AKTUALIZACJA. Biuro posła Jerzego Szmita rozesłało do mediów informację, iż poseł złoży zawiadomienie do prokuatury w sprawie OBO. Szczegóły ma ogłosić na konferencji prasowej w poniedziałek 17.02. o g. 10.00.
Poseł PiS Jerzy Szmit złozył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w dniach 3-4 września 2013 roku, w związku z głosowaniem nad Olsztyńskim Budżetem Obywatelskim: fałszerstwa dokumentów, posługiwania się cudzymi dokumentami tożsamości, oszustwa w stosunku do mienia znacznych rozmiarów i nadużycia władzy.
Spotkanie ewaluacyjne
Trzy bite godziny trwała debata w sprawie Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego. Doszło do niej na skutek interpelacji wiceprzewodniczącego Rady Miasta Olsztyna Grzegorza Smolińskiego w sprawie nieprawidłowości podczas głosowania w jednej z rad osiedlowych.
Salę ratuszową we wtorek 11 lutego wypełnili głównie działacze rad osiedlowych, byli też młodzi autorzy projektów ogólnomiejskich, kilkoro radnych z PO na czele z przewodniczącym Janem Tandyrakiem i wszyscy trzej radni PiS. Prezydentowi Olsztyna Piotrowi Grzymowiczowi towarzyszył radny prezydenckiego klubu Zbigniew Dąbkowski. Obecna była grupa robocza OBO: pełnomocniczka prezydenta Monika Michniewicz, Monika Falej i Jarosław Skórski (nie było tylko Bogusława Żmijewskiego). Gościem specjalnym był Dariusz Kraszewski z Fundacji „Batorego", który zajmuje się budżetami obywatelskimi.
Otwierając spotkanie prezydent Piotr Grzymowicz poinformował, iż jest to spotkanie „ewaluacyjne, co zrobiliśmy dobrze, co mniej się udało i co należy poprawić".
Monika Falej, która była odpowiedzialna za przygotowanie do pracy przy OBO 8 moderatorów, podsumowując pierwszą edycje OBO stwierdziła, że generalnie sprawdziło się oparcie OBO o rady osiedla. Jednak w kilku radach idea ta spotkała się z krytycznymi uwagami i „nie było przyjemnie".
- Musimy zastanowić się, co należy zmienić, jeśli niektóre rady osiedli nie wezmą udziału w II edycji.
Dariusz Kraszewski poinformował, że nie przyjechał do Olsztyna, by dać gotowe recepty, bo mieszkańcy każdego z miast muszą sami wypracować mechanizmy. Nie ma miasta w Polsce, a w 50 wprowadzono budżet partycypacyjny, w którym by nie wystąpiły na początku mniejsze lub większe błędy. W Olsztynie też popełniono dużo błędów i to jest normalne, bo uczymy się na błędach i dzisiaj mamy szanse tę lekcję odrobić. Trzeba 3 lat doświadczeń, by mechanizmy zaczęły funkcjonować prawidłowo. Postulował rozszerzenie zespołu roboczego.
- Budżety partycypacyjne będą przyszłością samorządności w tym kraju – stwierdził D. Kraszewski na zakończenie przywitania. - Właśnie ostatnio nastąpił w Polsce wybuch aktywności obywatelskiej, mieszkańcy chcą decydować. Są miasta, w których w decydowanie o budżecie partycypacyjnym włączyło się aż 30 procent mieszkańców.
Monika Michniewicz w podsumowaniu I edycji OBO podała, iż udział w pracach wzięły 23 rady osiedlowe i 8 moderatorów. Złożono 160 projektów, z tego dopuszczono 82, w tym 18 ogólnomiejskich. Były osiedla, z których wpłynął tylko 1 projekt, a były takie, że kilkanaście.
Wnioski grupy roboczej z I edycji:
1. Zacząć wcześniej dyskusję, przed wakacjami (I edycja ruszyła w czerwcu, a 3.09.2013r. było głosowanie).
2. Wydłużyć proces decyzyjny.
3. Zintensyfikować akcje informacyjną.
4. Zwiększyć frekwencje mieszkańców.
5. Włączyć do akcji informacyjnej szkoły, biblioteki, parafie.
6. Polepszyć komunikacje na linii moderatorzy – urząd - rady osiedla.
7. Poprawić proces weryfikacji formalnej wniosków (w przypadku powtarzania się, łączyć projekty).
Złamana etyka czy przestępstwo?
Po części oficjalnej, jako pierwszy w dyskusji głos zabrał wiceprzewodniczący rady miasta Grzegorz Smoliński:
- Czuje się ojcem chrzestnym tego spotkania. Doszło do niego po mojej rozmowie z panem Dariuszem Kraszewskim. Przypomnę, że podobną sprawę w Toruniu prezydent tamtego miasta oddał do prokuratury. Przez obywatelskość rozumiem zaufanie. Czy mieszkańcy mogą ufać moderatorom, jeśli nie przekazali istotnych informacji z przebiegu głosowań prezydentowi miasta? Od moderatorów nie usłyszałem wyjaśnienia, tak jakby nie było sprawy. Jedyne co usłyszałem od Jarosława Skórskiego, to zarzut, że zacząłem swoją kampanie wyborczą. Trzeba umieć przyznać się do błędu, to jest obywatelskość, wtedy wszyscy zyskujemy. Stawiam więc pytanie, czy można państwu ufać?
Monika Michniewicz: - Tak, przyznajemy się do błędu. Dlatego dzisiaj zbieramy wnioski, co należy poprawić.
G. Smoliński: - jeszcze chciałem podziękować „Deb@cie", które jako pierwsze i długo jedyne medium informowało o mojej interpelacji i o sprawie OBO (oklaski sali).
Monika Falej: - Już wówczas sprawę tego głosowania przedyskutowaliśmy dogłębnie, ale w świetle regulaminu OBO okazało się, że to nie było przestępstwo, więc nie mieliśmy podstawy prawnej, by to zgłosić odpowiednim organom. Mówimy więc w tym przypadku o etyce, o nieuczciwości, a nie o przestępstwie.
Bez rad osiedlowych byłaby „kaszana"
Stowarzyszenie Inicjatyw Obywatelskich „Wizja Lokalna" Paweł Klonowski: - Nasza generalna ocena OBO jest pozytywna. Co należy poprawić ogłosiliśmy w Liście Otwartym. Co się stało? Jedna osoba wzięła 8 dowodów za osoby, które nie mogły przyjść osobiście zagłosować. W Toruniu ktoś wykorzystał PESEL innej osoby. Proponuję, by w Olsztynie wprowadzić głosowanie elektroniczne.
Przewodniczący RO Zielona Górka Ireneusz Nowik: - Na pierwsze zebrania osiedlowe w sprawie OBO przyszły 2 osoby, na drugie – po tym jak wywiesiłem plakaty, ksiądz z ambony ogłosił – też przyszły tylko dwie osoby, ale w sprawie skarpy, która się zawaliła. Dopiero, gdy ogłosiłem, że będzie spotkanie na temat inwestycji osiedlowych przyszło 15 osób. U nas jedna osoba wzięła 100 kart do głosowania, druga też 100 i rozniosły po ludziach. Bez nas, bez rad osiedlowych z OBO wyszłaby „kaszana", a nawet nie usłyszałem słowa „dziękuję" (oklaski sali). Uważam, że moderatorzy byli nieprzygotowani i tylko robili nam „wodę z mózgu". Tu padł zarzut, że pan Smoliński robi sobie kampanię. A ja twierdzę, że to pan Skórski zrobił sobie kampanię, siedział u boku pana Gowina, który wychwalał go za OBO.
Monika Michniewicz: - Rola rad osiedlowych była kluczowa.
„Panie Smoliński, wymyślił pan aferę!"
Przewodnicząca Rady Osiedla Kortowo Jolanta From: - Zbudowaliście aferę – zwraca się do G. Smolińskiego – na słowach jednej osoby, moderatorki. 3 września moderatorka miała przynieść do rady osiedla urnę, przyniosła pudełeczko i wydała karty do głosowania. Miała stać przy urnie i czuwać nad głosowaniem. Nie odezwała się ani słowem. Gdyby coś zauważyła nieprawidłowego, to mogła zgłosić, był z nami dzielnicowy. Skończyło się głosowanie, uśmiechnęła się i wyszła, więc o jakim fałszerstwie mowa?! Panie radny, zamiast składać interpelacje należało najpierw do nas zadzwonić i zapytać, jak było. Korespondencja moderatorki użyta w pana interpelacji została napisana tego samego dnia, 3 września o g. 23.00, a pan zgłasza interpelację pół roku później?! Złożymy, jako rada osiedla w tej sprawie oświadczenie do odczytania na sesji rady miasta.
Dariusz Kraszewski: - Cieszę się z zaangażowania rad osiedlowych. Zrobiliście bardzo dobry budżet partycypacyjny. W Porto Alegre liczącym 600 tys. mieszkańców, pierwszym mieście, w którym wprowadzono taki budżet, po raz pierwszy w głosowaniu wzięło tylko 700 osób (w Olsztynie ok. 14 tys. - przyp. mój). Przecież nie wydaliście tych pieniędzy na głupoty. Nie szukajmy więc personalnych konfliktów.
Budżet obywatelski nas upodmiotawia
Janusz Niedźwiecki (Twój Ruch): - Byliśmy za budżetem zadaniowym, bo rady osiedla są dramatycznie niedofinansowane. Stało się inaczej. OBO to nie jest wyścig o granty, powinien budować więzi społeczne, zaufanie, a wzbudził negatywne emocje. Deliberacja – wymiana doświadczeń - dopiero teraz zaistniała, na tym spotkaniu. Nasze uwagi do OBO:
1. Słaba akcja informacyjna – ulotka z informacją i instrukcją głosowania powinna trafić do każdej skrzynki pocztowej w mieście.
2. Zwiększyć środki na rady osiedlowe.
3. Publikować listy odrzuconych projektów wraz z uzasadnieniem.
4. Podać kosztorys, co ile kosztuje, np. ile kosztuje ławka, a ile metr chodnika. To ułatwi pomysłodawcom pisanie projektów.
5. Opracować przejrzysta metodę głosowania.
Marek Nowacki: - Budżet obywatelski nas upodmiotawia, tylko że jest bardzo mały – 0,2% budżetu miasta. Proponuję zarazić ideą OBO nauczycieli gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Nie nakazać, bo to byłoby pogwałcenie idei, a zaproponować udział.
Pani Małgorzata z rady osiedla Nagórki: - Nasza rada jest za OBO. Proponuję, by prawo do głosowania miały tylko te osoby, które są zarejestrowane na listach wyborczych.
Anna Niszczak (Jaroty): Zebrałam podpisy pod swoim projektem. Wrzuciłam je do nie zabezpieczonej urny. Mój projekt przegrał. Proponuje, by urny były zabezpieczone i wyrywkowo sprawdzać PESEL na kartach do głosowania.
Zdzisława Łukaszewska z Zatorza: - Powinno być kilkaset urn, powstawiać je m.in. np. do sklepów.
Dariusz Przeradzki (Rada Osiedla Kościuszki): - Nasz projekt „Miasto Olsztyn – miasto-ogród" nie przeszedł. Czy nie powinno być tak, żeby mieszkańcy jednego osiedla mogli głosować tylko na projekty swojego osiedla? Miało być po 50 tys. zł na osiedle, dlaczego niektóre osiedla dostały po 150 tys. zł? Dlaczego głosowanie od 16 roku życia? Chcemy dostać rozliczenie 30 tys. zł wydanych na OBO.
Monika Michniewicz: Dlatego od 16 roku, by jak najwięcej osób wciągnąć. W Olsztynie mamy najniższy wskaźnik włączania się ludzi w sprawy społeczne. Też jestem za tym, że jeśli nie podoba mi się projekt w moim osiedlu, żebym mogła zagłosować na inny projekt, np. w osiedlu rodziców. To, że niektóre osiedla dostały większe środki wynika z regulaminu OBO. Jeśli zostają pieniądze , to środki zostają przesunięte na te osiedla, gdzie było najwięcej głosujących w stosunku do liczby mieszkańców. Zostało pół miliona z projektu ogólnomiejskiego i zostały przesunięte.
Adam Socha (Rada Osiedla Redykajny): - Nasza rada mocno zaangażowała się w OBO, ale na ostatnim zebraniu rady osiedla małżeństwo, właściciele działki graniczącej z działką miejską, na której miał być realizowany zwycięski projekt – osiedlowy plac zabaw dla dzieci – zmyli nam głowy. Oświadczyli, że nie dopuszczą do realizacji tego projektu i byli już w tej sprawie u prezydenta. Wniosek z tego, że trzeba staranniej weryfikować projekty, aby nie wzbudzać konfliktów w osiedlach, bo to niszczy ideę budżetu obywatelskiego. Tego placu zabaw potrzebujemy i liczymy na prezydenta, że pomoże nam rozwiązać ten problem.
Piotr Kowalski (Rada Osiedla Kościuszki): - Dlaczego 49 tys. zł z OBO wróciło do budżetu miasta? Niektórych projektów nie rozumiem. Miasto wydaje 70 mln zł na plażę miejską nad Jez. Krzywym, a rada osiedla Likusy dostaje 50 tys. zł na budowę własnej plaży.
Tomasz Głażewski (moderator): - Gdyby od razu wyjaśniono problem z głosowaniem, to dzisiaj byśmy dyskutowali zupełnie o innych sprawach. Dlatego trzeba stworzyć jasne zasady. Proponuję:
1. Dyskutować od razu nad zgłoszonymi projektami, żeby można je było od razu doprecyzować.
2. Projekt nie powinien generować kosztów utrzymania po jego realizacji, w kolejnych latach.
3. Głosowanie papierowe.
Karol Debich: - Jestem autorem kilku projektów. Żaden z projektów, które zwyciężyły nie zostanie zrealizowany w takim kształcie, jak został zgłoszony. Moje uwagi: 1. Trzeba edukować mieszkańców, żeby potrafili wybrać, co jest lepsze dla osiedla – 100 m chodnika czy plaża osiedlowa. 2. Uważam, że głosować należy tylko w radach osiedlowych i w urzędzie miasta. 3. Coś jest nie tak z regulaminem, który pozwala na przesuniecie pieniędzy na małe osiedla, bo tam najwięcej głosowało w stosunku do liczby mieszkańców, a takie Jaroty, w których głosowało 3 tys. osób, nie dostały nic.
Nie zmieniać reguł w trakcie gry
Dariusz Rudnik (radny PiS): - Budżet obywatelski to ersatz, próba obejścia budżetu miasta, który przecież w całości powinien być obywatelski. Co z nim jest nie tak? Jest zły balans. O budżecie decyduje jednoosobowo prezydent a radni są tylko kwiatkiem do kożucha. To ustawodawca powinien zmienić, żeby radni mieli wpływ na tworzenie budżetu. Mówi się, że społeczeństwo jest leniwe. Nie jest leniwe, tylko ludzie to widzą, że nie mają nic do powiedzenia. Przecież już wcześniej osiedla miały dostawać po 50 tys. zł, ale żaden z pomysłów zgłoszonych na radach osiedlowych nie został zrealizowany. To dlatego teraz na zebrania w sprawie OBO przychodziły po 2 osoby.
Ocenę projektów należy odebrać z rąk urzędników. Tym powinno się zająć ciało zaufania społecznego. Rady osiedla powinny stać się giełdą pomysłów. Pomysły powinny zostać przedyskutowane przed ich kwalifikacją. Nie przerzucać nie wykorzystanych pieniędzy na wybrane rady osiedlowe, dlatego, że zagłosują na prezydenta. Zasady nie mogą być zmieniane w trakcie realizacji edycji budżetu. Mamy zakupiony system elektronicznego głosowania. Należy go wykorzystać plus wprowadzić zapieczętowane urny.
Dariusz Kraszewski: - OBO nie jest obejściem budżetu miasta. Ma go uzupełnić. Oczywiście 0,2% budżetu miasta na OBO to zabawa, ale w miarę rozwijania tej idei, w miarę wzrostu aktywności mieszkańców będzie też rosła wielkość OBO, to przecież proces cykliczny.
Młody człowiek (Stow. Młyn): - Należy organizować warsztaty nt. planowania budżetu. Takie warsztaty byłyby kamyczkiem w budowie społeczeństwa obywatelskiego. OBO to laboratorium.
Grzegorz Smoliński: - Zostałem wywołany na tej sali po nazwisku, byłem obrażany, a moderatorzy nie reagowali. Odpowiedzi na swoje pytania też nie uzyskałem. Pani From z Kortowa wybiórczo zacytowała moją interpelację, a ja nie podałem ani pani nazwiska, ani nazwy rady osiedla, bo interpelacją nie chciałem sprawy personalizować. Chodziło mi jedynie o uzdrowienie mechanizmu głosowania. To pani spersonalizowało sprawę, atakując mnie z nazwiska.
Zbigniew Dąbkowski: - Też uważam, że niedobrze się stało, że pieniądze, które zostały z projektu ogólnomiejskiego trafiły do niektórych osiedli.
Piotr Kłusek (Rada Osiedla Redykajny): - Proponuję, żeby wybrane do głosowania projekty wywieszać na słupach ogłoszeniowych w formie obwieszczeń. Dlatego w każdym osiedlu powinien stanąć taki słup. Projekty powinny być składane przed wakacjami.
0,2 czy 1%?
Piotr Kowalski: Zgłoszone w I edycji projekty obnażyły wieloletnie zaniedbania inwestycyjne w podstawową infrastrukturę miasta. Żeby OBO zaczął być traktowany przez mieszkańców poważnie i żeby chcieli się w to zaangażować, to nie może być 0,2% a 1% budżetu miasta czyli 10 mln zł podzielonych następująco: 1 mln zł na reklamacje, 3 mln zł na projekty ogólnomiejskie, 6 mln zł na osiedlowe. Ludzie w osiedlach nie będą się masowo angażować w projekty za 50 tys. zł. O położenie 100 m chodnika nie warto się bić. Energię trzeba skupić na walce o 1% OBO.
Ireneusz Nowik: - Prezydent Piotr Grzymowicz dotrzymał obietnicy z wyborów, że da radom osiedla na inwestycje po 50 tys. zł. I przez 2 lata dawał, a trzeciego roku powiedział nam – nie mam pieniędzy w budżecie. A tu nagle szum medialny – jakimś cudem znalazło się w budżecie 2 mln zł na OBO! Dlaczego? Bo w tym roku mamy kampanię wyborczą. Jeszcze sprawa rozliczenia. Skoro 4 moderatorom wypłacono w sumie 13400 zł, tzn., że wynagrodzenie wynosiło 3400 zł brutto.
Dariusz Kraszewski: - Urzędnicy powinni ograniczyć się tylko do weryfikacji projektów pod względem formalnym, tak robią w innych miastach. Powinna istnieć możliwość odwołania się przez autora odrzuconego projektu. W Łodzi np. powołano komisję rady miasta ds. budżetu obywatelskiego. Uważam, że wszyscy radni powinni zaangażować się w OBO.
Relacja i zdjęcia: Adam Socha
Moderatorka kozłem ofiarnym?
To co mnie zszokowało, to atak p. Jolanty From na moderatorkę, autorkę sprawozdania z głosowania w Radzie Osiedla Kortowo. Pani From zarzuciła jej kłamstwo i nikt z koleżanek i kolegów z grupy roboczej i spośród moderatorów nie stanął w jej obronie.
To bardzo zły znak, zwłaszcza wobec zapowiedzi pani From, że jej Rada Osiedla złoży oficjalne oświadczenie w tej sprawie Radzie Miasta Olsztyna, w którym zaprzeczy sprawozdaniu moderatorki. Czy moderatorka już została złożona w ofierze jako „kozioł ofiarny"?
Gdyby tak się stało, to doszczętnie skompromituje ideę budżetu obywatelskie w Olsztynie.
Adam Socha
WEŻ UDZIAŁ W SONDZIE
{mijopolls11}
Skomentuj
Komentuj jako gość