Do Sądu Rejonowego w Olsztynie wpłynął akt oskarżenia przeciwko dziennikarzowi śledczemu Mariuszowi K. (obecnie pracuje w tygodniku „Wprost”). Prokurator Rejonowy w Suwałkach oskarża dziennikarza z art. 212 par. 2 kk o pomówienie i zniesławienie Ryszarda Józefa Góreckiego poprzez publikację sfałszowanego wyroku rzekomo skazującego Ryszarda Józefa Góreckiego za współżycie z małoletnią. Dziennikarz przy tym twierdził, iż dokument jest autentyczny, mimo, iż wiedział, że wobec pokrzywdzonego Ryszarda Józefa Góreckiego w latach 70-tych XX wieku nie toczyły się żadne postępowania karne.
Mariusz K. został także oskarżony o posłużenie się jeszcze jednym sfałszowanym dokumentem w postaci zezwolenia na widzenie z tymczasowo aresztowanym Ryszardem Józefem Góreckiem z dnia 17.01.1978 r. mając wiedzę, że pokrzywdzony Ryszard Górecki nigdy nie był osobą tymczasowo aresztowaną art. 270 par. 1 kk).
Ponadto jest oskarżony o wyłudzenie poświadczenia nieprawdy od notariusz Ireny Ślusarczyk, która poświadczyła, iż sfałszowana sentencja wyroku jest autentyczna (art. 277 kk).
Sąd nie wyznaczył jeszcze wokandy.
Przypomnijmy, iż cała sprawa wybuchła 7 maja 2014 roku, dokładnie w dniu, w którym Sąd Okręgowy w Olsztynie oddalił powództwo Piotra Obarka przeciwko Małgorzacie Chomicz o naruszenie dóbr osobistych. Tego dnia Mariusz K. czekał pod gmachem sądu. Był autorem artykułu pt. „Zniszczyć naukowca!" („Uważam Rze"), w którym wziął w obronę Piotra Obarka. Twierdził w nim, iż przeciwko Piotrowi Obarkowi, w jego opinii „wybitnemu naukowcowi i artyście” zawiązał się spisek, który sięgał samej ówczesnej minister szkolnictwa wyższego i nauki Barbary Kudryckiej. Następnie Mariusz K. wystąpił jako świadek Piotra Obarka w procesie przeciwko Małgorzacie Chomicz.
Tego samego dnia, gdy Piotr Obarek przegrał proces, Mariusz K. uruchomił własny blog zatytułowany „Dziennikarz śledczy Mariusz K.” i odpalił „bombę” - wyświetlił artykuł „Senator i wyrok” a w nim skan sentencji wyroku, z którego wynikało, iż Ryszard Józef Górecki został 20.09.1978 roku skazany przez Sąd Rejonowy w Gdańsku III Wydział Karny za współżycie z nieletnią. Na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim zawrzało, tym bardziej, że ktoś rozrzucał na jego terenie kserówki z artykułem i wyrokiem.
Wówczas, jako jedyny dziennikarz, zacząłem badać tę sprawę. Ustaliłem, iż Mariusz K. w październiku 2014 roku zgłosił się do Ryszarda Góreckiego z tym wyrokiem. Ryszard Górecki poinformował dziennikarza, iż wyrok jest sfałszowany i natychmiast – w październiku 2014 roku - zawiadomił o tym dokumencie olsztyńską prokuraturę. W toku śledztwa okazało się, iż Mariusz K. doskonale wiedział, iż wyrok jest fałszywką, bowiem zwrócił się do Sądu Okręgowego, Prokuratury Okręgowej i Archiwum Państwowego w Gdańsku i od wszystkich tych jednostek uzyskał identyczną odpowiedź, iż pod tą sygnaturą w repertoriach figuruje sprawa innego człowieka, który był skazany za zabór auta. Mimo to, i mimo przesłuchania w prokuraturze, podczas którego prokurator okazał mu dowody świadczące, iż wyrok jest fałszywy, 7 miesięcy od tych ustaleń, 7 maja 2014 roku „odpala bombę”, która ma zmieść z fotela rektorskiego Ryszarda Góreckiego. Ryszard Górecki po przerwie ponownie wystartował w wyborach na rektora. Walka była zacięta. Wygrał z ubiegającym się o reelekcję Józefem Górniewiczem minimalną przewagą głosów.
Pozew o naruszenie dóbr
Osiem miesięcy wcześniej, nim prokurator sformułował akt oskarżenia wobec Mariusza K., Sąd Okręgowy w Olsztynie (29.05.2015 roku) nakazał dziennikarzowi przeproszenie prof. Ryszarda Góreckiego, rektora UWM i senatora RP, za naruszenie jego dóbr osobistych.
Sąd nie miał żadnych wątpliwości, iż dziennikarz posłużył się na swoim blogu fałszywym wyrokiem. W związku z tym, że dziennikarz przed rozprawą zlikwidował swój blog, sąd nakazał mu założenie strony w internecie i opublikowanie na niej przeprosin wobec Ryszarda Góreckiego i oświadczenia. Strona ta ma wisieć w internecie przez 12 miesięcy. Ponadto sąd z uwagi na sytuację dziennikarza zasądził jedynie 1000,00zł nawiązki na rzecz domu dziecka, powód wnosił o 10.000,00zł. Dziennikarz musi zapłacić też koszty postępowania sądowego, w sumie ok. 3,5 tys. złotych. Mariusz K. do dzisiaj nie wykonał tego wyroku.
To był kolejny proces tego dziennikarza, w którym został skazany za pisanie kłamstw. Pierwszy raz przegrał z poseł Lidią Staroń, a "Rzeczpospolita" musiała zapłacić 100 tys. zł. Ta sama gazeta ma też zapłacić 24 tys. złotych za kolejny tekst Kowalewskiego o redaktorze „Forum Akademickiego” dr. hab. Marku Wrońskim.
Kto dał zlecenie na rektora?
Niestety, śledztwo prokuratury najpierw olsztyńskiej, a później suwalskiej, nie dało odpowiedzi, kto dał Mariuszowi K. zlecenie na rektora? Sam Ryszard Górecki powiedział mi, że przebaczyłby Mariuszowi K. gdyby ten ujawnił, kto go wynajął. Bo dla nikogo, kto zetknął się z tą sprawą nie ulega wątpliwości, iż Mariusz K. działał na czyjeś zlecenie.
Swojej wrogości wobec rektora Ryszarda Góreckiego nie krył Władysław Kordan, który musiał pożegnać się z funkcją prorektora. Twierdził, iż to Górecki podrzucił Mariuszowi K. dokumenty o jego rzekomej współpracy z SB, jako TW „Paweł”. Również otwarcie atakował rektora na swoim blogu Piotr Obarek, były dziekan Wydziału Sztuki, podejrzany o popełnienie plagiatu pracy doktorskiej i habilitacyjnej, za to, że rektor zdecydował się wszcząć wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Obaj panowie stanowczo odżegnują się od związku z atakiem Mariusza K. na rektora.
Z innych podnoszonych przez Mariusza K. na jego blogu tematów związanych z UWM i rektorem Ryszardem Góreckim, do prokuratury i CBA trafiła sprawa sprzedaży nieruchomości (działek) pracownikom UWM. Wewnętrzna kontrola UWM ustaliła, że część pracowników płaciła tylko 5% wartości działek, a faktycznymi właścicielami stawały się osoby spoza uczelni. Śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Olsztynie ma zakończyć w tym miesiącu.
O sprawie sprzedaży działek UWM pisałem TUTAJ.
Komentarz osobisty
Gdy, jako jedyny dziennikarz w Olsztynie, podjąłem temat oskarżenia rektora Ryszarda Góreckiego przez Mariusza K. i ujawniłem, iż ten opublikował sfałszowaną sentencję wyroku, wówczas Mariusz K. zaczął szukać „haka” na mnie i Fundację „Debata”. Nic nie znalazł, więc na swoim blogu i fb starał się mnie zdyskredytować i pozbawić wiarygodności insynuując, że Ryszard Górecki mnie opłaca. Do dzisiaj nie przedstawił dowodów na swoje kłamstwa, ani za nie nie przeprosił. Gdy ataki nie pomogły i dalej informowałem o sprawie sfałszowanego wyroku, Mariusz K. doniósł na mnie do prokuratury, oskarżając mnie o ujawnienie dokumentów ze śledztwa prokuratorskiego, co było kolejnym kłamstwem.
Zająłem się tym tematem, gdyż dla mnie ewidentnie w tej sprawie obecni są esbecy. To służby specjalne miały i mają dostęp do różnych dokumentów, gromadzą je i zajmują się ich fałszowaniem. Nie czyniłem tego przez wzgląd na sympatie czy antypatie do senatora Ryszarda Góreckiego. (Osobiście, w moich oczach, Ryszard Górecki stracił autorytet jako senator RP). Jednak pisałem o sprawie sfałszowanego wyroku, gdyż uważałem, że nie wolno dopuścić do tego, by do niszczenia człowieka - bez względu na to, kim on jest w życiu publicznym i jak go postrzegamy – można było używać fałszywych oskarżeń i sfałszowanych dokumentów.
Adam Socha
zdjęcie: screenshot ze zlikwidowanego blogu Mariusza K., na którym opublikował sfałszowany wyrok.
Skomentuj
Komentuj jako gość