"Tunezyjczykom pozostanie zdobycie subtelnej wiedzy, jak oduczyć psa szczekania bez nakładania mu kagańca. Do tego jednak potrzebne będą dodatkowe zajęcia z wewnątrzpartyjnej demokracji i warsztaty ze stanu wolności mediów lokalnych. Praktyki stosowane w Urzędzie Marszałkowskim opisywano zawsze jako plagi demokracji. Ponieważ jednak wczorajsza patologia staje się dzisiaj normą powszechną, to w jej twórczym doskonaleniu nasi lokalni działacze stali się prymusami, którzy najdzielniej stawili czoło zbliżającym się wyzwaniom. "- pisze Bogdan Bachmura
rys:A.Wołos
Od dwóch tygodni staram się nie wychodzić z domu. Żona uzupełnia niezbędne zaprowiantowanie i wyglądamy zapowiadanego, domowego, przedwyborczego apostolstwa wysłanników wiodącej partii. Za to na brak korespondencji od bardzo ważnych osobistości nie mogę ostatnio narzekać. Choćby Andrzej Orzechowski, poseł na Sejm RP. Ten niezwykłej skromności człowiek to namacalne zaprzeczenie teorii o zwycięstwie medialnego picu i propagandy. Na skąpym, zadrukowanym na czarno kawałku kartki, suchy skrót raportu dokonań: drogi nr 7 i 16, obwodnice Mrągowa, Ełku, Olecka, Gołdapi, nowy przejazd przez Pisz, lotnisko k. Szczytna, kolej, przejścia graniczne, gazociąg, most energetyczny Polska-Litwa, wodociągi, zakłady odpadów, filharmonia w Olsztynie i wreszcie decyzja o przebiegu Via Baltica i Rail Baltica. Na dokładkę nadjeziorne promenady, piękniejące wsie, drogi lokalne, ścieżki rowerowe. I to wszystko jeden człowiek, który nie podaje nawet partyjnego pochodzenia! Jedynie informacja, że „jest w dobrej ekipie”, która „zmieniła relacje międzynarodowe z przaśnych na dumne, partnerskie i wymagające” nie pozostawia złudzeń z kim mamy do czynienia.
A jednak wśród pełnych dokonań relacji kandydatów na ludowych przedstawicieli nie znalazłem ojca ani matki zdecydowanie najważniejszego, regionalnego sukcesu. Wiele bowiem wskazuje na to, że Warmia i Mazury staną się Piemontem nowej, odrodzonej demokracji. Regionalną marką, Cudem Natury i Demokratycznej Kultury, której ożywcze oddziaływanie będzie promieniowało na wszystkie, nowe i stare, zmęczone postępującą dekadencją demokracje. Biję się w piersi, ale świadomość, jak wielkiego, ustrojowego skarbu się dochowaliśmy dotarła do mnie dopiero po wizycie na Warmii i Mazurach Abderrazaka Zouariego, ministra rozwoju regionalnego pukającej do demokratycznych drzwi Tunezji. Fakt, że Tunezyjczycy wybrali Polskę, a w szczególności nasz region, jako najbardziej pożądany do zastosowania u siebie model demokracji, świadczy o trafności słów Andrzeja Ryńskiego, radnego, który na ostatniej sesji Sejmiku Województwa podkreślił słuszność kierunku rozwoju naszego regionu wyznaczanego przez marszałka Jacka Protasa.
Tunezyjski minister niewątpliwie trafił w dziesiątkę, szukając w dalekiej Polsce dobrych do zaadoptowania wzorów ustrojowych dla wychowanych w dyktaturze Tunezyjczyków. Szkoda tylko, że obiecane przez marszałka Protasa dzielenie się doświadczeniami i staże dla przyszłych tunezyjskich urzędników nie rozpoczęły się od ostatniej sesji Sejmiku. Byłaby to najlepsza lekcja poglądowa, jak uniknąć tak dotkliwych w demokracji sporów i kłótni, skutków rzucania kłód pod nogi pracującej dla dobra wspólnego władzy oraz jak doświadczyć dobrodziejstwa powszechnej zgody okraszonej odrobiną koncesjonowanych wątpliwości. Jednomyślnie (przy dwóch głosach wstrzymujących się) głosowanie radnych za utworzeniem nowej spółki ze 100% udziałem środków publicznych do budowy lotniska w Szymanach przejdzie do historii lokalnej demokracji. Pewności wyboru nie zakłóciły radnym przesłane na ich adresy mailowe publikacje Adama Sochy i prośba o głęboki namysł nad sensownością dalszego topienia publicznych pieniędzy w tej beznadziejnej sprawie.
Oczywiście, do zrozumienia mechanizmu sprowadzenia radnych wszystkich opcji politycznych do roli podnóżka aktualnej władzy, nie wystarczy wizyta na sesji Sejmiku. To widowisko, to już końcowy rezultat podręcznikowego mechanizmu politycznej korupcji. Aby prawidłowo zadziałał, potrzebne są możliwości jakie daje zdolny pomieścić wszystkich krewnych królika urząd i w odpowiednich proporcjach politycznych rozdzielane tzw. unijne, czyli nasze pieniądze. Z tymi ostatnimi jednak, z tytułu pomocy dla powstającej demokracji nie powinno być w Tunezji problemu. Przyzwyczajeni do praktyki podwójnej świadomości w warunkach dyktatury tunezyjscy stypendyści i aplikanci nowej demokracji łatwo pojmą, dlaczego nikt mający elementarną wiedzę na temat dwóch możliwych lokalizacji lotniska regionalnego nie popiera tego w Szymanach. Oczywiście prywatnie. Bo publicznie, aż do chwili zbiorowego hasła przełożenia wajchy, pary z gęby nikt nie puści.
Tunezyjczykom pozostanie zdobycie subtelnej wiedzy, jak oduczyć psa szczekania bez nakładania mu kagańca. Do tego jednak potrzebne będą dodatkowe zajęcia z wewnątrzpartyjnej demokracji i warsztaty ze stanu wolności mediów lokalnych.
Praktyki stosowane w Urzędzie Marszałkowskim opisywano zawsze jako plagi demokracji. Ponieważ jednak wczorajsza patologia staje się dzisiaj normą powszechną, to w jej twórczym doskonaleniu nasi lokalni działacze stali się prymusami, którzy najdzielniej stawili czoło zbliżającym się wyzwaniom. A ponieważ marszałek Jacek Protas, guru tunezyjskiej demokracji, od czerwca konsekwentnie odmawia naszym prośbom o wywiad i nie odpowiada na przesłane pytania, pozostało mi cierpliwe oczekiwanie na wizytę choćby jednego przedstawiciela „dobrej ekipy”.
PS. Dla tych, którym się jeszcze nie znudziło, życzenia satysfakcji z dokonanego wyboru przy urnie. Następnym razem może być jeszcze trudniej.
Bogdan Bachmura
Skomentuj
Komentuj jako gość