Przed kilkunastoma laty spędzałem Sylwestra w Niemczech. Zamieszkałem w pensjonacie w maleńkim miasteczku nad Saarą, niedaleko granicy z Francją. Korzystając z bliskości postanowiłem odwiedzić Luksemburg. W tym celu trzeba było autobusem dojechać na dworzec kolejowy do miasta oddalonego od kurortu, w którym przebywałem, około 20 kilometrów. Przystanek znajdował się obok dużego sanatorium. Na autobus oczekiwało kilka osób. Minął kwadrans od wyznaczonego odjazdu według rozkładu, a autobusu nie było. Wreszcie nadjechał z ponad dwudziestominutowym spóźnieniem. Byłem zaskoczony. Nawet w Niemczech autobusy jeżdżą niepunktualnie. Niemożliwe? A jednak...
W trakcie jazdy trochę się niepokoiłem czy zdążę na pociąg, gdyby opóźnienie się zwiększyło. Kierowca autobusu po cichu rozmawiał ze swoim kolegą. Trudno było zrozumieć co mówią, ale po dłuższym wsłuchiwaniu się zrozumiałem, że rozmawiają po rosyjsku. I tu się wszystko wyjaśniło. Kierowca pewnie był tzw. Niemcem nadwołżańskim, których stara ojczyzna przygarnęła do siebie. Jednak nawyki kulturowe rosyjskie pozostały. Cóż tam jakieś opóźnienie autobusu, którym kierował. Ważne jest to, że w ogóle przyjechał.
Z Niemiec do Polski musiałem jechać około 300 kilometrów koleją, aby dojechać do kolegi, z którym wracałem już samochodem. Kupiłem weekendowy bilet, dużo tańszy u konduktorki aniżeli w kasie biletowej. W całym tak zwanym rodzinnym wagonie byłem sam do czasu aż zaanektowała go grupa męskiej młodzieży tureckiej. Krzyczeli, kłócili się ze sobą, ja pogrążyłem się w lekturze książki, ale ciągle odczuwałem ich spojrzenie na sobie. Coś tam do mnie pokrzykiwali w ich języku, ale nic nie rozumiałem i się nie odzywałem. Atmosfera nie była przyjemna. Ja sam i grupa chuliganiącej młodzieży tureckiej. Jednak jakoś do wyznaczonej miejscowości dojechałem, choć nie ma co ukrywać, że podróż sympatyczna nie była.
To było równo 15 lat temu. Wtedy zrozumiałem, jak zmieniają się Niemcy. Do kurortu, gdzie przybywałem, przyjeżdżało dużo osób różnych nacji z sąsiedniej Francji, chcąc skorzystać z pływalni i innych wodnych atrakcji. Miejscowi, a i Niemcy w sanatorium, traktowali ich z wyraźnym dystansem. To już wtedy zapowiadało, że Niemcy coraz mniej pewnie czują się we własnym kraju. Dziś ten despekt pogłębił się znacznie.
Pięć lat temu w „Debacie” z lutego 2011r. zamieściłem obszerny artykuł zatytułowany „Ognisko czy już pożar? Od Maroka po Turcję”. Były to refleksje i reporterskie obrazki z krajów arabskich. Podsumowując tekst zapytałem „co dalej?” i stwierdziłem: „Doświadczenie Algierii wskazuje na jedno: albo pozostawimy (jako Europa) każdy kraj arabski samemu sobie, albo...” I tu przytoczyłem historie ostatnich lat Algierii, gdzie w demokratycznych wyborach wygrali islamiści. Zaprowadzili terror. Potem wojsko przejęło władze, a islamiści przeszli do partyzantki. Niestety, Europa i Stany Zjednoczone przyłożyły ręce do tego, co dziś się dzieje w krajach arabskich. Po tzw. arabskiej wiośnie, tak wspomaganej i wspieranej przez kraje zachodnie, zaczęła się ludnościowa arabska ekspansja na Europę. Czy jednak sami nie stworzyliśmy tej fali arabskich, a przede wszystkim islamskich migrantów, którzy dziś zalewają Europę?
Największym błędem polityków europejskich było domaganie się demokracji (na wzór zachodni) w krajach arabskich. Tam od wieków rządy są sprawowane jednoosobowe, przez króla czy szacha i mają charakter dyktatorski. Ale dzięki takim rządom panował tam jako taki porządek. Przede wszystkim od dwóch tysięcy lat żyli tam chrześcijanie, bo Syria czy Afryka Północna to korzenie tej religii. Wspieranie obalania dyktatur w tym regionie przez państwa Europy poprzez dostarczanie broni, czy nawet bezpośrednie uczestnictwo w konfliktach zbrojnych, doprowadziło do ruiny Libię, o Syrii nie wspominając.
Kiedy został zburzony status quo ante? (poprzedni stan rzeczy) Wtedy, gdy w roku 1979 irańska rewolucja islamska obaliła ostatniego szacha Iranu Rezę Pahlaviego. Wtedy władzę objęli ajatollahowie z pierwszym przywódcą Chomeinim. Iran stał się wtedy wiodącym państwem teokratycznym, gdzie władza we wszystkich przejawach życia wyznaczała normy kierując się religią. Terror jednostki zastąpiony został terrorem religii. Potem nastąpiła wojna iracko-irańska, a później napaść Iraku na Kuwejt. Niby wojna w rodzinie islamskiej, ale przecież islam ma wiele odmian wzajemnie się zwalczających. Amerykanie jednak pogonili Saddama Husajna z Kuwejtu i potem zaczęli na niego polować w Iraku. Pod fałszywym pozorem, że kraj ten przygotowuje broń atomową, rozpoczęła się agresja na Irak, w której niestety uczestniczyła też Polska. Amerykańska agresja wtedy faktycznie zjednoczyła fanatycznych islamistów przeciwko Ameryce i cywilizacji europejskiej. Popieranie arabskiej wiosny, a szczególnie zaangażowanie Francuzów w obalenie Kaddafiego, doprowadziło do zniszczenia struktur tego państwa, podziałów plemiennych i nieustannej wojny domowej. A wszystko z zemsty, że Kaddafi ujawnił, iż wspomagał kampanię wyborczą prezydenta Francji. To Kaddafi ostrzegał, że po jego śmierci fala uchodźców arabskich zaleje Europę. I tak się stało. On tę falę powstrzymywał. Ci, którzy liczyli na obfite kontrakty z Libią, po upadku dyktatora srodze się zawiedli.
Tzw. państwo islamskie to kumulacja sił antyeuropejskich, antyzachodnich, antychrześcijańskich. To prawo mordu, bezwzględności, zemsty i roszczeń. Wysadzanie tysiącletnich zabytków kultury materialnej perskiej jest najlepszym dowodem barbaryzacji skrajnego islamu. Dziś ci barbarzyńcy zalewają Europę, a większość polityków w swojej poprawności ma ciągle zamknięte oczy, zdają się być zahipnotyzowani przez Angelę Merkel. Kanclerz Niemiec cieszy się, że płonie ogień w kominku w salonie, a nie zauważyła, że od nieszczelnej instalacji kominowej już dawno zapalił się i płonie dach jej pałacu.
Mamy w Europie wojnę kulturową. Z wielką trudnością przedostają się do mediów wyczyny tzw. azylantów islamskich, czyli bardziej emigrantów ekonomicznych niż politycznych. Ta masa ludzi za nic ma zwyczaje kulturowe Europy, za nic ma także obowiązujące tu prawo. Jest roszczeniowa i ma poczucie swojej misji. Przede wszystkim, co trudno pojąć Europejczykowi, ma zupełnie odmienny system wartości. Znakomicie potrafią wykorzystywać zdobycze socjalne danego kraju, ale jednocześnie pozostają poza nurtem życia danej społeczności wśród której żyją. Ba, to oni próbują wymóc dostosowanie się danego państwa do ich zwyczajowych i światopoglądowych zachowań, a przede wszystkim do respektowania ich zwyczajów kulturowych i religijnych. To Europa ma się im podporządkować, a nie oni europejskim zwyczajom. Dlaczego? Bo przecież są gośćmi, a gość ma swoje prawa, a nie obowiązki. Po drugie, po co maja okazywać jakąś wdzięczność krajowi, który ich przyjął. to żadna zasługa dla danej społeczności. Wszystko się dzieje za sprawą Allaha i tylko Allahowi należy się wdzięczność. Po trzecie, nikt nie ma prawa zabraniać islamskim emigrantom ich obyczajów, w tym traktowania kobiet. Przecież wiadomo, że kobieta jest dużo niższa w hierarchii istot od mężczyzny i to ona ma bezwzględnie mu służyć. Jak to może być, żeby policjantka czy celniczka lub wychowawczyni w obozie dla emigrantów zwracała się do muzułmanina i coś mu nakazywała! To ona ma we wszystkim służyć mężczyźnie i nieważne czy jest Niemką czy Norweżką. Jest kobietą, więc jest służebnicą mężczyzny. Niestety, Zachód ulega temu dyktatowi. Co było dumą cywilizacji zachodniej? Dbanie o równouprawnienie kobiet i mężczyzn, walka o prawa dla wszystkich ludzi niezależnie od rasy, wyznania czy koloru skóry, nagle obraca się przeciwko tej cywilizacji.
Onegdaj premier Ewa Kopacz poinformowała, że Polska przyjęła blisko 80 tysięcy Czeczenów, w większości muzułmanów (oczywiście obywatele tego wcześniej nie wiedzieli) i nic się w kraju negatywnego nie wydarzyło, więc tym bardziej nie mamy się czego obawiać przyjmując bliskowschodnich islamistów. Pani premier oczywiście słabo zna historię. Czeczenia była pod wieloletnią okupacja sowiecką, a w ZSRS robiono wszystko, aby wyplenić każdą religię. Islam Czeczenów został stępiony przez ideologię komunistyczną, teraz się odradza. Czy rzeczywiście w Polsce nie było żadnych problemów z Czeczenami? A może tylko media pomijały ten temat? Ostatnio poinformowano, że służba więzienna bała się przetransportować na rozprawę sądową Czeczena, podczas której miano rozpatrywać jego ekstradycję do Rosji, gdzie jest oskarżony o morderstwo. Służba więzienna bała się odbicia Czeczena podczas transportu. Z powodów proceduralnych został wypuszczony na wolność. Czy rzeczywiście nic się u nas nie dzieje? Oto czytam wywiad z jednym z Czeczenów mieszkających w Polsce i jest on oburzony, że w polskim szpitalu nie szanuje się jego religii. Oto przywiózł do szpitala rodzącą żonę, a poród miał odbierać lekarz ginekolog mężczyzna pełniący wtedy dyżur. Przecież tego zabrania islam! Koniecznie poród jego żony ma odbierać lekarz kobieta! Czyli nasze prawo państwowe ma ulec zmianie i być dostosowane do prawa religijnego pewnej mniejszości, której udzieliliśmy gościny. Tego domagają się przybyli do nas wyznawcy islamu.
Papież Franciszek chyba trochę bezrefleksyjnie zaproponował, aby każda parafia przyjęła jedną rodzinę islamskich emigrantów. Zwolennicy otwarcia się Europy na islam przyjęli to wezwanie z radością, jednak większość biskupów na szczęście nie podzieliła zdania Franciszka. Wcześniej do przyjmowania fali emigrantów przez państwa europejskie zaapelowała Wielka Loża Wschodu. Masoni wiedzą do czego to doprowadzi: do przemiany etniczno - kulturowej Europy, czyli do odcięcia się naszej zachodniej cywilizacji od chrześcijańskich korzeni. Już teraz niektóre miasta włoskie czy francuskie zaprzestały ustawiania publicznych choinek czy żłobków, aby w ten sposób nie urazić uczuć religijnych islamistów, a pewna protestancka pani biskup w Szwecji w kościele usunęła nawet krzyż i postawiła kierunkowskaz wskazujący Mekkę, aby w ten sposób okazać przyjaźń wobec islamskich emigrantów. Oczywiście tę falę wspierają także europejscy lewacy, których u nas reprezentuje „Gazeta Wyborcza”. Niektórzy mówią już o wojnie cywilizacyjnej, bardziej umiarkowani o wojnie kulturowej. Kultura jest ściśle osadzona w religii albo ideologii. Jednak niewątpliwie ta wojna kulturowa trwa. Jest ona skutkiem wywołania wojen i rewolucji w krajach arabskich i wspieranie ich przez Zachód. Kiedyś wojna była daleko od Europy, a Jugosławia to był tylko pewien incydent wynikły z rozpadu komunistycznego porządku. Dziś wojna nie tylko kulturowa, ale i ta zbrojna niestety puka do bram Europy. Leszek Miller w wywiadzie z Łukaszem Warzechą („W Sieci” nr 5/2016) powiedział pesymistycznie: „Może nadejść moment, że trzeba będzie walczyć z bronią w ręku na ulicach europejskich miast, żeby zachować naszą tożsamość. Na razie oglądamy budowanie konia trojańskiego na oczach zdumionych Trojan i w dodatku za ich pieniądze”. Jak nigdy zgadzam się z Leszkiem Millerem. Czas na działanie - nie tylko Abudowanie murów wokół granic, ale także czynną ich obronę i odsyłanie koczujących tu nielegalnie przybyłych emigrantów. Chyba, że ich wszystkich do siebie zabierze pani Merkel i będzie ich utrzymywać, a oni będą kulturowo ubogacać (czyli niszczyć kulturę europejską) Niemcy. Niech jednak nie przenosi tej rewolucji na inne kraje.
Każdy kraj ma prawo do obrony swoich granic, do ochrony swojej tożsamości i wartości, na których został zbudowany. Ma też prawo bronić i chronić swoją tradycję i zwyczaje. Ma też niezbywalne prawo decydowania, kogo chce gościć w swoich granicach, a kogo nie. Fala islamskich emigrantów ma zniszczyć tożsamość państw europejskich. Jednocześnie można podejrzewać, że dopuszczeniu tylu młodych ludzi do centrum Europy bez wymaganych dokumentów miało wzmocnić rządzących Unia Europejską. Fala emigrantów miała wywołać pewne zagrożenie, szczególnie wśród państw małych. Jedyną ich obroną miało być przyjęcie warunków i pomocy od Unii Europejskiej, co jeszcze bardziej by je podporządkowało brukselskim urzędnikom. To jednak nie w pełni się powiodło, bo niektóre państwa, a szczególnie Węgry, od razu przeciwstawiły się narzuconej przez Merkel polityce imigracyjnej. Straszenie tu nic nie pomogło. O wiele bardziej przestraszeni są dziś obywatele Niemiec i jak onegdaj potępiali Orbana, bo tak nakazywały media, tak dziś wskazują go jako wzór do naśladowania. Ubocznym skutkiem ekspansji islamskich emigrantów może być wzmocnienie tendencji narodowych w państwach Europy, czego tak bardzo boi się Angela Merkel i niektórzy przywódcy UE.
Ks. Jan Rosłan
Ks. Jan Rosłan
Brońmy Europy
- Szczegóły
- Ks. Jan Rosłan
Komentarze (70)
-
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniA propos „Brońmy Europy” - brońmy przede wszystkim Polski:
Generalnie to mamy przechlapane… Z powodów, jak niżej, doradzam robienie zapasów, jak w Niemczech. Powód jest prosty, jasny i zrozumiały.
Gdzieś na Podkarpaciu znaleziono duże złoże gazu ziemnego. Sądzę, że przez to robi się bardzo niebezpiecznie, bo Ameryka w związku z tym zacznie nas uczyć demokracji.
Przypominam kraje arabskie, które maja ropę na swoim terenie. Generalnie demokratyczna rozpierducha. I wszystko to w imię demokracji. Och, Wy pieprznięci Amerykanie. Bando hipokrytów.0 Lubię -
-
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniUciekający policjanci... https://www.youtube.com/watch?v=BwnJkiscNdc
0 Lubię -
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniProtestujący policjanci... https://ndie.pl/we-francji-protesty-policjantow-boja-sie-o-swoje-zycie/
0 Lubię -
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniKto by pomyślał ? Taka niespodzianka...
"Niemcy w szoku. Model, uchodźca z Syrii, kochankiem Merkel". http://pikio.pl/niemcy-w-szoku-model-uchodzca-z-syrii-kochankiem-merkel-ma-na-nia-wielki-wplyw/0 Lubię -
A kto krzyczał, że „Stara kobieta wysiaduje”? To już Różewicz przewidział, że może się zdarzyć coś z pogranicza poezji i dramatu. Nie nam rozstrzygać, czego w tym wypadku jest więcej. Nie uwierzę temu, co powie na ten temat Haddad Asmar, bo on ma w oczach to samo co nasza posłanka Beger.
Nie, nie! Nie dałem się nabrać na primaaprilisową wiadomość – tak sobie napisałem, że gdyby coś takiego, to ja to rozumiem. A poza tym młody ułan też musi gdzieś poćwiczyć…0 Lubię -
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniNoooo. W starym piecu diabeł pali. Najważniejsza jest spokojna reakcja małżonka zakochanej Pani Kanclerz - prof. J. Sauera (rocznik 1949), speca od chemii kwantowej:
"Ona też ma swoje potrzeby, których ja najwidoczniej nie spełniłem do końca"...0 Lubię -
-
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniSandra Seilz zaprojektowała strój chroniący kobiety przed skutkami "zderzenia cywilizacji"... https://ndie.pl/niemka-zaprojektowala-spodenki-chroniace-gwaltem/
0 Lubię
Skomentuj
Komentuj jako gość