Po trwającym 2 lata procesie przeciwko szefom 4 związków zawodowych działających w olsztyńskim MPEC-u, Sąd Rejonowy w Olsztynie umorzył sprawę z uwagi na niską szkodliwość czynu. Doniesienie do prokuratury złożył zarząd tej spółki komunalnej.
Prezes spółki MPEC Konrad Nowak twierdził, iż związkowcy naruszyli wizerunek firmy, oflagowując zakład i wywieszając hasło „Protest". Pracownicy domagali się wypłaty 20 procent premii regulaminowej za maj i sierpień. Związkowcy sprzeciwiali się też budowie nowego kombinatu cieplnego, domagali się gwarancji zatrudnienia dla załogi.
Po wybudowaniu nowego kombinatu, EC w Kortowie ma być tylko kotłownią szczytową, włączaną tylko w okresie największych mrozów. Głównym producentem ciepła ma być nowy kombinat, wybudowany w ramach Partnerstwa Publiczno-Prywatnego za 700 milionów złotych. Nowa spółka ma przejąć EC w Kortowie.
Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe podeszła do związkowców z całą surowością urzędu i prawa, po zawiadomieniu zarządu MPEC-u, jak do najbardziej groźnych przestępców. Gdy Sąd Rejonowy w Olsztynie umorzył sprawę, prokuratura zaskarżyła ten wyrok. Sąd Okręgowy w Olsztynie kazał ponownie rozpatrzyć sprawę sądowi I instancji. Ten tym razem umorzył sprawę, z uwagi na niską szkodliwość społeczną czynu.
Reprezentujący związkowców mec. Józef Lubieniecki na sali sądowej powiedział, że ta sprawa powinna była być umorzona już na etapie policji, a co najwyżej w prokuraturze.
- Ci związkowcy są tępieni, nie za wywieszenie plakatów i flag, a za walkę z idiotyczną budową nowego kombinatu – powiedział w mowie końcowej mec. Lubieniecki.
Związkowcy nie są zadowoleni z tego wyroku, raczej są zdecydowani, by składać od niego odwołanie. Są przekonani, że wyrok jest polityczny, że chodziło o to, żeby wilk był syty (prezes Konrad Nowak, a tak naprawdę stojący za nim prezydent Piotr Grzymowicz) i owca (związkowcy) cała.
Nie wiadomo, czy od wyroku nie odwoła się też prokuratura.
(red)
KOMENTARZ
Być może tę zapiekłą walkę ze związkowcami, za pieniądze mieszkańców Olsztyna, w zemście za kwestionowanie budowy kombinatu za 700 milionów złotych, przerwie dopiero przegrana Piotra Grzymowicza w II turze wyborów.
PW
Skomentuj
Komentuj jako gość