W maju przypada 70. rocznica utworzenia państwa Izrael. Była to decyzja Organizacji Narodów Zjednoczonych, mocno wspierana przez polską dyplomację. Państwo Izrael postanowiło niejako wskrzesić naród żydowski, tylko jakie są fundamenty tej budowli? Jaka ma być tożsamość nowych Żydów?
W Palestynie zamieszkali Żydzi po ucieczce z Egiptu. Nie jest prawdą, że naród ten rozprzestrzenił się po świecie dopiero podczas okupacji rzymskiej, po zburzeniu świątyni jerozolimskiej. Przecież już w Dziejach Apostolskich wspomina się o przybywających z pielgrzymką do Jerozolimy Żydach z różnych miast europejskich. Był to naród diaspory od tysięcy lat. Wreszcie ONZ w roku 1948 pozwoliła na utworzenie państwa Izrael, państwa któremu wyznaczono jakieś terytorium, ale od wieków ten obszar był zamieszkiwany przez Arabów. Nic więc dziwnego, że na drugi dzień po utworzeniu Izraela rozpoczęła się tzw. pierwsza wojna żydowsko-palestyńska. Idea powstania państwa żydowskiego była szczególnie żywa w wieku XIX. Ruch syjonistyczny był także prężny wśród polskich Żydów. Wielu z nich wyjechało do Palestyny, wśród nich ojciec państwa Izrael Dawid Ben Gurion, urodzony w Płońsku. Można wręcz śmiało napisać, że twórcami Izraela byli polscy Żydzi. Syjoniści byli wspomagani przede wszystkim przez Stany Zjednoczone i potężna diasporę żydowską tu mieszkającą. To amerykańscy Żydzi dawali pieniądze na wykup palestyńskiej ziemi. Dziś żaden Arab za żadną cenę nie sprzeda centymetra ziemi Izraelczykowi, bo czeka go za to śmierć z rąk współplemieńców. Jeszcze przed założeniem państwa zaczęły powstawać kibuce, coś na kształt naszych pegeerów, z tym że zależność jednostki od całej wspólnoty była dużo większa. Idea kibuców rozpowszechniła się w czasach powojennych. Nie chodziło tylko o wspólne prowadzenie gospodarstw rolnych. Chodziło o stworzenie nowego człowieka – Żyda przywiązanego do ziemi, uprawiającego rolę, budującego domy. Można stwierdzić, że tam realizowano idee utopijnego socjalizmu. To wspólnota decyduje kogo wysłać na studia, aby był potem przydatny w gospodarstwie i całym kibucu. Oczywiście kibuce to także małe oddziały zbrojne. Może to szokować, ale bliski emerytury nauczyciel historii pokazywał mi, że ma w samochodzie wysokiej klasy amerykański karabin. Żydów nikt nigdy nie kojarzył z rolnictwem, choć bohater „Skrzypka na dachu” Tewi Mleczarz, żyjący na Ukrainie, przecież miał gospodarstwo i hodował krowy. W kibucach osadzano przede wszystkim Żydów z Europy środkowo-wschodniej.
Próba stworzenia nowego obrazu Żyda – gospodarza i robotnika to jedno, a drugie to mit obrońcy kraju, czyli żołnierza. Powojenne dzieje Izraela to faktycznie kronika wojen. Ta pierwsza zwana przez nich wyzwoleńczą odbyła się w roku 1948. Najbardziej nam znana to wojna sześciodniowa w roku 1968. Była też wojna z Libanem. Poczucie ciągłego zagrożenia ze strony świata arabskiego to jakby kolejne lepiszcze tego państwa. Stad, jak podaje przewodnik po Izraelu, aż 20 procent dochodu narodowego jest przeznaczone na wojsko, choć nikt oficjalnie podczas konferencji w jakich tam uczestniczyłem nie chciał tego potwierdzić. Tak samo, jak nikt oficjalnie nie chce potwierdzić, że Izrael ma broń atomową, choć jest to wiedza powszechnie wiadoma. Wojsko w Izraelu jest wszędzie. Obowiązkowo są tu wcielane do wojska na dwa lata dziewczęta, a chłopcy na trzy. Nawet gdy wchodzę do restauracji w Jerozolimie z izraelską pisarką, mimo, że obsługa wita ją po imieniu, gdyż jest stałą bywalczynią, ochrona zagląda do jej torebki. Także do mnie kierują pytanie po hebrajsku, czy nie mam broni. Widok mężczyzny z pistoletem siedzącego przy barze albo przy wejściu do restauracji jest codziennością. Mieszkańcy tłumaczą to jednym: zagrożeniem. Pamiętają o wybuchach w autobusach w Jerozolimie po samobójczych atakach Arabów.
Stworzenie mitu żołnierza – Żyda to była kolejna akcja mająca scementować państwo Izrael. Stąd wydobywanie z historii wszystkich przypadków, gdy Żydzi walczyli w armiach innych państw podczas II wojny światowej. Oczywiście, że byli także w Wermachcie, to się jednak starannie przemilcza. Ze szczególnym oburzeniem wśród Polaków zostało przyjęte ostatnio oskarżenie, które pojawiła się w Izraelu o antysemityzm, jaki miał panować w armii gen. Władysława Andersa. Zaprotestowała jego córka Anna Maria Anders. Przecież około 3 tys. żołnierzy z tej armii pozostało w Palestynie, która wtedy była pod administracją angielską. Anglicy chcieli, aby uznani oni zostali za dezerterów, na co nie wyraził zgody gen. Anders. Ich pozostanie w Palestynie odbyło się za przyzwoleniem polskich dowódców. Oczywiście nie wszyscy żołnierze pochodzenia żydowskiego zostali wtedy na Bliskich Wschodzie, o czym świadczą mogiły na cmentarzu pod Monte Cassino z gwiazdą Syjonu.
Syjoniści tworzący kibuce realizowali idee socjalistyczne. Ale jeszcze przed wojną przybyło do dzisiejszego Izraela, a wtedy do Palestyny, tysiące Żydów z Niemiec. Hitler pozwolił na ich wyjazd przed wybuchem wojny. Przybyli tu ludzie wykształceni i bogaci: muzycy, nauczyciele, bankowcy. Nie byli zbytnio religijni. To oni zbudowali Tel-Awiw. Religijni Żydzi zamieszkiwali Jerozolimę i nadal modlili się przed Ścianą Płaczu, murze który pozostał ze świątyni jerozolimskiej.
Po wojnie do Izraela przybyli ocalali więźniowie z obozów koncentracyjnych. Jednocześnie przyjeżdżali Żydzi przez wieki mieszkający w krajach arabskich, z Maroka, Iraku czy Algierii. Mieli inny kolor skóry, inną obyczajowość i kulturę. Po roku 1968 Izrael zasiliła silna ekipa Żydów z Polski – ludzi wykształconych, często zajmujących w naszym kraju wysokie stanowiska. Oblicza się, że dzisiejsze państwo Izrael utworzyli Żydzi, którzy tu przybyli z 121 krajów.
Polityka Izraela nie zmieniła się do dziś – każdy Żyd może się tu osiedlić. Jednak Żydzi z Ameryki tego nie czynią. Wspomagają państwo Izrael w znaczny sposób finansowo i pokrywają często koszty tej migracji. Tak stało się przed kilkoma laty, kiedy możliwa była emigracja Żydów rosyjskich do Izraela. Ich transport w sporej części odbywał się przez Warszawę. Przybyło ich ponad milion. Dziś jakby stanowili kulturowa dominację. Połowa gazet w Izraelu jest wydawana w języku rosyjskim. Do tego dwa kanały telewizyjne rosyjskojęzyczne i dodatkowo jeden z napisami w tym języku. Gdy spotyka się jasnowłosych młodzieńców, nawet noszących jarmułki, to wiadomo, że ze sobą będą rozmawiać po rosyjsku. Dziś Żydzi rosyjscy są podobno dzielnymi żołnierzami w armii izraelskiej. Ale nie asymilują się tak szybko, jakby tego od nich oczekiwano. Pozakładali własne partie. Nawet wystąpili do Knesetu, aby język rosyjski był drugim językiem oficjalnym Izraela, ale ten postulat nie został zrealizowany.
Poczucie zagrożenie, mit Żyda – żołnierza czy rolnika to nie wszystkie elementy mające scalić obywateli izraelskich. Ważnym elementem jest język hebrajski, powrót do języka Starego Testamentu. Żydzi w diasporze modlili się w języku hebrajskim, ale był to język martwy, tylko liturgiczny, bo Żydzi w Europie rozmawiali ze sobą w jidysz. Stworzyli w tym języku bogatą literaturę, wydawali gazety. Dziś tylko w Polsce istnieje Teatr Żydowski, który czasami wystawia jeszcze sztuki w tym języku. W Izraelu ten język był wyśmiewany i zakazany. To hebrajski ma łączyć wszystkich Żydów.
Ktoś mógłby zapytać, a judaizm? Czy religia ich nie łączy? No właśnie. Przed kilku laty prasa polska doniosła, że w Leżajsku rabini mocno pobili innego rabina. Judaizm to religia przywódców religijnych. Są różne tradycje rabinistyczne i chasydzkie. Są też i tacy rabini, którzy nie uznają państwa Izrael. Dlaczego? Bo nie rządzą nim rabini, bo prawdziwe państwo Izrael, według nich powstanie wtedy, gdy przyjdzie oczekiwany Mesjasz. W Izraelu jest wielu Żydów ateistów. To w Jerozolimie w szabas ruch samochodów jest dużo mniejszy, gdyż ortodoksyjny Żyd w tym dniu nie może zapalić nawet światła, a co mówić o jeździe samochodem. Natomiast w Tel-Awiwie już tego się nie dostrzega. Ci, którzy noszą kipę czyli jarmułkę, to zewnętrznie prezentują swoją religijność.
Można być Żydem ateistą, ale nie można nim być będąc chrześcijaninem. I w tym jest największy paradoks. Wspólnota chrześcijan w Ziemi Świętej maleje. W Izraelu mieszka ponad milion Arabów muzułmanów. Oni także do chrześcijan nie są życzliwie nastawieni. Idąc w stroju duchownym można napotkać sytuacje, gdy gromadka dzieci arabskich pluje wokół duchownego. Według nich, ta czynność ma zapewnić im błogosławieństwo.
Izrael żyje z turystyki, ale ciągłe niepokoje powodują utratę tych wpływów. Istnieje rywalizacja pomiędzy biurami turystycznymi arabskimi i żydowskimi. Wiele z nich bankrutuje. Gdy pobudowano mur oddzielający Izrael od Autonomii Palestyńskiej, tym samym odcięto pielgrzymom bezpośredni dostęp do Betlejem. Z Jerozolimy to około godzina jazdy, ale niestety, kontrola wojskowa powoduje, że można tu stać nawet godzinami. Liczne hotele i restauracje w Betlejem są zamykane. Dawniej tu się zatrzymywali pielgrzymi, bo hotele były tańsze niż w Jerozolimie. Teraz wielu boi się, że starci za dużo czasu, aby wyjechać z Autonomii i do niej wrócić na nocleg. Żydzi, aby wjechać do Betlejem muszą mieć specjalna przepustkę. Wojna Żydów z Arabami nie dokonuje się wyłącznie przez wymianę strzałów i obrzucanie kamieniami. Trwa także na polu ekonomicznym. Niestety końca tej wojny nie widać.
Wspomniałem o trzech lepiszczach, które miały ukonstytuować naród żydowski w państwie Izrael. To stworzenie mitu Żyda-żołnierza, Żyda-gospodarza i rolnika oraz wspólnota językowa oparta na języku hebrajskim. Ale jest jednak coś, co dziś łączy wszystkich Żydów na świecie: to Holokaust. Przybyli po wojnie do Izraela Żydzi, którzy przeżyli obozy koncentracyjne czy powstanie w getcie warszawskim długo ukrywali swoja przeszłość. Dlaczego? Ich losy kłóciły się z tworzeniem mitu Żyda-żołnierza. Pogardliwie te osoby nazywano mydłkami, w ten sposób nawiązując do pogłosek, że Niemcy z ludzkich zwłok wyrabiali mydło. Walczący z Arabami osadnicy i pionierzy, którzy przybyli do Palestyny przed wojną, uważali, że europejscy Żydzi bez walki, jak owce szli na rzeź, więc zachowali się strachliwie. Ideolodzy religijni uważali, że jest to kara na tych Żydów, którzy nie chcieli budować Izraela. Dopiero po latach przekonano się, że nic tak nie łączy Żydów jak doświadczenie Holokaustu. Uznano je za wyjątkowe, dotyczące wyłącznie narodu żydowskiego. Uznano, że cały świat faktycznie sprzymierzył się przeciwko Żydom. To nie tylko Niemcy odpowiadają za zagładę Żydów i ich sprzymierzeńcy, ale także świadkowie tych zbrodni. Stąd w Instytucie Yad Vashem wypracowano metodę nauczania o Holokauście, gdzie moralną winą obarcza się wszystkich świadków Holokaustu. Stąd rozpoczęło się oskarżanie Polaków za to, że moralnie muszą mieć poczucie winy za zagładę Żydów, a dziś przeszło to w oskarżenie o bezpośredni udział w tej zagładzie. Ta pedagogika wstydu przeszła do bezpodstawnych oskarżeń o polską odpowiedzialność za zagładę. Oczywiście w Yad Vashem są tysiące drzewek poświęconych osobom, które podczas wojny udzielały pomocy Żydom i ich ratowały, w tym najwięcej drzewek poświęconych jest Polakom, ale ich wymowa ma inne znaczenie dla Żydów. Popatrzcie, jak tych drzewek jest mało, były miliony które milczały w czasie zagłady, pomagali nieliczni. Wszyscy więc byli przeciwko Żydom. Wszyscy więc są odpowiedzialni za ich zagładę. Żydzi więc uważają, że większość krajów europejskich dziś powinna zapłacić w sensie dosłownym Izraelowi za wojenną przeszłość. Żydzi nie przyjmują do wiadomości, że ofiarami drugiej wojny światowej byli też Polacy. Swój los uznają za wyjątkowy. Gdy kiedyś Jan Paweł II użył słowa drugi Holokaust, mówiąc o milionach zabijanych dzieci podczas aborcji w Izraelu spotkał się z wielką krytyką. Słowo Holokaust jest zarezerwowane wyłącznie na określenie zagłady narodu żydowskiego i w innym kontekście nie można go używać. W czasie kilkudziesięciu lat, z tego za co się wpierw wstydzono, utworzono najpotężniejszą machinę propagandową scalającą prawie wszystkich Żydów na świecie. Nawet istnienie państwa Izrael nie łączy wszystkich Żydów, bo chasydzi tego państwa nie uznają, natomiast pamięć o Holokauście ten naród połączyła. Znów poczuli się w jakimś stopniu narodem wyjątkowym, przeciwko któremu występuje prawie cały świat, a oni i tak okazują się zwycięscy. Narzucanie całej Europie moralnej odpowiedzialności za zagładę Żydów jest znakomicie psychologicznie wykorzystywane w izraelskiej dyplomacji. Stąd decyzja ogłoszenia Jerozolimy stolicą Izraela, mimo że żaden kraj jej nie uznał i wszystkie placówki dyplomatyczne są nadal w Tel-Awiwie, to wystarczyła akceptacja tej decyzji tylko przez Donalda Trumpa. Tylko, czy odtwarzanie państwa na terytorium, które przez ponad dwa tysiące lat należało do różnych innych państw, gdzie mieszkają rodziny palestyńskie bytujące tu od wieków nie jest największym wyzwaniem historii? A gdyby inne narody poszły tymi śladami, to czy cały świat nie zamienił się wtedy w jeden wielki wojenny zgiełk?
Ks. Jan Rosłan
Były redaktor naczelny „Posłańca Warmińskiego”, obecnie redaktor naczelny „Debaty”, publicysta, autor pięciu książek
Skomentuj
Komentuj jako gość