Andrzej Maciejewski, kandydat Kongresu Nowej Prawicy na prezydenta Olsztyna, przekaże 50% podatku od nieruchomości do dyspozycji radom osiedlowym, jeśli wygra wybory. Sercem ratusza będzie wydział urbanistyki, a źródłem bogactwa miasta - małe i średnie przedsiębiorstwa. Tramwaj to jego zdaniem "wielka pomyłka". W czwartek (4.09.) kandydat na prezydenta zaprezentował się olsztyńskim mediom na konferencji prasowej. „Deb@ta" przeprowadziła z Andrzejem Maciejewskim wywiad tuż po konferencji. (na zdj. Andrzej Maciejewski, fot. Jakub Kardahs).
- Dlaczego pan kandyduje?
Andrzej Maciejewski: - Bo jestem wkurzony na to co się dzieje w Olsztynie. Samorządowcy w ciągu 25 lat odeszli od idei samorządu, stali się politykami, pomylili sejm i senat z ratuszem, to jest pierwszy błąd, który chcę naprawić. Przecież mieszkańcy wybierali radnych po to, żeby realizowali ich interesy i rozwiązywali ich problemy, a nie robili wielką politykę. Chcę zlikwidować podział na my – oni, między władzą a mieszkańcami wyrósł niewidzialny mur. Chcę go zburzyć. Władza musi wrócić do mieszkańców, bo to oni są faktycznym właścicielem miasta, oni płacą podatki i utrzymują prezydenta i urzędników. Szefem miasta nie jest prezydent tylko mieszkańcy. Politycy zawłaszczyli sobie miasto i jego mieszkańców. Nie słyszałem jeszcze, by prezydent otwierając jakąś kolejną inwestycję powiedział: „udało nam się". Mówi: „JA zbudowałem". Chcę w kampanii uświadomić mieszkańcom, że to oni rządzą, oni są siłą tego miasta, nie mogą dać się po raz kolejny zamienić w maszynkę do głosowania.
- W jaki sposób zwróci pan miasto jego mieszkańcom?
AM: - Jeden człowiek nie jest wstanie dobrze sam zarządzać takim molochem, jakim jest wojewódzkie miasto. Mamy w mieście 23 rady osiedlowe. To tam, na dole społecznicy najlepiej wiedzą co jest potrzebne w ich osiedlach, na co trzeba wydać pieniądze. Do kasy miasta wpływa 81 mln zł z podatku od nieruchomości. Połowę tej kwoty przekażę do dyspozycji radom osiedlowym. One najlepiej, najracjonalniej i najtaniej zainwestują, w to co należy. Jeśli potrzebne jest przedszkole, to zbudują przedszkole. Nie będzie lepszej kontroli nad przetargami i realizacją inwestycji od tej, którą będą sprawować mieszkańcy, na których oczach inwestycja jest realizowana. Po 25 latach okazało się, że głównym problemem Olsztyna są chodniki. Przez 25 lat kolejne ekipy nie były w stanie wymienić w mieście chodników! Tak się kończy, jeśli władza nie prowadzi autentycznego dialogu obywatelskiego z mieszkańcami, a mieszkańcy nie potrafią wyegzekwować swoich praw.
- Stowarzyszenia zaangażowane w życie miasta od lat krytykują politykę inwestycyjną władz Olsztyna, niszczenie przestrzeni publicznej, pozorowane konsultacje społeczne, brak całościowej koncepcji rozwoju miasta. Jak to zmienić?
AM: - Sercem ratusza będzie wydział urbanistyki. Powołam zespół zawodowców, którzy z udziałem mieszkańców stworzą spójny plan rozwoju miasta.
- Niedawno 17 firm budowlanych wystosowało List Otwarty do prezydenta miasta. Skarżą się w nim, że wszystkie wielkie inwestycje dostały się koncernom zagranicznym, a firmom lokalnym, które tu płacą podatki dostają się tylko ochłapy. Chcą, by dać im szansę w przetargach.
AM: - Źródłem zła jest fatalna ustawa o zamówieniach publicznych, która ma być znowelizowana.
- No dobrze, ale po wyborach firmy te przyjdą do pana i powie im pan „zaczekajcie na nowelizację ustawy"?
AM: - Nie. Słabością polskich przedsiębiorstw w ogóle jest brak integracji. Dużego tortu mały w pojedynkę nie ugryzie, ale gdyby olsztyńskie firmy, których właściciele znają się od lat jak łyse konie, powołały do danego zadania inwestycyjnego konsorcjum, to są w stanie ten tort zdobyć dla siebie.
Jak przyciągnie pan do miasta inwestorów?
AM: - Nie ma sensu czekać, aż pojawi się jakiś wielki inwestor i zbuduje ogromną fabrykę. 2/3 wpływów do budżetu miasta dają małe i duże firmy. Wystarczy im tylko nie przeszkadzać się rozwijać.
- Gdyby to pan decydował, na co wydać środki z programu Polska Wschodnia, na autobusy i ulice czy na tramwaj i tory, to co by pan wybrał?
AM: - Tramwaj to wielka pomyłka. Jestem jego przeciwnikiem. Buduje się go, by dowieźć mieszkańców największych sypialń Olsztyna do centrum. Proszę zobaczyć, co się stało po zamknięciu jednego pasa na Sikorskiego w związku z budową torów, nagle okazało się, że są objazdy, że studenci z Jarot mogą bardzo szybko objazdem dojechać do Kortowa, i że tylko na tym zyskali! Drugi objazd uruchomiono z Pieczewa przez poligon do Pstrowskiego. To znaczy, że można było w łatwy sposób udrożnić połączenie Jarot i Nagórek z miastem i nie trzeba było w tym celu budować strasznie drogiego w budowie i eksploatacji tramwaju. Bo przecież chodzi o te dwa momenty: dojazd do pracy i uczelni, i powrót. Przecież ul. Partyzantów i Pieniężnego jest pusta po godzinach szczytu. Suwałki udrożniły przejazd przez miasto budując zamiast skrzyżowań ronda. Przez Suwaki przejeżdża się szybko i płynnie. W Olsztynie tak jest na rondzie Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. My niepotrzebnie żeśmy tymi inwestycjami skomplikowali sobie życie w mieście.
Wydaliśmy ogromne środki unijny na wydmuszki, fontanny itp. Na dodatek, to co zbudowaliśmy za ogromne środki unijne, teraz trzeba będzie utrzymać. Przecież te środki miały pójść na usamodzielnienie się, a tymczasem żeśmy się uzależnili od pieniędzy unijnych, niczym narkoman. Dlatego będę chciał zrobić remanent miasta, wypracować strategię budżetową, by za 4 lata nie obudzić się w zadłużonym po uszy mieście, które zamyka te wszystkie baseny, tramwaje, parki naukowe, bo nie stać go na ich utrzymanie. Pamiętajmy, że już wkrótce Polska stanie się płatnikiem brutto UE.
A jak pan ocenia zarządzanie miastem?
AM: - Coś jest nie tak w systemie zarządzania i organizacji pracy ratusza. To widać na każdym kroku. Wieczna dłubanina, coś się zrobi i za chwile się rozgrzebuje, bo ktoś zapomniał np. przesunąć kable itp. W kampanii nie chcę jednak mówić o problemach, tylko jak je należy rozwiązywać.
45-letni Andrzej Maciejewski z wykształcenia jest politologiem, był pełnomocnikiem wojewody warmińsko-mazurskiego ds. współpracy z Obwodem Kaliningradzkim. Pochodzi z Bartoszyc, gdzie w latach 1990-1994 był radnym i przewodniczącym rady miasta. Obecnie mieszka w Giedajtach pod Olsztynem. Pracuje jako menadżer w firmie sprzedającej oświetlenia LED-owe BioSolution. Jest od 21 lat żonaty, ma 2 córki: 20-letnią studentkę technologii żywności UWM i 18-letnią maturzystkę w II LO w Olsztynie.
WIĘCEJ NA TEMAT KANDYDATA KNP TUTAJ
Skomentuj
Komentuj jako gość