Rozpoczął się proces urzędnika Pawła J. i przedsiębiorcy Romualda C. Były dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów Urzędu Miasta w Olsztynie Paweł J., kierując miejską spółką miał anulować 115 tysięcy złotych kar firmie budowlanej Romualda C., która nie wykonała robót na czas. Paweł J. Twierdzi, że Romuald C., go nękał i straszył, że straci pracę. Miał przy tym powoływać się na swoja znajomość z prezydentem Olsztyna.
Romuald C. przyznał, że zna się z Grzymowiczem ze szkolnych lat, a ich dzieci się przyjaźnią. Na następnej rozprawie ma zostać przesłuchany Piotr Grzymowicz, który „Deb@cie" powiedział, że nic go z Romualdem C. nie łączy i nic nie wiedział, że biznesmenem powoływał się na znajomość z nim. Po zapytaniu posła Tomasza Makowskiego prezydent zamieścił nawet na swoim blogu drzewo genealogiczne, z którego miało wynikać, że Romuald C. nie jest jego rodziną.
Przedsiębiorca budowlany, właściciel firmy Centbet Romuald C. miał powoływać się na wpływy i znajomości w ratuszu. Oskarżeni w tej sprawie urzędnik Paweł J. i przedsiębiorca Romuald C. nie przyznali się do winy. Pawłowi J. prokuratura zarzuciła niedopełnienie obowiązków, które miało polegać na tym, że jako dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg Mostów i Zieleni w Olsztynie poświadczył nieprawdę w aneksie na przebudowę Placu Solidarności w centrum Olsztyna. Działania te miały polegać na tym, że J. w dokumentach podał nieprawdziwe powody anulowania 115 tys. zł kar umownych za nieterminowe wykonanie prac firmom pracującym na Placu. Plac ten w 2010 i 2011 roku był przebudowywany m.in. przez firmę "Centbet", która należała do drugiego oskarżonego w tej sprawie, Romualda C. Przebudowa budziła w mieście szereg kontrowersji zarówno z powodu stylu architektonicznego, w jakim go modernizowano, jak i tempa wykonywania robót.
Po zatrzymaniu przez CBA Paweł J. przyznał się do winy i powiedział przesłuchującym, że podjął decyzję o anulowaniu kar m.in. z powodu nękania go w tej sprawie przez Romualda C. Urzędnik przyznał, że biznesmen bywał u niego w gabinecie nawet 2-3 razy dziennie i mówił m.in., że jeśli nie zmieni decyzji, "to już jutro nie pracuje", miał też go zapewniać, że sprawy "uzgodnił już z Piotrem".
Piotrem, na którego Romuald C. się powoływał był prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz. W czasie zamieszania z realizacją inwestycji Paweł J. stracił stanowisko dyrektora MZDMiZ. Wówczas mówił mediom, że sam złożył rezygnację, ale w odczytanych przez sąd wyjaśnieniach ze śledztwa Paweł J. mówił, że wezwał go do siebie Grzymowicz i przy sekretarz miasta polecił napisanie prośby o rezygnację ze stanowiska. "Napisałem tę prośbę, ale czułem się, jakby to pan C. mnie zwalniał z pracy" - mówił w śledztwie Paweł J.
W środę 24.09. w sądzie zmienił zdanie i powiedział, że nie przyznaje się do winy. Zapewnił też, że decyzję o anulowaniu kar umownych firmom pracującym na Placu Solidarności podjął wyłącznie z powodów merytorycznych, a nie emocjonalnych związanych z wizytami C. "A opóźnienie przy modernizacji wynikało z obiektywnych przyczyn, m.in. potrzeby przekładania instalacji elektrycznych i telekomunikacyjnych, zmieniono rodzaj materiałów budowlanych, trzeba było także zmienić kolor napisu +Solidarność+ z czarnego na czerwony" - wyliczał i zapewniał sąd, że "męskie rozmowy z Romualdem C. nie miały nic wspólnego z anulowaniem kar".
Romualdowi C. prokuratura zarzuciła nakłanianie Pawła J. do anulowania kar i powoływanie się na wpływy w olsztyńskim ratuszu.
Zdaniem prokuratury C. miał m.in. otrzymać 20 tys. zł od firmy "Kornas" (obecnie w upadłości) za to, że w jej imieniu lobbował w olsztyńskim ratuszu m.in. w sprawie rozłożenia na raty płatności za działkę, którą wylicytował od miasta "Kornas" czy w sprawie załatwienia dróg dojazdowych na inną działkę należącą do tej firmy.
W podtrzymanych w sądzie wyjaśnieniach ze śledztwa Romuald C. mówił, że załatwiał w ratuszu "Kornasowi" różne sprawy "bo do ratusza trudno jest się dodzwonić". Przyznał też, że z Grzymowiczem zna się ze szkolnych lat, a ich dzieci się przyjaźnią. Prezydent Olsztyna ma być w tej sprawie przesłuchany jako świadek.
Pytany przez prokuratora, czy oddał "Kornasowi" 20 tys. zł. Romuald C. odpowiedział, że nie, ponieważ uważa, że firma ta winna mu zapłacić za poświęcony jej czas. Część procesu w tej sprawie jest niejawna ponieważ dotyczy materiałów uzyskanych m.in. podczas podsłuchów rozmów telefonicznych. Już na pierwszej rozprawie sąd wyłączył jawność części rozprawy. (red.)
KOMENTARZ
O metodach zdobywania zamówień z ratusza i od spółek komunalnych przez Romualda C. słyszałem od ponad 20 lat. Pamiętam do dziś bladą jak kreda dyrektor ADM-ów (poprzednik ZBLiK) za rządów SLD w mieście, którą odwiedziłem tuż po wizycie przedsiębiorcy budowlanego. „Dostałam ofertę nie do odrzucenia" - powiedziała mi zdruzgotana.
Dlaczego służby dopiero teraz zdecydowały się założyć podsłuch Romualdowi C.? Myślę, że dlatego, gdyż ktoś potężniejszy, komu podpadł Piotr Grzymowicz, zdjął „kryszę" i służby zostały spuszczone z łańcucha. Ale tak delikatnie, aby tylko nastraszyć, przywołać do porządku. Chyba efekt został osiągnięty, bo oskarżony Paweł J. na sali sądowej zmienił zeznania i przestał obciążać Romualda C i Piotra Grzymowicza.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość