Otrzymaliśmy komunikat z koncernu LIDL POLSKA, że wycofuje się z budowy Centrum w Gietrzwałdzie w związku z tym, że "umowa przedwstępna na zakup gruntu pod potencjalne centrum dystrybucyjne przestała wiązać strony z dniem 31 maja br. Ze względu na przeciwności organizacyjne i logistyczne nie planujemy inwestycji w tej lokalizacji"
Oświadczenie Lidl Polska:
Lidl Polska stale rozwija swoją sieć dystrybucji w Polsce, tworząc jednocześnie wartościowe miejsca pracy i skracając łańcuchy dostaw, co przekłada się na redukcję emisji. Okolice Gietrzwałdu były jedną z wielu opcji, które rozważaliśmy pod kątem budowy nowego obiektu, jednak umowa przedwstępna na zakup gruntu pod potencjalne centrum dystrybucyjne przestała wiązać strony z dniem 31 maja br. Ze względu na przeciwności organizacyjne i logistyczne nie planujemy inwestycji w tej lokalizacji.
Obecnie skupiamy się na budowie nowego centrum dystrybucyjnego w województwie małopolskim, a konkretnie w Skawinie. Głównym wykonawcą obiektu jest firma Atlas Ward.
Z poważaniem
Aleksandra Robaszkiewicz
Dyrektorka ds. Corporate Affairs and CSR
Lidl Polska
W tym komunikacie zaskoczyła mnie informacja, że zbudują Centrum w Małopolsce, a przecież twierdzili, że bardzo potrzebują Centrum na Polskę północno-wschodnią i mają na tym terenie inne, znakomite lokalizacje pod względem logistycznym w przeciwieństwie do Gietrzwału (np. wójt Purdy proponowała im budowę przy obwodnicy Olsztyna)?
CUD, za którym stała walka tysięcy ludzi od 2023 roku
"Cud"! - taka była pierwsza myśl Jacka Wiącka z Naglad pod Gietrzwałdem, na wieść, że Lidl się wycofał. Wiącek zapoczątkował ruch protestu przeciwko budowie centrum Lidla w sąsiedztwie sanktuarium maryjnego, przy którym dwóm nastolatkom objawiła się w 1877 roku Matka Boża. - To coś niewyobrażalnego, że wygraliśmy z tak potężnym, niemieckim, międzynarodowym koncernem!
Jego zdaniem na taką decyzję Lidla, oprócz protestów i spraw w sądach administracyjnych, wpłynęły dwie sprawy: ich wniosek do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz przegrana Rafała Trzaskowskiego.
- Miesiąc temu grupa ekspertów, w tym byli konserwatorzy zabytków z innych województw opracowali dla Komitetu Obrony Gietrzwałdu wniosek do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o objęcie ochroną konserwatorską całego założenia urbanistycznego Gietrzwałdu wraz z krajobrazem i panoramą świętego miejsca oraz szlakiem pielgrzymkowym, czyli taką ochroną, jaką objęta jest Święta Lipka - mówi Wiącek. - Od razu uprzedzam ataki mieszkańców Gietrzwałdu, że nie będą mogli nawet postawić "altanki". Nie. We wniosku jest położone ograniczenie dla budowy takich molochów, jakim miało być centrum Lidla, o ośmiu piętrach wysokości i 440 metrach długości, na 7 ha.
- Myślę też, że to nie przypadek, że decyzja Lidla zapadła po przegranej w wyborach lobby niemieckiego - dodaje Wiącek.
Jednak Wiącek jeszcze nie uważa walki za zakończoną.
- Jeszcze nie składamy broni - mówi Wiącek. - Będziemy monitorowali, czy nie są skladane jakieś inne wnioski do wójta i starosty na inną wielką budowlę.
Jacek Wiącek zaczął swoją walkę w momencie, gdy 23 grudnia 2022 roku przypadkowo odkrył na BIP Urzędu Gminy w Gietrzwałdzie Obwieszczenie wójta o zakończeniu postępowania w sprawie inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie. Nigdy wcześniej o niej nie słyszał, tak jak i ogół mieszkańców mimo, że procedura, która miała umożliwić wydanie Lidlowi pozwolenia na budowę rozpoczęła się w 2019 roku. Nie słyszeli, gdyż wójt zwolnił inwestora z obowiązku opracowania raportu oddziaływania inwestycji na środowisko i dzięki temu nie musiał organizować konsultacji społecznych. Mimo, że tak giantyczna inwestycja została zlokalizowana w obszarze chronionego krajobrazu Doliny Rzeki Pasłęki.
Wiącek całe Boże Narodzenie poświęcił na pisanie protestu, bo na zgłoszenie uwag wójt dał tylko kilka dni. Był zmotywowany tym, że wraz z setką innych osób nabył działkę budowlaną w Nagladach - kolonii pod Gietrzwałdem i tam się pobudował. Tak jak jego sąsiedzi, tak i on, był przekonany, że w sąsiedztwie ich pięknego, otoczonego lasem osiedla nie powstanie nigdy żaden olbrzymi obiekt przemysłowo-usługowy.
Wcześniej, w 2022 roku założył Stowarzyszenie "Razem dla Gietrzwałdu" i zaangażował się w pomoc uchodźcom z ogarniętej wojną Ukrainy. Przyjął pod swój dach trzy matki i pięcioro dzieci. Sam wójt Jan Kasprowicz powiedział mi, że wówczas, że miał Wiącka niemal za świętą osobę. Ale opinia wójta diametralnie się zmieniła, gdy Wiącek powołał Komitet Obrony Gietrzwałdu, zorganizował kilka protestów zarówno w Gietrzwałdzie, jak i w Olsztynie, które ostatnio przybrały formę pikiet pod marketami Lidla w całej Polsce.
Wiącek zapłacił za to wysoką cenę, fałszywymi oskarżeniami o grożenie kierowniczce wydziału organizacyjnego Urzędu Gminy w Gietrzwałdzie Monice Towstydze (sprawa przez prokuraturę umorzona), miał najazd policji na jego dom o 6 rano, gdy zaczął zbierać podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania wójta (obecnie toczy się przeciwko niemu i żonie sprawa karna o rzekome wyłudzanie podpisów pod wnioskiem referendalnym), był też wniosek dyrekcji szkoły podległej wójtowi o niebieską kartę w związku z rzekomą przemocą nad córką (prokuratura i sąd rodzinny nie potwierdzili zarzutu), również ucierpiała na tym jego firma, gdy zaczęli się nagle wycofywać jego kontrahenci.
- Cóż, taką drogę obrałem - tłumaczy Jacek Wiącek. - Jednak nie spodziewałem się, że spadną na mnie takie represje. Że tak się stanie uświadomili mi ludzie z Polski, którzy dzwonili do mnie i ostrzegali, co mnie może spotkać. Wiedziałem że batalia będzie ciężka, gdyż wójt i starosta olsztyński byli bardzo zaangażowani, żeby to Centrum powstało, a właściciele gruntu rolnego, uwłaszczeni na byłym PGRze, byli bardzo zainteresowani w jego sprzedaży Lidlowi, gdyż zarobiliby grube miliony.
- Miałem chwile słabości - przyznaje Wiącek, - zwłaszcza jak policjana jechała mój dom o 6 rano a później zostałem fałszywie oskarżony, że niby miałem podszywać się pod urzędnika gminnego i zbierać podpisy pod wniosekiem o odwołanie wójta i rzekomo podawać inny powód odwołania. Szkopuł w tym, że ja podpisów nie zbierałem! - Ale wytrzymałem, bo wiedziałem, że działam w słusznej sprawie, że chodzi o uchronienie przed zniszczeniem wyjątkowo pięknego, warmińskiego krajobrazu w miejscu szczególnym dla historii Polski i Kościoła, jedynym miejscu objawień maryjnych w Polsce uznanych przez Kościół. Te objawienia i to, że Matka Boża mówiła do nastolatek w języku polskim, tępionym, tak jak polskość i wiara katolicka, przez zaborcę, Niemcy Bismarcka. Objawienia wzbudziły milionowy ruch ruch pielgrzymkowy do Gietrzwałdu ze wszystkich zaborów, spowodowały odnowę moralną narodu polskiego i podtrzymały polskość. Dlatego poświęciłem wszystko dla walki o zachowanie tego świętego miejsca dla nas i przyszłych pokoleń..
Wiącek na koniec rozmowy prosił o przekazanie podziękowania dla tysięcy ludzi, organizacji, grupy posłów Konfederacji Korony Polskiej (powołali Parlamentarny Zespół ds. Obrony Gietrzwałdu), którzy włączyli się do walki o Gietrzwałd.
- Sami, jako Komitet Obrony Gietrzwałdu, niedalibyśmy rady - przyznaje Wiącek. Chciałem też podziękować "Debacie" a szczególnie panu redaktorowi, za obiektywne, rzetelne i wszechstronne opisywanie naszej walki, od pierwszego dnia do dzisiaj.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość