Preambuła USTAWY RZĄDOWEJ z dnia 3-go maja 1791 roku. W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Stanisław August z Bożej łaski i woli Narodu Król Polski, Wielki Książe Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki, Żmudzki, Kijowski, Wołyński, Podolski, Inflancki, Smoleński, Siewierski i Czerniechowski, wraz z stanami skonfederowanemi, w liczbie podwójnej Naród Polski reprezentującemi, uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje, i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła, wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą egzystencyją polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą, dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia ojczyzny naszej i jej granic, z największą stałością ducha niniejszą konstytucję uchwalamy i tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy, dopóki by naród w czasie, prawem przepisanym, wyraźną wolą swoją nie uznał potrzeby odmienienia w niej jakiego artykułu. Do której to konstytucji dalsze ustawy sejmu teraźniejszego we wszystkiem stosować się mają”.
W tym roku obchodzimy 230. rocznicę uchwalenia tej Konstytucji. Prezentujemy fragmenty rozmowy z prof. Richardem Butterwick-Pawlikowskim, autorem książki „Polska Rewolucja a Kościół katolicki 1788-1792". Rozmowa ukazała się na stronie Muzeum Historii Polski. Rozmawiał Michał Przeperski.
Które elementy Konstytucji wydawały się kluczowe w momencie jej uchwalania, a które dziś, z punktu widzenia badacza, postrzegane są jako fundamentalne?
Dziś, w kontekście wspólnych polsko-litewskich obchodów rocznicy, wydaje się, że kluczowym elementem Konstytucji było Zaręczenie Wzajemne Obojga Narodów uchwalone 20 października 1791 r. Rozwiązywało ono niejasności w tekście Ustawy Rządowej, potwierdzając Unię lubelską z 1569 roku między „dwoma narodami” Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Gwarantowała ona Litwie parytet lub przemienność we wspólnych komisjach rządowych i na samym Sejmie. Powrócenie w tej uroczystej ustawie do bardziej tradycyjnych określeń, w tym Rzeczypospolitej, kontrastowało z wielokrotnym podkreślaniem w Konstytucji 3 maja „narodu” (w liczbie pojedynczej), „Polski”, „Ojczyzny” i „kraju”. Z drugiej strony, Zaręczenie Wzajemne mówiło zarówno o „Obojgu Narodów” jak i o „Rzeczypospolitej Polskiej”‒ najwyraźniej nazwy te harmonijnie się pokrywały. Stanisław August uważał wówczas Zaręczenie Wzajemne za jednomyślną, dalszą legitymizację Konstytucji. Zapewne przyczyniło się to do wyjątkowo wysokiego poparcia dla niej wyrażonego przez sejmiki litewskie w lutym 1792 roku. Pozostaje jednak nurtujące pytanie ‒ dlaczego na niektórych sejmikach w Koronie Polskiej entuzjazm był najwyraźniej mniejszy?
Najbardziej kontrowersyjne wprowadzenie dziedzicznego następstwa tronu.
Dla współczesnych w kraju i za granicą najbardziej kontrowersyjnym elementem Konstytucji 3 maja było zniesienie w pełni elekcyjnej monarchii i wprowadzenie dziedzicznego następstwa tronu. Eufemizm „elekcyjny przez familje” nikogo nie zmylił, choćby dlatego, że w tekście Ustawy Rządowej wyjaśniano katastrofalne skutki bezkrólewia i zalety sukcesji dziedzicznej. Tymczasem faktyczne ustalenia dotyczące sukcesji elektora saskiego, a po nim jego córki, przewidywały swoistą elekcję jej męża, który miał następnie założyć nową dynastię królów polskich.
Konstytucja brała pod opiekę chłopów i mieszczan
Katarzynę II zaniepokoił również zapis w czwartym artykule Konstytucji (o chłopach), że wszyscy imigrujący do Rzeczypospolitej będą osobiście wolni, będą mogli wybrać osiedlenie się w mieście i zajęcie się handlem lub zawrzeć kontrakt z właścicielem ziemskim na uprawę ziemi. Konstytucja gwarantowała każdemu, kto stanie na ziemi Rzeczypospolitej, wolność.
„Lud rolniczy, spod którego ręki płynie najobfitsze bogactw krajowych źródło, który najliczniejszą w narodzie stanowi ludność, a zatem najdzielniejszą kraju siłę, tak przez sprawiedliwość, ludzkość i obowiązki chrześcijańskie, jako i przez własny nasz interes dobrze zrozumiany, pod opiekę prawa i rządu krajowego przyjmujemy”.
Ten zapis w oczach Katarzyny II oznaczał masowy exodusu chłopów pańszczyźnianych z Imperium Rosyjskiego. Postanowienie to, niedoceniane w większości późniejszych sporów historyków i polemistów, mogło w ciągu jednego pokolenia doprowadzić do upadku pańszczyzny w Polsce i na Litwie. Niepokoje carycy podzielały także Berlin i Wiedeń, jednak te dwa dwory były szczególnie zaniepokojone prawami obywatelskimi i obywatelskimi zagwarantowanymi mieszczanom w „miastach [...] królewskich wolnych w państwach Rzeczypospolitej”. Czy obciążeni nadmiernymi podatkami mieszczanie byliby zadowoleni z pobytu w przeregulowanych miastach monarchii pruskiej i austriackiej, skoro w Rzeczypospolitej czekały na nich ekscytujące możliwości wolności i dobrobytu?
Republikańska forma rządów i idea suwerennego narodu
Gorąco debatowano również, zarówno w Rzeczypospolitej, jak i poza nią, nad kwestią tego, czy Konstytucja przekształciła republikańską formę rządów w monarchię. Używając hiperboli Katarzyna II stwierdziła, że Stanisławowi Augustowi powierzono „arbitralną władzę”, a kontrrewolucyjni konfederaci targowiccy i wileńscy (ci ostatni dla Wielkiego Księstwa Litewskiego) powtarzali ten zarzut niczym mantrę. Jest to z pewnością ważne pytanie dla badaczy w dzisiejszych czasach. Jak dalece forma rządów w Rzeczypospolitej odeszła od bezkompromisowych aksjomatów szlachecko-republikańskich z przeszłości, w kierunku ograniczonej monarchii parlamentarnej, którą król tak podziwiał w Wielkiej Brytanii? To pytanie o prawa, instytucje, praktykę, idee, a przede wszystkim - kulturę polityczną.
W XVIII wieku na przestrzeni wielu dziesięcioleci nastąpiło odejście od założeń arystotelesowskiej forma mixta, w której arystokratyczni senatorowie utrzymywali równowagę pomiędzy monarchicznym „majestatem” a demokratyczną „wolnością”, w kierunku zdecydowanie republikańskiej formy rządów, co pozwoliło na coraz silniejsze wyłanianie się idei suwerennego narodu (pomijając na razie kwestię jego składu).
Idea partnerstwa między władzą wykonawcza i ustawodawczą. Bezstronny wymiar sprawiedliwości
W drugiej połowie Sejmu Czteroletniego, w latach 1790–92, dostrzegam zwrot w kierunku idei partnerstwa i zaufania między silniejszą władzą wykonawczą, kierowaną przez monarchę, a skuteczną władzą ustawodawczą, głosującą w razie potrzeby większością głosów, złożoną z przedstawicieli suwerennego narodu, niezwiązanych instrukcjami sejmowymi. Oznacza to, że zasada reprezentacji przezwyciężyła zasadę delegacji. Wraz z szybkim i bezstronnym wymiarem sprawiedliwości, wymierzanym przez wybranych sędziów, partnerstwo to stanowiło podstawę wizji króla, częściowo zaczerpniętej od Monteskiusza, autora „O duchu praw” (1748). „Uporządkowana wolność" zapewniona wszystkim w takich ramach konstytucyjnych była przeciwstawiana przez oświeconych regalistów i republikanów „arystokratycznej anarchii” z dawnych czasów.
Jednak tradycyjne republikańskie podejrzenia wobec rządu centralnego pozostały silne, co znalazło odzwierciedlenie w ustawach uzupełniających Konstytucję 3 maja, uchwalonych w następnym roku. Niemniej jednak, gdy wiosną 1792 roku doszło do wojny z Rosją, Stanisław August otrzymał wiele uprawnień, lecz również obowiązków.
Czy uchwalenie tej ustawy zasadniczej nie było działaniem spóźnionym?
Rozwiązania przyjęte w Konstytucji z 3 maja 1791 r., nie mówiąc już o wpisanych w jej tekst strategiach perswazyjnych, były tak silnie naznaczone ideami i wartościami późnego oświecenia, że nie sposób przenieść ich wyobraźnią do przełomu XVII i XVIII w., kiedy to faktyczna niezależność i suwerenność Rzeczypospolitej wisiały na włosku. Niemniej jednak imponująca odporność, z jaką Rzeczpospolita znosiła inwazje i radziła sobie z głębokimi kryzysami politycznymi i gospodarczymi od 1648 roku, wyczerpała się pod koniec Wielkiej wojny północnej (1700–21). Decydujące znaczenie miała porażka wspólnoty politycznej - za panowania Jana Kazimierza, Michała Wiśniowieckiego, Jana Sobieskiego i Augusta Mocnego – co do przyjęcia fundamentalnych reform konstytucyjnych, które uniemożliwiłyby obcym mocarstwom wykorzystywanie bezkrólewia i liberum veto do utrzymywania Polski i Litwy w stanie słabości fiskalnej i militarnej.
Sabotaż naprawy Rzeczpospolitej
Po umocnieniu się hegemonii rosyjskiej około 1720 roku wszelkie wysiłki zmierzające do naprawy Rzeczypospolitej napotykały na przeszkody i sabotaż. Co więcej, w porównaniu z luźniejszą rosyjską „strefą wpływów", która charakteryzowała panowanie Augusta III (po tym, jak wojska rosyjskie zdobyły dla niego tron polsko-litewski), od roku 1763 Katarzyna II dokręciła śrubę, że tak powiem. Zasadnicza reforma mogła zostać przeprowadzona dopiero podczas Sejmu Czteroletniego, ponieważ Imperium Rosyjskie było wówczas zajęte wojnami z Imperium Osmańskim i Szwecją, a także zagrożone przez Prusy i Wielką Brytanię. Sejm mógł więc zrzucić z siebie rosyjską „gwarancję” dla formy rządów Rzeczypospolitej, nie narażając się na rosyjską zemstę przez trzy i pół roku, co otwierało pewne możliwości.
Patrząc z punktu widzenia europejskiego oświecenia, a także z perspektywy wieloletniej tradycji prawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, jak należy traktować Konstytucję 3 maja? Czy była ona raczej elementem zmiany czy ciągłości?
Konstytucja 3 Maja była silnie zakorzeniona w tradycji Rzeczypospolitej: jednym z jej głównych motywów była „wolność", zawierała wiele zabezpieczeń przed nadużywaniem władzy wykonawczej, a uprzywilejowana szlachta zajmowała pierwsze miejsce w strukturze społecznej nakreślonej przez jej artykuły od drugiego do czwartego. Jednocześnie wzbogacono starą republikańską ideę wolności ‒ ramy prawne, zakładające polityczny udział szlachty we wspólnej Rzeczpospolitej, które uniemożliwiały władcy pozbawienie obywateli ich szczególnych wolności i praw.
Konstytucja kładła stosunkowo nowy nacisk, widoczny w niektórych polskich traktatach prawno-ustrojowych z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVII w. ‒ pozostających pod wpływem nurtów oświeceniowych ‒ na prawa powszechne, naturalne. Wolność była naturalnym stanem człowieka, stąd wskazany w Konstytucji kierunek drogi: od Rzeczypospolitej uprzywilejowanej szlachty do narodu wszystkich mieszkańców wspólnej Ojczyzny cieszących się pewnym stopniem indywidualnej wolności i własności, zabezpieczonym przez prawo i rząd. Najsilniej w tym oświeconym kierunku naciskał Hugo Kołłątaj, co uzupełniało wizję króla.
Innym aspektem zmian, który należy podkreślić, jest to, że „wola narodu" była teraz aktywna ‒ rozszerzając wolność i promując dobrobyt ‒ a nie pasywna ‒ broniąc wolności przed monarchą. To w gruncie rzeczy znane założenie zostało ożywione przez elokwentny język Jean-Jacques’a Rousseau. Tym samym nieskrępowana suwerenność narodowa była niezbędna dla realizacji woli narodu, a więc idea i hasło niepodległości odzyskały centralne miejsce w polsko-litewskiej kulturze politycznej. To też znalazło odzwierciedlenie w tekście Konstytucji.
Ostatecznie Konstytucja 3 Maja została obalona przez najazd rosyjski w 1792 roku. Historia alternatywna z pewnością nie jest przedmiotem naukowych rozważań, ale w dyskursie popularnym powraca pytanie: czy istniała szansa na obronę Polski, a tym samym na uratowanie nowego rządu ustanowionego przez Konstytucję?
Nie mam nic przeciwko historii alternatywnej czy wirtualnej, o ile jest ona wiarygodna w kontekście konkretnego czasu (a zwłaszcza jeśli opiera się na rzeczywistych dyskusjach o prawdopodobnych konsekwencjach wyborów). Niemniej jednak w tym przypadku trudno jest skonstruować optymistyczne scenariusze. Najlepszy, na jaki mogę sobie pozwolić, to taki, że gdyby anioł śmierci nie przyszedł wiosną 1792 roku po cesarza Leopolda II ani króla Gustawa III, lecz zabił Katarzynę II, moglibyśmy założyć, że jej ekscentryczny syn Paweł I zachowałby się inaczej niż jego niekochana i pozbawiona miłości matka.
Poważna dyskusja wśród historyków koncentrowała się na ogół na szansach wynegocjowania kompromisowego rozwiązania z Rosją, czy to w następstwie wydarzeń z 3 maja 1791 r., czy też poprzez przedłużanie niewypowiedzianej wojny, która rozpoczęła się wraz z rosyjską inwazją na Rzeczpospolitą 18 maja 1792 r. Zgadza się, negocjacje w sprawie sukcesji dla wnuka Katarzyny, Wielkiego Księcia Konstantego, powinny były zostać podjęte od razu. Czy jednak, gdyby się nie powiodły, polsko-litewskie dowództwo powinno było kontynuować działania wojenne latem 1792 roku próbując pokonać dwie armie rosyjskie w bitwach pod Warszawą, w nadziei na zmuszenie imperatorowej do bezpośrednich negocjacji, zamiast przystąpić do konfederacji targowickiej i odesłać armię tam, gdzie stacjonuje w czasie pokoju, czyli w efekcie skapitulować?
Takie właśnie stanowisko zajął marszałek Stanisław Małachowski w dniu 23 lipca 1792 r. podczas słynnej rady ministerialnej. Była to strategia wysokiego ryzyka, która mogła doprowadzić do katastrofalnej i krwawej klęski, istniało bowiem podnoszone przez króla niebezpieczeństwo inwazji pruskiej na zachodzie (scenariusz odwrotny, można by dodać, do wydarzeń roku 1939). Wydaje się jednak, że przynajmniej część rosyjskich żołnierzy i polityków, w tym młody faworyt Katarzyny Płaton Zubow rzeczywiście spodziewała się w pewnym momencie długotrwałego oporu i bezpośrednich negocjacji.
Kampanie w Koronie i na Litwie nie były dla Rosjan triumfalnymi pochodami, jakich oczekiwano. Nie ulega wątpliwości, że kapitulacja na warunkach carycy oznaczała porzucenie pozostałych kart ‒ żołnierzy, którzy nabrali pewności siebie i przeważającego poparcia społecznego. Zamiast opanować od wewnątrz kontrrewolucyjne konfederacje, na co miał nadzieję Stanisław August, został on zmuszony do kolejnych upokorzeń, zarówno dla siebie, jak i dla Rzeczypospolitej. Przynajmniej z perspektywy czasu można stwierdzić, że był to poważny błąd w ocenie sytuacji. Katarzyna II wkrótce uznała, że w jej interesie leży ponowne rozdrobnienie większości pozostałego terytorium Rzeczypospolitej, tym razem z samymi Prusami, ponieważ Austria była wygodnie zajęta Francją.
Pańska książka nie koncentruje się wyłącznie na wydarzeniach XVIII wieku, ale zwraca również uwagę na krytykę, z jaką traktowano Konstytucję w XIX i XX wieku. Dlaczego była ona tematem tak zażartych dyskusji?
Amerykańska konstytucja, choć zmieniana, wykazała się niezwykłą długowiecznością. Czy polska konstytucja mogła tego dokonać? Cóż, zawierała klauzulę o możliwości jej zmiany co ćwierć wieku, co dawałoby jej dużą elastyczność. Ale oczywiście obowiązywała tylko przez niecałe piętnaście miesięcy, więc jej tekst stał się archaiczny. Niemniej jednak, jak wszyscy wiemy, latem 1792 roku został on unieważniony przez armię rosyjską, która ustanowiła opresyjny i niekompetentny reżim kontrrewolucyjny. W czasie insurekcji 1794 roku Kościuszko i bardziej radykalni powstańcy uważali już treść Ustawy Rządowej za niewystarczająco republikańską i demokratyczną. Z kolei doświadczenia konstytucji Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego przyniosły bardziej monarchiczne i ministerialne podejście do rządów niż przewidywał to nawet Stanisław August.
Po roku 1830 idea przywrócenia Konstytucji z 1791 roku stawała się coraz bardziej marginalna dla emigracji i powstańców. Konstytucja utrwaliła się jako symbol suwerennej polskiej woli narodowej, a jej treść została wtopiona w polemiki na temat Rzeczypospolitej jako całości. Na przykład Roman Dmowski gorzko krytykował Rzeczpospolitą szlachecką, chwaląc jednocześnie Konstytucję jako remedium na jej najgorszą wadę ‒ niezdyscyplinowanie. Najczęściej krytykowano fakt, że nie zniosła ona pańszczyzny, a współcześni Litwini zakładali ‒ aż do niedawnego podkreślania Zaręczenia Wzajemnego ‒ że Konstytucja 3 Maja znosiła odrębny status Wielkiego Księstwa, a więc była kolejnym polskim przestępstwem wobec Litwy.
Uczeni i opiniotwórcy, którzy przede wszystkim cenią sobie różnorodność, podejrzewają, że Konstytucja była krokiem w kierunku jednorodnego etnicznie i katolickiego polskiego państwa narodowego, którego nie lubią. Na drugim końcu spektrum, Konstytucja jest potępiana jako kosmopolityczny masoński spisek przeciwko rodzimym, republikańskim wartościom katolickiej Polski. Tak czy inaczej, odrodzenie idei i wartości republikańskich sprawiło, że ruch w kierunku ograniczonej monarchii parlamentarnej i podziału władzy stał się podejrzany. Nigdy też nie brakowało komentatorów, którzy uznawali zerwanie z Rosją za prowokację i samobójstwo. Ja patrzę na Konstytucję 3 maja z innej, o wiele bardziej pozytywnej perspektywy.
Wreszcie, z punktu widzenia dzisiejszego zawodowego historyka, co było wyjątkowego w doświadczeniu Konstytucji, co po 230 latach nadal warto świętować?
Ta konstytucja była świtem lepszej przyszłości. Po 3 maja 1791 r. był czas na uchwalenie ustaw uzupełniających, na pracę instytucji, na funkcjonowanie nowego rodzaju polityką w ostatnim roku Sejmu Wielkiego. Ogólnie rzecz biorąc, przesłanki są bardzo obiecujące. Z jednej strony, niezwykły optymizm co do przyszłości był naiwny, biorąc pod uwagę realia stosunków międzynarodowych, ale ta aura sukcesu ‒ po tylu dekadach upokorzeń ‒ pomogła przekonać wielu wątpiących do poparcia lub przynajmniej zaakceptowania Konstytucji. Rzeczpospolita mogła w ten sposób zademonstrować swój ogromny potencjał. Reformy, których zwornikiem była Ustawa Rządowa, przygotowały Polskę i Litwę na XIX wiek ‒ znacznie lepszy niż ten, którego w istocie doświadczyli mieszkańcy regionu. Konstytucja 3 Maja pokazuje nam ponad wszelką wątpliwość, że Rzeczpospolita Obojga Narodów nie była państwem upadłym, wyrwanym ze swej anarchicznej nędzy przez lepiej rządzonych sąsiadów. Oczywiście, że taką narrację oni promowali, ale od tego czasu podziela ją wielu Polaków. Było jednak wręcz przeciwnie: Rzeczpospolita była żywotną wspólnotą obywateli, która szybko odbudowywała swoją siłę po długim kryzysie. „Rządna wolność” była zaraźliwa o wiele bardziej niż jakobiński radykalizm. I właśnie dlatego zagrożone monarchie absolutne Rosji, Prus i Austrii rozczłonkowały Rzeczpospolitą.
Prof. Richard Butterwick-Pawlikowski, Profesor historii polskiej i litewskiej na Uniwersytecie Londyńskim. Studiował w Cambridge, doktoryzował się w Oksfordzie, potem wykładał historię na Queen’s University Belfast, a w 2005 przeniósł się do School of Slavonic and East European Studies na University College London. W latach 2014-2020 był szefem katedry Cywilizacji Europejskiej w Kolegium Europejskim w Natolinie. Habilitował się w Instytucie Historii PAN w 2016 r. W tym samym roku został odznaczony brązowym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Działa m.in. w Radzie Polskiego Słownika Biograficznego oraz w komitecie British-Lithuanian Society. Jego zainteresowania dotyczą styku dziejów polityki, kultury, religii i idei w Rzeczypospolitej w XVIII w. Autor kilku książek i kilkudziesięciu artykułów, w tym m.in. monografii Polska Rewolucja a Kościół katolicki, 1788-1792 czy Stanisław August a kultura angielska. Pod koniec 2020 r. Yale University Press opublikuje jego historię Rzeczypospolitej w latach 1733-1795.
opracował as
Skomentuj
Komentuj jako gość