Prezydent RP Andrzej Duda zawetował tzw. ustawę degradującą członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Wśród podanych argumentów podjęcia takiej decyzji było i to, że większość członków WRON nie żyje i pośmiertnie nie może się bronić. Przyznam się, że popieram decyzję prezydenta, chociaż nie zgadzam się z jego polityką nadawania odznaczeń i awansów.
WRON została uznana przez sąd za związek przestępczy o charakterze zbrojnym. Sądy także uznały, że wprowadzenie stanu wojennego było nielegalne, nawet według ówcześnie obowiązującego prawa, gdyż ten stan wprowadzono decyzją Rady Państwa, a w tym czasie obradował sejm i do niego, jako najwyższej władzy w państwie należało pojęcie tej decyzji. Trzeba pamiętać, że tylko jeden członek Rady Państwa był przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego, a był to Ryszard Reiff z PAX-u.
Coraz częściej wśród wyróżnionych medalami i odznaczeniami przez prezydenta są osoby zmarłe. Przyznam się, że podchodzę do tego bardzo ambiwalentnie. Ostatnio odbyło się pośmiertne odznaczenia Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski bp. Wacława Świerzawskiego. Bp Świerzawski zmarł 7 października 2017 r. wieku lat 90. Decyzję o przyznaniu krzyża prezydent podjął 28 lutego 2018 r. I po co odznaczać trumny? To, co kiedyś było wyjątkowe (pośmiertne odznaczenia), dziś staje się codziennością. Prawie przy każdej publikowanej liście odznaczonych przez prezydenta są osoby zmarłe. Nie jest to polityka tylko obecnego prezydenta, ale i poprzedników. Uważam, że pośmiertne odznaczenia należy przyznawać wyjątkowo, przykładowo osobom, które tragicznie zmarły pełniąc służbę państwową. Wtedy przyznanie odznaczeń po śmierci, a nawet awansowanie policjanta czy żołnierza ma sens. Gdy jednak dość długo choruje wybitny aktor, i o tej chorobie wszyscy wiedzą, a odznaczenie przyznaje mu się po śmierci, to wygląda na to, że czekano na śmierć, aby to odznaczenie przyznać, bo za życia mógłby jeszcze coś antyrządowego powiedzieć lub odznaczenia nie przyjąć.
Jestem też przeciwnikiem pośmiertnego awansowania na kolejne stopnie wojskowe. Byłem dlatego przeciwnikiem awansowania na generała płk. Ryszarda Kuklińskiego. Awansowanie pośmiertne czy pośmiertne degradowanie to okazywanie wprost, ze władza świecka rości sobie prawo do rządzenia życiem pozagrobowym. To także forma zmiany historii, Czymś absurdalnym uznałem awansowanie żołnierzy poległych w bitwie w roku 1920, czyli blisko sto lat temu,co uczyniono w roku 1990. A może ktoś wpadnie na pomysł, aby awansować jeszcze legionistów walczących u boku Napoleona?
Ostatnio prezydent Andrzej Duda przyznał cztery pośmiertne awanse wojskowe, trzy generalskie i jeden admiralski. Generałem broni został Władysław Jedrzejewski, obrońca Lwowa, aresztowany przez NKWD w roku 1939. Generałem brygady został Władysław Liniarski, komendant białostockiej AK i Marian Orlik, skazany na śmierć przez stalinowski reżim. Kontradmirałem został Stanisława Artur Mieszkowski, stracony w roku 1952. W listopadzie 2002 r. pośmiertnie awansowano na stopień pułkownika Tadeusza Oster-Ostrowskiego, który poległ w roku 1916. Kazimierz Janowski, zestrzelony w roku 1920 pod Pułtuskiem zginał jako sierżant, teraz został awansowany na stopień oficerski.
Uważam, że należy bohaterów narodowych uhonorować, można ich nazwiskami nazywać ulice, place, szkoły czy instytucje kulturalne, można im stawiać pomniki, układać o nich piosenki i kręcić filmy. Ale niech władza świecka nie próbuje zawładnąć sfer, nad którymi faktycznie żadnej władzy nie ma. Historii zmienić nie można, ale niektórzy jakby próbowali to robić.
Kościół w swojej dwutysięcznej historii doświadczył przedziwnych wydarzeń, ale potrafi uczyć się na własnych błędach. W roku 897 odbył się w Rzymie tzw. synod trupi. Papież Stefan VI kazał odkopać zwłoki papieża Formozusa, ubrać je w szaty papieskie i posadzić na tronie. Zmarłemu przyznano adwokata, który miał przemawiać w jego imieniu. Zmarłemu zarzucano krzywoprzysięstwo, pożądania papiestwa i złamanie prawa kanonicznego. Formozus papieżem został w wieku 75 lat, rzeczywiście wcześniej przysięgał, że o tron papieski starać się nie będzie. Po trzydniowym procesie skazano Formozusa, obcięto mu trzy palce, którym błogosławi lud, unieważniono świecenia, których udzielił i odebrano beneficja tym, którym przyznał. Odarte z szat ciało papieża wleczono ulicami Rzymu i pochowano w zbiorowej mogile przeznaczonej dla bezdomnych i bezimiennych. Stefan VI uznał jednak, że to za mała kara. Kazał odkopać zwłoki, poćwiartować je i wrzucić do Tybru. Jednak wola ludu zmienna jest. Rzymianie zaczęli uznawać Formozusa za męczennika, Stefana VI uwięziono i prawdopodobnie uduszono. Następca Stefana VI kazał wyłowić zwłoki z Tybru i pochować nad rzeką, a papież Teodor II unieważnił wyrok synodu trupiego i nakazał pochowanie Formozusa z honorami w bazylice św. Piotra. Natomiast Jan IX na soborze w Rawennie nie tylko potępił ustalenia synodu trupiego, ale nakaz spalenie jego akt i zakazał pozywania przed sąd nieboszczyków. I tego zakazu Kościół trzyma się do dziś.
W Cesarstwie Rzymskim była zasada damnatio memoriae czyli potępienie pamięci. Była to kara za przestępstwa popełnione przeciwko wolnościom obywatelskim i ludzkiej godności. Była to próba wymazania czyjegoś nazwiska z historii, oczywiście najczęściej nieudana. Cesarze czasami stosowali ją wobec swoich poprzedników. Wymazywano nazwiska cezarów z akt prawnych, ale, aby nie burzyć systemu prawnego, akta te były ważne, a nie wymieniano tylko ich twórcy.
Kiedyś, jeszcze za czasów PRL-u Jan Pietrzak czytał gazetę z komunikatem, że pośmiertnie z Komunistycznej Partii Chin usunięto następujących członków… Sala się śmiała, a on komentował: to nie jest jeszcze tak źle, gorzej gdy pośmiertnie zaczną przyjmować... Niestety, coś takiego obserwujemy dzisiaj. Oto Rada Miasta w Olsztynie zdecydowała, że tytuł honorowego obywatela Olsztyna można przyznawać także osobom zmarłym. Proponuję więc, aby jak najszybciej takie tytuły przyznać wszystkim polskim noblistom. Na pewno już nie zaprotestują, wszyscy pisarze na pewno będą dumni, gdy dowiedzą się, że właśnie Henryk Sienkiewicz czy Władysław Reymont zostali wreszcie docenieni przez rajców olsztyńskich i przyjęci w poczet honorowych obywateli. Okazuje się, że także pośmiertnie można było zostać honorowym członkiem olsztyńskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, ale na mój wniosek w marcu walne zgromadzenie wyeliminowało taką możliwość. A ja proponuję, zostawcie umarłych w spokoju, nie degradujcie ich i nie awansujcie, nie przyjmujcie w poczet organizacji czy stowarzyszeń, nie dekorujcie pośmiertnie i nie odbierajcie odznaczeń. To historia najlepiej ocenia ludzi, a nie aktualni politycy i działacze.
Ks. Jan Rosłan
Były redaktor naczelny „Posłańca Warmińskiego”, obecnie redaktor naczelny „Debaty”, publicysta, autor czterech książek.
Skomentuj
Komentuj jako gość