Raport Centralnego Laboratorium Kryminalistyczne Policji na temat obecności materiałów wybuchowych na pokładzie Tu-154 nadaje się tylko do kosza – stwierdzili wybitni chemicy-naukowcy w programie Jana Pospieszalskiego.
W drugim wątku rozmowy w studio udział wziął mecenas Piotr Pszczółkowski, reprezentujący część rodzin smoleńskich. To właśnie dzięki jego interwencji doszło do zamówienia przez prokuraturę ponownej ekspertyzy dotyczącej zbadania próbek z wraku pod kątem obecności materiałów wybuchowych.
W programie zaprezentowano wypowiedź wybitnych chemików: prof. dr. hab. inż. Krystyny Kamieńskiej-Treli i prof. dr hab. Wojciecha Szymańskiego, chemika specjalizującego się w chemii fizycznej, chemii jądrowej oraz radiacyjnej., którzy podważyli jakość pierwszej ekspertyzy sporządzonej przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji. Ekspertka tak relacjonowała swoje kontakty z prokuraturą:
Najpierw prokuratorzy poprosili mnie o przedstawienie mojej oceny. To mi zajęło 3 godziny. Potem przez 2, 5 godziny odpowiadałam na pytania. To było rzeczowe przesłuchanie. Nie byli zdziwieni moją oceną.
Mówiłam, że ten raport powinien być odrzucony w całości, a badania powtórzone. Ten raport liczył 4 tys. stron. 2,5 tys. stron to były chromatogramy sporządzone za pomocą 4 różnych aparatów chromatograficznych.
Do tego był załączony krótki komentarz. Wrażenie było nie dobre. Znaczna część tych chromatogramów była zaprezentowana w sposób nieprofesjonalny.
Taki chromatogram powinien być czytelny. Tymczasem zamiast serii sygnałów przez sceny z wykresów biegły prostokąty, które się rozmywały na szerokość kartki. Ok 1/4 nie nadawała się do interpretacji. Gdyby przyniósł takie chromatogramy doktorant musiałby to zabrać do poprawy. Wnioski CLKP nie mają uzasadnienia merytorycznego
— powiedziała prof. Kamieńska - Trela.
Z kolei prof. Szymański - drugi z ekspertów, który kwestionuje opinię CLKP stwierdził, że zadziwiający jest brak dociekliwości naukowej specjalistów sporządzających badania, którzy z niezwykłą łatwością orzekli, iż wskazania urządzeń sygnalizujących obecność materiałów wybuchowych były błędne.
Gdybym w ponad stu próbkach miał taki sygnał nie spocząłbym, żeby usunąć ftalany i sprawdzić, czy próbki dają sygnał
— mówił prof. Szymański.
Trzeba nie mieć krzty dociekliwości naukowej, by tego nie badać. To dyskwalifikujące cały raport
— dodał.
Mecenas Pszczółkowski zwrócił uwagę na to jak konsekwentnie niezależni eksperci są usuwani z procesu wyjaśniania katastrofy. Jako przykład podał niedopuszczenie do ekshumacji prof. Badena, czy odrzucenie pomocy oferowanej przez NATO i Unię Europejską.
Wciąż tkwimy w okowach kłamstwa smoleńskiego. Opinia publiczna jest robiona w bambuko
stwierdził Cezary Gmyz, zwracając uwagę, że szef rządowego zespołu dr Maciej Lasek ani jednym słowem nie odniósł się do meritum konferencji smoleńskiej, a . głównym zarzutem było, to, że trwała ona jeden dzień.
Cezary Gmyz tak obrazowo opisał pracę CLKP: - wychodzi na drogi 100 patroli, by badać trzeźwość, zatrzymuje 100 kierowców, u których na alkomacie stwierdza stan nietrzeźwy. Kierowcy kwestionują odczyty, więc są wiezieni na badanie krwi.
Tam okazuje się, że 100 alkomatów jest uszkodzonych i pokazuje nieprawdziwe dane, wszyscy kierowcy byli trzeźwi. Identycznie ma się sytuacja z badaniem obecności materiałów wybuchowych na pokładzie samolotu. Przyrządy wykazały we wszystkich odczytach obecność hexogenu. A w CLKP stwierdzono, że przyrządy się myliły.
źródło: wpolityce.pl
praca Jacka Adamasa
Skomentuj
Komentuj jako gość