Komunikat koncernu Lidl Polska nie kończy batalii o Gietrzwałd. To nie koniec a może nawet i nie początek. Po wycofaniu (czy to fakt a może propaganda pod publikę?) zostaje "na stole" plan miejscowy i wydane decyzje o zezwoleniach. Lidl je ma. Plan miejscowy, jako lokalne prawo, gmina też ma. One dziś wiążą.
Trzeba uruchomić procedury "kasujące".
Miejscowy Plan Zagospodarowania Rada Gminy Gietrzwałd mogłaby uchylić, co jest mało prawdopodobne, gdyż radni są ślepo podporządkowani wójtowi. Ponadto wtedy spółka Rolłajsy, właściciel odrolnionej działki, wystąpi do gminy o odszkodowanie.
Decyzje też można wykasować w trybach Kodeksu Postępowania Administracyjnego (może o to wystapić Lidl, pokazując swe prawdziwe intencje a nie gadko-szmatki rzecznika).
Bo przy dziś obowiązujących na tym terenie regulacjach zaraz pojawi się tam inny "miły pan z teczką" z ofertą nie do odrzucenia.
Co teraz? - trzeba monitorować tworzenie planu ogólnego dla gminy Gietrzwałd. Żądać szerokich a nie fasadowych konsultacji tego planu na etapie jego tworzenia a nie już gotowego.
By np. urbaniści, w ramach prac planistycznych, zrobili analizy widokowe (na Zachodzie się to robi, są specjalne programy komputerowe) istotnych miejsc i wsi w gminie - nie tylko Gietrzwałdu, ale np. i Sząbruka i innych - w celu wpisania w ten plan np. stref ochrony widokowej i krajobrazowej.
W planie tym MUSZĄ być miejsca z zakazem zabudowy, i to wszelakiej!
Urząd i wójt będą się bronić przed tym, bo to mogłoby oznaczać ew. odszkodowania w przyszłości.
Ale muszą to zrobić! Dla własnego i nas wszystkich dobra.
Kropka. Amen.
Kazimierz Rzecki
Skomentuj
Komentuj jako gość