Prezes MPEC zadał mi te pytania 13 czerwca, w trakcie posiedzenia Komisji Gospodarki Komunalnej, na której radni wysłuchali skargi grupy 72 mieszkańców lokali komunalnych, którzy nie godzą się na podwyżkę czynszów o 200 zł i zapowiadają zaskarżenie tej decyzji do sądu. Otóż te drastyczne podwyżki czynszów, które uderzają głównie w emerytów, to właśnie skutek tego „skoku na kasę”.
Przez „skok na kasę” rozumiem inwestycje za środki unijne, które realizowane są tylko dlatego, że jest unijna kasa do wzięcia. „Skok” ma wtedy miejsce, gdy nie jest istotny cel inwestycji, czy służy on trwałemu rozwojowi miasta (tworzeniu miejsc pracy, wzrostowi dochodów mieszkańców i tym samym podnoszeniu standardu ich życia). Istotne jest tylko to, żeby kilka firm, a zwłaszcza jedna, której maszyny można spotkać na niemal każdej unijnej budowie, miały zajęcie.
Przez „skok na kasę” rozumiem też takie inwestycje, które nie tylko nie służą mieszkańcom, ale przeciwnie – są w nich wymierzone. Np. budowa obwodnicy śródmiejskiej, czy plan budowy betonowej autostrady wokół jeziora Długiego i wycięcia tam 414 drzew (poniechany dzięki protestom mieszkańców tego osiedla).
Będę panu prezesowi wdzięczny, jeśli mi pan udowodni, że budowa linii tramwajowej za 400 mln zł przełoży się na: po 1. tworzenie miejsc pracy (przez tworzenie miejsc pracy nie rozumiem wzrostu zatrudnienia w administracji ZKM, który na pewno nastąpi), po 2. wzrost dochodów mieszkańców (przez wzrost nie rozumiem powiększenie się kont bankowych kilku właścicieli firm, które wybudują linię), po 3. podniesienie standardu ich życia.
Bo ja uważam, że linia tramwajowa pogorszy komunikację w mieście, gdyż spowoduje wyłączenie z ruchu kołowego ul. Kościuszki. Ponadto powiększy deficyt budżetu miasta, gdyż trzeba będzie jeszcze więcej dokładać do ZKM (w 2011 – dotacja 25 mln zł).
Będę też wdzięczny za udowodnienie, że czas przejazdu ul. Nowoartyleryjską skrócił się w stosunku do czasu przejazdu ul. Artyleryjską oraz udowodnienie, że ten czas przejazdu nie uległ by skróceniu, gdyby zamiast budowy 4 pasów, zrobiono by estakadę nad Rondem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej.
Będę też wdzięczny za udowodnienie mi, że te 3 cele spełni budowa Parku Naukowo-Technologicznego albo budowa buspasów na ul. Warszawskiej.
Będę też wdzięczny za wyliczenie, ile budżet miasta będzie kosztowała obsługa długu z tytułu wkładu własnego miasta w inwestycje unijne.
Bo jak pokazała sesja rady Miasta 30 maja oraz posiedzenie Komisji Gospodarki Komunalnej 13 czerwca, to poziom biedy w Olsztynie rośnie a nie maleje, coraz więcej mieszkańców nie płci czynszów, a ci co jeszcze płacą nie są w stanie wytrzymać jego podwyżki o 200 złotych i protestują.
Jakoś te inwestycje unijne nie przełożyły się na wzrost dochodów mieszkańców i dochodów budżetu miasta. Przeciwnie. A czekają nas kolejne tego typu inwestycje.
Czy elektrownia to nie jest skok na kasę?
Prezes Konrad Nowak nawet w jakimś sensie przyznał mi rację, że celowość inwestycji za środki unijne realizowanych przez miasto jest problematyczna. Zaprotestował jedynie przeciwko ujmowaniu w tej kategorii budowy elektrowni w Olsztynie, która – jak argumentuje pan prezes – będzie realizowana za środki inwestora, a nie UE czy miasta.
Owszem, gdyby ktoś chciał wybudować w Olsztynie elektrownię na gaz i czerpać zysk ze sprzedaży prądu, a produkt uboczny – ciepło, sprzedawał miastu za niższą niż obecnie cenę, albo przynajmniej za taką samą cenę jaką obecnie płacą odbiorcy ciepła z MPEC, to należałoby skakać z radości pod niebo. Jednak, jak sam zauważył prezydent Piotr Grzymowicz w „Gazecie Olsztyńskiej” z 11 czerwca („Ciepło staje się coraz bardziej gorące”) nie mamy co liczyć na przyjazd szejka, który albo podaruje 500 mln zł, albo zbuduje nam ciepłownię i weźmie na siebie ryzyko jej funkcjonowania. Właśnie wmawianie nam, że 54-procentowy udziałowiec spółki celowej policzy za ciepło tylko 10-15% więcej niż obecnie, to jest wmawianie nam, że ten inwestor jest takim szejkiem.
Jak czytamy w dokumencie Urzędu Miasta: „Nowa strategia energetyczna miasta Olsztyna po 2015 roku” tajemniczy inwestor zbuduje w Olsztynie elektrownię o mocy 200 MW na następujących warunkach: miasto przekaże jako aport do spółki celowej (SPV) działkę pod budowę elektrowni, którą MPEC już kupił za 15 mln zł oraz Ciepłownię w Kortowie. Do SPV inwestor wniesie 135 mln zł gotówki i obejmie większościowe udziały – 54% (swoją drogą, to bardzo dziwne, że dopiero 15 czerwca ma zostać ogłoszony przetarg, który wyłoni SPV, a już z góry wiadomo, ile w niej udziałów obejmie podmiot zewnętrzny). Ponadto miasto odda SPV w monopol cały rynek ciepła. Wydzielona z MPEC spółka, która przejmie MSC (miejską sieć ciepłowniczą), podpisze umowę z SPV na odbiór zamówionej ilości ciepła w trybie „płać i bierz”, czyli zapłacimy nie za rzeczywiste pobrane ciepło a zamówione. Spółka, która przejmie MSC będzie ponosiła koszt jej utrzymania i weźmie na swoje barki ściąganie należności za ciepło od odbiorców.
Reasumując: cenę ciepła będzie dyktował większościowy udziałowiec. W interesie inwestora będzie nie tylko spłacenie kredytu, ale też zarobienie na tej inwestycji, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Inwestor więc będzie musiał wliczyć w cenę ciepła koszt kredytu.
I to nazwałem „skokiem na kasę”, czyli na kieszenie mieszkańców i to najuboższych, mieszkańców blokowisk. Mieszkańcy osiedli willowych mają własne źródło ogrzewania.
Ile to będzie kosztowało?
Teraz, skąd 1 mld zł – koszt tej inwestycji. Pana zdaniem jej koszt to 500 mln zł. Zgoda, jeśli inwestor wybierze wariant 3 – budowa elektrowni na gaz, natomiast pan na konferencji prasowej 28 mają twierdził, że elektrownia ma być na gaz, biomasę i odpady, a ten wariant w studium wykonalności kosztuje 766 mln zł. Niech pan przejrzy inwestycje olsztyńskie: jaki koszt zakładano w planie, a ile zapłacono faktycznie, to wyjdzie panu, że zapłacono o 1,25 więcej. Dlatego przez ten wskaźnik przemnożyłem kwotę 766 mln zł.
Czy konsultować projekt z emerytką?
Pytał pan też, z kim należałoby ten projekt budowy elektrowni skonsultować?Przecież nie można pytać każdej emerytki o zgodę, bo emerytka powie, że się nie zgadza, jeśli nawet miałaby tylko 5% więcej zapłacić za ciepło. A przecież konieczność tej inwestycji jest oczywista, wszak miasto musi zapewnić odbiorcom ciepło.
Jest takie ciało, jak Rada Miasta, w której zasiadają reprezentanci mieszkańców, w tym przysłowiowej emerytki. 7 radnych złożyło wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji poświęconej ocenie tego projektu. 13 czerwca został złożony na ręce przewodniczącego Rady Miasta projekt uchwały dotyczący tej sprawy. Czy radnym też pan odmówi prawa oceny tego projektu?
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość