Po raz drugi fiaskiem zakończył się przetarg olsztyńskiego MPEC-u na budowę i eksploatacje spalarni odpadów komunalnych. Tańszy oferent chce 3,5 mld złotych. To 1,4 mld złotych więcej od poziomu wyznaczonego przez MPEC. Przyjęcie tej oferty oznaczałoby kosmiczny wzrost cen za odbiór odpadów i za ciepło.
Z 32 podmiotów biorących udział w dialogu technicznym oferty złożyły:
– INTEC ENERGIES GmbH, jednak wykonawca podał kwotę 265.504.925 euro jako „cenę ofertową” nie wskazując czy jest wartość brutto czy netto, w części anglojęzycznej podał termin termin 26-30 miesięcy jako „realization time”,
– SUEZ Termika Sp. z o.o z kwotą 4.988.306.470,88 złotych,
– DOVECOT Sp. z o.o. z ofertą na kwotę 3.522.466.569,77 złotych.
Terminy wykonania w przypadku firm Suez i Dovecot są takie same, czyli 36 miesięcy. Różnią się jednak w kwocie limitu odpowiedzialności Wykonawcy za utratę dotacji unijnej. W przypadku firmy Suez jest to 40.000.000,00 złotych, natomiast Dovecot podał kwotę 100.000.000,00 złotych.
Kwota, jaką MPEC zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia to 1.848.650.000,00 złotych brutto, co stanowi niecałe 53% najniższej oferty. W tym koszt budowy spalarni to ok. 500 mln zł.
Spalarnia miała powstać w ramach Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. MPEC miał zapewnioną pomoc publiczną z NFOŚiGW w kwocie 233 mln złotych. Dostał prawie 60 mln złotych więcej, niż pierwotna kwota. MPEC miał wejść do spółki celowej aportem w postaci działki przy Lubelskiej i Elektrociepłowni w Kortowie.
Miał odpowiadać za:
1. dostarczanie frakcji palnej z odpadów pochodzenia komunalnego, które produkuje olsztyński ZGOK w ilości 50 tys. ton rocznie (drugie 50 tys. ton mają dostarczyć Regionalne Instalacje Przetwarzania Odpadów Komunalnych w woj. warmińsko-mazurskim).
2. odbiór ciepła odzyskanego z odpadów wytworzonego w Kotłowni Szczytowej do Miejskiej Sieci Ciepłowniczej,
3. zapłatę partnerowi prywatnemu wynagrodzenia.
Władze miasta argumentują, że inwestycja jest konieczna, gdyż od 2022 roku ciepła dla miasta nie będzie już dostarczała kotłownia w fabryce Michelin, która obecnie ma około 50 proc. udziału w olsztyńskim rynku.
Przypomnijmy, że we wrześniu 2017 roku MPEC unieważnił trwający 5 lat dialog konkurencyjny z firmami chcącymi budować spalarnię w Olsztynie. Wówczas jedyny wyłoniony oferent wycenił wartość inwestycji na 1,6 mld zł, podczas gdy MPEC przewidywał 800 mln zł.
„Debata” tematem gospodarki odpadami zajmuje się od 2012 roku. Od początku krytykowaliśmy przyjęte rozwiązanie oparte na budowie zakładu do produkcji odpadów do spalania i budowy spalarni odpadów. Wskazywaliśmy na inne rozwiązania, zgodne z wytycznymi Komisji Europejskiej.
Przez ponad 3 miesiące negocjowaliśmy z Prezydentem Olsztyna i Prezesem MPEC-u wspólną organizację konferencji naukowo-społecznej, która by udzieliła mieszkańcom 37 gmin-udziałowców spółki ZGOK odpowiedzi na 2 pytania: 1. Czy spalarnia odpadów jest Olsztynowi rzeczywiście potrzebna? 2. Jaki model gospodarki odpadami byłby dla Olsztyna najlepszy? Każda ze stron miała zaprosić swoich ekspertów, którzy na oczach mieszkańców i samorządowców mogliby swobodnie dyskutować.
Ostatecznie, 6 kwietnia podczas spotkania „na szczycie”, z udziałem Prezydenta Olsztyna i Prezesa MPEC-u nasza propozycja została odrzucona. Prezes Konrad Nowak oświadczył, że na taką konferencję jest już za późno, bowiem za moment ruszy budowa spalarni odpadów. Natomiast, gdy mieszkańcy od ekspertów strony społecznej usłyszą, że "spalarnia truje", może wybuchnąć panika.
Wobec tego spróbujemy zorganizować taką konferencję samodzielnie. Chcemy na nią zaprosić naukowców, którzy pokażą alternatywne do spalarni modele gospodarki odpadami, zgodne z Gospodarką o Obiegu Zamkniętym. Wkrótce podamy szczegóły nt. tej konferencji.
Adam Socha
Na zdjęciu: wizualizacja spalarni odpadów w Olsztynie, nazywana przez władze miasta "Ekociepłownią":
Skomentuj
Komentuj jako gość