W odpowiedzi na tekst "Dokąd prowadzi nas Waszczykowski?", a także dla zasygnalizowania, iż poglądy tam zawarte nie są poglądami całej redakcji "Debaty", publikujemy fragmenty tekstu Jacka Bartosiaka z "Rzeczpospolitej". Główna myśl autora: "Polska musi posiadać armię zdolną do wystarczająco długiej obrony, aby Stany Zjednoczone miały polityczną wolę i wojskowe możliwości przyjścia z pomocą. Kluczowi sojusznicy NATO w Europie nie mają woli (zwłaszcza Niemcy) bądź wystarczających zdolności (nawet największa militarna potęga Europy Zachodniej – Wielka Brytania), aby zapewnić bez udziału USA obronę Polski".
Jedną ze słabości położenia militarnego Polski jest rosyjska gotowość do użycia taktycznej broni nuklearnej na naszym terytorium. Polskie F-16 mogłyby więc zastąpić niemieckie tornada w roli nosicieli amerykańskich taktycznych bomb nuklearnych B-61 – piszą analitycy Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.
Rozgrywający się przed naszymi oczami dramat Ukrainy pokazuje, jak szybko zmienia się otoczenie geopolityczne Polski oraz sytuacja strategiczna naszego kraju. Wynika ona z poważnych zmian w ładzie międzynarodowym a co za tym idzie, z przeobrażania się ogólnoświatowego systemu bezpieczeństwa. Bezpowrotnie minęły błogie dla Polski lata post-zimnowojenne cechujące się niekwestionowaną supremacją USA oraz wrażeniem niekończącej się prosperity gospodarczej świata zachodniego. Kluczowe położenie geograficzne Polski powoduje, iż nadchodzące czasy chaosu i potencjalnie turbulentnego wykuwania się nowego porządku będą bezpośrednio dotykały naszego kraju. W obliczu rozwijającego się kryzysu u polskich wschodnich granic analitycy Narodowego Centrum Studiów Strategicznych odbyli w kwietniu 2014 roku w Waszyngtonie szereg rozmów z wiodącymi ośrodkami analitycznymi i ekspertami ds. bezpieczeństwa i obronności. Wynikiem tych spotkań jest zarysowany poniżej pogląd na aktualne geopolityczne położenie Polski, perspektywy dla współpracy polsko-amerykańskiej, oraz możliwe środki, jakie Polska może przedsięwziąć wspólnie z Amerykanami w celu wzmocnienia naszego potencjału wojskowego i poprawienia bezpieczeństwa.
Koncert mocarstw
Główne procesy jakie przychodzi nam obserwować przedstawiają się dość niepokojąco. Rewizjonistyczna Rosja w ramach operacji ukraińskiej podważa podstawy międzynarodowego ładu. Stara się jednocześnie wynegocjować dla siebie nową pozycję w zmieniającym się ładzie, zmuszając innych graczy do przyjęcia modelu koncertu mocarstw na kształt systemu panującego przed 1914 rokiem. W Europie Rosja najchętniej do koncertu mocarstw zaprosiłaby wyłącznie Niemcy, bez udziału USA. Kryzys ukraiński jasno pokazuje, jak Niemcy są kuszeni, aby takie rozwiązanie przyjąć, i jak niewiele brakuje, aby się na to zgodzili „dla zachowania świętego pokoju i stabilizacji" – czyli jak zawsze, gdy decydujący głos ma koncert mocarstw. (...)
Wzmocnienie gwarancji
(...) Amerykańska niechęć do bezpośredniego utrzymywania układu sił w naszym regionie, przy jednoczesnej konieczności odpowiedzenia na rewizjonistyczną postawę Rosji stwarza paradoksalnie szansę dla Polski. Zwiększa bowiem amerykańskie zainteresowanie wzmocnieniem strategicznej samodzielności Polski, w tym jej zdolności wojskowych jako korzystnego dla Amerykanów czynnika w grze o równowagę w tym obszarze Europy.
Test woli politycznej
W sferze zdolności wojskowych, z powyższej sytuacji, wynikają dla Polski następujące wnioski: Wbrew powtarzanym wcześniej w naszym kraju mantrom o potrzebie „wkupywania się" Polski w łaski kluczowego sojusznika poprzez zdolność do uczestnictwa we wspólnych misjach ekspedycyjnych czy chociażby operacji morskich poza Bałtykiem, z perspektywy kluczowych interesów USA są to wysiłki bez istotnego znaczenia. Polska musi przede wszystkim w jak największym stopniu być zdolna sama poradzić sobie w sytuacji kryzysu i jest to najważniejsza korzyść, jaką możemy „dać" Stanom Zjednoczonym dla stabilizacji ładu międzynarodowego. Polska musi więc posiadać armię zdolną do wystarczająco długiej obrony, aby Stany Zjednoczone miały polityczną wolę i wojskowe możliwości przyjścia z pomocą. Kluczowi sojusznicy NATO w Europie nie mają woli (zwłaszcza Niemcy) bądź wystarczających zdolności (nawet największa militarna potęga Europy Zachodniej – Wielka Brytania), aby zapewnić bez udziału USA obronę Polski.
Amerykanie posiadają zdolności, żeby w krótkim czasie rozmieścić na terytorium RP dwa ciężkie brygadowe zespoły bojowe. Należy jednak pamiętać, że w takiej sytuacji mogłoby zrodzić się oczekiwanie, aby strona polska pokryła przynajmniej część kosztów stacjonowania i ćwiczeń tych jednostek. Jednostki te dość szybko mogą Polskę opuścić w razie relatywnego uspokojenia sytuacji militarnej. Obecność tych sił w Polsce nie może więc pod żadnym pozorem uśpić czujności i determinacji Polaków do zbudowania własnej armii z prawdziwego zdarzenia. Nowatorski charakter rosyjskiej militarnej agresji na Ukrainie wymaga tworzenia nowych zdolności wojskowych do ich odparcia. Stany Zjednoczone wraz z Polską, a także innymi sojusznikami, przyjmującymi podobną do naszego kraju optykę, powinny stworzyć nową koncepcję zharmonizowanego użycia służb wywiadowczych, sił specjalnych, a także środków operacji psychologicznych i informacyjnych, aby w sposób chirurgiczny i jednocześnie politycznie akceptowalny wspierać nie tylko możliwości defensywne, ale także siły gotowe stawić czoła rosyjskiej ekspansji za wschodnią granicą RP. Jednym z kroków zmierzających w tym kierunku powinna być budowa w Polsce centrum „doskonalenia" NATO na potrzeby tejże koncepcji. Innym ważnym czynnikiem byłoby ulokowanie w Polsce regionalnego dowództwa sił specjalnych Stanów Zjednoczonych – co jest zgodne z obecnymi trendami w siłach specjalnych USA. Polska musi wyposażyć się w zdolności do własnego, autonomicznego rozpoznania i kierowania walką w skali operacyjnej i taktycznej (AWACS, drony) jak i strategicznej (satelity). To np. w połączeniu z pozyskaniem w większej liczbie lądowych precyzyjnych środków ogniowych pozwalałoby stworzyć strefy śmierci i niszczyć siły zbrojne przeciwnika bez konieczności nadmiernego inwestowania w liczebne i kosztowne, wyposażone w czołgi, ciężkie brygady czy eskadry niezwykle drogich samolotów nowych generacji.
Jedną z fundamentalnych słabości położenia militarnego Polski jest sygnalizowana wielokrotnie rosyjska gotowość do użycia taktycznej broni nuklearnej na naszym terytorium, w wypadku niepomyślnej dla Rosjan dynamiki ewentualnej konfrontacji. Aby zapobiec takiemu niebezpieczeństwu, konieczne jest rozważenie dwóch opcji. Pierwszą z nich, wobec deklarowanej przez Niemcy woli opuszczenia NATO-wskiego porozumienia o współdzieleniu taktycznej broni nuklearnej, jest zastąpienie niemieckich Tornado przez polskie F-16 w roli nosicieli amerykańskich taktycznych bomb nuklearnych B-61. Ta opcja wymagałaby oczywiście dokonania modyfikacji na polskich samolotach, tak aby doprowadzić je do standardu nosiciela amerykańskich bomb (podobnie jak wiele lat temu zaadaptowano belgijskie, holenderskie i tureckie F-16 starszych wersji).
Drugą, prawdopodobnie bardziej skuteczną opcją jest uzyskanie amerykańskiej zgody na sprzedaż Polsce manewrujących pocisków rakietowych klasy Tomahawk o zasięgu powyżej 1 tys. kilometrów, a także wyposażenie Marynarki Wojennej RP w nowej klasy okręty podwodne. Wydaje się, iż istnieje szansa, aby administracja amerykańska, zwykle niechętna sprzedaży Tomahawków w konfiguracji o najdalszym zasięgu (oprócz USA jedynie Wielka Brytania ma w swoim arsenale te pociski, których odmówiono Hiszpanii, a nawet Izraelowi) będzie chciała wysłać istotny sygnał polityczny do Moskwy (bez własnego silnego zaangażowania), iż na poważnie traktuje swojego największego sojusznika w Europie Środkowej i rozbudowę polskich zdolności odstraszających i odwetowych. (...)
W najbliższych dniach będziemy mogli się przekonać, czy strona polska będzie w stanie, w sposób kreatywny i odważny, wykorzystać nieoczekiwane możliwości rozwoju polsko–amerykańskich relacji w dziedzinie bezpieczeństwa, czy też poprzestanie jedynie na oczekiwaniu rozwiązania naszych dylematów bezpieczeństwa poprzez ściągnięcie „dwóch ciężkich brygad". Będzie to także test woli politycznej i determinacji amerykańskiej administracji do obrony dotychczasowego statusu światowego imperium.
Jacek Bartosiak
Skomentuj
Komentuj jako gość