jeśli chcemy zachować wolność. Zróbmy ją razem z Ukraińcami. Będziemy mieli i my, i oni. Jest ryzyko ? Jest. Nadchodzi kolejna dziejowa burza i nie wiadomo jak się skończy, ano grzmi i błyska. Wierzymy w NATO ? Coraz mniej. Mamy wybór ? Niewielki. Zatem do roboty i to szybko - postuluje Jacek Pachucki. (grafika z wolna-polska.pl)
25 lat Polski Wolnej, czy Wyzwolonej ?
My, Polacy, to jesteśmy ... . Jesteśmy tacy, jakimi ukształtowały nas nasze poprzednie pokolenia, najbliższe otoczenie, to raz. Dwa - dobór naturalny, który wyeliminował osobniki zbyt samodzielne, zbyt otwarcie prezentujące swoje poglądy. Oni, zwyczajnie nie zdążyli pozostawić po sobie potomstwa. Bohaterowie wymarli. Pozostały pomniki (mają je nieliczni), wspomnienia i fotografie.
My, Polacy mamy w tym roku swoje święto, dwudziestopięciolecie, ale czego ? Polski Wolnej, czy Polski Wyzwolonej ? Jakie jest to nasze dwudziestopięciolecie? Jak jest nasza dzisiejsza Polska? Jacy my jesteśmy? To już jedno całe pokolenie, na które zdążyliśmy przelać nasze nadzieje, obawy, lęki, wiarę i nasze poczucie wyjątkowości. Dodajmy, to ostatnie nie bardzo mające odzwierciedlenie w faktach. Porzućmy to poczucie wyjątkowości i ogarnijmy się z naszą sytuacją. Przekonanie, że nie jesteśmy pępkiem świata pozwoli nam właściwie ocenić szanse i zagrożenia, słabe i mocne strony naszej narodowej egzystencji.
Po raz kolejny w 1989 roku poczuliśmy się ...., no właśnie kim się poczuliśmy ? Jakie to było uczucie w czerwcowy wieczór zobaczyć na drzwiach Komisji Wyborczej wynik głosowania. Wzięliśmy wszystko co było do wzięcia, co dano nam wziąć. To było zachłyśnięcie się sukcesem. Drzwi na Świat otworzył się przed nami. Nie na oścież, ale się otworzyły. Pozwolono nam decydować o sobie. Kto pozwolił ? ONI. Kim są ONI. Czy nie jest tak, że oni to MY. Nasze niezdecydowanie, nasze ograniczenia narzucone strachem, sugestiami z zewnątrz, ale przyjęte i zakorzenione aż po narodową podświadomość.
Co to za różnica: WYZWOLENI, czy WOLNI ?
Wyzwoleniec, za Wikipedią to człowiek, który został podniesiony ze stanu niewoli i otrzymał pełne, lub częściowe prawa obywatelskie. W starożytnym Rzymie wyzwolenie było aktem wdzięczności właściciela dla lojalnej służby. Co ciekawe prawo rzymskie chroniło niewolników przed wyzwoleniem w przypadku choroby, starości czy po prostu w sytuacji, kiedy nie mógł pracować. Zgodnie z prawem rzymskim wyzwoleńcy mieli ograniczone prawa obywatelskie, a dopiero ich synowie korzystali z pełni praw obywatelskich.
Zatem czy pozostajemy spadkobiercami tamtego kontraktowego wyzwolenia ? Kiedy poczujemy się synami wyzwoleńców uprawnionymi do swobodnego wyrażania uczuć, poglądów, emocji, a także decydowania o własnym losie i zdolnymi ponosić odpowiedzialność za swoje zbiorowe decyzje ?
Jak odnieść ten powiew wolności z roku 1989 do tego z 1918 ? Różnica jest kolosalna, Jak zauważył pewien Żyd z miasta Łodzi, widząc na ścianie synagogi tabliczkę zawieszoną przez rabina oznajmiającą, że wejście do wnętrza świątyni bez nakrycia głowy jest takim samych grzechem jak cudzołóstwo. Dowiesił swoją: „Sprawdziłem oba, różnica kolosalna." Pomiędzy człowiekiem wolnym, a wyzwolonym jest podobnie kolosalna różnica.
Wówczas w 1918, po tym jak swoją wolność wyrwaliśmy Rosji, Niemcom, Austriakom, Czechom, Słowakom, Litwinom, Ukraińcom własnymi rękami. Szablami wycięliśmy granice naszej wolności na mapie Europy. Nie zabarykadowaliśmy się w świeżo odzyskanym domu, ale, co za fantazja, ruszyliśmy po Wilno, na Kijów i po skrawek własnego wybrzeża. Dobijali się do nas Górnoślązacy i też ich przygarnęliśmy. Tak postępuje człowiek wolny. Nie pyta, czy może, bierze co mu się należy. Dostanie po pysku, trudno, trzepie się, ogarnie i swojego nie odda. Bo jest wolny i z innymi wolnymi o swoje się droczy. Jego wolność uwiera wszystkich wokół, więc musi być gotowy stanąć w obronie swojej wolności. Ma śmiałość marzyć i tworzyć wizje, o jakich wyzwoleńcom by się nie śniło. Mając 100 km wybrzeża buduje narodową flotę handlową i wojenną, i domaga się kolonii. Jest wolnym i inni wolni muszą się z nim liczyć. Nienawidzą, gardzą, ale się liczą. Kombinują jak się tego bękarta pozbyć, ale póki co, muszą go tolerować. Jest wolny, nie z woli innych, ale dzięki własnym inicjatywom i ta wolność od niego zależy, nikt mu jej nie dał, nie ograniczył, nie koncesjonował. Sami we własnym kraju według własnych reguł się rządziliśmy i tylko do siebie nawzajem mogliśmy mieć pretensje nie mogąc się sami ze sobą porozumieć. Jak się skończył ten koncert wolności ? Z jednej strony źle, ale z drugiej dobrze. Nikt już nie kwestionuje faktu istnienia Polaków i Polski.
Świętujemy to 25-lecie nowego powiewu wolności jako wyzwoleńcy, czy ludzie wolni ? Poszukajmy odpowiedzi w naszych poczynaniach. Nie jesteśmy pępkiem świata. Ale jesteśmy. Czyli przetrwaliśmy. Uchroniliśmy biologiczną substancję, nasze DNA i mamy swój kawałek ziemi, który nam przydzielono. Zatem baza jest. Skoro nie jesteśmy wyjątkowi, czyli normalni, zacznijmy normalnie kalkulować, patrzeć, kombinować jak by tu nie dać się odepchnąć, ani od stołu, przy którym inni wolni decydują jak pokroić tort. Czy ktoś nam broni marzyć? Niech sobie broni. Skoro jesteśmy normalni jak normalnymi są Niemcy, Rosjanie, Holendrzy, czy Francuzi i skoro im wszystkim, jest ciasno w ich własnym domu i każdy z nich rozgląda się jak by tu sobie poprawić warunki? To my, jako wolni, a nie wyzwoleńcy też chcemy. Z jednej strony nie dać się zepchnąć do kąta na zasadzie:
- Masz i podpisuj.
- Ale ja chcę przeczytać, zanim podpiszę.
Kiedy indziej. Teraz podpisuj.
Musimy mieć broń jądrową
Były wyzwoleniec stając się obywatelem wolnego świata musi sam zadbać o swoją wolność. Musi umieć się obronić przed kolejnym zniewoleniem. Metody są te same od zawsze, na złodzieja kij, na bandytę, to już coś poważniejszego dobrze mieć pod ręką. Najbardziej obecnie sprawdzoną metodą obrony przed bandyckimi zakusami jest broń jądrowa. Nikt jeszcze nie zagroził pozbawieniem suwerenności, temu, który nią dysponuje. Dysponuje, czyli ma pod ręką i może użyć, jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Czyli ma też środki przenoszenia. Lepiej z takim nie zadzierać. Sprawa poważna. Niemal tak poważna, jak własną krwią wywalczona wolność i suwerenność. Kupić tych głowic nie idzie, pożyczyć - nie pożyczą. Trzeba sobie to samemu zrobić. Zatem własne zaplecze z energetyką jądrową i własnym przemysłem. Z kim by tu pomajstrować ? Dobrze rozwinięte zakłady tej branży mieli Ukraińcy. Naiwnie uwierzyli w gwarancje USA, Rosji, Wielkiej Brytanii i broń oddali. Ale, jak to się robi, nie zapomnieli. Zróbmy ją razem z Ukraińcami. Będziemy mieli i my, i oni. Jest ryzyko ? Jest. Nadchodzi kolejna dziejowa burza i nie wiadomo jak się skończy, ano grzmi i błyska. Wierzymy w NATO ? Coraz mniej. Mamy wybór ? Niewielki. Zatem do roboty i to szybko. Takiemu Iranowi i Koreańczykom się udało, dlaczego nam ma się nie udać. Sam fakt, że robimy zrobi wrażenie na potencjalnym agresorze/agresorach.
Pytanie o suwerenność jest coraz bardziej na czasie w obecnej sytuacji międzynarodowej, Wyjście USA z Europy stało się faktem. Polityka Chin, Indii i Rosji uwalnia się od ograniczeń narzucanych przez USA. Dzisiaj Chiny stały się gospodarką nr 1 w Świecie. Nie tyle werbalnie, ile kolejnymi faktami dokonanymi kreują własną politykę mocarstwową, spychając na bok Amerykanów. Dzisiejsze debaty: jak Australia powinna przygotować się na obronę przed agresją chińską? Po co Chinom bazy morskie w Indonezji, Pakistanie, Bangladeszu ? W jaki sposób obronić Wietnam przed otwartą ekspansją chińską. Nieliczenie się z własnymi zobowiązaniami Rosji względem Ukrainy, Chin wobec Hongkongu, są to symptomy upadku ustalonego ładu, jeśli w jego obroni nie stoi realna siła. Zagrożenie powoli dociera do świadomości światowej opinii publicznej. Potrzeba ustalenia nowego porządku światowego przez nowych pretendentów staje się coraz bardziej oczywistym faktem. Zwykle, przy okazji formowania się takiego nowego ładu dochodziło do otwartych wojen. Jak będzie tym razem ?
Niemcy: Polska i Ukraina ma słuchać Rosji
Dzisiejsza Rosja nie jest już co prawda globalną potęgą, ale wobec słabnących Stanów Zjednoczonych stanowi zagrożeniem dla jej najbliższych sąsiadów. To jest wyzwanie jakie dzisiaj przed nami stoi. Wyzwanie kraju pomiędzy Niemcami, a Rosją. Niemcami wyalienowanymi z amerykańskiej zależności politycznej, wojskowej i gospodarczej. Dla kapitału niemieckiego najważniejszym rynkiem współpracy stał się już rynek chiński, do którego korytarzem lądowym jest Rosja, stanowiąca jednocześnie dla przemysłu niemieckiego atrakcyjnego dostawcę nośników energii i rynkiem zbytu. Uwaga polityków niemieckich skierowana na Polskę i Ukrainę to pieczołowita troska, żebyśmy się porozumieli z Rosją i nie przeszkadzali w ekspansji niemieckiego kapitału na wschód. Tak rozumiane porozumienie z Rosją ma polegać oczywiście na przyjęciu rosyjskich warunków przez Polaków i Ukraińców. Na wszelki wypadek jednak, w związku z nieprzewidywalnością obu nacji, lepiej obejść ich Nordstreemem i Southstreemem.
Jakie wyzwania stawia to przed nami jako, ludźmi wolnymi, a więc zobowiązanymi do samodzielnej troski o swój los? To co dla Niemiec jest rosyjskim korytarzem, dla nas jest niestety zagrożeniem. Odwiecznym warunkiem bezpieczeństwa Rosji jest jej głębokość terytorialna, a pogłębienie tej głębokości warunkiem wzmocnienia bezpieczeństwa. To oznacza, że pełna suwerenność Ukrainy, Polski, Białorusi, republik bałtyckich jest w dłuższym okresie czasu wątpliwa.
Ze słabym się nie liczą
Testem na nasze pojęcie wolności jest także nasz stosunek do Polaków poza naszymi granicami, Weźmy tych na Litwie. Nie twierdzę, że w okresie międzywojennym wzorowo ułożyliśmy nasze stosunki z Litwą. Ułożyliśmy je po swojemu. Teraz dla odmiany mamy je ułożone po litewsku. Litwini poczynają sobie z Polakami na Litwie śmiało, nawet bardzo śmiało i to pomimo rosyjskiego noża przystawionego im do gardła. Czy Polacy w prawdziwie wolnej Polsce nie byliby skłonni upomnieć się o rodaków? Nieśmiałe próby reaktywowania Polonii w Niemczech spełzły na niczym. Nie drażnić Niemców. Czyli nie drażnić Rosjan, Amerykanów (casus Sikorski), Niemców, Litwinów. Nie drażnić upominaniem się o swoje i o swoich. Jak nas mają wolnych / wyzwoleńców szanować? Ot choćby niefortunna uwaga prezydenta USA Obamy w rozmowie z prezydentem Rosji w sprawie tarczy antyrakietowej amerykańsko-polskiej pokazała nam jakie miejsce nam próbuje się wyznaczyć
Teraz coś z moich prywatnych obserwacji postrzegania Polaków zagranicą. Scenka sprzed paru lat w polskich delikatesach na Clinton Avenue, Newark NJ USA. Klientka do właścicielki sklepu :
- Pani Teresko, mojego syna nauczycielka w szkole uderzyła ręką i dzieci z niego szydzą.
- I co ?
- Poszłam do dyrektora. Zapytał, czy mam amerykańskie obywatelstwo, czy zielona kartę ? Potem jeszcze, jakie mam pochodzenie. Mówię, obywatelstwo amerykańskie, pochodzenie polskie.
- O.K. przeniesiemy syna do innej klasy.
- Obawiam, się, że to nie wystarczy.
- A mąż jakie ma pochodzenie ?
- Żyd.
- Czyli mamy problem. No to przeniesiemy nauczycielkę do innej klasy.
Czy w Wolnej Polsce wezwanie do zakupów polskich towarów, w polskich sklepach byłoby czymś niestosownym? Wywołanie narodowego snobizmu: Dobre bo polskie! Nie jest celem samym w sobie, ale właśnie realizacją właściwie pojmowanej wolności. Z pewnością nie doczekamy się takiej promocji w prasie, najczęściej zarządzanej przez obcy kapitał. Są polskie gazety i cieszy, że znajdują coraz więcej nabywców. Mamy z trudem wywalczoną Telewizję Trwam, co z kolei przemawia za tym, że chociaż po części żyjemy jednak w Wolnej Polsce. Jednak biorąc pod uwagę większość dostępnych kanałów telewizyjnych, to ta Polska Wyzwolona też się trzyma i to mocno.
Znakiem tego WOLNOŚĆ, ale reglamentowana.
Jak naród ludzi wolnych powinien przygotować się na zmienioną i zmieniającą się sytuację w aspekcie globalnym i lokalnym ? Jak nie stać się narzędziem do pomnażania niemieckiego kapitału, amerykańskim mięsem armatnim, nadwiślańską gubernią ( z dużą autonomią) ? To są dzisiejsze wyzwania. Nie dziwi zatem irytacja ministra Sikorskiego z powodu braku podmiotowości naszej polityki zagranicznej. Inna sprawa, że to on sam się do tego przyczynił.
Każda nasza decyzja winna uwzględniać zasadnicze kryterium: JAK TO SIĘ MA DO POLSKIEJ RACJI STANU ? Czy wzmacnia naszą wewnętrzną narodową spójność ? Czy zwiększa naszą samodzielność militarną, ekonomiczną, polityczną ? Czy wręcz przeciwnie, je osłabia ?
O naszej kondycji niech świadczy tych parę problemów, wałkowanych przez media:
Poprawianie wizerunku Polski w Świecie. – To problem wyzwoleńca, a nie człowieka wolnego.
Co zrobić, żeby Amerykanie wreszcie pozwolili nam odwiedzać się bez wiz ? - To samo. Wprowadzić wizy Amerykanom.
Awans polskiego premiera do struktur Unii Europejskiej. - Jaki to awans ?
Czy powinniśmy być bardziej pro niemieccy, pro amerykańscy, czy pro rosyjscy ? – Bardziej pro polscy !
Kryterium nr 2: Na ile nasze decyzje lub ich brak powodują osłabienie naszych przeciwników ( zakładamy istnienie przeciwników i ewentualnych przeciwników, a nie wrogów, przynajmniej na razie) ?
- Utrzymywać pomnik ciemiężycieli w centrum miasta, czy go zburzyć ?
- Ogrzewać Olsztyn węglem, czy gazem ?
- Naprawiać drogi, przygotowywać tereny inwestycyjne, czy zakładać parki ?
- Czy rozwijać OZE, w tym wiatraki, czy je zwijać ?
- Chronić krajobraz, czy miejsca pracy ?
- Poprzeć Ukraińców, czy zostawić tych banderowców na pastwę Rosjan ?
- Czy dokończyć tą najdłużej w Europie budowaną korwetę, czy pociąć ją na złom ( Indyjski myśliwiec powstaje od lat osiemdziesiątych i nadal jest nie ukończony. Za to spowodował powstanie rodzimego przemysłu lotniczego i następny myśliwiec indyjski powstanie jak należy) ?
- Czy zbroić się w czołgi Leopard, czy doskonalić własne (Japończycy w ogóle rezygnują z czołgów i pospiesznie wprowadzają na uzbrojenie w ich miejsce niszczyciele czołgów na podwoziach kołowych) ?
- Czy powinniśmy mieć broń rakietową średniego zasięgu zdolną do rażenia celów w akcjach odwetowych i w rejonach ześrodkowania przed spodziewanym atakiem ?
- Czy powinniśmy zbudować własny system wczesnego ostrzegania, zdolny z wyprzedzeniem przygotować się na odparcie ataku lotniczego i rakietowego ?
Jeśli w poszukiwaniu odpowiedzi zastosujemy podane kryteria, odpowiedź jest nie czy, ale jak i kiedy ?
Dzisiaj środek ciężkości światowej gospodarki wrócił tam, gdzie był wieki temu: do Azji. Chiny, Indie, Japonia, Korea Południowa wyznaczają oś obrotu światowej gospodarki. PKB USA jest aktualnie pomiędzy Chinami a Indiami. Dwaj dawni europejscy globalni gracze: Francja i Wielka Brytania nic nie mają dzisiaj do powiedzenia. Dyplomacja brytyjska nawet nie próbuje upomnieć się o realizację umów z Chinami w sprawie transformacji Hongkongu. Czas abyśmy wyciągnęli wnioski z tego nowego rozdania kart.
Chcemy mieć ten atom. Powinniśmy współpracować z UE, USA tak długo i z takim zaangażowaniem, jak długo służy to naszej sprawie, sprawie niereglamentowanej wolności.
Warto byłoby zastanowić, które podmioty polityczne prezentują opcje Wolnej Polski, a które tej Wyzwolonej. Trudne zadanie. Temat na osobne rozważania.
Największym zagrożeniem wolności jest korupcja. Ona zabija wolność zawsze i wszędzie. Nie może być dla niej pobłażania. Nie chodzi o zegarek ministra. Jakie byśmy nie przeznaczyli środki na modernizację armii, budowę infrastruktury komunikacyjnej, energetycznej, rozpasana korupcja zeżre wszystko. Korupcja zabiła pierwszą Rzeczpospolitą i zabije każda następną. A to wszystko nie ONI, ale MY sami.
Postanówmy od dzisiaj, MY WRESZCIE WOLNY NARÓD POLSKI jesteśmy u siebie i jak inni WOLNI mamy nie tylko ręce do pracy, łokcie i kułaki do rozpychania się, ale i głowę na karku. Pracujmy dla SIEBIE, dbajmy i walczmy o SWOJE, a ta głowa na karku pomoże przekuć nasze słabe strony w mocne, zagrożenia na nowe szanse.
Jacek Pachucki
Skomentuj
Komentuj jako gość