Wydawca „Gazety Olsztyńskiej”, Sp. z o.o. Grupa WM, skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko wydawcy i redaktorowi naczelnemu portalu „naszlidzbark.pl” Andrzejowi Pieślakowi z art. 212 kk., za to, że w komentarzach na swojej stronie internetowej określił tytuły prasowe wydawane przez Grupę WM jako „Gadzinówkę Olsztyńską”, „gadzinówkę niemieckiej propagandy” oraz „szmatą lidzbarską”.
Otrzymanie aktu oskarżenia Andrzej Pieślak tak skomentował na swoim portalu:
„Olsztyńska? Tego szacownego tytułu nie ma od dziesiątków lat*. Obecna „Olsztyńska” to gadzinówka niemieckiej propagandy. Swoją droga towarzysze z olsztyńskiej, skrzętnie czytają NL, czytają uważnie komentarze. Grożą redakcji pozwem za nazywanie ich „pisma” gadzinówką tudzież „szmatą lidzbarską”. W mojej ocenie niech zajmą się rzetelnym przekazem. Szczególnie tym historycznym, jak np. „polskimi” obozami śmierci. Obecna Olsztyńska jest przedłużeniem niemieckiej propagandy, szerzeniem ich interesów narodowych. To trzeba jasno powiedzieć – oni stronią od przekazywania istotnych informacji, budowy społeczeństwa obywatelskiego itp., itd. Gdzie ich relacje w sprawach ważnych, jak sesje, podwyżki cen, podatków itp. Szkoda słów”.
Andrzej Pieślak zadał też pytanie na swoim profilu fb mieszkańcom Lidzbarka Warmińskiego (bez informowania o oskarżeniu), jak nazywają należąca do spółki Grupa WM „Gazetę Lidzbarską”? Mieszkańcy odpisali, że mówią „szmata lidzbarska”. Pieślak przedstawi te odpowiedzi jako dowód w sądzie, że tego określenia użył, gdyż jest ono powszechnie używane w Lidzbarku Warmińskim, on je tylko powtórzył.
Andrzej Pieślak pisząc, że „tego szacownego tytułu nie ma od dziesiątków lat”, nawiązał do przedwojennej „Gazety Olsztyńskiej” założonej w 1866 roku, przez Jana Liszewskiego, Andrzeja Samulowskiego i Franciszka Szczepańskiego, a po nich „GO” wydawała rodzina Pieniężnych. Ta prawdziwa „GO” w winiecie miała dwuwiersz: „Ojców mowy, ojców wiary, Brońmy zgodnie: młody, stary”. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" Gazeta o profilu narodowo-katolickim podtrzymywała na Warmii ducha polskości i walczyła o prawa mniejszości polskiej w Prusach Wschodnich. Z tego tytułu Seweren Pieniężny miał wiele procesów sądowych.
Dnia 7 września 1939 do redakcji "Gazety" wkroczyło gestapo. Seweryn Pieniężny został aresztowany nadzorując skład gazety przy linotypie. Wydawnictwo "Gazety Olsztyńskiej" zostało zlikwidowane, a urządzenia drukarskie przejęła redakcja niemieckiej gazety "Allensteiner Zeitung". Wszystkie książki z archiwum Pieniężnego zostały wysłane na przemiał, a jego dom zburzono stawiając w jego miejscu szalet publiczny umieszczając na nim niemiecki napis "Schandfleck" (pol. miejsce hańby). Seweryna Pieniężnego rozstrzelanego 24 lutego 1940 roku w obozie koncentracyjnym w KZ Hohenbruch koło Kłajpedy. Jego żona Wanda została w grudniu 1939 wywieziona do obozu w Ravensbrück. Po zwolnieniu i powrocie do Olsztyna, organizowała pomoc dla polskich jeńców, za co została skazana na 9 miesięcy więzienia i pozbawienie majątku.
6 kwietnia 1970 roku zmienili tytuł organu KW PZPR „Głos Olsztyński” na „Gazeta Olsztyńska” a w roku 1986 organ komunistów świętował setną rocznicę ukazania się pierwszego numeru „Gazety Olsztyńskiej”, zawłaszczając w ten sposób tradycję „Gazety” Pieniężnych.
W 1989 roku członkowie reaktywowanego po stanie wojennym oddziału SDP w Olsztynie domagali się, by wydawca zaprzestał używania historycznego, katolickiego tytułu „Gazeta Olsztyńska” przez komunistów. Jedyną reakcją na uchwałę I Zjazdu SDP po stanie wojennym w tej sprawie było usunięcie z winiety hasła: „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!” i zastąpienie go Czwartą Prawdą Związku Polaków w Niemczech z 1938 roku: „Co dzień Polak Narodowi służy”.
Gdy w 1990 roku weszła w życie ustawa o likwidacji koncernu RSW komisja likwidacyjna nagrodziła redakcję za wierną służbę reżimowi gen. Jaruzelskiego w stanie wojennym (po 13 grudnia 1981 roku, w pierwszych tygodniach stanu wojennego, to był jedyny tytuł, który ukazywał się obok „Trybuny Ludu” i „Żołnierza Wolności”) przekazaniem zespołowi tytułu bezpłatnie. Dopiero po kolejnym proteście oddziału SDP i po Liście otwartym byłych działaczy podziemnej Solidarności do premiera Mazowieckiego, komisja wystawiła tytuł na sprzedaż. Tytułu nie oddano rodzinie Pieniężnych, mimo że o to wystąpili. Zespół „Gazety” zgłosił najniższą ofertę, komisja likwidacyjna (w jej składzie był Donald Tusk a pełnomocnikiem komisji na Olsztyn był mec. Józef Lubieniecki) odrzuciła ofertę rodziny Pieniężnych i pozostałe o wiele wyższe.
Następnie zespół, który powołał spółdzielnię dziennikarską sprzedał tytuł pierwszemu prywatnemu bankowi w Polsce, po 1989 roku, Bankowi Handlowo-Kredytowemu w Katowicach należącemu do bratanka gen. Janiszewskiego, szefa gabinetu gen. Jaruzelskiego. Komisja likwidacyjna tak sterowała procesem likwidacji byłych organów KW PZPR, że właścicielem wszystkich tych b. organów PZPR stał się BHK (oprócz „Gazety Współczesnej” w Białymstoku, którą komisja sprzedała Komisji Krajowej „Solidarności”). Następnie BHK wszystkie te tytuły sprzedał koncernom zachodnim, w tym małemu wydawnictwu z Bawarii „Neue Passauer Presse” Jego właściciel dentysta Dickmann dostał od niemieckiego banku duży kredyt i z czasem stał się właścicielem całej prasy regionalnej i lokalnej w Polsce.
Przeciwko sprzedaży historycznego i zasłużonego dla walki o polskość Prus Wschodnich tytułu wydawcy niemieckiemu znów podniosły się protesty społeczne (zaprotestował też ówczesny senator SLD Janusz Lorenz). Ostatecznie właścicielem „Gazeta Olsztyńskiej” został Franz Xavier Hirtreiter, ówczesny szef Passauer Neue Presse, ale żeby uniknąć zarzutu monopolizacji prasy przez NPP, stał się właścicielem gazety jako osoba fizyczna. Na łamach „Spiegla” tłumaczył, iż dokonane przez Niemców przejęcia mediów w Europie Środkowo-Wschodniej – w tym w Polsce – to nie tylko efekt konieczności dziejowej, ale wręcz wyraz dobroduszności w ratowaniu podupadających po latach komunizmu tytułów. A obiekcje wobec niemieckiego kapitału motywował stereotypowym i emocjonalnym reagowaniem na Niemców.
W 75. rocznicę śmierci Seweryna Pieniężna została odprawiona Msza św w olsztyńskiej katedrze. Na koniec homilii ks. redaktor Jan Rosłan powiedział:
„Dzisiaj „GO" ma prywatnego właściciela, który mieszka w Niemczech. „Gazeta", która walczyła o polskość, dzisiaj jest własnością obcego kapitału. I dzisiaj w artykule rocznicowym, poświęconym Sewerynowi Pieniężnemu, jest nawet jego zdjęcie, tylko że nie napisano, kto go aresztował i zamordował, nie ma sprawcy. To się nazywa poprawność polityczna, według której nie należy pisać prawdy, bo prawda boli”.
Kim jest Andrzej Pieślak?
Mieszkańcem Lidzbarka Warmińskiego, z zawodu informatykiem, który miał dość nieudolnej i skorumpowanej władzy samorządowej. Mieszkańcy popadali w coraz większa biedę, emigrowali, ale o tych problemach trudno było przeczytać na łamach lokalnej "Gazety Lidzbarskiej" należącej do Grupy WM, wydawcy Gazety Olsztyńskiej. "GL" nie mąciła dobrego samopoczucia lokalnej władzy. Wówczas Andrzej Pieślak uruchomił własną witrynę internetową naszlidzbark.pl i zaczął patrzeć władzy na ręce, czyli robić to, co jest podstawową powinnością mediów. To dzięki jego publikacjom o notorycznym zatruwaniu Łyny przez Polmlek, w końcu organy kontroli musiały wziąć się do roboty i dzisiaj prezes siedzi na ławie oskarżonych.
Przez swoją działalność jako dziennikarz obywatelski Andrzej Pieślak błyskawicznie stał się wrogiem publicznym nr 1 miejscowej sitwy. Jeden pozew goni drugi, ściga go zwłaszcza starosta Jan Harhaj, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej na Warmię i Mazury. W sumie miał już kilkanaście spraw administracyjnych i karnych, wygrał ponad 90% z nich. Jak będzie tym razem? Odbyła się już rozprawa pojednawcza. Andrzej Pieślak powiedział, że z zachowania i słów pani sędzi wnosi, iż jest już skazany. Niestety, nie będę mógł relacjonować przebiegu procesu, gdyż oskarżenie z art. 212 kk skutkuje utajnieniem przewodu sądowego. Obrony dziennikarza pro publico bono podjął się mec. Edward Ośko.
Andrzejowi Pieślakowi mogę radzić, by jako dowód przedłożył list naukowców wystosowany do rektora Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w obronie prof. Krzysztofa Podemskiego oskarżonego w postępowaniu dyscyplinarnym na UAM o obrażanie pracowników TVP wypowiedzią : „Można dyskutować, czy telewizja publiczna zawsze była obiektywna, ale nigdy wcześniej nie była narzędziem goebbelsowskiej propagandy”.
Występujący w obronie prof. Podemskiego, Prof. dr hab. Jarosław Płuciennik (Instytut Kultury Współczesnej, Uniwersytet Łódzki) i Dr hab. Marcin Gołaszewski (Instytut Germanistyki, Uniwersytet Łódzki) argumentują m.in.
Fragment wypowiedzi prof. Podemskiego znany nam z „Gazety Wyborczej” nosi znamiona jak najbardziej uprawnionej racjonalnej analizy i nie widać w nim intencji obrażania kogokolwiek. Określenie „narzędzie goebbelsowskiej propagandy” nie jest odnoszone do TVP bezpośrednio, niewymieniane są żadne osoby z nazwiska, a jedynie w semantycznej presupozycji, co dowodzi, że Pan Profesor Podemski odnosi się do opinii podzielanej, wielokrotnie wyrażanej przez różne grupy społeczne daremnie apelujące o zmianę strategii informacyjnych w mediach narodowych. (…) Zatem uzasadnione jest stwierdzenie, iż wypowiedź tę należy traktować jako retoryczne i metaforyczne odniesienie do zbiorowej perspektywy na sprawę istnienia propagandy partyjnej w TVP. ”.
Wystarczy przeredagować to tak:
„Użyte sformułowanie „gadzinówka” nosi znamiona jak najbardziej uprawnionej racjonalnej analizy i nie widać w nim intencji obrażania kogokolwiek. Określenie „gadzinówka” nie jest odnoszone do „Gazety Olsztyńskiej” bezpośrednio, niewymieniane są żadne osoby z nazwiska, a jedynie w semantycznej presupozycji, co dowodzi, że Andrzej Pieślak odnosi się do opinii podzielanej, wielokrotnie wyrażanej przez różne grupy społeczne daremnie apelujące o zmianę strategii informacyjnych „Gazety Olsztyńskiej”. Zatem uzasadnione jest stwierdzenie, iż wypowiedź tę należy traktować jako retoryczne i metaforyczne odniesienie do zbiorowej perspektywy na sprawę braku w „Gazecie Olsztyńskiej” funkcji kontroli lidzbarskiej władzy samorządowej”.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość