w swoim składzie polichlorowane bifenyle (PCB). Z 1 kg PCB może powstać ponad 10g PCDFs i 1g PCDDs. Oprócz tego w spalanych odpadach znajdują się pokaźne ilości zabronionych już do stosowania w rolnictwie i leśnictwie chloroorganicznych środków ochrony roślin oraz środków grzybobójczych zawierających w swoim składzie chlorowane fenole, itd. TEN WARUNEK JEST WIĘC NIE DO SPEŁNIENIA.
Przyznaje to prof. Grochowalski: „Praktycznie rzecz biorąc nie ma możliwości jakiejkolwiek kontroli składu wyrzucanych masowo śmieci i tyko właściwie prowadzona polityka segregowania śmieci począwszy od naszych domowych śmietników a skończywszy na szeroko rozumianym recyklingu rozdzielonych odpadów może doprowadzić do racjonalnego gospodarowania odpadami a co za tym idzie do spalania odpadów zawierających znacznie mniej tworzyw sztucznych - w tym PCW, chemikaliów i przepracowanych olejów transformatorowych i kondensatorowych”.
Kolejny warunek jaki stawia prof. Grochowalski spalarniom dotyczy technologii spalania. Otóż, aby dioksyny uległy całkowitemu rozbiciu na atomy „temperatura w komorze dopalania spalin powinna wynosić minimum 850 st. C a czas przebywania spalin w tej temperaturze nie krótszy niż 2 sekundy. Dla odpadów o zawartości chloru powyżej 1%, temperatura dopalania spalin powinna być nie niższa niż 1100 st. C i czas reakcji nie krótszy niż 2 sekundy”.
Bardzo, bardzo drogie filtry
Ale tu pojawia się kolejny, potężny problem. „Wykazano, że pomimo tak rygorystycznych warunków spalania przy zawartości chloru poniżej 10mg/kg (0,001%) spalanych odpadów polichlorowane bifenyle, polichlorowane dibenzodioksyny i dibenzofurany powstają w gazach spalinowych w stężeniu nawet 100 ng-TEQ/m3” (przypomnę, że dopuszczalny poziom wynosi 0,1 ng). „W praktyce więc wszystkie spalarnie odpadów muszą być wyposażane w bardzo sprawne systemy oczyszczania spalin – przyznaje prof. Grochowalski. - Nie wystarczą tu rozwiązania oparte o cyklony odpylające i płuczki alkaliczne. Wymagane są systemy katalitycznego utleniania i odchlorowania lub w ostateczności wielostopniowe filtry adsorpcyjne w połączeniu z bardzo sprawnie działającymi urządzeniami odpylającymi”.
Są to bardzo, bardzo drogie urządzenia, a filtry trzeba bardzo często wymieniać. To dlatego reklamowana przez rząd holenderski jako najnowocześniejsza w Unii Europejskiej spalarnia REC w Harlingen w okresie rozruchów, które trwają kilka dni stosuje system obejść filtrów. Skutkuje to jednak, jak wykazały badania holenderskiej organizacji ToxicoWatch, przekraczaniem dopuszczalnych poziomów emisji dioksyn od 460 do 1290 razy!
Kolejny problem, o którym pisze prof. Grochowalski z dioksynami jest taki, że powstają lub odtwarzają się na nowo (de-novo) podczas schładzania spalin. Jest na to sposób. „Szybkie schłodzenie strumienia spalin z temperatury 800 st. C do 300 st. C lub niższej powoduje znaczne zmniejszenie stężenia dioksyn w spalinach. Stąd powszechnie stosowanym sposobem ograniczenia emisji dioksyn do środowiska w procesie spalania odpadów jest tzw. quenching (z ang. gaszenie). Polega on na wtrysku wody do gorącego strumienia spalin”.
Ale wówczas mamy do czynienia z kolejnym problemem – pisze prof. Grochowalski: „powstanie ścieku, wymagającego dalszego oczyszczania zanim trafi do środowiska”. O tym fakcie na jakby zapomina się w Polsce przy ocenie stopnia zagrożenia dla środowiska wynikającego z pracy instalacji” - pisze prof. Grochowalski - a przecież aż 9 spośród badanych 16 nowych lub zmodernizowanych instalacji do spalania odpadów medycznych odprowadza ścieki z procesu oczyszczania spalin do kanalizacji komunalnych. (...) Ścieki te zawierające zanieczyszczenia chemiczne (w tym dioksyny), powinny być poddane kosztownej i trudnej technologicznie operacji oczyszczania przed wprowadzeniem do środowiska. Z tego też powodu instalacje bezściekowe są bardziej konkurencyjne przy rozważaniu technologii niskoemisyjnych” - postuluje prof. Grochowalski.
Kolejny potężny problem: żużle i popioły
Jednak instalacja bezściekowa zwiększa ładunek popiołów. Po spaleniu zostają nam żużle, popioły oraz zapełnione filtry, które w sumie stanowią 32% spalonej masy. Zawierają one metale ciężkie i szereg substancji toksycznych, w tym dioksyny. Spalarnia w Wiedniu składuje najbardziej toksyczną część pozostałości po spalaniu w wyrobiskach solnych poza granicami kraju (tak jakby to były wysokoaktywne odpady promieniotwórcze). Wszystko to podnosi wymiernie koszty spalania, a w dodatku nie rozwiązuje problemu rosnącej "góry" pyłów.
„Jakkolwiek jest to uciążliwe i kosztowne, popioły i zużyte sorbenty nie mogą być dalej składowane. Zgodnie z wymaganiami dyrektyw Unii Europejskiej pozostałości po spaleniu odpadów muszą być przetworzone” - stwierdza prof. Grochowalski. I przyznaje, że w popiołach ze spalarni medycznych w Polsce „W jednym kilogramie identyfikowano kilka gramów związków organicznych, węglowodorów aromatycznych i dioksyn”.
Jak w praktyce w Polsce wygląda to ”przetwarzanie” popiołów pokazał Polsat w programie „Interwencja”. Wyemitował film detektywa Koczanowskiego, który z kamerą pojechał za ciężarówkami wywożącymi pył ze spalarni w Krakowie. Codziennie wywożą one kilkadziesiąt ton pyłu przypominającego cement. Koszt unieszkodliwienia pyłu z jednej ciężarówki to ok. 30 tys. zł. Popiół trafia na obrzeża Będzina. Oficjalnie buduje się tam od lat zbiornik wodny, w rzeczywistości to składowisko odpadów. „To jest proceder, którym musi kierować zorganizowana grupa przestępcza” – mówi informator Polsatu. Woda z tych popiołów wypłucze metale ciężkie, chlorki i siarczany. Popioły ze spalarni ProNatura w Bydgoszczy jechały do Redy w której mieści się firma zajmująca się produkcją pustaków i innych elementów betonowych do budowy domów. Firma ta nie posiadała pozwolenia na zagospodarowanie jakichkolwiek odpadów. Współczuję mieszkania w domu z takich pustaków.
Spalarnie – najdroższa metoda na odpady i najniebezpieczniejsza
Podsumowując: spalarnie są najdroższą metodą gospodarki odpadami, przy tym za ogromne pieniądze w procesie spalania otrzymujemy więcej odpadów niebezpiecznych niż było ich przed spaleniem. Mamy problem z żużlami i popiołami (32% masy spalonej), toksycznymi ściekami oraz gazami.
Skupiliśmy się tylko na dioksynach, jako najbardziej zabójczych dla człowieka i zwierząt, ale dokładna ilość związków chemicznych powstających w procesie spalania odpadów nie jest znana. Dotychczas określono ich liczbę na około tysiąca. Spalarnia wypuszcza z komina od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy m3 na godzinę gazów na godzinę. Bada się tylko pył drobny PM10 oraz PM2,5, dwutlenek siarki, dwutlenek azotu, benzen, ołów, kadm, arsen, nikiel, rtęć, ozon, tlenek węgla i benzo(a)piren (nawet prof. Wielgosiński na konferencji przyznał, że ten ostatni jest rakotwórczy). Gazy te są gazami cieplarnianymi. Jak wynika z raportu organizacji UKWIN (United Kingdom Without Incineration Network) z października 2018 roku spalarnie brytyjskie z 1 tony odpadów emitują 1 tonę CO2, a więc więcej niż ciepłownie na gaz.
„Jako że odpady nie są paliwem i mają niską wartość energetyczną, do ich spalenia zużywa się olej opałowy lub gaz ziemny. Niewielka ilość energii jaką uzyskujemy ze spalania odpadów nawet nie pokrywa własnych potrzeb elektroenergetycznych spalarni, przy jednocześnie dużych kosztach eksploatacyjnych związanych z koniecznością oczyszczania spalin z mieszaniny wielu bardzo różnych substancji toksycznych. Spalanie odpadów komunalnych nie jest zatem utylizacją ani nawet unieszkodliwianiem czy też neutralizacją odpadów” - czytamy w opracowaniu Ogólnopolskiego Towarzystwa Zagospodarowania Odpadów "3R".
Spalarnie działają poza kontrolą społeczną
Na koniec dodajmy, że spalarnie w Polsce działają poza kontrolą społeczną. Jak funkcjonuje spalarnia w Poznaniu przedstawił na konferencji Lechosław Lerczak z Polskiego Klubu Ekologicznego. Przez 6 lat walczył w sądach administracyjnych o wydanie umowy jaką miasto zawarło z koncernem Suez. Spalarnie w Poznaniu i Koninie nie mają w pozwoleniu zintegrowanym wpisanych badań metali ciężkich, dioksyn i furanów! Konin ma tylko okresowy pomiar PM2,5 i PM10. Tak zdecydował Wielkopolski Urząd Marszałkowski. W Polsce nie ma też obowiązku badania gleby oraz wód w sąsiedztwie spalarni i wytwarzanej na niej żywności a także wywożonych żużli i pyłów.
Właściciele spalarni w Polsce zobowiązani są przez polskie prawo jedynie do przedstawienia 2 razy do roku wyniku pomiarów emisji gazów. Sami decydują w jakim momencie wynajęte przez nich laboratorium dokona pomiaru. Toteż wyniki, które przekazują swoim WIOŚ-om są zawsze pozytywne. Jednak, jak udowodniła organizacja ToxicoWatch, jeśli pomiaru dokonuje niezależna od właściciela organizacja a pobór próbek trwa dłużej niż 6 godzin, przekroczenia emisji dioksyn występują za każdym razem od 460 do 1290 razy.
Nie możemy liczyć na Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, który nie posiada laboratorium do badania dioksyn, i jak dotąd nie przeprowadził – a mamy już w Polsce 7 spalarni odpadów komunalnych – żadnych własnych badań emisji gazów, żuzli, popiołów ani gleb i i produktów rolnych wokół tych spalarni (taką otrzymałem odpowiedź z GIOŚ oraz z Ministerstwa Środowiska). WIOŚ-ie ograniczają się tylko do kwitowania raportów od właścicieli spalarni (takie otrzymałem odpowiedzi z WIOŚ w Krakowie, Poznaniu, Bydgoszczy i Białymstoku).
Na Zachodzie organizacje społeczne dysponują środkami, które pozwalają na samodzielne badania. Takie jednorazowe badanie emisji dioksyn to od 50 tys. - laboratorium w Czechach do nawet 150 tys. złotych. W Barcelonie Stowarzyszenie sąsiedzkie przeprowadziło badania wokół spalarni i wykryło przekroczenie normy PM10 o 1000%. W Bawarii w 14 spalarniach w badaniach 2011r zaobserwowano przekroczenie dopuszczalnych wartości emisji. W spalarni Dargavel, Dumfries w Szkocji notowano setki przypadków emisji toksycznych zanieczyszczeń w tym 6 przekroczeń dopuszczalnych wartości emisji dioksyn w 2012r. Spalarnia odpadów Ivry (Paryż XIII), największy tego typu zakład we Francji - wg raportu opublikowanego przez właściciela spalarni w 2013r. nie odnotowano żadnych przekroczeń w zakresie norm. Natomiast pomiary emisji wykonane w pobliskiej szkole wykazały wysokie wartości dioksyn i furanów, nawet 11-krotnie wyższe niż raportowane przez zakład. Spalarnia została przebudowana. To dane z raportu organizacji Zero Waste Europe.
Na świecie istniejące spalarnie się zamyka i nie buduje nowych. W kwietniu Rada Miasta Madryt zadecydowała o zamknięciu spalarni, po wielu latach protestów mieszkańców. Przechodzą na gospodarkę odpadami o obiegu zamkniętym. Władze Olsztyna chcą za wszelką cenę zbudować spalarnię.
Adam Socha
Na pierwszym zdjęciu u góry, prof. Grzegorz Wielgosiński podczas swojej prezentacji na konferencji w Olsztynie, 7 maja 2019 roku, fot. W. Ciesielski
żródła:
https://www.epa.gov/dioxin/learn-about-dioxin
https://noharm-uscanada.org/
http://www.ejnet.org/dioxin/
http://www.eecpoland.eu/pl/
http://www.detektywkoczanowski.pl/aktualnosci/50-detektyw-koczanowski-i-interwencja-polsat
https://interwencja.polsatnews.pl/reportaz/2018-03-28/niebezpieczne-dla-ludzi-odpady-trafily-do-firmy-produkujacej-pustaki_1624781/
https://www.radiolodz.pl/posts/48426-niebezpieczne-odpady-w-wyrobisku-w-dabrowce-strumiany
http://www.zb.eco.pl/inne/spalarni/arg.htm
http://www.zb.eco.pl/inne/spalarni/spis.htm
http://www.otzo.most.org.pl/
http://www.energyjustice.net/incineration
https://www.ecologique-solidaire.gouv.fr/sites/default/files/FREC%20anglais.pdf
Skomentuj
Komentuj jako gość