Prezydent Piotr Grzymowicz ogłosił, że nie będzie się odwoływał od decyzji Generalnego Konserwatora Zabytków o uchyleniu decyzji o wpisie do rejestru zabytków Pomnika Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej. Nie będzie, ponieważ sam o to zabiegał, choć w zupełnie innym celu. W ten sposób dotychczasowy scenariusz ratowania „szubienic” wyczerpał swoje możliwości. Ale prezydent nie wyczerpał pomysłów na ciąg dalszy tego obłędu.
Decyzja o usunięciu z pomnika sierpa i młota, i to w trybie pilnym, zaskoczyła chyba wszystkich. Grzymowicz w swoim oświadczeniu apeluje o „pogłębioną i rzeczową dyskusję”. Ale dopiero po częściowym zniszczeniu dzieła Dunikowskiego. Wygląda więc na to, że perspektywa usunięcia pomnika na drodze ustawy dekomunizacyjnej zadecydowała o złożeniu ofiary z sierpa i młota przez dotychczasowego „obrońcę jego ideowego przesłania i wartości”.
Ten samodzielny akt dobrej woli, któremu towarzyszy „uznanie nadrzędności i racji Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego”, ma być wstępem do nadania pomnikowi „innych funkcji, całkowicie odległych od pierwotnych ideowych założeń pomnika”. Temu też ma służyć zapowiadana, pogłębiona i rzeczowa dyskusja. Tym razem bez ciężaru sierpa i młota, za to z nową energią i pomysłami na „muzeum miejsca” i możliwą puentą w postaci drugiej ankiety wśród mieszkańców Olsztyna.
Pytanie, na ile jest to scenariusz prawdziwy, a na ile gra pozorów? Grzymowicz wie doskonale w jakim kierunku zmierza historia „szubienic”. Nagła ofiara z sierpa i młota, jaką chce złożyć dotychczasowy „obrońca ideowego przesłania i wartości” pomnika Armii Czerwonej, bez pytania o zdanie dotychczasowych sojuszników, to indywidualna walka o to, aby na nich politycznie nie zawisnąć.
Absolutnie zasłużone uznanie ze strony Agencji TASS wymaga pilnej reakcji. Zdjęcia odium, które może zaciążyć na jego przyszłej karierze politycznej. Lepszej okazji niż skucie tego, co inni tylko pomalowali, na pewno nie będzie. To przy okazji także doskonały scenariusz ratunkowy dla jego, dyndających na tym samym, dwuznacznym powrozie, koalicjantów z Rady Miasta.
Poświęcenie sierpa i młota serca wojewody nie zmiękczy (czytaj: ministra P. Glińskiego) i z tego powodu nie zaniecha wydania decyzji nakazującej usunięcie pomnika. W rozumieniu ustawy dekomunizacyjnej usunięcie sierpa, nawet z młotem, niczego istotnego nie zmienia, ponieważ ustawa odnosi się do „osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm”.
Ale przecież nie o to chodzi. Nie po to goni się tego króliczka „muzeum miejsca”. Teraz, bez sierpa i młota, będzie po prostu łatwiej. Wojewoda będzie robił swoje, a powstały z ruskich popiołów Grzymowicz swoje. Szkoda tylko, że ci Ukraińcy tak długo walczą. Bez tego byłoby jeszcze prościej.
Problem w tym, że te dwa równoległe scenariusze muszą się niedługo spotkać. Gdy wojewoda wyda stosowną decyzję o usunięciu pomnika, piłka znajdzie się po stronie rozdyskutowanego Grzymowicza. Jeśli prezydent decyzji nie wykona, dzieło Dunikowskiego być może zostanie decyzją wojewody zgruzowane, a w najlepszym razie przeniesione do muzeum w Rudzie Śląskiej. Oczywiście na koszt gminy. I nie w całości, tylko kawałkach, bo innej możliwości umieszczenia go tam nie ma. Jedyną, realną możliwością zachowania przynajmniej samych pylonów, w obecnym pionowym układzie, byłaby lokalizacja na cmentarzu w Braniewie. Ale tego wojewoda robił nie będzie. I mam nieodparte wrażenie, że prezydent także nie, bo z jego winy koszt całej operacji spadnie na gminę.
Dzięki obecności na ostatnich „pomnikowych” konsultacjach miałem nareszcie okazję zapytać prezydenta o początek tego groteskowego, ale i zagadkowego, „szubienicznego” tasiemca. Przez siedem miesięcy bez odpowiedzi pozostało pytanie, co się stało 3 marca, w ciągu ledwie kilkunastu godzin od ogłoszenia na porannej konferencji prasowej jednoznacznej decyzji o przeniesieniu pomnika, do popołudniowego komunikatu Polskiej Agencji Prasowej, gdzie ten sam człowiek, posługując się językiem ruskiego aparatczyka, ogłasił gwałtowny zwrot akcji.
Otrzymałem odpowiedź, że decyzję podjął „w pewnych emocjach”. Chodziło oczywiście o atak Rosji na Ukrainę. Kto tak gwałtownie otrzeźwił prezydenta i jakie argumenty zawierał ten wylany na jego głowę kubeł zimnej wody – tego zapewne nie dowiemy się nigdy. Pozostanie świadectwo jakie wystawił sobie taką odpowiedzią człowiek i polityk.
Wracam do tego kluczowego dla dalszego biegu wydarzeń momentu, ponieważ zadaję sobie pytanie o emocje jakie tym razem towarzyszyły gwałtownej decyzji o usunięciu z pomnika sierpa i młota. Pytanie kieruję przede wszystkim do osób, które podczas pierwszych konsultacji broniły go w imię zachowania artyzmu dzieła Dunikowskiego.
Tak się składa, że jeżeli coś z elementów tego pomnika nadaje się na pogłębioną i rzeczową dyskusję, to intencja z jaką twórca umieścił sierp i młot właśnie w tym miejscu. Nie eksponując go w centralnym miejscu jako ideologiczną pieczęć, lecz jako oczywisty element państwowej flagi (pisaliśmy o tym lata temu na łamach Debaty). Tak dyskretnie, że dopiero pomalowanie sierpa i młota przez Wojtka Kozioła uzmysłowiło wielu mieszkańcom Olsztyna jego istnienie.
Obecna lokalizacja „szubienic” wydaje się przesądzona. Nie wiadomo natomiast w jakiej formie one stamtąd znikną. Jeżeli uda się istotne elementy dzieła Dunikowskiego przenieść, a o to jak przypuszczam będzie zabiegała zaproszona do dyskusji koalicja architektów i historyków, to po co teraz, w trybie nagłym, skuwać elementy będące częścią flagi? Czy nie wystarczy, skoro tak gwałtownie zaczęły jego ideowego obrońcę kłuć w oczy, zwyczajnie je zasłonić?
Zapowiedź „pogłębionej i rzeczowej dyskusji” to w istocie propozycja ciągu dalszego beznadziejnej, publicznej bijatyki, której wynik jest z góry przesądzony. Która ma przykryć opłakane, polityczne i finansowe skutki beznadziejnej walki prezydenta Grzymowicza z pisowskim ministrem. Celem głównym jest tu kontynuowanie wojenki, w której Grzymowicz gra na siebie. Na swoją przyszłą karierę o której coraz więcej słychać. Budowaną w kontrze do PiS-u, bo to warunkuje poparcie tam, gdzie trzeba.
Te pytania i uwagi kieruję przede wszystkim do konkretnych, znanych publicznie osób, które podczas konsultacji aktywnie wyrażały swoje w tej kwestii stanowisko. Może czas na kolejne wiadro zimnej wody i rozsądną dyskusję, co w obecnej sytuacji można jeszcze realnie zrobić.
Bogdan Bachmura
Od redakcji:
Historycy, architekci i radni, którzy uczestniczyli w konsultacji na temat przyszłości pomnika i którzy opowiedzieli się za jego pozostawieniem jako "wybitnego dzieła sztuki wybitnego rzeźbiarza" oraz "wybitne rozwiązanie urbanistyczne" i za stworzeniem w jego sąsiedztwie Muzeum Miejsca, w którym prowadzony byłby dialog na temat historii najnowszej tych ziem, zaczynającej się od zwycięstwa Hitlera w Prusach Wschodnich w wyborach 1933 roku.
1. Robert Szewczyk, Przewodniczący Rady Miasta Olsztyna
2. Marta Kamińska, Radna Rady Miasta Olsztyna, szefowa KOD-u w Olsztynie
3. Dr hab. Andrzej Korytko, prof. UWM, Polskie Towarzystwo Historyczne, UWM
4. Dr hab. Andrzej Szmyt, prof. UWM, Wydział Humanistyczny UWM
5. Prof. Robert Traba, Instytut Studiów Politycznych PAN w Warszawie
6. Dr Jerzy Kiełbik, Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie
7. Dr Iwona Liżewska, Prezes Oddziału TOnZ w Olsztynie
8. Jacek Strużyński, współtwórca koncepcji Muzeum Miejsca
9. Adriana Patalas, Prezes Oddziału SARP w Olsztynie
10. Arch. Piotr Rożen, Wiceprezes Oddziału SARP w Olsztynie
11. Ewa Romanowska, Fundacja i Stowarzyszenie „Borussia”
12. Arch. Piotr Gadomski, Przewodniczący MKUA
13. Arch. Radosław Guzowski, projektant zagospodarowania placu X. Dunikowskiego
14. Piotr Targoński, konserwator zabytków (razem z arch. R. Guzowskim)
Grono obrońców pomnika powiększyło się na drugim spotkaniu w ratuszu, zorganizowanym przez prezydenta Olsztyna w dniu 29 września, o osoby:
15. Kornelii Kurowskiej szefowej Fundacji „Borussia”,
17. radnego prof. Mirosława Gornowicza,
18. Jarosława Wolskiego, prezesa Związku Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej Polskiej w Olsztynie
Żadna z tych osób do tej pory nie zabrała głosu w związku z pomysłem prezydenta Piotra Grzymnowicza skucia "w trybie pilnym sierpa i młota".
Zwróciłem się do rzecznik prasowej ratusza pani Marty Bartoszewicz z prośbą o zawiadomienie o dacie i godzinie skuwania sierpa i młota, żeby uwiecznić to dzieło.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość