W olsztyńskim Sądzie Rejonowym rozpoczął się w poniedziałek 29 stycznia proces Władysławy W. oskarżonej o wyłudzenie statusu osoby represjonowanej w stanie wojennym i uzyskania z tego tytułu nienależnych świadczeń pieniężnych. To pierwszy tego rodzaju proces w Polsce. Wraz z nią na ławie oskarżonych zasiedli weterani olsztyńskiej „Solidarności” - Andrzej G., Stanisław M., Tadeusz P., Jan M., i Lech Ś. oraz brat oskarżonej Jan M. i jej przyjaciółka Zofia D., których Władysława W. miała nakłonić do podpisania nieprawdziwego oświadczenia potwierdzającego, iż prowadziła działalność podziemną w latach 80. XX wieku i była za to represjonowana.
Oskarżenie Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście było pokłosiem serii artykułów w „Debacie” w 2021 roku pt. „Bohaterka podziemnej Solidarności czy mitomanka?”. Z aktu oskarżenia wynika, że wszystkie ustalenia ze śledztwa dziennikarskiego prokurator potwierdził.
Urząd przyznał status pokrzywdzonej pomimo negatywnej opinii
Władysława W. 1 października 2018 roku złożyła do Urzędu ds Kombatantów i Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym wniosek o potwierdzenie statusu działaczki opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej ze względów politycznych. We wniosku napisała, że po rozwiązaniu KZ „Solidarności” w Banku Żywnościowym w Olsztynie prowadziła w podziemiu działalność opozycyjną, która miała polegać na organizowaniu zebrań przeciwko ówczesnej władzy, uczestniczeniu w wiecach i marszach demonstracyjnych, organizowaniu pomocy dla osób internowanych, kolportażu ulotek, organizowaniu zebrań z lokalnymi mieszkańcami, organizowaniu papieru, tuszu, kalek i wszelkiego rodzaju materiałów piśmiennych oraz rozwieszaniu ulotek i plakatów na budynkach rządowych i PZPR.
Twierdziła, że z powodu swojej działalności spotkały ją różnego rodzaju represje m.in. w postaci przesłuchań przez funkcjonariuszy milicji, braku zgody na podjęcie nauki na studiach, braku możliwości awansu, braku podwyżek czy nakłaniania jej do wstąpienia do PZPR.
Do wniosku dołączyła obszerne CV, oświadczenie oraz szereg zaświadczeń wystawionych głównie przez byłych działaczy „S”.
W związku z tym, że w archiwum IPN nie znaleziono żadnego dokumentu, który by potwierdzał działalność opozycyjną W., szef Urzędu Jan Józef Kasprzyk zwrócił się o opinię do Wojewódzkiej Rady Konsultacyjnej ds. Działaczy Opozycji Antykomunistycznej oraz Osób Represjonowanych z Powodów Politycznych w Olsztynie, złożonej z weteranów olsztyńskiej „S”, represjonowanych w stanie wojennym. Komisja pod przewodnictwqem Władysława Kałudzińdskiego, po przeprowadzeniu postępowania, zapoznaniu się z dokumentami, przesłuchaniu Władysławy W. i jej świadków, negatywnie zaopiniowała wniosek Władysławy W.
Mimo to, ku zaskoczeniu członków Komisji, Urząd przyznał Jej status działaczki antykomunistycznej, represjonowanej w latach 80. XX wieku. Członkowie Komisji wysłali w tej sprawie protest do szefa Urzędu oraz poprosili mnie o przeprowadzenie śledztwa dziennikarskiego.
Urząd wszczyna postępowanie administracyjne
Po ukazaniu się serii moich artykułów szef Urzędu wszczął postępowanie administracyjne. Pracownicy Urzędu przesłuchali dwukrotnie Władysławę W. i jej świadków. Wszyscy zostali poinformowani o skutkach prawnych składania fałszywych zeznań. Władysława W. została przesłuchana w charakterze strony i podtrzymała wszystko to, co napisała we wniosku. Tak samo postąpili, jej przyjaciółka Zofia D., jej brat Jan M., śp. Stanisław M. i Jan Zygmunt M. z Michelin. Pozostali świadkowie, zwłaszcza podczas drugiego przesłuchania wycofali się ze swoich oświadczeń.
Andrzej G., (założycieli „S” PKP w Olsztynie, po wyjściu z internowania kontynuował działalność w podziemiu) przesłuchany przyznał, iż poznał W. dopiero w 1990 roku, gdy została ona zatrudniona jako księgowa w Zarządzie Regionu „S” a on w tym czasie był członkiem prezydium związku. W 2017 roku W. kupiła dom w jego sąsiedztwie i zaczepiła go w sklepiku osiedlowym. Następnie odwiedziła go w domu i twierdziła, że w stanie wojennym odbierała od niego ulotki. „Ode mnie nic nie odbierałaś, więc nie mogę tego potwierdzić. Może odbierałaś od drukarzy” – odpowiedział Andrzej G., jednak pod presją W. wpisał w podsuniętym oświadczeniu, że poznał W. przed 1990 rokiem.
Lech Ś. (działacz KZ „S” w swoim zakładzie, po wprowadzeniu stanu wojennego zawiesił działalność, wrócił do działania w „S” po reaktywacji związku w 1989 roku), dopiero podczas drugiego przesłuchania przyznał, że W. poznał dopiero po 1990 roku, jako księgową w ZR „S”. Oświadczenie podpisał spontanicznie i nie zapoznał się z jego treścią, gdyż zaufał W. Podczas pierwszego przesłuchania złożył nieprawdziwe zeznanie, gdyż chciał pomóc W.
Wiesław B. (skarbnik MKZ „S”, internowany, po ponownej rejestracji „S” w 1989 roku został przewodniczącym ZR „S” w Olsztynie) przyznał, że faktycznie poznał W., jako przewodniczący Zarządu Regionu „S” po 1989 roku, gdy zatrudnił W. jako księgową. Całą wiedzę na ten temat Jej działalności opozycyjnej czerpał z opowieści W.
W dniu 12 stycznia 2022 roku szef Urzędu ds. Kombatantów uchylił swoją decyzje z 18 kwietnia 2019 roku i odmówił W. potwierdzenia statusu działaczki opozycji antykomunistycznej. Na tę decyzję W. wniosła skargę do WSA w Olsztynie. Sąd uchylił zaskarżoną decyzję z powodu naruszenia przepisów o charakterze procesowym. ale w uzasadnieniu stwierdził: „zachodzi podejrzenie, że mogło dojść do sfałszowania dowodów”.
W tym czasie trwało postępowanie prokuratury
Przesłuchany jako podejrzany Lech Ś. wyjaśnił, że według jego wiedzy Władysława W. nie była działaczką „S” przed 1989 rokiem, ale w 2018 roku zadzwonił do niego Wiesław B. i zaprosił go na spotkanie z W., na którym był też śp. Stanisław M. Podpisał wraz z nimi oświadczenie wydrukowane przez W. Nie przeczytał go, ale uznał, że skoro podpisał Stanisław M., który był wiceprzewodniczącym Zarządu Regionu "S" w 1981 roku i Wiesław B., skarbnik ZR "S" w 1981 roku, w stanie wojennym internowany, to on też podpisze. W czasie przesłuchania wyraził żal, że to zrobił i stwierdził, że został „zmanipulowany” przez W.
Tadeusz P. (współzałożyciel „S” na ART w Olsztynie, delegat na I KZD „S” w 1981 roku, skazany za karę więzienia za udział w organizacji protestu przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego, po wyjściu z więzienia wyemigrował) wyjaśnił, że działał w dobrej wierze wydając W. oświadczenie, Z uwagi na jej pozycję społeczną i zawodową oraz autorytet nie przypuszczał, że może go celowo wprowadzać w błąd. Jako działacz „S” poznał w 1980-81 roku bardzo dużo osób i w związku z upływem czasu wielu już nie pamięta, toteż gdy W. zaczepiła Go, mówiąc: „no jak Tadeusz, nie poznajesz mnie, przecież ja ciebie pamiętam z tamtego okresu” i oświadczyła mu, że działała w latach 1980-81 w strukturach MKZ „S” w Olsztynie, uznał, że nie pamięta jej z powodu upływu czasu, ale nie miał podstaw, by jej nie wierzyć. Sporządzając oświadczenie polegał wyłącznie na jej stwierdzeniach.
Andrzej G. ponownie, tak jak w postępowaniu administracyjnym, wyjaśnił, że W. spotkał przypadkowo w 2017 roku, gdy została jego sąsiadką i „coś mówiła, że trzeba brać pieniądze”. Przyniosła gotowy druk i poprosiła, żeby potwierdził, że odbierała od niego ulotki. Po okazaniu mu podpisanego przez niego oświadczenia stwierdził, że wypełnił puste miejsca w oświadczeniu czarnym tuszem, natomiast wpisy niebieskim tuszem nie pochodzą od niego. Podpisując oświadczenie miał na myśli to, że prowadził w latach 1983-88 drukarnię, nie zaś to, że znał W. i prowadził z nią jakąkolwiek działalność.
Wiesław B. podtrzymał częściowo swoje oświadczenie, że poznał W. w latach 80., ale wiedzę o jej działalności oparł głównie na jej słowach.
Przesłuchani zostali także, jako świadkowie dziennikarz Adam Socha, jako autor artykułów na temat Władysławy W. oraz Danuta Gulko jako osoba, która autentycznie była represjonowana i więziona w latach 80. za prowadzoną działalność antykomunistyczną. Gulko zeznała, że krąg osób faktycznie prowadzących stałą działalność podziemną w latach 80. w Olsztynie nie był duży. Obecnie z tej grupy żyje może z 10 osób. Niemożliwe więc, żeby W. przez 10 lat prowadziła działalność podziemną, kolportowała ulotki, organizowała zebrania, przemawiała podczas zgromadzeń oraz organizowała pomoc dla internowanych i ich rodzin a jednocześnie żadna z osób, które rzeczywiście prowadziły działalność opozycyjną jej nie zapamiętała z tych czasów.
Prokurator: „Cynicznie wykorzystała upływ czasu...”
Prokurator ustalił, że Władysława W. w 2018 roku zaczęła nawiązywać kontakty z osobami faktycznie zaangażowanymi w latach 80. w działalność opozycji antykomunistycznej, aranżując z nimi rozmowy na temat ”S” i wypowiadając się w taki sposób, jakby osobiście brała udział w tych wydarzeniach. Robiła to z pełną świadomością, że przedstawia nieprawdę, jednak wykorzystała fakt, że zdarzenia te miały miejsce przed niemal 40 laty i ewentualne wątpliwości rozmówców zrzucała na karb niepamięci. Osobom, które były niepewne okoliczności rzekomego prowadzenia przez nią działalności opozycyjnej sama dyktowała oświadczenia. Wykorzystała fakt, że po roku 1990 była księgową Zarządu Regionu „S” w Olsztynie i swoją działalność w tym okresie rozciągnęła na lata 80. XX wieku.
„Cynicznie wykorzystała upływ czasu i społeczny szacunek dla osób prowadzących w latach 80. działalność antykomunistyczną w celu osiągnięcia nienależnej jej korzyści majątkowej w postaci świadczeń pieniężnych. Swoje przygotowania do popełnienia oszustwa prowadziła metodycznie i przez dłuższy czas, aranżując spotkania” – czytamy w akcie oskarżenia.
W śledztwie ustalono, że większość oświadczeń została sporządzonych drukiem przez samą W. i następnie dała je do podpisu. O tym, że oświadczenia zostały zredagowane przez jedną i tę samą osobę świadczy to, że powtarzają się w nich te same sformułowania a nawet całe zdania.
Mimo, że osoby, które podpisały jej oświadczenia były przez nią inspirowane i częściowo zostały zmanipulowane, to wina leży także po ich stronie. Podpisali oświadczenia mimo, że albo sami nie prowadzili w latach 80. żadnych działań, albo w ogóle z takich działań nie pamiętali W. Mieli przy tym świadomość w jakim celu chce W uzyskać od nich podpisy, a więc udzielili Jej pomocy w oszustwie – ocenił prokurator.
Na niekorzyść podejrzanych działa też to, że podejrzani podczas przesłuchań w postępowaniu administracyjnym świadomie złożyli fałszywe zeznania, z jednej strony chcąc „pomóc” W., a z drugiej strony chcąc prawdopodobnie zachować wiarygodność i swoje dobre imię.
Szczególna była postawa w postępowaniach administracyjnym i prokuratorskim przyjaciółki W. - Zofii D., jej brata Jana M. i Jana Zygmunta M. z Michelin. Szli konsekwentnie „w zaparte”. Za każdym razem twierdzili, iż znają W. z działalności antykomunistycznej w latach 80. i wręcz, że tę działalność prowadzili razem z nią.
Kontynuowali składanie fałszywych zeznań nawet po publikacjach w „Debacie” artykułów Adama Sochy.
Władysława W. przesłuchana jako podejrzana nie przyznała się do winy, odmówiła złożenia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
„Władysława W. nie spełniała żadnego kryterium ustawy”
Prokurator na podstawie zgromadzonego materiału uznał, że Władysława W. nie spełniła żadnego kryterium wymienionego w ustawie z 20 marca 2015r. o działaczach opozycji antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z powodów politycznych.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście, ale prokurator wniósł o przekazanie sprawy do Sądu Rejonowego w Olsztynie z uwagi na to, że wszyscy oskarżeni i świadkowie mieszkają w tym mieście.
Władysława W. odpowiada z Art. 286 § 1 kk: „Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.”, w zbiegu z Art. 233. § 1. kk za składanie fałszywych zeznań, za co grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.; w zbiegu z Art. 272 kk: „Kto wyłudza poświadczenie nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. w związku z 11§ 2 kk: „Jeżeli czyn wyczerpuje znamiona określone w dwóch albo więcej przepisach ustawy karnej, sąd skazuje za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów” oraz Art. 18 § 2 kk: „Odpowiada za podżeganie, kto chcąc, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego, nakłania ją do tego”, w związku z Art. 18 § 3 kk: „Odpowiada za pomocnictwo, kto w zamiarze, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego, swoim zachowaniem ułatwia jego popełnienie, w szczególności dostarczając narzędzie, środek przewozu, udzielając rady lub informacji; odpowiada za pomocnictwo także ten, kto wbrew prawnemu, szczególnemu obowiązkowi niedopuszczenia do popełnienia czynu zabronionego swoim zaniechaniem ułatwia innej osobie jego popełnienie”, w związku z Art. 286 kk.
Jan M, brat W. Jan M., Lech Ś., Zofia D. odpowiadają z Art. 18 § 3 w zw. z Art. 286 § 1 oraz Art. 233 §1 kk.
Wiesław B. odpowiada z Art. 18 § 3 w zw. z Art. 286 § 1, w związku z Art. 12§1 (Dwa lub więcej zachowań, podjętych w krótkich odstępach czasu w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, uważa się za jeden czyn zabroniony) oraz Art. 233 §1 kk.
Tadeusz P. I Andrzej G. odpowiedzą z art. 18§3 w zw. z Art. 286§1
Adam Socha
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Na zdjęciu Władysława W., fot. Radio Olsztyn
Skomentuj
Komentuj jako gość