Spalarnia śmieci, jaką władze 700-tysięcznej Łodzi planowały wybudować do 2018 r., nie powstanie – poinformowały portalsamorzadowy.pl i portalkomunalny.pl. Na rezygnacji z tego projektu zaważyły m.in. nowe przepisy dotyczące gospodarki odpadami dotyczące wyższych poziomów recyklingu. Zdaniem urzędników, obecne instalacje do przetwarzania zmieszanych odpadów komunalnych i odpadów zielonych na potrzeby Łodzi wystarczą.
- W związku wymaganym poziomem recyklingu odpadów na poziomie 65 proc. do 2030 roku budowa spalarni nie ma uzasadnienia - tłumaczył Grzegorz Gawlik z łódzkiego magistratu w rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim”. - W naszym regionie są instalacje o odpowiedniej wydajności do przetwarzania powstających w Łodzi niesegregowanych odpadów - dodał.
Obecnie spalarnie mają status instalacji ponadregionalnych, co oznacza, że mogą być w nich zagospodarowane odpady z innych województw. Zatem budowa spalarni tylko dla odpadów wyłącznie z terenu Łodzi traci sens.
Od 1 stycznia 2016 r. zmieniły się przepisy dotyczące spalarni odpadów. UE stoi na stanowisku, że spalaniu powinny ulegać tylko frakcje resztkowe, czyli to co nie może podlegać recyklingowi.
Dodajmy, że aktualizacja Krajowego Planu Gospodarki Odpadami zakłada, że do 2020 r. recyklingowi powinno być poddawane 50% odpadów komunalnych, zaś termicznemu przekształcaniu nie więcej niż 30% odpadów, zaś do 2025 r. recyklingowi powinno być poddawane 60% odpadów komunalnych.
Łódzka spalarnia od początku miała pod górkę
Łódzka spalarnia za 888 mln zł miała powstać do 2018 r. Początkowo władze Łodzi szukały prywatnego inwestora, ale taki się nie znalazł. Wówczas firmy doradcze zaproponowały prezydent Łodzi tryb partnerstwa publiczno-prywatnego. Z obliczeń łódzkich radnych wynikało jednak, że powstanie spalarni w PPP pochłonęłoby znacznie więcej środków - około 1,6 mld zł.
Ministerstwo środowiska także stoi na stanowisku, że więcej spalarni w Polsce nie jest potrzebne.
– Zbudowaliśmy lub budujemy sześć spalarni, do tego mamy istniejącą, modernizowaną w Warszawie. Jeśli spojrzymy z perspektywy gospodarki o obiegu cyrkularnym, musimy skupić się na recyklingu, na wprowadzaniu do ponownego użycia – podkreślał Sławomir Mazurek, wiceminister środowiska w rozmowie z Portalsamorzadowy.pl.
Władze Olsztyna „po trupach” prą do budowy spalarni
Tymczasem władze Olsztyna od wielu lat forsują budowę spalarni odpadów. W tym celu powołały spółkę ZGOK wraz z 36 gminami centralnymi. Mimo protestów społecznych finalizowane jest wyłonienia partnera prywatnego do spółki celowej powołanej w ramach PPP (partnerstwo publiczno-prywatne). Gmina Olsztyn chce przekazać spółce celowej elektrociepłownię MPEC-u w Kortowie i 7,5 hektarową działkę przy ul. Lubelskiej, na której ma powstać spalarnia. Spółka ma otrzymać monopol na dostawę ciepła dla Olsztyna, do 2034 roku.
Wcześniej spółka ZGOK podpisała porozumienie ze spółką MPEC, które wchodzi w życie 18 kwietnia. Na mocy tego porozumienia ZGOK (a więc mieszkańcy 37 gmin) zobowiązuje się do dostarczanie MPEC-owi 95 tys. ton odpadów do spalania rocznie o odpowiedniej jakości i pokrycia kosztów funkcjonowania spalarni. W przypadku nie wywiązania się z porozumienia ZGOK (czytaj 37 gmin) płacić będzie kary spółce prowadzącej spalarnię, pomimo, że 37 gmin potencjalnie są w stanie zapewnić tylko 45 tys. ton odpadów do spalania. Pozostałe 50 tys. ton trzeba będzie importować z regionu, a jak będzie mało, to z innych województw.
Władze Olsztyna do tej pory nie podały kosztu budowy spalarni oraz ceny ciepła przez nią produkowanego.
6 kwietnia tego roku włodarze 7 gmin pow. szczycieńskiego na spotkaniu w Pieckach z prezesem ZGOK-u Adamem Sierzputowskim zażądały anulowania tego porozumienia, jako godzącego w mieszkańców gmin. Prezes Sierzputowski miał nie wyrazić zgody, argumentując, iż do budowy spalarni zobowiązał się prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz w liście do Komisji Europejskiej, dzięki czemu ZGOK dostał dotację unijną na realizację projektu (budowę Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Tracku i 3 stacji przeładunkowych). Gminy domagają się ujawnienia tego listu oraz informacji, kto upoważnił prezydenta Olsztyna do podjęcia takiego zobowiązania?
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość