Była posłanka Nowej Lewicy, olsztynianka Monika Falej o decyzji odejścia z partii, której była współprzewodniczącą na Warmii i Mazurach, poinformowała w mediach społecznościowych:
„15 października wygrało społeczeństwo obywatelskie. Niektórzy, szczególnie politycy, chcieliby wierzyć, że wygrali poszczególni przedstawiciele partii. Nie. Przede wszystkim wygrała demokracja i oczekiwanie nowych standardów. Wynik wyborów to m.in. sprzeciw wobec kolesiostwa, pazerności partyjnych działaczy i kumoterstwa. Dziś jak nigdy po 89 roku musimy walczyć o umacnianie standardów – musimy być transparentni, kompetentni i przyzwoici. Te standardy wymagają przedkładania interesu publicznego nad ten prywatny. Zawsze to było moją dewizą" – napisała działaczka.
„(...) Dziś po kilku latach aktywnej pracy partyjnej i parlamentarnej podjęłam wraz z osobami, z którymi współpracowałam i współtworzyłam nowe lewicowe środowisko na Warmii, Mazurach i Powiślu, decyzję opuszczenia szeregów partii i kontynuowaniu działalności poza nią (...)."
„(...) Politykę zawsze traktowałam jako narzędzie do realizacji celu, a nie cel sam w sobie. Dziś więcej zdziałam, pracując na innym polu."
Monika Falej napisała też, że nie wyklucza w przyszłości powrotu do polityki: „Tym bardziej, że postrzegam ją nie jako grę partyjną, a zmienienie otaczającego nas świata. Jeśli będę miała dzięki niej możliwość wpływu na realną zmianę, na wykorzystanie jej do tego, by zmieniać świat na lepszy – zapewne tak. Nigdy jednak, by rozgrywać w niej partykularne interesy".
Decyzja ta jest przemyślana, nie uderzam nią w nikogo. Proszę mi jednak uwierzyć, że dzięki niej czuję ulgę i wiem, że postępuję słusznie – zgodnie z moim sumieniem”.
Manifest b. posłanki jest rezultatem tego, że to nie ona a Zbigniew Szczypiński z SLD został drugim Wicewojewodą Warmińsko-Mazurskim (pierwszym został działacz PO Marcin Szauer z Lubawy), na stanowisko wicewojewody awansował ze stanowiska dyrektora Biura Poselskiego Marcina Kulaska z Nowej Lewicy. Jest mieszkańcem podbiskupieckich Kobułt i radnym Rady Powiatu Olsztyńskiego. W wyborach do Rady Powiatu Olsztyńskiego w 2018 roku zdobył tylko 298 głosów i nie zdobył mandatu radnego. Tylko tyle informacji na jego temat podał na swojej stronie urząd wojewódzki.
Po tym, jak Monika Falej nie uzyskała ponownie mandatu poselskiego w okręgu elbląskim (chociaż dostała prawie tyle samo głosów 11,1 tys. co 4 lata temu; dla porównania – najlepszy w okręgu olsztyńskim Marcin Kulasek miał 11,4 tys. głosów, ale w wyborach w 2019 roku prawie 2 razy więcej - 20.453), pierwotnie miała zostać „zagospodarowana” przez partię – koalicjanta w rządzie Donalda Tuska, właśnie jako wicewojewodzina. Jej nazwisko padło podczas pierwszego briefingu nowego wojewody z PSL Radosława Króla.
Jak wyjaśniła Monika Falej Wyborczej Olsztyn, czarę goryczy przelała nie tyle obsada tych stanowisk, co forma i sposób, w jaki działacze jej partii się z nią obeszli. – W praktyce w momencie powołania wicewojewodów ostatecznie dowiedziałam się, że moja kandydatura przepadła – mówi Falej.
– Byłoby inaczej, gdybym jako współprzewodnicząca miała szansę współuczestniczyć w dyskusji. Jeśli mam odpowiadać za decyzje i firmować swoim nazwiskiem, to powinnam mieć na nie wpływ. Myślę, że tchnęłam w ludzi o lewicowych poglądach jakąś nadzieję, ale działaczom w regionie zabrakło chyba odwagi i szczerości – mówi była posłanka.
Osoby z lewicy, które znają dobrze Monikę Falej, powiedziały mi, że "jest dobra tylko w lansowaniu swojej osoby, ale nie nadaje się do pracy, a Szczypiński jest dobrym organizatorem i jest pracowity".
Jednak byli towarzysze partyjni nie zostawią Falej „na lodzie”. Władysław Mańkut, współprzewodniczący Nowej Lewicy na WiM, mimo zaskoczenia jej decyzją, zapewnia, że złożył Falej propozycję zatrudnienia i ona ją zaakceptowała. Zapytana przez Wyborczą Olsztyn, czy będzie kandydowała na prezydenta, odpowiedziała twierdząco. - Nie mogę tego wykluczyć - mówi Monika Falej. - Teraz taka opcja się pojawia.
Start Falej w wyborach prezydenckich może zagrozić wygranej kandydatowi KO przewodniczącemu Rady Miasta Olsztyna Robertowi Szewczykowi. Zobaczymy, czy ta zapowiedż startu była poważna, czy też tylko i wyłącznie próbą wymuszenia na KO zaoferowania Falej godnego jej stanowiska.
Monika Falej to aktywistka lewicowa i feministyczna, zanim weszła do polityki była przewodniczącą Rady Organizacji Pozarządowych Miasta Olsztyna, Wice przewodniczącą Olsztyńskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego, dyrektorką Olsztyńskiego Centrum Organizacji Pozarządowych. Następnie związała się z Wiosną Roberta Biedronia.
Jako posłanka zasłynęła z ataków na kościoły podczas Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. W Iławie prowadzony przez nią tłum liczący kilkaset osób usiłował wtargnąć na teren dwóch kościołów skandując” Jeb.. PiS”, „Jeb.. kler”. Posłanka Lewicy Monika Falej z zgłosiła policji, że jeden z mężczyzn pilnujących wejścia na teren kościoła naruszył jej „nietykalność cielesną”. Śledztwo nie potwierdziły jej zarzutów. W Niedzielę Palmową w jednym z olsztyńskich kościołów (przy ul. Bajkowej) policzyła wiernych wychodzących po nabożeństwie i oskarżyła proboszcza o złamanie przepisów antycovidowych, które dopuszczały 1 osobę na 20 mkw.
Przypomnijmy, że z Nowej Lewicy z Olsztyna poseł Marcin Kulasek (SLD) został wiceministrem aktywów państwowych. Wiceministrem sportu z tej partii miał zostać Ireneusz Nalazek z Olsztyna, były mistrz siatkarski. Nie został powołany do dzisiaj (jego koledzy z SLD i znajomi prywatnie przyznają, że nie nadaje się na żadne funkcje publiczne i jeśli zostanie powołany, skompromituje się).
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość