Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, jak wszystko, też stały pretekstem do włączenia Mundialu w wojnę polsko-polską przez media, szczególnie te prawdziwe i wolne. Jest tu dużo manipulacji, spekulacji i sporów różnych frakcji nie tylko politycznych, również wokół zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN), wokół zwolenników i przeciwników trenera Michniewicza oraz premiera M. Morawieckiego.
Mecz półfinałowy Maroka z Francją miał kilka podtekstów. Po raz pierwszy w historii Mundialu, drużyna z Afryki awansowała do strefy medalowej, pokonując takie potęgi w piłce nożnej jak - Belgia, Hiszpania i Portugalia. Wniosek jest oczywisty dla reprezentacji Polski, że jednak można być w półfinale MŚ.
Trener i trzej piłkarze z Maroka urodziło się we Francji, w której żyje ponad 1,5 mln Marokańczyków. Maroko miało dodatkowy "doping" z Francją, ponieważ sędzia meczu nie reagował na kibiców drużyny z Afryki, którzy przeszkadzali w grze, gwiżdżąc na przemyconych gwizdkach. Są one zakazane na meczach piłkarskich, bo tylko sędzia może z niego korzystać.
Nie pomogło to jednak Maroku, które przegrało 2-0, ale być może na wyniku zaważył tu błąd arbitra. Sędzia nie podyktował tej drużynie rzutu karnego za ewidentny faul Francuza w polu karnym, tylko pokazał zawodnikowi Maroka żółtą kartkę. Piłkarze Maroka po końcowym gwizdku zebrali jednak zasłużone brawa od kibiców, bo zaprezentowali oni wysoki poziom podczas półfinału Mundialu. Francuzi jednak okazali się być przeciwnikiem dużo bardziej doświadczonym, a to miało kluczowe znaczenie.
Zgodnie z wcześniejszymi wydarzeniami i przewidywaniami, pseudokibice pokonanej drużyny spowodowali dantejskie sceny, bijatyki i ogień na ulicach Paryża i Brukseli, po porażce Maroka z Francją.
Prezes Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, Jordan Bardella, przed półfinałem MŚ w Katarze Francja-Maroko, uważał, że „Niektórzy marokańscy kibice są bardziej przepełnieni poczuciem zemsty wobec Francji, niż sportowym duchem”. Jego zdaniem Europa Zachodnia obecnie płaci za 30 lat niepowodzeń polityki imigracyjnej nie tylko we Francji, a w szczególności asymilacji imigrantów. Mamy pokolenie, które osiągnęło dorosłość (20-30 lat) i które zachowuje się we Francji jak obywatele obcego państwa.
Mistrzostwa wchodzą w decydującą fazę, ale Francuzi to nadal aktualni mistrzowie świata w piłce nożnej, z realnymi szansami na obronę tego tytułu. Są potęgą, zdobywając MŚ w 1998r. i 2018r. oraz II miejsce w 2006r. i dwukrotnie trzecie w 1958r i 1986r. Ciekawostką tych MŚ jest fakt, że Francuzi mieli "swoich" graczy, w aż 10 narodowych reprezentacjach, które grały w Katarze!
Prawie każdego dnia na tym Mundialu, mogli oklaskiwać w akcji "swoich" zawodników, to znaczy tych, którzy urodzili się we Francji. Dla zdecydowanej większości to była ojczyzna, gdzie żyli, chodzili do szkół, a także oczywiście uczyli się grać w futbol w akademiach piłkarskich. Występowali także w młodzieżowych reprezentacjach Francji, ale w którymś momencie zdecydowali się na zmianę barw narodowych, bo mieli małe szanse na grę w dorosłej reprezentacji Francji. Na 832 piłkarzy, którzy występowali w Katarze, aż 61 pochodzi z Francji, z tego w ekipie francuskiej gra 23 piłkarzy. To stanowi 7,3% uczestników MŚ.
Z tego wynika, że aż 38 zawodników urodzonych we Francji zasiliło dziewięć innych drużyn narodowych. Kraje korzystające z doskonałego francuskiego systemu szkoleniowego na Mundialu to: Tunezja (10 piłkarzy), Senegal (9), Kamerun (8), Ghana (4), Maroko (3) oraz Portugalia, Hiszpania, Niemcy i Katar (po 1). Do reprezentacji ww. krajów, gracze z Francji, dostali się w różnych okolicznościach, w tym ramach tzw. ofert handlowych dla ich rodziców (otrzymali wille i samochody), a piłkarze wizję gry na dużych imprezach piłkarskich (Mundial, mistrzostwa Afryki itp.). Ponadto niektóre federacje piłkarskie mają zorganizowaną rekrutację młodych i zdolnych piłkarzy, którzy mogą zasilić ich reprezentacje.
Wcześniej zjawisko podbierania piłkarzy do kadry, przy tym, co dzieje się obecnie, było restrykcyjne i marginalne. Wszystko zmienił XXI wiek i kolejne wybory na prezesa FIFA wygrane przez Szwajcara Seppa Blattera, który wraz ze swoim zastępcą M. Platinim, załatwił Katarowi MŚ. Zabiegając o wyborcze głosy, z różnych państw, poza Europą, które chciały szybciej wzmocnić swoje reprezentacje, doprowadził do radykalnych zmian przepisów FIFA w tym zakresie.
Z perspektywy francuskiej problem ten ma dwa oblicza. Pokazuje doskonałą jakość i system szkolenia młodzieży w tym kraju, a z drugiej można na nią spojrzeć z obawami. Bo choć na razie wydaje się, że ci najlepsi piłkarze grają dla Francji, a ci trochę słabsi uzupełniają składy innych reprezentacji. Jednak w przyszłości może się okazać, że kolejny urodzony we Francji „Kylian Mbappe” (strzelił Polsce 2 gole w Katarze), będzie strzelał gole dla Maroka, czy Niemiec.
Trenerem reprezentacji Francji od 10 lat jest Didier Deschamps, z którą zdobył MŚ w 2018r. oraz wicemistrzostwo Europy w 2016r. W przeszłości, jako piłkarz i kapitan drużyny, grał we francuskiej kadrze, zdobywając MŚ w 1998r. i mistrzostwo Europy w 2000r. W czasie swojej kariery grał w Olympique Marsylia i w Juventusie Turyn, trzykrotnie zdobywając mistrzostwo Włoch oraz dwukrotnie wygrywając Ligę Mistrzów.
Inną ciekawostką MŚ w Katarze, są wyniki piłkarzy Niemiec i reprezentacji Polski.
Otóż Niemcy pożegnali się z Mundialem po fazie grupowej, czyli wcześniej niż reprezentacja Polski, która odpadła w fazie pucharowej (4 mecze). Niemcy przegrali z Japonią, zremisowali z Hiszpanią i pokonali Kostarykę na otarcie łez. Dla Niemców, MŚ w 2014r., to już drugi taki przypadek z rzędu - identycznie było w 2018r. w Rosji.
Mimo klęski Niemiec, Lothar Matthäus - rekordzista występów w MŚ (25) i były kapitan reprezentacji Niemiec, jest chyba największym hipokrytą na tym Mundialu. Jak przystało na Niemca, wyśmiał i ostro skrytykował występy polskiej reprezentacji w Katarze. W przeszłości sam miał przecież okazję dwukrotnie wykazać się umiejętnościami, jako selekcjoner kadry narodowej Węgier (l. 2003-2005) i Bułgarii (2012r.). Jest on idealnym potwierdzeniem tezy, że nie każdy bardzo dobry piłkarz może być dobrym trenerem. W obu przypadkach się skompromitował i nie poradził sobie w roli trenera ww. drużyn, więc szybko z tych funkcji został zwolniony.
Cały świat ogląda Mundial, bo to jest przecież święto futbolu, co cztery lata wielka piłkarska uczta, a jak było z reprezentacją Polski, która ma w swoim składzie R. Lewandowskiego, jednego z najlepszych piłkarzy świata. Odpowiedź jest prosta, bez odpowiedniego serwisu, to i R. Kubica daleko nie zajedzie.
Drużyna trenera Cz. Michniewicza zakończyła Mundial w Katarze na miejscu w najlepszej szesnastce świata, wg zasady „cel uświęca środki”. Biało-Czerwoni dokonali rzeczy historycznej, bo po 36 latach awansowali do fazy pucharowej, wypełniając cel minimum, jaki był założony przed startem w tym turnieju. Atmosfera wokół reprezentacji Polski jest jednak kiepska i gorąca, wręcz groteskowa, ze względu na jej sposób i styl gry oraz aferę premiową.
Cała ta sprawa stała się chyba pretekstem do włączenia Mundialu w wojnę polsko-polską przez media, szczególnie te prawdziwe i wolne. Jest tu dużo manipulacji, spekulacji i sporów różnych frakcji nie tylko politycznych, również wokół zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN), wokół zwolenników i przeciwników trenera Michniewicza oraz premiera M. Morawieckiego. Ponoć premier przed Mundialem obiecał miliony zł nagrody dla piłkarzy, za ich awans do fazy grupowej MŚ. Co ciekawe, najgorsza od wielu lat atmosfera wokół reprezentacji Polski, zbiegła się w czasie z najlepszym od lat wynikiem sportowym na Mundialu. Do tego dochodzi jeszcze zachowanie trenera i niektórych piłkarzy po zakończonym występie w Katarze.
Otóż połowa piłkarzy rozjechała się na urlopy lub do swoich klubów już w Katarze. Pozostali z trenerem Michniewiczem, po wylądowali, co ciekawe, na lotnisku wojskowym w Warszawie, po cichu przemknęli i udali się do swoich rodzin, ignorując i lekceważąc czekających na nich kibiców i dziennikarzy. Czyżby im udało się zaprezentować złośliwy stereotyp Polaka – kombinatora, który zamiast godnie reprezentować swój kraj i grać jak kiedyś Lubański, Lato i Deyna, za trenera K. Górskiego – to się ośmiesza, kombinuje i myśli o nagrodzie premiera. Chciałoby się powiedzieć jaki trener, tacy jego podopieczni, ale przecież większość piłkarzy to są milionerzy obyci w świecie i powinni dawać dobry przykład, tym młodszym debiutantom.
Tuż po zakończeniu Mundialu dla naszych piłkarzy, rozpoczęła się publiczna dyskusja o przyszłości selekcjonera reprezentacji Polski. Prezes PZPN C. Kulesza czeka z decyzją w sprawie przyszłości Cz. Michniewicza. Moim zdaniem, „polska myśl szkoleniowa w piłce nożnej zasłużonego trenera A. Piechniczka”, zbankrutowała jeszcze w XX wieku. Jego drużyna osiągnęła wielki sukces i zajęła 3 miejsce na MŚ w 1982r., wygrywając 3:2 z Francją. Świadczą o tym ostatnie wyniki polskich trenerów z reprezentacją Polski na MŚ i Mistrzostwach Europy (ME).
Drużna trenera J. Engela nie wyszła z grupy w żenującym stylu w MŚ w 2002r. Trener A. Nawałka w latach 2013-2018 na ME i MŚ zmarnował i nie wykorzystał największy potencjał polskich piłkarzy, od czasów drużyny trenera K. Górskiego, ponieważ oni byli wtedy w optymalnym wieku (Ł. Fabiański, K. Glik, G. Krychowiak, R. Lewandowski, Ł. Piszczek, J. Błaszczykowski, K. Grosicki). O trenerze J. Brzęczku i Cz. Michniewiczu można napisać, że niekoniecznie radzili sobie dobrze, w roli trenerów drużyn w słabej polskiej „ekstraklasie”. Może trzeba wrócić do poprzedniej nazwy – I liga, wtedy poziom polskiej ligi się podniesie.
O trenerach F. Smudzie i W. Fornaliku, tylko kronikarze piłki nożnej pamiętają, że taką funkcję pełnili w latach 2012 - 2013.
Dlatego sugeruję, aby zacząć od profesjonalnego szkolenia polskich trenerów, szczególnie juniorów i wysyłania ich na staże zagraniczne. Obecnie należy zatrudnić trenera zagranicznego, a moim faworytem jest trener z Hiszpanii - Roberto Martinez lub Argentyńczyk Marcelo Bielsa. Jestem świadomy, że to trenerzy z „wyżej pułki” i będzie to dużo kosztować, ale PZPN do biednych nie należy po MŚ w Katarze. Warunkiem ich zatrudnienia, jest, aby ich asystentem był polski trener, który po nich przejmie taką funkcję.
Innym ciekawym i całkowicie odmiennym przypadkiem byli Japońscy piłkarze. Otóż przeprosili oni swoich kibiców za to, że nie udało im się po raz pierwszy awansować do ćwierćfinału MŚ, po porażce w rzutach karnych z Chorwacją. Mimo, że wcześniej pokonali faworyzowane ekipy z Niemiec i Hiszpanii. Wszyscy piłkarze wrócili do kraju i byli witani na lotnisku przez tłumy japońskich kibiców. Czyli co kraj to obyczaj.
Bierzmy z nich przykład, a jeszcze lepiej z Francji, jeśli chodzi o model i system szkolenia trenerów oraz juniorów, ale to wymaga odpowiedniego prezesa PZPN i czasu, a nie zajmowanie się disko polo. Nasza reprezentacja nie sprawiła sensacji i nie gra w finale Mundialu, bo PZPN uznał, że wyjście z grupy będzie wielkim sukcesem.
Na koniec dobra informacja z Kataru, będzie polski akcent na Mundialu - sędzia Szymon Marciniak poprowadzi niedzielny finał meczu Argentyna - Francja. Stawiam na Francję.
Zbigniew Lis
16 grudnia 2022r.
Skomentuj
Komentuj jako gość