Porozumienie Kaczyński-Gowin-Ziobro zawarte. Czy to „radosna wiadomość”?
- Szczegóły
- Opublikowano: sobota, 26 wrzesień 2020 15:55
- Adam Socha
Prezes Jarosław Kaczyński miał w sobotę 26 września dla nas „radosną wiadomość”. Po 2 tygodniach walki o władzę w ramach Zjednoczonej Prawicy Jarosław Kaczyński podpisał umowę koalicyjną ze Zbigniewem Ziobrą i Jarosławem Gowinem. Akt odbył się w samo południe w partyjnej centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej. Trwał kilka minut. Dziennikarze nie mogli zadawać pytań. Nie podano, co porozumienie zawiera. Kilku rzeczy możemy się tylko domyślać z krótkich wystąpień liderów.
- Mamy dla państwa radosną wiadomość - zaczął prezes PiS. - Zostało zawarte porozumienie, za chwile będzie podpisane. Jestem głęboko przekonany, że dzisiejszy dzień dobrze zapisze się w naszej historii, bo mamy przed sobą trzy lata do kolejnych wyborów parlamentarnych. Jestem zupełnie pewien, że to będą lata dobrze wykorzystane dla Polski, różne mogą być okoliczności, bo wiemy, jaki jest dzisiaj świat, jaka jest sytuacja. Ale z całą pewnością wszystko, co będzie możliwe dla umocnienia naszej wspólnoty i poprawy losu każdego obywatela, będzie uczynione. Nasze porozumienie jest tego gwarancją - powiedział Kaczyński.
I dodał: - Także jeszcze raz chciałem podziękować naszym kolegom, chciałem powiedzieć, że się bardzo, bardzo cieszę. I wierzę w to, co przed chwilą powiedziałem. Przed nami bardzo dobra przyszłość.
Prezes Porozumienia Jarosław Gowin zapowiedział „bardziej skondensowaną strukturę rządu”: - Siłą Zjednoczonej Prawicy zawsze był pluralizm. A jednocześnie siłą naszego obozu jest wewnętrzna jedność, którą dzisiaj potwierdzamy. Doszliśmy do wspólnych ustaleń dotyczących nowego programu rządowego na najbliższe trzy lata. I do wspólnych ustaleń dotyczących nowej struktury. To będzie bardziej skondensowana struktura rządu. To będzie mniej resortów, dzięki temu rząd będzie funkcjonował sprawniej.
Szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro zapowiedział „zgodną współpracę”.
- Czas pokazał, że te pięć lat, które za nami, to dobre lata dla Polski. I dlatego mamy prawo wnioskować, że kolejne trzy lata, które przed nami, oraz, ufam, następne, to też będzie dobry czas. Ale wtedy i tylko wtedy, jeśli będziemy zgodnie współpracować - powiedział Ziobro.
Premier Mateusza Morawieckiego podpisane porozumienie, to „potwierdzenia naszej pełnej jedności, stabilności, która dzisiaj jest tak bardzo potrzebna”. To porozumienie, które dzisiaj zostało zawarte, to również potwierdzenie naszych zobowiązań wobec milionów wyborców - powiedział premier Mateusz Morawiecki. - Mamy stabilny rząd, stabilną większość parlamentarną, mamy program, przystępujemy do kolejnej fazy realizacji naszego programu dla dobra obywateli Polski i dla dobra Polski. Zwyciężyła odpowiedzialność, zwyciężyła Polska.
I dodał: - Także jeszcze raz chciałem podziękować naszym kolegom, chciałem powiedzieć, że się bardzo, bardzo cieszę. I wierzę w to, co przed chwilą powiedziałem. Przed nami bardzo dobra przyszłość.
Wszystko trwało zaledwie kilka minut, a liderzy Zjednoczonej Prawicy spóźnili się o pół godziny.
Dlaczego mamy się radować?
(KOMENTARZ)
Na pewno podpisanie porozumienia to „radosna wiadomość” dla obozu rządzącego, gdyż perspektywa rządu mniejszościowego czy nawet nowych wyborów, z niewiadomym wynikiem, nie była zbyt „radosna”. Dla nas, rządzonych, to o tyle „radosna wiadomość”, że rząd mniejszościowy czy wybory w momencie, gdy coraz wyraźniej daje o sobie znać kryzys gospodarczy wywołany pandemią, oznaczałyby pogłębienie chaosu i kryzysu. Nie zmienia się koni na środku rzeki. Ponadto za tą rzeką czeka doszczętnie skompromitowana opozycja, która nie ma nic narodowi do zaoferowania, poza tym, że "my jesteśmy lepsi, bo uważamy się za lepszych". Wypełnieni po brzegi poczuciem urojonej wyższości i pogardą dla "motłochu pisowskiego", co zakrawa na rasizm.
Natomiast, z czego "my naród" mamy czerpać „radość”, nie wiadomo, gdyż nie raczyli nas liderzy ZP i premier poinformować, co to porozumienie zawiera. Poza zapewnieniem Prezesa, że "co będzie możliwe dla umocnienia naszej wspólnoty i poprawy losu każdego obywatela, będzie uczynione". Jesteśmy więc skazani na nie potwierdzone przecieki i domysły.
Co mamy prawo wiedzieć
Przede wszystkim jak będzie wyglądała rekonstrukcja rządu i czy prezes JK rzeczywiście wejdzie do rządu jako wicepremier nadzorujący resort sprawiedliwości, obrony i spraw wewnętrznych? Jeśli tak się stanie, to będzie to powrót do ładu ustrojowego i usprawnienie pracy rządu. Dotychczasowa sytuacja, gdy prezes partii jest nominalnie tylko „szeregowym posłem”, a de facto trwał wyścig do ucha prezesa z Al. Ujazdowskich na Nowogrodzką i czekanie na decyzję Naczelnika Państwa, który nie ponosił żadnej odpowiedzialności za podejmowane decyzje, była więcej niż chora.
Teraz prezes zostając wicepremierem będzie ponosił odpowiedzialność. Oczywiście jego usytuowanie zrodzi kolejne problemy. Powinien bowiem „po bożemu” zostać premierem a Mateusz Morawiecki I wicepremierem odpowiedzialnym za gospodarkę i finanse. JK jako wicepremier ma nadzorować Zbigniewa Ziobro, który wraz ze swoją drużyną zaczął realizować własną politykę, zgłaszać własne projekty ustaw bez uzgodnień z koalicjantami i jawnie ignorując premiera Mateusza Morawieckiego. Kontrola Ziobry ma być z dwóch stron, gdyż do ministerstwa sprawiedliwości wejdzie zaufany człowiek JK w randze wiceministra. JK jako wicepremier ma też wzmocnić pozycję premiera Morawieckiego.
Jak ta konstrukcja będzie funkcjonowała, pokaże czas. Po rekonstrukcji ma zostać 15 ministerstw, o kilka mniej niż obecnie. Koalicjanci PiS dostaną po jednym resorcie. Solidarna Polska utrzyma Ministerstwo Sprawiedliwości. Porozumienie dostanie nowy resort rozwoju i pracy, szefem będzie Jarosław Gowin. Lider Porozumienia wraca też na stanowisko wicepremiera (podał się do dymisji po zanegowaniu wyborów prezydenckich 10 maja). Wydawało się wówczas, że Gowin jest skończony, jednak przewaga tylko 5 posłów w Sejmie i bunt Ziobry, pozwoliły mu na odzyskanie stołka, kosztem Jadwigi Emilewicz. Wiceprezes Porozumienia miała przyprowadzić Prezesowi JK część posłów partii Gowina. Ten plan się ni powiódł i Emilewicz odchodzi z rządu i z partii Gowina, i staje się bezpartyjnym posłem ZP.
Po tym co Jarosław Gowin pokazał jako minister sprawiedliwości, a następnie minister nauki, już należy się bać o „rozwój i pracę”.
Po rekonstrukcji o 20 procent będzie mniej stanowisk wiceministrów. Z posad dla „bliskich i znajomych królika” rezygnują wszystkie partie Zjednoczonej Prawicy. Dobre i to. Będzie nas, rządzonych, kosztowało taniej. Ziobryści i Gowinowcy dostaną także po jednym ministrze w Kancelarii Premiera (ze strony ziobrystów miałby to być Michał Woś, z kolei z Porozumienia oddelegowana ma być osoba, która ma odpowiadać za sprawy samorządowe - co ujawnił Jarosław Gowin na antenie TVN24) oraz po trzech wiceministrów poza swoimi “statutowymi” resortami (i tak np. ziobryści doczekają się wiceministra rolnictwa).
Nadal nie wiemy, co będzie z ustawą o ochronie zwierząt, której w Sejmie nie wsparła Solidarna Polska. Nad projektem pracuje Senat. Nie wiadomo, czy weta nie zgłosi prezydent. Prawdopodobnie Ziobro musiał się zobowiązać, że w takiej sytuacji Solidarna Polska przyłączy się do głosów odrzucających weto Andrzeja Dudy (potrzeba 276 głosów przy pełnej sali).
Taka gwarancja jest dla JK konieczna, gdyż przeciwko ustawie o ochronie zwierząt głosowało kilkunastu posłów PiS na czele z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim. Nie przekonała ich zarządzona dyscyplina, zapowiedź kar ani to, że prezes PiS traktuje projekt osobiście, o czym powiedział przed głosowaniem. To pokazuje, że nawet na własne wojsko Prezes JKK nie może do końca liczyć i nie każdą złą ustawę wszyscy w ciemno poprą.
Zapowiedź odwołania Ardanowskiego z ministra rolnictwa będzie ze stratą nie tylko dla rolników, bo był to kompetentny minister, w odróżnieniu od ministra-katastrofy Krzysztofa Jurgiela.
Nie wiemy też co z abolicją dla urzędników (przede wszystkim premiera MM), którzy łamali procedury podczas epidemii koronawirusa. Ewidentnie konstytucję złamał premier MM nakładając na Pocztę Polskę zadanie przeprowadzenia wyborów prezydenckich korespondencyjnie. Mało to rządzonych obchodzi, że wykonywał polecenie prezesa JK. W Polsce, zgodnie z konstytucją, wybory przeprowadza Państwowa Komisja Wyborcza.
Jednak to co przede wszystkim interesuje miliony pracowników i emerytów, to rosnące z każdym tygodniem ceny. Mamy do czynienia z inflacją, która uderza w najuboższych, bo to ich najbardziej dotyka inflacja, której rząd używa, by zmniejszyć zadłużenie budżetu i zwiększyć dochody. Inflacja jest podatkiem nałożonym przede wszystkim na biednych.
Kryzys gospodarczy (recesja wyniesie 3,4 procent), coraz większy deficyt budżetu państwa (ok. 5 proc. PKB, czyli blisko 110 mld zł deficytu w tym roku), koszt obsługi pandemii (z fundusz COVID wydano do dzisiaj ponad 50 mld zł, a na cały rok ok. 100 mld zł, ponadto należy uwzględnić wydatki z tarczy finansowej PFR, na dzisiaj jest to ok. 61 mld zł, ale też w planach jest 100 mld zł).
To wszystko oznacza cięcie rozmaitych wydatków, ale też wyższe i nowe podatki. Chcielibyśmy wiedzieć, komu obetną (np. co z 14 emeryturą?) oraz kto ile zapłaci za kryzys?
Chcielibyśmy też wiedzieć, wg jakiego kryterium zostanie podzielonych dwa miliony szczepionek na grypę, które trafią do Polski.
Co z repolonizacją mediów czy też ich dekoncentracją (jak zwał tak zwał). Nawet Jadwiga Emilewicz mówi, że jest to niewykonalne, bo kto niby miałby wyłożyć kasę na ich wykup? Nie mówiąc o łamaniu przepisów unijnych i narażaniu nas na kolejny groźny konflikt z UE oraz zamrożenie stosunków z USA. Nie wspominając już o ograniczeniu wolności słowa i pluralizmu mediów.
Co z reformą sądownictwa? Czy ma ona nadal polegać na dyscyplinarkach za niesłuszne wyroki i obsadzanie sądów swoimi, narażając nas na utratę środków unijnych w związku z łamaniem zasad praworządności?
Co z energetyką? Wiemy już, że ostatnia kopalnia zostanie zamknięta w 2049 roku, aż do przejścia na emeryturę ostatniego górnika. Przez ten czas mamy się wszyscy składać na górnictwo. Ale docelowo, co ma być głównym źródłem energii?
Co z usługami publicznymi (służbą zdrowia, oświatą), które są w dramatycznym stanie?
Na te pytania oczekujemy odpowiedzi od Prezesa (wicepremiera?) JK, premiera MM, wicepremierów ZZ i JG.
Mniej nas, jako rządzonych, interesują walka o miejsca na listach wyborczych w 2023 roku, chociaż wiemy że cała wojna w ZP zaczęła się właśnie od tego, że Zbigniew Ziobro zażądał przyjęcia Solidarnej Polski do PiS, licząc na funkcję wiceprezesa PiS, wyeliminowanie z gry Mateusza Morawieckiego i przy pomocy Beaty Szydło przejęcia schedy po Naczelniku Państwa. Ta szarża się nie powiodła. Ponoć o miejscach na listach ma zdecydować lojalność. PiS nie ma interesu politycznego w tym, by koalicyjne partie zwiększały pulę wpływów.
Czy podpisane porozumienie oznacza koniec wojny w ZP? Śmiem wątpić. To tylko chwilowe zawieszenie broni. Ziobro będzie czekał na kolejną okazję, by przypuścić atak.
Jaki morał się z tej całej wojenki politycznej wyłania? Niewesoły. Politycy ZP, która odniosła kolejne zwycięstwo wyborcze, zamiast zakasać rękawy i brać się do roboty, rzucili się sobie do gardeł. Ten konflikt narastał od czasu zdymisjonowania premier Beaty Szydło. Autorka zwycięstwa Andrzeja Dudy, a następnie ZP w wyborach parlamentarnych 2015 roku, która cieszyła się ogromną popularnością jako pani premier, z dnia na dzień została zdmuchnięta, a na jej miejsce prezes JK powołał „bankstera”, byłego doradcę Donalda Tuska i bywalca biesiad w „Sowie”. Gdy okazało się, że nie jest to premier „techniczny”, ale przyszły przywódca ZP, konflikt narastał. Stara gwardia nie mogła się z tym pogodzić.
Trwające 2 tygodnie targi polityczne sprawiły, że cała 5-letnia narracja o stawianiu na pierwszym miejscu dobra wspólnego, interesu narodowego, polityki jako służby społeczeństwu, wzięła w łeb.
Wszystko wskazuje na to, że wchodzimy w fazę, jak w sanacyjnej Polsce, po objęciu urzędów przez pułkowników Piłsudskiego. Rządy pułkowników szybko zdegenerowały się w rządy sitwy, która obsiadła najwyższe urzędy i pousadzała na dobrych posadach swoje rodziny i przyjaciów. Marszałek był już stary i niedołężny, coraz bardziej cenił ślepe posłuszeństwo, pozbył się samodzielnych i niezależnych. I zaczął się coraz większy rozziew między rzeczywistością czyli coraz większą biedą milionów a wielkomocarstwową propagandą.
Adam Socha
Czytaj więcej: Porozumienie Kaczyński-Gowin-Ziobro zawarte. Czy to „radosna wiadomość”?
Stefan Brzozowski "Nie wiedział, że Napora jes...