Rok temu, z drobnym poślizgiem uroczyście otwarto Olsztyński Park Naukowo-Technologiczny. Inwestycję zrealizowano piorunem. 23 maja 2012 roku wmurowano akt erekcyjny – też uroczyście. 22 września 2013 przecinano wstęgę. Laserową, żeby było nowocześnie. „Mam nadzieję, że będzie to nasza lokalna Krzemowa Dolina" - powiedział przy otwarciu wojewoda Podziewski.
Kompleks składający się z 6 pawilonów, do których prowadzi dwupasmówka, obudowana chodnikami, z ławeczkami, z gęsto ustawionymi latarniami, powstał ze środków unijnych. Łączny koszt inwestycji wyniósł ponad 70 mln zł, z czego 56, 5 mln zł wyniosło dofinansowanie ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej 2007–2013. Resztę dołożyło miasto. Jak to zrobiło? OPN-T powstał na prawie 20 hektarach terenów miejskich. Jak powiedzial mi w rozmowie radny Leszek Araszkiewicz hektary został wniesione aportem. Rada Miasta wyraziła zgodę na nieodpłatne przekazanie gruntu przy sprzeciwie PiS-owskiej opozycji. Jak zaczął od razu obliczać jeden z internautów komentujących ten fakt: 20 hektarów to 200 000 m kw. Cena takiego metra w Olsztynie wynosi mininum 150 zł. To daje akurat 30 mln zł, licząc minimalnie. Przy takich sumach nie można nie zapytać, ile nowych miejsc pracy powstanie dzięki tej inwestycji?
Jeszcze przed otwarciem dyrektor OPN-T Wojciech Samulowski informował media, że podpisano 43 umowy z firmami, które zarezerwowały 65 proc. powierzchni laboratoryjnej i ponad 50 proc. biurowej. Wiele z tych firm działa w branży informatycznej i geodezji. Aktualnie na stronie parkowej widnieją 34 firmy, w tym 3 określane jako laboratoria. Z informacji otrzymanej i podpisanej przez dyrektora Samulowskiego napisano z kolei, że w inkubatorze funkcjonuje 29 firm; oprócz tego 21 firm „nie inkubowanych" oraz 4 z tzw. otoczenia biznesu (biuro rachunkowe, poradnictwo zwane konsultingiemn i 1 marketingowa.) Jaki status mu np. Centrum Języka Rosyjskiego „Masza" – nie wiadomo. Na pytanie - ile nowych rozwiązań technicznych wprowadziły firmy bądź inne podmioty w ramach tworzenia i wdrażania innowacji technicznych, co jest niejako główną misją parku - odpowiedziano, że 6 firm jest przygotowywanych do wdrożeń, a „drugie przedsięwzięcie jest skierowane do 30 innych firm i ma na celu przygotowanie ich do wdrożeń poprzez wizyty naukowców w tych przedsiębiorstwach, przeprowadzanie analiz dostępnych nowych technologi i wybór jednej z nich...". Krótko mówiąc OPN-T nic wdrożył jeszcze żadnej nowinki technicznej. Można to jednak położyć na karb krótkiej działalności – to dopiero rok czasu.
To, co nas może najbardziej interesować, żeby nie powiedzieć zaboleć jako mieszkańców Olsztyna, nie odczuwających jeszcze żadnej korzyści z nowego podmiotu, to fakt, że park jest jednostka budżetową Gminy Olsztyn i głównym źródłem pokrycia wydatków funkcjonowania są środki z budżetu miasta oraz z przychodów z wynajmu lokali użytkowych, laboratoriów, z działalności konferencyjnej i wystawienniczej. Plan finansowy parku na 2014 zaplanowany został na kwotę ok. 3,5 mln zł, choć jak poinformował dyrektor Samulowski ma być o 300 tys. zł niższy. Przyszłoroczny plan ma być z kolei wyższy, bo park spodziewa się, że ruszą środki z UE w ramach nowej perspektywy 2014-2020. Według informacji jednostka zatrudnia 11 osób. Dwa etaty finansowe są ze środków projektów unijnych, natomiast pozostałe z budżetu Olsztyna.
W Polsce parki rozmnożyły się, jak grzyby pod deszczu. Jest to chyba druga po aquaparkach ulubiona inwestycja lokalnych samorządów. Nie wymaga wiele wysiłku. Wystarczy wybudować parę pawilonów, doprowadzić media i ruszamy. W ten sposób doczeliśmy się już 54 parków. Pierwszy został powołany 15 lat temu w Poznaniu. W regionie Olsztyn został wyprzedzony przez Elbląg i Ełk. Choć jakby spojrzeć na jeden z segmentów OPN-T, tzw. inkubator przedsiębiorczości, to takie doświadczenie Olsztyn ma już za sobą i w tym tekście chciałabym przypomnieć krótką historię tamtej inwestycji, po której pozostal dość oryginalny w kształcie budynek, w którym mieści się obecnie Wydział Prawa UWM.
Podobnie jak w przypadku OPN-T wszystko poszlo zgrabnie. 9 czerwca 1997 wmurowano kamień węgielny. Wiadomo, bez kamienia – ani rusz. Wylęgarnia biznesu została oddana do użytku rok później. Trzeba oddać sprawiedliwość dzisiejszym budowniczym, że w tym samym mniej więcej czasie wznieśli bogato wyposażony w infrastrukturę kompleks. Inna sprawa, że i środki mieli odpowiedniejsze. Pierwszy inkubator, który miał zaledwie 1500 metrów kw. był planowany na 30 firm (w tym 7 produkcyjnych) i kosztował ok. 2,8 mln zł. Firmy miały w nim wylęgać się 2-3 lata, a następnie osiągając pewną dojrzałość, przekazać miejsce na innego inkubenta. A dokładniej, to było tak. Powstała fundacja o nazwie Wspieranie i Promocja Przedsębiorczości na Warmii i Mazurach. Działa do dziś. W doborowej obsadzie. Wówczas została chędogo wyposażona. Gmina Olsztyn przekazala grunt (1 ha) wartości 300 tys. zł. Wojewoda Janusz Lorenz - 150 tys. zł, a Krajowy Urząd Pracy 100 tys. zł. Nie były to jedyne pieniądze. Inicjatorem działania był rząd królestwa Holandii, który przeznaczył na ten cel 1,5 mln guldenów, czyli 650 tys. ECU ( było to na parę lat przez reformą monetarną w UE ). Nie była to działalność charytatywna, bo prawie całą kasę zainkasowała prawie z marszu holenderska firma doradcza KPMG, która na tyle wyceniła swoje usługi z zakresu projektu, biznes planu i doradztwa. Tani nie byli.
Jeśli chodzi o gotówkę, to 497 tys. zł dał program Phare Struder, a 150-tysięczny wkład wojewody został podobno przemycony w dotacji ratusza na słynną ulice Obiegową, która dopiero dzisiaj wynurza się z miejskiego niebytu. Budżet inwestycji został niedoszacowany i następny wojewoda, Zbigniew Babalski, musiał wysupłać z rezerw 250 tys. zł na jej dokończenie. Ostatecznie zaprzestał współfinansownia inkubatora, za co został skrytykowany przez Andrzeja Ryńskiego ówczesnego prezydenta Olsztyna i szefa rady nadzorczej fundacji: „Chcę wierzyć, że decyzja o zaprzestaniu finansowania działalności Inkubatora Przedsiębiorczości w Olsztynie podjęta przez Pana Zbigniewa Babalskiego, wojewodę olsztyńskiego, nie jest próbą działań destrukcyjnych, które są coraz częściej mu przypisywane, a w które ja osobiście ciągle wątpię. Dlatego też mam nadzieję, że Pan Wojewoda zweryfikuje swoje stanowisko w tej sprawie."
Chyba nie zweryfikował, bo inkubator, pod którego adresem inkubujące się firmy zaczęły psioczyć i oskarżać o zbyt wysokie stawki wynajmu, począł chylić się ku upadłości. Działalność zakończył w roku 2003. Jak skomentował wówczas ten fakt jakiś internauta: „Tak czy inaczej najważniejsze jest aby inkubator nie podziałał dłużej jak 5 lat – tj. okładnie tyle, ile określa umowa z programem Phare Struder – głównym źródłem finansowania. Owe 5 lat właśnie tylko co minęły. A przedsiębiorczość? A kogo ona obchodzi? A niech się przedsiębiorcy wezmą za przedsiębiorczość. A tymczasem, dla potrzeb realizacji jednego znajważniejszych priorytetów Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Województwa Warmińsko-Mazurskiego jakim jest innowacyjność przedsiębiorczości – kto wie ? Może ktoś powoła nową fundację? Może zbuduje nowy inkubator?"
Prorocze słowa. Mamy właśnie nowy inkubator nad Skandą, zbudowany z większym rozmachem i możliwościami. Czas pokaże, jaka będzie jego przyszłość. Życzę mu, żeby jak przyjdzie pora wyszedł z honorem z kontroli NIK. Tak się złożyło, że w zeszłym roku NIK opublikował specjalny raport po skontrolowaniu 7 z 54 parków. Na innowacyjność i parki technologiczne wydano miliardy złotych, a powstały gigantyczne powierzchnie biurowe. W latach 2010 - 2012 na 421 firm działających badanych placówkach jedynie co piąta wdrożyła nowe rozwiązania technologiczne. Oznacza to, że parki naukowo – technologiczne nie realizują swoich zadań, bo tylko co trzecia firma jest stricte technologiczna. Pozostałe zajmują się doradztwem lub marketingiem. Co więcej, NIK wykrył, że w inkubatorach zalęgły się nie firmy startujące od zera, ale prowadzące wieloletnią działalność rekiny biznesu. Totalną klęskę poniósł park lubelski wybudowany za 34 mln zł, który nie pozyskawszy żadnej firmy technologicznej chyba w poczuciu desperacji udostępnił wnętrza na Teatr Muzyczny. Pewnie w Lublinie mają przekonanie, że badający celowość wydatkowanych środków komisarze unijni obezwładnieni napadem śmiechu zakwalifikują inwestycję jako innowacyjną.
Nie będę przesądzać jaki będzie los olsztyńskiego inkubatora. Byłoby dobrze, żeby środki pochodzące z budżetu miasta, czyli z naszych podatków, przynosiły jakieś istotne pożytki dla naszej lokalnej społeczności. W równym stopniu oczekujemy genialnych innowacji, które zamienią łąkę nad Skandą w „krzemową dolinę", jak to rozmarzyl się rok temu pan wojewoda, jak i powstania nowych firm i inicjatyw, które wygenerują liczne miejsca pracy dla młodych mieszkańców Warmii i Mazur.
Samozadowolonej regionalnej koalicji rządzącej (PO/PSL) przy okazji pragnę przypomnieć, że dane WUS pokazują, że stopa bezrobocia 18, 4 proc. ( sierpień ) nadal sytuuje nas na pierwszym miejscu w kraju, w sektorze przedsiębiorstw zmalało przeciętne wynagrodzenie brutto w stosunku do poprzedniego miesiąca, a produkcja sprzedana przemysłu kształtowała się na poziomie niższym niż przed rokiem. Wrześniowe oceny koniunktury w handlu hurtowym i detalicznym są bardziej pesymistyczne niż przed miesiącem. Zapowiadane są dalsze redukcje zatrudnienia. A tak przy okazji, mamy dzisiaj 20 października, a na stronie WUS nie uświadczysz człowieku wrześniowego raportu o rynku pracy. Doliczyć się nie mogą? Tak dobrze, czy tak bardzo źle?
Bożena Ulewicz
(tekst ukazał się w październikowym numerze "Debaty", publikujemy za zgodą autorki)
Skomentuj
Komentuj jako gość