Zdumiało mnie zdjęcie z fb posła PO Janusza Cichonia, stojącego pod olsztyńskim ratuszem z kartką z napisem WOLNE MEDIA. Wydaje mi się panie pośle, że jest pan mało wiarygodny w roli obrońcy wolnych mediów. To z pana powodu, jako prezydenta Olsztyna, pana szwagierka Ewa Jarosławska wyrzuciła mnie na zbity pysk z pracy w redakcji Super Expressu, a oddział Super Expressu został spacyfikowany.
Wyglądało to tak. Byłem zastępcą redaktora naczelnego ogólnopolskiego Super Expressu, szykowanym przez prezes na redaktora naczelnego. Jednak moje zaangażowanie w tworzenie w SE działu dziennikarstwa śledczego do walki z korupcją na najwyższych szczytach władzy nie spodobało się właścicielom i naczelną została Ewa Jarosławska, która przekształciła SE w „pudelka”, w tabloid o życiu celebrytów. Co szybko okazało się drogą wiodącą do upadku gazety. Jednak mnie Jarosławska wywaliła zanim na dobre zaczęła dzieło niszczenia. Najpierw odesłała mnie z powrotem do Olsztyna. Stało się to po wstrzymaniu znamiennego artykułu dotyczącego prezydenta Olsztyna Janusza Cichonia. Tego dnia miałem dyżur w redakcji i odpowiadałem za zatwierdzenie materiałów do druku. Redaktor oddziałów terenowych Aldona Toczek przyszła do mnie, z pytaniem, czy może dać na 1 stronę dla Olsztyna artykuł na temat miasta wymalowanego swastykami, w tym swastyka pojawiła się na olsztyńskim ratuszu, a prezydent miasta nic z tym nie robi. Wyraziłem zgodę. Sam wówczas będąc w weekend w Olsztynie zauważyłem w centrum miasta na różnych obiektach swastyki. Przed 12 w nocy zadzwoniła do mnie Jarosławska mówiąc, że wstrzymała ten artykuł.
Następnego dnia, po kolegium redakcyjnym poprosiła mnie do siebie, idąc do biurka zapytała:
„Jak się nazywa ten prezydent Olsztyna?” W tym momencie zrozumiałem, że gra komedię. Bowiem od szefa oddziału olsztyńskiego SE dowiedziałem się, że niemal w każdy weekend Jarosławska jest w domu u Cichoniów, u swojej siostry, żony prezydenta Olsztyna. Oto jak mi wyjaśniła, dlaczego musiała ten tekst zdjąć: „ Nie można czynić odpowiedzialnym za te malunki na murach prezydenta miasta, to w PRL-u prezydent miasta za wszystko odpowiadał, teraz odpowiada właściciel danej nieruchomości”. Odparłem, że swastyka została namalowana też na ratuszu, na tablicy poświęconej światowej sławy architektowi Mendelsohnowi i od postawy prezydenta miasta zależy, czy takim aktom wandalizmu położy się kres. Podałem przykład burmistrza Iławy, który nie rozgraniczał, kto jest właścicielem nieruchomości, tylko podległym służbom wydał polecenie, że każdy taki napis na murach musi zostać zmyty nim mieszkańcy wyjdą rano do pracy. W ten sposób wyeliminował w swoim mieście skutecznie tego typu wandalizm.
Jako że szef oddziału Super Expressu Igor Hrywna przeszedł w tym czasie do pracy w „Gazecie Olsztyńskiej” Jarosławska skorzystała z pretekstu i odesłała mnie do Olsztyna. Na miejscu dziennikarze przyszli do mnie z rewelacją: policja jest w posiadaniu nagrania rozmowy olsztyńskiego przedsiębiorcy z urzędnikiem z ratusza, z którego wynika, że sprzedaż działki pod hipermarket Leclerc była ustawiona. Zapytali, czy mają kontynuować śledztwo? Wyraziłem zgodę, powiedziałem, do kogo muszą dotrzeć, żeby tekst był wiarygodny. Dziennikarze (Mariusz Korzus, Tomasz Molga) wywiązali się z zadania znakomicie. W trakcie zbierania materiałów Mariusz Korzus otrzymywał telefony od rzecznika prasowego prezydenta Olsztyna Wojciecha Krzysztofa Szalkiewicza, który pytał, czy ma zadzwonić „do Ewy”? W dniu, w którym opublikowałem ten tekst zostałem wezwany pilnie do Warszawy. Tam Jarosławska wręczyła mi zwolnienie z pracy, z powodu „utraty zaufania”. Następnie przyjechała do Olsztyna, poszła do ratusza. Po czym wezwano Mariusza Korzusa i kazano mu podpisać tekst przeprosin prezydenta Olsztyna, co uczynił. I tak zakończyła się jedyna wówczas reduta wolnego słowa w Olsztynie, której dziennikarze, jako jedyni w Olsztynie odważyli się ścigać korupcję i polityków łamiących prawo.
Obok pana Cichonia stoją na zdjęciu, w obronie wolnych mediów, także inni politycy Platformy Anna Wasilewska, Miron Sycz, Jarosław Słoma, Marcin Kuchciński, Łukasz Łukaszewski, Halina Ciunel, Ewa Zakrzewska... Panie i panowie z PO, mieliście 8 lat na zwrócenie społeczeństwu mediów publicznych. Odrzuciliście nawet projekt jednego z najbardziej was popierających dziennikarzy, po Tomaszu Lisie – Jacka Żakowskiego. Bo tak naprawdę nie zależało wam na publicznych mediach wolnych od podległości rządzącej partii. Przeciwnie.
Gdy poprzedni zarząd Radia Olsztyn, z waszej nominacji, odebrał mi audycję i pozwolił mi jedynie robić zdjęcia politykom przychodzącym do studia Radia Olsztyn, na stronę internetową Radia, nie raz robiłem zdjęcia panu posłowi Cichoniowi i innym politykom PO, jakoś nie uznaliście to za zamach na wolne media. Nie wydało wam się dziwne, że to nie ja będę wam zadawał pytania. Nie kiwnęliście także palcem, gdy zarząd Radia Olsztyn cofnął mi zgodę na publikowanie w innych mediach, skazując mnie na śmierć zawodową. Wówczas moi czytelnicy wyszli na ulicę, by protestować przeciwko temu kneblowaniu wolnego słowa, ale w ich gronie pana, panie pośle Cichoń nie było. Wysłałem wówczas apel do wszystkich posłów o interwencję. Zareagował tylko poseł Jerzy Szmit, który zgłosił interpelację w mojej sprawie w sejmie.
Przez 8 lat dowiedliście dobitnie, że przez „wolne media” rozumiecie takie, które wam służą.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość