Premier Donald Tusk dotrzymał słowa, że pierwsze spotkanie publiczne w Polsce po wyborach odbędzie się w Morągu, bo tam zakończył kampanię wyborczą. Teraz rozpoczął w Morągu kampanię samorządową PO. W niedzielę 11 lutego do Morąga zwieziono autokarami aktywistów PO z Olsztyna, Ełku, Elbląga, Nidzicy, Szczytna, Braniewa, Pasłęka, Iławy, Mrągowa, Lidzbarka Warmińskiego… Szef PO na WiM Jacek Protas twierdzi, że zwieziono ich 1500.
Na premiera czekali też protestujący rolnicy, którzy ustawili 250 traktorów na trasie jego przejazdu do hali. „Jest energia, determinacja, moc! Jesteście Wy! PO zwycięstwo” – zachwycał się były poseł z listy PiS Michał Wypij. Tusk mówił, że „PiS nie pogodził się z wynikami wyborów 15 października”, że trzeba „obudzić Europę” po słowach Trumpa, o przeskalowanym przekopie mierzei, gigantomanii CPK, sytuacji na polsko-białoruskiej granicy i miał też kiełbasę wyborczą - obiecał kasę dla pogranicznych powiatów na WiM.
Tusk: Przekop mierzei został przeskalowany
Tusk w Morągu stwierdził, że pomysł przekopu Mierzei Wiślanej "był kontrowersyjny od samego początku”. Jego zdaniem, „to przedsięwzięcie było jednak bardzo przeskalowane, w sensie kosztów (...) kosztował dużo więcej niż zakładano, w sumie z 2 mld zł, ale nie możemy marnować czegoś, nawet jeśli to zostało przeskalowane albo przepłacone, tylko dlatego, że to robili poprzednicy” . Obiecał, że „te 9 kilometrów zostanie w tym roku zaczęte, a te 900 metrów, które ma doprowadzić do portu w Elblągu - w przyszłym roku rozpoczniemy przygotowania do tego. I nikt nie będzie szantażował Elbląga, że mu się zabierze ten port” (premier nawiązał tutaj do niezgody samorządu Elblągu na oddanie rządowi większościowych udziałów w spółce Port w zamian za 100 mln zł na wykonanie 900 metrów toru wodnego).
Prawda o „przekopie za 2 mld zł”
Pierwsze koncepcje zrobienia przekopu zaczął realizować nie rząd PiSu a... Stefan Batory w 1577 roku. Następnie planował to min. Eugeniusz Kwiatkowski w II RP. Pierwszy rząd DT zlecił ekspertyzy i studium wykonalności, wszystkie wskazywały – budować, to się opłaca! - premier DT zapłacił za dokumenty 5 mln zł i schował je do szuflady. Rząd PiS w 2015 roku je wyciągnął i rozpoczął nie „przekop” a "Program budowy drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską", który składa się z 4. etapów. 1. "przekop mierzei" oraz szereg innych inwestycji (np. budynek kapitanatu czy drogi z mostami). Tutaj planowano wydać 718 mln zł, a umowa z wykonawcą opiewała na 992 mln zł, wzrosła więc o 38%, z powodu rozbudowania zakresu robót. 2. etap - tor wodny na rzece Elbląg ~10 km;
Umowa z Budimexem opiewała na 574 mln zł, zrealizowano 80% prac, 3. etap tor wodny na Zalewie Wiślanym – 8 km;
Umowę podpisano w 2022 roku na kwotę 130 mln zł, zrealizowano też w ~80%, etap 4. - modernizacja portu w Elblągu za ~100 mln zł (zatwierdzona w ostatnich tygodniach przez rząd PDT). Razem 4. etapy - 1,7 mld zł.
Premiera M. Morawieckiego „Totalni” nazywali kłamczuchem i przedstawiali z nosem Pinokia. Okazuje się, że to nos przechodni, przeszedł na premiera Tuska.
Premier Tusk popiera protest rolników
Tusk spotkał się w Morągu, w asyście wicemin. Michała „Gnojowicy” Kołodziejczaka, z protestującymi rolnikami. Zapewnił, że w pełni popiera ich protest: „Nie można pozwolić, aby decyzje dotyczące Ukrainy i Zielonego Ładu godziły wprost w interesy tysięcy rolników w Polsce i w Europie”. Zapewnił, że będzie rozmawiał w Komisji Europejskiej o postulatach rolników. Przyznał, że „niektóre wymogi unijne, między innymi w ramach Zielonego Ładu, bywają nieprzemyślane. „To jedna z wad Unii Europejskiej. Pracuje tam za dużo ludzi i kombinuje jak udoskonalać rzeczywistość i świat. Bardzo bym chciał, żeby oni też wrócili na ziemię i zobaczyli, że nie są to tylko piękne ekoschematy, czy kwestia ochrony klimatu, ale że istnieje też duża grupa ludzi i ich życie”.
Schizofrenia w pełni objawowa. Jako „Król Europy” „kombinował” i popierał wszystkie „ekoschematy”.
Min. Ziejewski wie jak pomóc rolnikom
Protestujący rolnicy zostali też przyjęci przez wojewodę Radosława Króla (PSL), któremu towarzyszył wicemin. aktywów państwowych Zbigniew Ziejewski (PSL). Podczas kampanii wyborczej Trzeciej Drogi w Olsztynie W. Kosiniak-Kamysz zachwalał Ziejewskiego jako najlepszego kandydata na ministra rolnictwa. Zapytałem go więc, co radzi rolnikom, których tania żywność z Ukrainy zrujnuje? „Muszą przerzucić się na warzywa” – odparł. U wojewody miał inny pomysł, by zaangażować do skupu zbóż spółkę Elewarr, której magazyny stoją puste.
Przypomnę pokrótce historię afery Elewarru, która wybuchła w 2012 roku. Wówczas media ujawniły rozmowy b. prezesa Agencji Rynku Rolnego (Elewarr podlega tej agencji) Władysława Łukasika z szefem kółek rolniczych Władysławem Serafinem. Obaj byli wpływowymi działaczami PSL. Wyszło na jaw, że działacze PSL traktują Elewarr jak dojną krowę. Potwierdziła to kontrola NIK. Prezes Andrzej Śmietanko i inne osoby zarządzające wtedy spółką wypłaciły sobie w ciągu dwóch lat (2008–2010) aż 1,4 mln zł premii – nienależnych. Śmietanko zarabiał, bez premii, 800 tys. zł rocznie. Wraz z zarządem i radą nadzorczą zwiedził m.in. Brazylię, Chiny, Kanadę, Koreę Płd, USA i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Wydano 282,5 tys. zł. Finałem była dymisja ówczesnego ministra rolnictwa Marka Sawickiego (PSL). Nic to nie dało. Rekontrole w kolejnych latach potwierdzały, że nadal PSLowcy doją spółkę, toteż NIK w 2015 roku uznała, że patologii jest tak dużo, iż musi wystąpić o likwidację skontrolowanej spółki. Tak się nie stało i „dojna krowa” czeka na nowego Śmietankę…
Pomysł Ziejewskiego to plagiat. Pierwszy był Nikodem Dyzma
Żywią i (może) obronią przed szaleńcami z UE
Niestety, rolnicy nie docenili pomysłu Ziejewskiego ani nie dali się zwieść Tuskowi, i Kołodziejczakowi. Zapowiedzieli blokadę Olsztyna 20 lutego. Do centrum wjedzie 500 ciągników, kolumna będzie na 4,5 km. Czy rolnicy staną się stoczniowcami z sierpnia 1980 roku, poderwą całą Polską do walki z neomarksistowskimi szaleńcami z Komisji Europejskiej? Daj Boże! Przed bolszewią w 1920 roku obronili nas.
Hurra! WiM mają aż 5 wiceministrów!
Oprócz Ziejewskiego, w rządzie Tuska mamy z WiM aż 5 wiceministrów, drugiego wiceministra w resorcie aktywów, sekretarza gen. i posła SLD Marcina Kulaska, obszarnik Ignacy Niemczycki (Polska2050) powołany został na wiceministra rozwoju i technologi, baron PO na WiM Jacek "Zimne Termy" Protas na sekretarza stanu w ministerstwie funduszy i polityki regionalnej. Najdłużej na tekę wiceministra sportu wyczekał się były siatkarz Ireneusz Nalazek (SLD). Podczas kampanii wyborczej Tusk zapytany, skąd weźmie środki na spełnienie swoich obietnic socjalnych, odparł, że m.in. skończy z Bizancjum w rządzie. Tymczasem pobił rekord premiera Morawieckiego, który miał 107 ministrów i wiceministrów, Tusk ma ich już 124. Każda partia i partyjka w koalicji musi mieć w rządzie swojego „tłustego kota”. Tusk nie tylko nie zlikwidował żadnego ministerstwa, ale dołożył nowe. Ponownie rozdzielono edukację i naukę. Powołano ministerstwo przemysłu. Powołał też ministrę ds. równości, ds. polityki senioralnej i ds. społeczeństwa obywatelskiego.
Brakuje tylko ministry ds. głupich i zbędnych decyzji. Takie głupie decyzje codziennie zapadają prawie w każdym resorcie Tuska, więc ktoś powinien je koordynować.
Jak wojewoda pozbył się „dyrektorów od PiSu”
Nową metodą na pozbywanie się ze stanowisk osób kojarzonych z PiS wynalazł nowy wojewoda warmińsko-mazurski Radosław Król (PSL). Zawiadomił policję, że „trafiła do nas niepokojąca informacja dotycząca ewentualnej możliwości wycieku informacji na zewnątrz”. Obstawiony policjantami wkroczył 26 stycznia do gabinetu dyrektora Wydziału Obsługi Piotra J., zabrał komputery i komórkę, to samo zrobił w gabinecie zastępcy dyrektora Mariusza B., który był na urlopie. Zatrzymał Piotra J. w urzędzie, żeby policja mogła dokonać rewizji w ich domach i zabrać prywatne komputery i dyski. Po rewizji wojewoda wręczył zwolnienia dyscyplinarne, mimo że Piotr J. ma rok do emerytury. Prokuratura Okręgowa w Olsztynie poinformowała, że „wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia ujawnienia osobie nieuprawnionej przez funkcjonariusza publicznego informacji uzyskanej w związku z wykonywaniem czynności służbowych”. Piotr J. jest przekonany, że jest ofiarą czystki politycznej.
Ppłk. Barłomiej Sienkiewicz mógłby się uczyć od wojewody Króla.
Dziewięciu pełnomocników wojewody
Wojewoda Król powołał już dziewięciu pełnomocników. Z ekipy Artura Chojeckiego oszczędził tylko Władysława Kałudzińskiego ds. kombatantów i osób represjonowanych (widocznie nie znalazł w PSL osoby represjonowanej w stanie wojennym). Pozostali to działacze PSL, niektórzy jeszcze z ZSL jak Irena Petryna czy Adam Krzyśków. z PSL. Pełnomocnikiem ds. kultury fizycznej został Tomasz Bartnik, prezes Ludowych Zespołów Sportowych w powiecie ełckim i radny powiatu ełckiego. W 2018 roku został skazany na karę grzywny za udział w zamieszkach w Ełku, wraz z ełckimi wyrokowcami, po śmierci 21-latka ugodzonego nożem przez kucharza z baru kebab (Tunezyjczyka) w noc sylwestrową 1 stycznia.
Różnica na plus z poprzednikiem jest taka, że Król nie zatrudnił młodzieńców, dla których była to pierwsza praca i punkt startu na dyrektorskie stołki.
Wojewodowie sami siebie powołali do rad nadzorczych
Wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz (PO) powołała wojewodę warmińsko-mazurskiego Radosława Króla (PSL) do rady nadzorczej funduszu ochrony środowiska w Gdańsku. Król wysłał Rutkiewicz do rady funduszu w Olsztynie – ujawniła trójmiejska "Wyborcza". Po publikacji wojewodowie wycofali się z tych rad.
Jak oni w tej KoalicjiOśmiuGwiazdek muszą cierpieć. Kuwety po tłustych kotach z PiSu czekają na nich opróżnione i kuszą, a Tusk i Hołownia nie pozwalają (jeszcze).
„Jak Grzymowicz z obwodnicą”
Prezydent Piotr Grzymowicz przez wiele lat „darł koty” z wójtem Dywit o przebieg obwodnicy Dywity – Olsztyn. Prezydent Grzymowicz był za wariantem wschodnim (zakłada wyburzenie tylko jednego, a nie 15 budynków mieszkalnych i dużo mniejszą ingerencję w las miejski i ogrody działkowe). GDDKiA wybrała wariant płn.-zachodni. Prezydent protestował, jeździł do Warszawy, po wyborach poprosił posłów z Olsztyna o pomoc (na 14 zaproszonych przyszli tylko - Maciej Wróbel (KO), Stanisław Gorczyca (KO) oraz Janusz Cieszyński (PiS). Wszyscy zaznaczyli, że należy ponownie usiąść do dyskusji nad wybranym wariantem. Dywity z Olsztynem pogodził wiceminister infrastruktury Paweł Gancarz, który ogłosił: „Po weryfikacji kosztów okazało się, że przewidziane na realizację programu "stu obwodnic" środki są niewystarczające”. Tylko te będą kontynuowane, których budowa się rozpoczęła.
Olsztyńska wersja „został się jak Himilsbach z angielskim” – „został się jak Grzymowicz z obwodnicą”.
Grzymowicz zostawia Olsztyn „zabetonowany”
Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz ogłosił w piątek 16 lutego, że nie będzie startował ponownie na prezydenta Olsztyna, ale do rady miasta. Uzasadnił swoją decyzję tym, że mijająca kadencja była bardzo ciężka (trzy wielkie inwestycje) i zaniedbał rodzinę. Chce teraz to nadrobić, ale nie rezygnuje całkowicie z działalności, dlatego kandyduje do rady miasta. Poparł kandydaturę obecnego na jego konferencji przewodniczącego Rady Miasta Olsztyna Roberta Szewczyka (KO), bo to „najlepszy wybór” spośród wszystkich kandydatów. Wczesniej krążyły pogłoski, że Grzymowicz zarejestrował swój komitet wyborczy jako kartę przetargową, żeby za wycofanie się ze startu, PO zaoferowała mu jakieś stanowisko (ponoć był zainteresowany funkcją dyrektora GDDKiA, ale na konferencji nie potwierdził tej informacji). Jeśli tak, to zapewne, po pomyślnych wyborach, panowie zamienią się stołkami. Trzeba przyznać, że schodzi ze sceny niepokonany. „Betonowy”, 70-letni Grzymowicz rządził nieprzerwanie od 15 lat. Wygrywał o włos z Cz.J.Małkowskim. Dwukrotnie próbowano odwołać go w referendum, ale komitety nie zdołały zebrać podpisów. Pozostawi po sobie „pomniki”: tramwaje, halę „Urania” i spalarnię odpadów.
I kto teraz będzie bronił „szubienic”?
Kto zmierzy się z Czesławem Jerzym Małkowskim?
Po wycofaniu się Grzymowicza jest niemal pewne, że b. prezydent Olsztyna Czesław Jerzy Małkowski, który już po raz czwarty wystartuje, przejdzie do II tury w cuglach. Już od wielu tygodni powtarza tę samą receptę na sukces, w niedziele uczestniczy w kolejnych kościołach we Mszach oraz pogrzebach znanych osób, odwiedza najbardziej ludne miejsca, jak galerie handlowe. Do odgadnięcia zostaje, z kim się zmierzy? Szewczyk nie może być tego pewien. Do tej pory żaden kandydat PO nie wszedł do II tury, a wszystkie głosy z Grzymowicza nie przełożą się na bezbarwnego Szewczyka. Karierę i wszystkie stanowiska – jest dyrektorem departamentu w urzędzie marszałkowskim – zawdzięcza partii. Do tej pory zdobywał głosy obiecując budowę Nowobałtyckiej. Jego nowy pomysł to nazwanie jednego ze skrzyżowań im. WOŚP.
"Czarne konie” do fotela prezydenta Olsztyna
Szansę na wejście do II tury mają też inni kandydaci: Lidia Staroń, była senator niezależna „zawsze po stronie ludzi” i Marcin Możdżonek, były mistrza świata w siatkówce i świeżo upieczony prezes Polskiego Związku Łowieckiego, dla którego pracują byli aktywiści z partii Gowina. Szef PiSu w Olsztynie poseł Artur Chojecki naciska na Grzegorza Smolińskiego, by wystartował. Ten się opiera, bo już raz wystawiono go do wiatru. PAP ogłosił jego start i nagle utrąciła go posłanka Iwona Arent przy pomocy Karola Karskiego. To jedyny kandydat z PiSu, który ma szansę, centrysta o dużej kulturze osobistej. Był wiceprzewodniczącym rady miasta i dobrze się w tej roli zapisał, odniósł ogromny sukces jako prezes WM SSE, obecnie jest jednym z dyrektorów w Enerdze, ale jego dni są tam policzone.
Kto jeszcze ma apetyt na Olsztyn?
Pozostali kandydaci bardziej mogą liczyć na mandat radnego niż fotel prezydenta. Głosów Szewczykowi zapewne uszczkną, radny-rowerzysta Mirosław Arczak, który startuje ze stowarzyszenia Wspólny Olsztyn i kandydat SLD. Ta partia wystawiła Bartosza Grucelę, chociaż moim zdaniem lepszym kandydatem byłby Łukasz Michnik (ex-posłanka Monika Falej definitywnie ogłosiła, że nie startuje). Startuje za to Tomasz Owsianik z Konfederacji. Nadal kart nie odkryło PSL (ponoć stawia na Monikę Rogińską-Stanulewicz z klubu radnych Małkowskiego, który wyrzucił ją za tę zdradę) oraz Polska2050. Nie wiadomo, co zrobi Michał Wypij, jeśli nie dostanie od PO godnego go stołka.
Co ten Olsztyn ma w sobie, że aż tylu chce go posiąść?
Możdżonek strzelił sobie w stopę
Marcin Możdżonek jako prezes PZŁ nagrał apel wraz z dopiero co powołanym przez ministrę klimatu Paulinę Henig-Kloskę na Łowczego Krajowego Eugeniuszem Grzeszczakiem (PSL). Siedli przed kamerą w mundurach, z grobowymi minami i na przemian, niczym gen. Jaruzelski ogłaszający wprowadzenie stanu wojennego, zaatakowali kierownictwo resortu za projekt wprowadzenia różnych ograniczeń dla myśliwych, zakaz polowań na 13 gatunków ptaków, zakaz udziału dzieciom poniżej 18. roku życia i ograniczenie polowań z noktowizorem. Panowie wezwali 130-tysięczne środowisko myśliwych do jedności i nie ulegania „nieprawdziwym, kłamliwym i zmanipulowanym informacjom na ich temat, które pojawiły się w Gazecie Wyborczej i TVN”, sterowanym przez skrajną ideologicznie koalicję org. Ekologicznych. Możdżonkowi i Grzeszczakowi sprzyja myśliwa, posłanka Urszula Pasławska, zwolenniczka zabierania na polowania dzieci. Ministra wezwała Grzeszczaka na dywanik. Możdżonek jest poza jej zasięgiem, ale nie wyborców z Olsztyna. Tu też mieszkają ekoludki.
Joanna d'Arc walczy o UWM
Wydawało się, rektor UWM Jerzy Przyborowski lekko przedłuży mandat, tak jak 4 lata temu „namaszczony” przez odchodzącego na emeryturę rektora R. Góreckiego (który w tym celu usunął ze Statutu wymóg posiadania tytułu profesorskiego) i ograniczył liczbę elektorów, tak, żeby wyboru dokonał posłuszny mu Senat. A jak wybrali Przyborowskiego, to nominat potraktował prof. Góreckiego z buta. Zamknął mu przed nosem gabinet. Teraz do Rady Uczelni, która zgłasza kandydatów, wpłynęła tylko kandydatura Przyborowskiego. Przepis jednak każe wskazać 2 kandydatów, więc Rada pod wodzą prof. Marek Chmaja wyznaczyła „na zająca” ze swego grona Amadeusza Krausego, która miał wycofać się w trakcie kampanii. „Już byli w ogródku”, gdy o głos poprosił przewodniczący NZZ „Prawda” Andrzej Adamowicz i zgłosił prof. Joannę Wojtkiewicz z Wydziału Lekarskiego (to profesor, która jako jedyna publicznie sprzeciwiła się pobieraniu opłat od chorych za eksperymenty medyczne z użyciem tzw. terapii komórkowych, za co zapłaciła utratą stanowisk, zablokowaniem przez ówczesnego prorektora W. Maksymowicza postępowania profesorskiego i kilkuletnim „grillowaniem” przez Komisję Dyscyplinarną UWM).
Prof. Wojtkiewicz jest pewna wiary w zwycięstwo, mimo że wie, iż wybiera rektora stary Senat, który ma 50% głosów. Chce powiedzieć głośno, że uniwersytet to nie prywatny folwark korporacji technokratyczno-biurokratycznej i przywrócić pracownikom wolność. Czy czeka ją los Joanny d'Arc?
Przypadkowa znajomość posłanki Arent
Onet.pl twierdzi, że siedzący w areszcie Tomasz J., pod zarzutami korupcji, powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych i pranie brudnych pieniędzy, był w związku z posłanką Iwoną Arent. Onet opublikował zdjęcie sejmowej przepustki Iwony Arent za szybą auta Tomasza J. oraz wspólne zdjęcie z nim podczas jej pobytu 25 października 2019 r., jako przewodniczącej Polsko-Litewskiej Grupy Parlamentarnej w gimnazjum im. św. Jana Bosko w litewskiej Jałówce. Posłanka powiedziała Onetowi, że Tomasza J. poznała w sejmowej restauracji, przedstawił go kolega poseł. Nie wie jak to się stało, że pojawił się w samolocie na Litwę i był z nią w gimnazjum, a przepustkę udostępniła, bo miał jakieś spotkanie w Sejmie. Gdy chciała zwrotu, twierdził, że ją zgubił.
Pechowa ta poseł Arent, ciągle ją prześladują jakieś „przypadkowe znajomości”.
W Radio Olsztyn – likwidator
Wszystko wskazuje na to, że koalicja podzieliła się mediami publicznymi w Olsztynie. Radio Olsztyn przypadło jako łup PSL. Wnoszę z tego, że likwidatorem został dziennikarz sportowy radia Artur Lewandowski, kumpel m.in. Henryka Łańki, byłego wiceprezesa radia, związanego z PSL i Stowarzyszeniem Ordynacka. Na razie likwidator nikogo nie zwolnił i nie zatrudnił. Dziennikarze wraz z pozostałymi 16 rozgłośniami podpisali apel, żeby nie łączyć ich z oddziałami TVP. Jedyna zmiana jest taka, że teraz głównie goszczą w radio politycy PSL, SLD i PO (PiS bojkotuje radio).
W TVP Olsztyn – nowa-stara dyrektorka
TVP Olsztyn przypadł w udziale PO. Wnoszę z tego, że dyrektorką TVP Olsztyn została Magdalena Golińska-Konecko, która pracowała w tej stacji od 2001 do 2016 jako prezenterka i autorka programów „Okaż serce” i „Uniwersyteckie klimaty”, a od 2010 jako dyrektor-redaktor naczelny. Odeszła po przejęciu telewizji przez PiS wraz Maciejem Wróblem, z którym następnie pracowała w jego internetowej ReTV, a później w Instytucie Dziennikarstwa UWM, gdzie w 2016 uzyskała stopień dr za rozprawę: „Serwisy informacyjne w Oddziale Telewizji Polskiej S.A. w Olsztynie w latach 2005-2010”. Bardzo dobrze oceniła swoją pracę w tych serwisach za rządów PO. Nowa „miotła” pozbyła się dziennikarzy Marty Gołąb i Bartosza Gołębiowskiego i zatrudniła swoich. „Szara eminencja”, dźwiękowiec Adam Sztramski sam odszedł. Towarzyszył posłance Arent na gali 5-lecia Helpera, ale posłanka zaprzecza, że protegowała go do pracy w TVP Olsztyn. Poza tym po staremu, czyli teraz w programach gadają głównie posłowie PO, PSL i SLD.
Po co są „media publiczne”?
Jaka jest różnica między „mediami publicznymi” a prywatnymi mógł przekonać się olsztyniak Marcin Kulasek, poseł i sekretarz generalny SLD, wiceminister aktywów państwowych, którego przez godzinę grillowała Beata Lubecka w Radio Zet (pytała m.in., dlaczego jest aż tylu wiceministrów w każdym resorcie, o neo-tłuste koty, czyli kolesi partyjnych zatrudnianych w radach spółek Skarbu Państwa i co z budową 300 tys. mieszkań obiecanych przez SLD w Wiedniu?) Poseł wił się i pływał. „Ale lanie wody”, skwitowała red. Lubecka. Słuchaczom najbardziej spodobał się ten fragment: „BL: Jeśli osiągniemy zero emisji CO2, to o ile spadnie temperatura na Ziemi”. MK: Zero emisji nie da się osiągnąć. BL: Jak to, przecież wiceministra klimatu Zielińska obiecała w Brukseli, że Polska osiągnie zero emisji do 2040 roku? MK: Nie wiem, nie jestem ekspertem. BL: A ile będzie kosztowała każdego obywatela UE ta zeroemisyjność? MK: Nie ma obliczeń. Nie chcę lać wody. Nie znam się na wszystkim”.
Z ulgą następnego dnia Kulasek zasiadł w studio TVP Olsztyn wraz z posłem PO Jackiem Protasem, wicemin. Funduszy i Polityki Regionalnej. Red. Krzysztof Kaszubski nie zadawał głupich pytań. I po to są media publiczne, żeby nie zadawać politykom głupich pytań.
Agent Tomek pracuje na „świadka koronnego”
Tomasz K. wychodzi ze skóry, żeby nie odpowiadać za udział w „zorganizowanej grupie przestępczej”, która – jak stoi w akcie oskarżenia – przywłaszczyć miała via stowarzyszenie Helper, blisko 33 milionów złotych oraz wyłudzić dotacje w kwocie ponad 71 milionów zł i fałszować dokumenty. W zamian za oskarżanie byłych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Michała Wąsika o niszczenie opozycji domaga się statusu „małego świadka koronnego”. Ostatnio znów stał się gwiazdą mediów. Opowiadał w TVN, że na polecenie Kamińskiego zawiózł dwóch agentów CBA do burdelu w Wiedniu i opłacił ich uciechy służbową kartą. Miała to być nagroda za wykonanie zadania. Tomasz K. przemilczał, czy też skorzystał, a dziennikarze TVN byli tak dobrze wychowani, że nie pytali.
Piekło zamarzło, Falej zrywa z partią
Monika Falej, primadonna olsztyńskiej lewicy, która nie dostała się ponownie do Sejmu, rzuciła legitymację partyjną! Miała być wicewojewodziną, ale towarzysze z SLD ją wyrolowali i na ten stołek wsadzili Zbigniewa Szczypińskiego, dyrektora biura poselskiego Marcina Kulaska. Falej wydała po tym płomienny manifest:
„Wynik wyborów (15.10.) to m.in. sprzeciw wobec kolesiostwa, pazerności partyjnych działaczy i kumoterstwa”. Zaskoczony reakcją Falej był Władysław Mańkut, współprzewodniczący Nowej Lewicy na WiM, gdyż „złożył Falej inną propozycję zatrudnienia i ona ją zaakceptowała”. Falej powiedziała Wyborczej, że nie wyklucza startu w wyborach na prezydenta Olsztyna. Już raz startowała, w 2018 roku, z listy Wspólny Olsztyn, ale ten wystawił teraz radnego Mirosława Arczaka. Ostatecznie oświadczyła, że nie wystartuje.
A miało być tak uczciwie, transparentnie, demokratycznie…
Pasławska za aborcją
Monikę Falej dzielnie zastąpi w Sejmie ewangeliczka, wiceszefowa PSL, myśliwa Urszula Pasławska. W Radiu ZET zapowiedziała, że zagłosuje za aborcją do 12. tygodnia, tak jak KO i Nowa Lewica. Ubolewała: „Mamy stuprocentową świadomości, że nawet gdyby ta ustawa uzyskała większość w Sejmie, nie zostanie podpisana przez prezydenta”. - stwierdziła Pasławska. Przypomnijmy, że PSL i Polska 2050 chcą zorganizowania referendum i zapytania Polaków, co chcieliby zrobić w sprawie zmiany prawa aborcyjnego. Z kolei w Koalicji Obywatelskiej ma być dyscyplina partyjna i wszyscy mają głosować za aborcja i dostępem do tabletki „dzień po” od piętnastego roku życia.
Niby taka zielona a czerwona.
Jak Pasławska blokowała Pasławską
Zabawna wpadkę zaliczyła wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Ochrony Środowiska Magdalena Filiks (PO). Na posiedzeniu komisji poseł Paweł Sałek (PiS) poskarżył się, że Filiks blokowała zadawanie pytań ministrowi. Na to Filiks odparła, że to nieprawda. „ Od 4 lat nie brałam udziału w takiej Komisji, w której każdy poseł i każda posłanka każdej partii, każdy kto został zapisany do głosu i wszyscy z gości mówili po 5-7 minut. Reprezentacja posłów i posłanek Prawa i Sprawiedliwości mówiła właściwie więcej niż nasi goście. Proszę chociaż nie zarzucać nieprawdy”. Posłanka.Katarzyna Sójka (PiS) zwróciła uwagę Filiks, że poprzednio przewodniczącą komisji też była Urszula Pasławska, więc skoro się skarży na to, że poprzednio blokowano w tej komisji opozycji zadawanie pytań, to blokowała Pasławska a nie poseł z PiS.
Nie będzie laptopów dla uczniów
Uczniowie ze szkoły w Dywitach mieli szczęście. Podczas kampanii wyborczej do Sejmu, jedynka PiS z Olsztyna, wówczas minister cyfryzacji Janusz Cieszyński przekazał 4-klasistom laptopy z „rządowego programu „Laptop dla ucznia”. Donald Tusk obiecywał dzieciom tablety, ale nie dał). Mieli szczęście, bo właśnie rząd Tuska zawiesił program, bo w budżecie nie ma 1,3 mld złotych na ten cel. Ministra edukacji Barbara Nowacka obiecała , że w nowym roku szkolnym wprowadzą program „Cyfrowy uczeń”, o niebo lepszy. W 2008 roku premier Donald Tusk też zapowiadał program "Komputer dla każdego ucznia", ale skończyło się na zapowiedzi.
Michał Wypij do NPMP iZNP
B. poseł PiSu i kandydat do Sejmu z listy KO Michał Wypij jako świadek komisji ds. wyborów kopertowych ujawnił, jakie męczarnie przeszedł z powodu jego sprzeciwu wobec „kopert śmierci”. Podczas spotkaniu w willi do dyspozycji premierów przy ul. Parkowej z udziałem m.in. Mariusza Kamińskiego i Jarosława Kaczyńskiego, na które wezwano przeciwników „kopert” z partii Gowina, Kamiński wpadł w furię. Groził, że trafią do więzień za działalność „antypaństwową”. Poseł Michał Cieślak wrócił ze spotkania „zupełnie blady”. Z ojcem Michała spotkał się na stacji benzynowej w Pasymiu doradca prezydenta RP Jerzy Milewski z Gdańska, i pytał, czy ojciec coś wie, czy Gowin dogada się z Kaczyńskim w sprawie wyborów kopertowych? Z ojcem spotykali się też funkcjonariusze służb specjalnych w mieszkaniu ojca w Olsztynie. Chcieli, żeby ojciec umożliwił im spotkanie z synem, ale ojciec odmówił. Michał Wypij wyczytał też, chyba na WP.pl, że jeśli nie zmieni zdania, to ktoś z jego rodziny straci pracę i nie będzie mógł kontynuować kariery zawodowej w administracji publicznej, mimo że zaczęła tam pracę na długo przed jego zaangażowaniem w polityce. Była tam (w artykule) sugestia od osoby związanej z pałacem prezydenckim, że "zagłosuję tak jak trzeba" (nagranie z przesłuchania od 25 min). „PiSowcy życie i zdrowie Polaków mieli za nic”, więc on musiał ratować Polskę przed katastrofą. Przed zeznaniami i po Wypij był rozrywany przez media, w których opowiadał o torturach i swojej bohaterskiej postawie.
Uważam, że Michał Wypij powinien trafić do Narodowego Panteonu Męczenników Politycznych i Zbawców Narodu Polskiego.
Arent ze skargą na Tuska w Brukseli
Mojego zdania (w sprawie męczeństwa Wypija) chyba nie podziela poseł PiS Iwona Arent, która 24 stycznia, wraz z posłem PiS Arkadiuszem Mularczykiem pojechała do Przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, Tiny Koxa, by opowiedzieć o łamaniu w Polsce, przez premiera Donalda Tuska, Konstytucji RP i zasad praworządności. Opowiedzieli też o torturach jakich doświadczył w więzieniu Mariusz Kamiński. Niestety, nie wspomnieli o męczeństwie Wypija.
Błaszczak błysnął
Mariusz Błaszczak, opiekun PiSu na WiM, od miesiąca często odbywa spotkania z Wolnymi Polakami na WiM. W Olsztynie 27 stycznia głównie opowiadał, jak odbudował armię polską. Był to nudny, monotonny wykład, jak dla studentów w Studium Wojskowym w czasach PRL. Trochę ożywił salę pokazując zdjęcie marszałka Hołowni otoczonego nielegalnymi imigrantami, których marszałek przemycił do Sejmu. Błysnął też wpisem na X nt. projektu utworzenia „ekologicznych sił zbrojnych” sekretariatu generalnego Rady UE: „Za naszą wschodnią granicą trwa wojna, imperialistyczne zapędy Putina już dawno przestały być tajemnicą, Chiny mają ambicje, by zostać militarną potęgą, a państwa Zachodniej Europy mają problem z wypełnianiem wymogu 2% PKB na obronność. Tymczasem w Unii Europejskiej trwa dyskusja… by siły zbrojne państw wspólnoty uczynić bardziej ekologicznymi (…) zaraz usłyszymy wystrzały rosyjskich dział, podczas kiedy my będziemy ciągle pracowali nad elektrycznym silnikiem do czołgu”.
Szpieg Putina z Olsztyna
Janusz N., olsztyński polityk został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji. Nawiązywał kontakt z polskimi oraz zagranicznymi politykami, w tym pracującymi w Parlamencie Europejskim oraz angażował ich do działań mających charakter propagandowy, dezinformacyjnych oraz prowokacji politycznych. Za zrealizowane zadania otrzymywał wynagrodzenie w gotówce. Anton Shekhovtsov napisał o nim książkę pt. „Przypadek Janusza N. Wzlot i upadek polskiego agenta wpływu Kremla”. Czytamy w niej: „ Zachodnia progresywna lewica nazywała Niedźwieckiego „działaczem pokojowym”, a autorytarny reżim Aleksandra Łukaszenki na Białorusi określał go mianem „dziennikarza” i „działacza obywatelskiego”, a rosyjskie prokremlowskie media nazywały N. „znanym obrońcą praw człowieka”. Janusz N. to były szef Ruchu Palikota w Olsztynie, organizator nieudanego referendum w sprawie odwołania prezydenta Olsztyna, następnie startował do Rady Miasta Olsztyna z listy PSL (bez powodzenia). Bronił pomnika gen. Czerniachowskiego w Pieniężnie. Jego ojciec w czasie PRL pracował w ZSRR i tam poznał żonę, Rosjankę.
W tej historii dziwi mnie tylko to, że to jedyny Polak oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji. Chyba, że reszta, to pożyteczni idioci i działają na rzecz Putina bezinteresownie.
Sędzia Bieniek pozbawił posła Kamińskiego mandatu
Mieszkający w Olsztynie sędzia Bohdan Bieniek z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, działacz Iustitii, wytłumaczył w TVP Info, dlaczego wygasił mandat posła Mariusza Kamińskiego. Zgodnie z prawem akta sprawy Kamińskiego powinny były trafić do Kancelarii SN, a stamtąd do Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Jednak marszałek Szymon Hołownia uznał, że to Izba Pracy ma rozpatrzyć jego wniosek i tam go posłał przez kuriera. Sędzia Bieniek mając tylko kopie akt wygasił mandat, bo IKN SN, w jego opinii, „nie jest sądem”. „Czy to jest podmiot upolityczniony, to tę ocenę zostawiam publicystom i dziennikarzom” – dodał sędzia.
Oceniam więc, że jeszcze bardziej upolityczniony jest Izba Pracy, obsadzona paleosędziami z „Iustitiii”, nieoficjalnego, piątego koalicjanta KoalicjiOśmiuGwiazdek.
Masowe odejście komendantów policji z WiM
Aż 13. komendantów miejskich, w tym insp. Piotr Koszczał z Olsztyna, ich zastępcy oraz naczelnicy z komend na Warmii i Mazurach zapowiedziało swoje odejście. W sumie to 28 policjantów z kadry kierowniczej. Odchodzącym na emeryturę komendant wojewódzki nadinsp. Tomasz Klimek przyznał dodatki (od 2,5 do 5,6 tys. zł), co ściągnęło na niego postępowanie dyscyplinarne, wszczęte przez komendanta głównego insp. Marka Boronia, który unieważnił decyzje o dodatkach. „Nie ma mojej zgody na tak rażące nadużycie uprawnień” - powiedział na odprawie. Klimek odszedł na emeryturę.
Faktycznie, strasznie się obłowili.
„Niebo gwiaździste nade mną...”
Sejmik województwa pozytywnie mnie zaskoczył ustanawiając 2024 Rokiem Immanuela Kanta na Warmii i Mazurach. W tym roku przypada 300. rocznica urodzin filozofa z Królewca, autora sławnych słów: „Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie”. Był pomysłodawcą projektu związku państw w ramach zjednoczonej Europy, który przedstawił w traktacie „O wiecznym pokoju”, gdzie dowodził, że obiektywnie nie ma sprzeczności między moralnością i polityką. Filozofia Kanta według Leszka Kołakowskiego jest niezwykle aktualna i jest pomocna w sprawie oceny np. in vitro, produkcji dzieci na narządy, wypełniania funkcji surogatki, czy eutanazji, a nawet w ocenie tego czy Wałęsa to cyniczny agent czy bohater? Przede wszystkim jednak, czy nasza cywilizacja przetrwa.
Politycy, czytajcie i stosujcie nauki Kanta, a będzie mniej kantów w polityce.
Adam Socha
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
"Debatka" została oddana do druku 15 lutego.
Skomentuj
Komentuj jako gość