Kto tak naprawdę rządzi Olsztynem? To pozostanie w dużej mierze w sferze domysłów dla zdecydowanej większości mieszkańców grodu nad Łyną. Wyjaśniam dlaczego. Gdyby przeprowadzić uliczny sondaż i zapytać, kto rządzi w Olsztynie, to odpowiedź nie sprawiłaby nikomu większych trudności. Oczywiście, że w Olsztynie tą osobą jest prezydent. Nie wszyscy już jednak wiedzą, że to wyłącznie tzw. organ wykonawczy.
O wiele ważniejszy z punktu sprawowania władzy jest tzw. organ stanowiący (uchwałodawczy) oraz kontrolny czyli Rada Miasta (25 przedstawicieli mieszkańców Olsztyna). Cały mechanizm sprawowania władzy pozornie jest więc banalnie prosty. Rada radzi i nadzoruje, a prezydent wykonuje. To w największym skrócie. Prawda, że to doskonały ustrój?
Obywatele rządzą poprzez swoich przedstawicieli i mają poczucie sprawstwa. 7 kwietnia mieliśmy okazję ponownie poczuć siłę tzw. demokracji. W Polsce odbyły się wybory samorządowe. Niektórzy ten akt nazywają „świętem demokracji” (nie podzielam). Właśnie ten dzień, kiedy mieliśmy możliwość zdecydować, kto przez kolejne pięć lat (Radni) w naszym imieniu będzie stanowić lokalne prawo, minął.
Pozostaje jeszcze tylko postawienie przysłowiowej kropki nad „i” (dogrywka na prezydenta w dniu 21 kwietnia) i możemy pozbyć się złudzeń o jakimkolwiek wpływie i kontroli nad rządzącymi przez kolejne pięć lat. Kto zatem rządzi Prezydent czy Rada? Przecież w demokracji są inne instytucje kontrolne. Oczywiście, że są instytucje, poprzez które obywatele mogą stosować mechanizmy kontrolujące władzę np. sądownictwo, prokuratura, RIO, w skrajnych przypadkach referenda itp., ale proces dochodzenia swoich racji (praw) jest dość żmudny i raczej zniechęcający. Tyle teorii w największym skrócie. Wszyscy widzieli kogo banery dominowały w przestrzeni publicznej. To nie było fair. W walce o władzę niestety reguła to mrzonka. Mówiąc krótko jest to po prostu „klika” trzymająca „sztamę”. Potem wystarczy 13 spolegliwych prezydentowi radnych i my mieszkańcy możemy im … .
„Ja wam wójta nie wybierałem”
Panowie Szewczyk & Małkowski spotkają się w II turze. Tak zdecydowali wyborcy. Pytają mnie ludzie na kogo głosować skoro przepadł mój kandydat na prezydenta Olsztyna w pierwszym terminie? To państwa decyzja - odpowiadam krótko. Proszę, podejmując decyzję, sięgnąć do swoich pokładów pamięci i odpowiedzieć sobie samemu na tak postawione pytanie. Czym szczególnym obaj panowie w dotychczasowej pracy dla lokalnej społeczności się zasłużyli? Jakiego formatu to politycy? W jakich dotychczas formacjach (sprawowanych funkcjach) realizowali swoje cele? Jaką dotychczas prezentowali postawę?
Może warto zadać sobie trochę trudu i przejrzeć głosowania w mijającej właśnie (i wcześniejszej) kadencji Rady Miasta (np. w kwestii: opieki społecznej, dbałości o wynagrodzenia pracownicze, oświaty, w sprawie budżetu, gospodarki odpadami komunalnymi, zrealizowanymi inwestycjami, stanu naszych ulic, składanych w przeszłości obietnic, czystości miasta itp. Proszę zestawić to z tzw. programem, który głoszą pretendenci i jakie mają zaplecze do realizacji tego co teraz obiecują. Znacie to Państwo? Obiecanki cacanki … . Dla mnie sprawa jest oczywista.
Moja ocena „krajobrazu po bitwie”?
Niestety nie mam dobrych wiadomości dla pragmatycznych i chcących zmiany filozofii polityki funkcjonowania i wizji rozwoju Olsztyna. Utwierdzam się w tym przekonaniu patrząc, kto pozostał na „placu boju”. Pomimo tego, że pierwsza sesja Rady Miasta Olsztyna w IX kadencji dopiero przed nami (maj), i mamy teoretycznie nowe otwarcie, to nie spodziewam się zmiany dotychczasowej polityki. Dlaczego?
Ponieważ układ sił w nowej radzie gwarantuje utrzymanie dotychczasowego Status Quo. Zgodnie z przewidywaniami nastąpiły (1/3) zmiany personalne, co mogłoby dawać pewną nadzieję, ale niestety jest to tylko zmiana kosmetyczna, a nie mentalna. W całej tej układance i wyścigu, kto wejdzie, kto odpadnie, liczy się co innego. Najlepiej to określił w jednym z wywiadów szef klubu PO w radzie miasta. Na pytanie jak to teraz będzie, odpowiedział – „tu nie ma czasu na naukę” (sic!) i kontynuował dalej coś w rodzaju trzeba szybko absorbować środki z KPO i realizować nowe projekty inwestycyjne.
Słuchając tych opowieści, aby to skomentować, przytoczę klasyka: „Zaopatrzę się solidnie w popcorn bo zanosi się, że będzie się dużo działo” - czekam. Wiemy doskonale (doświadczyliśmy wszyscy tego), że dotychczasowa praktyka inwestycyjna dowiodła jednego. W Olsztynie za publiczne pieniądze budowało się zawsze (przynajmniej od 15 lat) drogo i z kłopotami (np. najdroższa sala gimnastyczna w Polsce vel Urania czy inwestycja tramwajowa). Przez takie działania zdemolowano budżet i w megalomański sposób wydawano pieniądze. Kto rządził Olsztynem? Przecież ci, którzy dziś na swoich sztandarach mają hasła wyborcze „Pewna Przyszłość” i „(…) żeby ludzi łączyć nie dzielić…”
To dla mnie, jako bezpośredniego obserwatora realizacji kolejnych budżetów miasta (od 2014 roku), było zdumiewające. Według mnie główni rozgrywający są gdzie indziej. Gdzie ich szukać i kim są ci ludzie? To prawi obywatele, powszechnie znani i szanowani, płacący podatki, realizujący swoje cele biznesowe. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jeden szczegół. Mają wg. mnie niestety jedną wadę. Mają w poważaniu interes społeczny.
Oczywiście ci obywatele oficjalnie brzydzą się polityką i nikogo nie wspierają. Są zajęci wyłącznie sobą z jednym jednak zastrzeżeniem, chcą czerpać z samorządowej polityki korzyści. Jak tego dokonują i kto ma wykonać całą robotę (tu dotykamy sedna sprawy)? Od tej roboty są – „Aktorzy” lokalnej sceny politycznej, wytrawni gracze z koalicji PO-KO (nie trudno przewidzieć powtórki koalicyjnej w nowej radzie). „Pierwszaki” szybko się wdrożą (jak to już napisałem)…nie ma czasu na naukę.
Sensacja / Ulga / Czarny koń / Rozczarowanie
Do kategorii sensacji zaliczam fakt rezygnacji Piotra Grzymowicza z kandydowania na fotel prezydenta Olsztyna. Spiritus movens, dotychczasowy pewniak, laureat wielu prestiżowych nagród, Lider Roku itd. tą decyzją, jak się okazało, strzelił samobója deklasując członków własnego klubu! Strateg więc z niego słaby. Przykra sprawa. Ulga… Myślę, że wielu mieszkańców Olsztyna poczuło ulgę z faktu, że nie było 7 kwietnia kolejnego starcia odwiecznych rywali Piotr Grzymowicz & Czesław Małkowski. Dobrze się stało, bo czas zamknąć ten kompromitujący rozdział w historii Olsztyna. Klub Pana Małkowskiego w nowej Radzie przestał mieć rację bytu (zgodnie ze Statutem RM klub tworzy 3 Radnych). Czarny koń, jak myślało wielu, niestety zawiódł i nie wszedł nawet do drugiej tury. Pan Marcin Możdżonek mistrzem świata był, ale w innej konkurencji. Lider wszedł, ale drużyna okazała się zbyt słaba. Szkoda. I na zakończenie kategoria - Rozczarowanie? Niestety też jest.
Jarosław Babalski
Radny Rady Miasta Olsztyna
Skomentuj
Komentuj jako gość