Listopad to spinningowe ostatki. Zakończenie na większości jezior połowu ryb z łodzi, a z brzegu łowienie na dużych akwenach jest prawie niemożliwe. Wybrałem się z kolegą nad jedno z maleńkich jezior w gminie Pasym, aby je obejść i pospinningować. Wykupiliśmy odpowiednie zezwolenie, ubraliśmy wodery i stosując tak zwaną metodę szuwarową zaczęliśmy wolno obławiać jeziorko. Niestety, w całości jeziora obejść się nie dało, gdyż w kilku miejscach ogrodzenia działek były daleko wprowadzone do wody.
Wiem, że jest to złamanie prawa wodnego. Nawet mając działkę nad jeziorem nie można jej grodzić tak, aby uniemożliwić przejścia wędkarzom czy spacerowiczom. Wydzielony pas szerokości 1,5 metra musi być powszechnie dostępny nad każdym publicznym akwenem. Niestety, jak wiemy, jest to prawo czysto teoretyczne, bo właściciele działek nad wodą robią co chcą i często czują się bezkarni.
Mam przed sobą raport Najwyższej Izby Kontroli, Delegatury w Olsztynie zatytułowany „Informacja o wynikach kontroli zapewnienia przez organy administracji rządowej i samorządowej w województwie warmińsko - mazurskim dostępu do jezior stanowiących wody publiczne”. Raport został opracowany w czerwcu 2011 r. i nie zawiera optymistycznych danych, a od czasu jego opublikowania niewiele się nad wodami zmieniło, a faktycznie sytuacja się jeszcze pogorszyła.
Kontrolą przestrzegania prawa wodnego powinien zajmować się Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie i regionalne zarządy oraz starostwa. Raport stwierdza, że „spośród kontroli zrealizowanych w woj. warmińsko - mazurskim, aż osiem (80%) przeprowadzono nierzetelnie lub niezgodnie z wewnętrznymi zasadami dotyczącymi wykonywania kontroli”. Dalej czytamy: „Mimo, że część gruntów była bezprawnie użytkowana przez władających nieruchomościami przyległymi, nie podejmowano żadnych działań zmierzających do wyeliminowania tego zjawiska oraz naliczenia opłat z tytułu bezumownego ich użytkowania”, bo okazuje się, grodzono i korzystano z terenów, do których nie miano prawa. Jednak powszechnie wiadomo, że działki nad jeziorami i tak zwane dacze posiada tzw. lepsze towarzystwo, często śmietanka warszawska. I władza lokalna nie interweniuje, a nawet jak ktoś napisze skargę, to efekt jest identyczny, jakby jej nie napisał. Jak stwierdził raport NIK-u: „Spośród 17 skarg, które wpłynęły w badanym okresie do RZGW w Warszawie, 12 dotyczyło zagrodzenia przejścia linią brzegu jeziora, a pięć uniemożliwienia dojścia do kąpielisk. Zaledwie jedną skargę rozpatrzono w terminie” - to znaczy w ciągu jednego miesiąca. Natomiast „w okresie od 41 do 905 dni rozpatrzono 12 spraw, a czterech nie rozpatrzono w ogóle”. Jedną sprawę rozpatrzono w czasie kontroli NIK-u, ale od jej wpłynięcia minęły trzy lata! Natomiast aż w 14 sprawach, wbrew przepisom „nie powiadomiono skarżącego o sposobie załatwienia sprawy”.
Jak powszechne jest grodzenie brzegów jezior, wykazali to kontrolerzy NIK-u, którzy sprawdzili linię brzegową 18 jezior ( w tym Jeziorak, Drwęckie, Tałty, Śniardwy) i na odcinku o łącznej długości tylko 9,7 km wykazano aż 125 przypadków zagrodzenia dostępu do tych jezior w odległości mniejszej niż 1,5 metra od linii brzegowej, a więc w sposób uniemożliwiający przejście. Czyli jest to powszechne łamanie przepisów prawa wodnego, na co nie reagują władze samorządowej jak i Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie.
Jerzy Galera z Marksewa sprzedał ziemię nad jeziorem z zaznaczeniem, że będzie miał dostęp do wody. Niestety, warszawiak, nabywca działki, zagrodził przejście. Na portalu Szczytno.wm.pl w marcu tego roku opisano ten przypadek, łącznie z interwencją policji, do której zwrócił się były właściciel ziemi. Właściciele działek grodzą nie tylko głęboko w wodzie, ale też stawiają pomosty nie zezwalając postronnym na korzystanie z nich. a to też jest łamaniem prawa, bo mimo, że prywatnie ktoś ten pomost zbudował (oczywiście legalnie, mając stosowne zezwolenia), to jezioro jest dobrem publicznym i przestrzeń nad nim także.
Faktycznie dokonuje się zawłaszczanie publicznej przestrzeni przez prywatne podmioty. W raporcie NIK-u zamieszczono zdjęcia, pokazujące jak nad niektórymi jeziorami pobudowano nawet kamienne ściany, aby uniemożliwić przejście brzegiem. Przed kilku laty nawet były prezydent Olsztyna grodząc swoją posesję nad jeziorem Podkówka, betonowe ogrodzenie zakończył w jeziorze, uniemożliwiając przejście spacerowiczom i wędkarzom. Interwencje jednak poskutkowały i mur został zburzony. Na forach internetowych ujawniane są satelitarne zdjęcia domów nad Jeziorem Krzywym, gdzie ogrodzenia uniemożliwiają przejście nad jeziorem. Żadna władza na to nie reaguje.
Raport NIK-u został przekazany prezydentowi RP, premierowi, marszałkom sejmu i senatu, zainteresowanym ministerstwom, a także wojewodzie i marszałkowi województwa warmińsko- mazurskiego. Niestety nie słyszałem o żadnej reakcji władz na wskazane przez NIK nieprawidłowości. Czasami tylko niektórzy dziennikarze i ekolodzy próbują interweniować i obudzić opinię społeczna, aby dostrzegła problem zawłaszczania przestrzeni nadwodnej przez bezprawnych użytkowników nadwodnych działek. Krzysztof A. Worobiec w maju 2010 r. w „Dzikim życiu” opublikował tekst „Mazurskie jeziora - dewastowany cud natury”. Ta dewastacja postępuje.
A tak naprawdę wystarczy tylko konsekwentne przestrzeganie dobrego prawa. Niech raz w roku władze gminy czy starostwa sprawdzą, czy właściciele nadwodnych działek czy dacz nie dokonują ich ogrodzeń w taki w sposób, że uniemożliwiają przejście nad publicznymi przecież wodami. Upomnienie czy decyzja o rozbiórce źle postawionego ogrodzenia na pewno by wystarczyła, bo karanie to zawsze ostateczność. Właściciele takich działek to najczęściej notable, a władzy gminnej czy powiatowej nie chce się z nimi zadzierać i stąd też brak kontroli . Ludzie czasami piszą skargi do Warszawy, ale jak wykazała kontrola NIK-u, tymi skargami tam się nikt nie przejmuje, bo w terminie odpowiedzieli tylko na jedną. Taką niestety mamy rzeczywistość. Niby to drobna sprawa, ale dla niektórych zasadnicza, bo pokazuje w pełni, że skoro nie przestrzega się prawa w małej sprawie, to w wielkiej tym bardziej. Zaniedbania administracji lokalnej niektórzy traktują jako przyzwolenie na czynienie prywaty. Chyba jednak czas skończyć z takim podejściem do prawa.
Najsmutniejszą rzecz w przyrodzie jaką widziałem, to prywatne jezioro w Olsztynie w całości ogrodzone, w większości wysoką siatką z furtkami zamykanymi na kłódkę, bo właściciel wydzierżawił miejsce na plażowanie indywidualnym osobom. Takie mamy prawo, że mając prywatną własność można ją ogrodzić i mieć tylko dla siebie lub swoich znajomych. Na szczęście jeszcze większość wód śródlądowych jest własnością nas wszystkich, więc sprzeciwiajmy się ich prywatyzacji w obojętnie jakiej formie.
Ks. Jan Rosłan
Ks. Jan Rosłan
Zawłaszczanie jezior
- Szczegóły
- Ks. Jan Rosłan

Komentarze (16)
-
Wiem o kim mówiłeś i dlatego napisałem że Polska "była" państwem prawa, bo oni uważają, że za PO tak było
0 Lubię -
Gość - Prusanonim
Odnośnik bezpośredniPo czasach demokracji socjalistycznej, demokracja miała już być bez przymiotników. Podobno tak miało być. Każda jednak siła polityczna inaczej to zrozumiała. SLD mówiło o „nowej demokracji”, ale tylko oni znali definicję. PSL miało demokracji pełne usta, ale w niczym im to nie przeszkadzało, szczególnie w obsadzaniu wszystkiego, co dało się obsadzić. PO mówiła o „naszej demokracji”. Innej niż gdzie indziej, ale o tym decydował przymiotnik „nasza” i sam twórca tego kierunku... Teraz mamy „inną demokrację” i chwała Bogu, bo „demokracja” bez przymiotników to coś naprawdę podejrzanego. Czekam kiedy „inna demokracja” zetrze się ze „świętą demokracją”, bo od tego będzie zależało, komu świeczkę a komu ogarek. Czyżby Armagedonem tego starcia były jeziora? Rzeczywiście, a cóż na to nasz Nadprawnik?
0 Lubię -
Zapomniałem tylko dodać, że ojcem tych wszystkich demokracji (poza „świętą” czyli ochrzczonym niewolnictwem - tak to przedstawiało prawosławie) jest Владимир Владимирович Путин. Nie zwalajcie ani na Łukaszenkę, ani na PiS. PiS jak żona Cezara – poza wszelkim podejrzeniem. Jedynie Autor może powątpiewać, ale nie sądzę... Autorze, PiS zrobi porządek także z wszystkimi jeziorami KD. Musi ponieść konsekwencje za „szkiełkową demokrację”.
0 Lubię -
@Prusanonim
Mam pytanie . Czy i ile piją Grecy .0 Lubię -
Znam Cię na tyle, że śmiało mogę podejrzewać o jakiś szlachetny podstęp. Na Twoje życzenie, już o tym pisałem. Teraz napiszę inaczej, bo i doświadczenia pełniejsze. Poza tym, zawsze mam problem, kiedy muszę coś uogólnić, np. o kobietach, czy choćby o szanowanych przeze mnie Grekach. Wiesz, że wniosek ogólny obala jedna bufetowa, która daje od tyłu... albo „świnia”, która nie pije...
Pewne więc konstatacje są moje i tylko moje. I tak:
Nie widziałem na ulicach ludzi pijanych, choć menelstwo jest chyba wszędzie. Może nie tymi ulicami chodziłem... A możliwe, że jak kogoś stać na alkohol to stać go również na taxi.
W pracy nie poczułem od nikogo alkoholu i byłoby to źle widziane, dlatego zabawa jest z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę. Spotkałem narkomana, który brał kokę tylko w sobotę, bo pracował w banku.
Grono osób, z którymi spotykałem się (w pracy lub kawiarni) nie specjalnie nadawało się do zawodów, kto więcej wypije... jednak mentalność kapitalizmu jest taka sama - „sie nie pije to się ma”. Fakt, nie dotyczy to biednych, którzy piją dlatego, że nie mają.
Faktem jest, że alkohol jest obecny wszędzie, w sensie: dom, lokale. W lokalach piją turyści i to jest zupełnie inna kategoria (Anglicy, Rosjanie, Skandynawowie). Grecy nie tyle pija, co się bawią. To nie jest siedzenie przy butelkach i później próba wstania. Tańczą, wychodzą, wracają... (nie mylić: zwracają). Przypadek: Jemy kolację z bratem. Wypijamy (bardziej ja) pół butelki wina. Zawiadamiamy kelnera, że wychodzimy, ale wrócimy. Udajemy się w miasto. Wracamy po 2,5 godziny. Stolik zarezerwowany, tylko wino jest w odpowiedniej temperaturze trzymane. Wypijamy resztę, zjadamy lody i idziemy trochę pospać. Trochę, bo szkoda czasu.
Jak widzisz, moja odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo różne obserwacje nie upoważniają mnie do generalizowania.
PS. Mam dla Ciebie wiadomość, bo wiem, że lubisz rzeczy doskonałe, ale to później, bo wg mego reżimu, teraz ostre czytanie.0 Lubię -
Hmm, jasne. Chodziło mi o ustalenie czy oni tą demokrację wymyślili na trzeźwo czy na winnym rauszu. Demokracja to droga do zguby, bo analiza wielu ważnych wydarzeń pokazuje, że w trudnych chwilach nawet w tym systemie należy oddać władzę w jedne ręce. Tu przykładem może być UK w czasie II W Ś .
0 Lubię -
Gość - Prusanonim
Odnośnik bezpośredni@joz
Przyznaj, że trafnie wyczuwałem podstęp z Twojej strony. Wracając do „tej” Grecji to od wina cenniejsza była tam woda źródlana (rzadkość w tych czasach) a służyła ona do chłodzenia i rozcieńczania wina. Dostępna woda nie nadawała się do spożycia i była niezdrowa, dlatego pito wino. W bogatych domach (atriach) pito wino rozcieńczone i schodzone źródlaną wodą a atrakcji dostarczały niewolnice i niewolnicy (rzecz orientacji). Demokrację zaś wynaleziono (może i po pijaku) ale przede wszystkim z nudów, a dotyczyła ona tylko pewnej grupy ludzi, która postanowiła urządzić się po „naszemu”. Z demokracji mógł skorzystać tylko bogaty, który nie był niewolnikiem (w dzisiejszym znaczeniu elity i celebryci). Spójrz, analogia do dziś: Grecy (PO) demokrację zastosowali, ale przyszli Rzymianie (PiS) i narzucili swoje. Nie poszło to na marne, bo Rzymianie podbili Greków militarnie (tu się demokracji nie da zastosować) a Grecy podbili Rzymian kulturalnie (tu demokracja drąży – ale Gliński (podobno wyzwoleniec, odwrócił proces). Historia stwierdzi tylko jedno, że z tego starcia wyszedł pewien wzór – prawo rzymskie. Przepraszam za uproszczenia!
A teraz jeszcze moje przemyślenia.
Jeszcze raz może powiem, że nie tęskniłem i nie tęsknię za PiSem. Jeśli jednak jest większość sejmowej reprezentacji (większość tych, którzy chcieli być reprezentowani) i ta większość wyraźnie mówi o konieczności zmiany prawa w tym ustawy zasadniczej, to macie cholernego pecha, że trafiliście na bolszewicką bandę... Jest wybór – są konsekwencje. Nie możecie zachowywać się jak banda mienszewików. Teraz możecie sobie podyskutować a nie podejmować działania uniemożliwiające realizacje tych zapowiedzi. Tym bardziej, że stan który jest, został spowodowany przez strasznie pysznych, zadufanych w sobie i nieodpowiedzialnych ludzi. Nie wiem nawet czy nie handlarzy dymem. Tak ja to widzę po niektórych składowych ustanowionego prawa. Państwo prawników (wielbicieli prawa stanowionego przez ich bożyszcze) jest oczywiście przeciw, ale też będą mieli co poprawiać, jeśli obecni uchwalą knoty. Przyjdzie czas na ocenę. Dziś przestrzegamy praw ustanowionych jeszcze za komuny. Nadszedł czas na ocenę tego, co przyniosło 25 lat „nowej”, czy „naszej demokracji”. Przyjdzie czas na ocenę „innej” demokracji. To są „prawa” społecznej ewolucji, w której okazuje się, że jednak zachodzi „walka przeciwieństw” tworząc coś postępowego. O właśnie! Może „postępowa demokracja”, czyli jak to chce joz – Królowa na Jasnej Górze, a Król w Warszawie...
Ja boję się tylko tych, którzy chcą wszystko zaczynać od „nowa” i tych którzy wpadli na pomysł, że demokracja dla bogatych a socjalizm dla biednych.0 Lubię -
Gość - Adam Kowalczyk
Odnośnik bezpośredniAż trudno czytać to co wypisujecie. Polska jest krajem do szpiku kości demokratycznym a już szczególnie nasi politycy. Ten burdel, te całe TKM, traktowanie mniejszości przez większość jak bezrozumnej hołoty, naciągane procesy, wypisywanie bredni o Smoleńsku czy o przeciwnikach politycznych, nieuznawanie niczego co zostało dotknięte przez tych drugich, totalne olewanie prawa - to włąśnie jest istota demokracji, jej samo jądro, jestestwo, rdzeń wszechrzeczy. Jak a Atenach gdy po przegranej bitwie demokratyczny tłum skazal na smierć pięciu strategów w tym jednego co go tam wcale nie było. Następnego dnia, gdy okazało sie, że nie ma już dowódców zdolnych wojnę prowadzić, tłum skazał na śmierć tych co źle doradzili ludowi. Bo tłum sam jest zawsze niewinny. W demokracji eystrczy, ze zbierze sie kupa pijanej hołoty to ma rację a policja próbująca zaprowadzić porządek to zbrodniarze. Bo tłum zawsze potzrebuje sprawiedliwości - nigdy prawa. I jeszcze nigdy tłum nie zapewnił sprawiedliwości a zawsze podeptał prawo. To normalne. Żałosne jest tylko to, że są ludzie, którzy ten tłum usprawiedliwiają.
0 Lubię -
Adam
Polska jest w stanie ciągłej wojny o władzę. A może o profity z nią związane. Ambicja nie pozwala na przyznanie się do błędu. Prawo , myślałem o sprawie porwanego 3 latka . Nie mogłem dojść dlaczego RPD " olał " ojca pomimo aktywnej roli organizacji ojców walczących o prawa do dzieci. Facet nie miał szans , ZERO. Wczoraj w radio info, że tata się odezwał, że synek jest z nim. Ale zapadła decyzja o natychmiastowym areszcie 14 dniowym, kiedy go złapią. Ale nie o to chodzi. Podano informację, że ta mamusia to kuzynka premier Kopacz.
Adam to podzielmy Polskę na tą działającą tak jak w przypadku tego dziecka i resztę. Przecież tu widać dwa różne oblicza i skuteczność prawa. Orzeczenia biegłych / są w necie / to cyrk. Problem w którym rzędzie siedzimy...Jeszcze podrzuć, czy pani Kacik była pracownikiem czy łącznikiem....Na razie.0 Lubię -
Burdel, hołota, odlewanie, kupa pijanej hołoty- to język historyka amatora i jak widać domorosłego socjologa. Tłumem jak rozumiem była Solidarność, a milicja zaprowadzająca porządek to bohaterowie.
0 Lubię
Skomentuj
Komentuj jako gość