Już w listopadzie 2013 roku Mariusz Kowalewski wiedział, że kopia wyroku skazującego Ryszarda Józefa Góreckiego z 1978 roku za współżycie z nieletnią poniżej 15 roku życia, jest fałszywką. W marcu 2014 roku podczas przesłuchania na prokuraturze uzyskał wgląd w dowody potwierdzające, iż taki wyrok nigdy nie został wydany. Mimo to 7 maja 2014 roku opublikował skan sfałszowanego wyroku na swoim blogu. Dlaczego?
Prokurator rejonowy prokuratury Olsztyn Południe Arkadiusz Szwedowski potwierdził „Deb@cie", iż w sprawie posłużenia się przez Mariusza Kowalewskiego kopią dokumentu mimo posiadanej wiedzy, że dokument ten jest najprawdopodobniej sfałszowany, zgromadzono większość dowodów. Jednak prokurator nie był w stanie określić daty zakończenia postępowania. Czyn M. Kowalewskiego jest ścigany z urzędu w sprawie o przestępstwo z art. 212 par. 2 kk.
Uprawomocniło się też postanowienie sądu w sprawie zwolnienia Mariusza Kowalewskiego z tajemnicy dziennikarskiej w zakresie udostępnienia do ekspertyzy oryginału rzekomego wyroku. Jednak autor bloga odmówił prokuraturze wydania dokumentu, przedstawił jedynie notarialnie poświadczoną kopię kopii. Kowalewski stwierdził, że oryginał nie jest w jego posiadaniu, ale z uwagi na obowiązującą go tajemnicę dziennikarską, nie może ujawnić, kto go przechowuje. Twierdzi też, że kopię wyroku znalazł w swojej skrzynce pocztowej.
Pozew o naruszenie dóbr
Ryszard Górecki wniósł 19 maja 2014 roku pozew do sądu o naruszenie dóbr osobistych. Sąd Okręgowy w Olsztynie wydał postanowienie o zabezpieczeniu roszczenia Ryszarda Góreckiego o naruszenie dóbr osobistych przed wszczęciem postępowania. Sąd nakazał Mariuszowi Kowalewskiemu natychmiast usunąć z jego blogu skan rzekomego wyroku z 20 września 1978 roku wraz z fragmentami artykułu, w którym Kowalski twierdzi, iż wyrok jest autentyczny. Sąd takie postanowienie wydaje tylko wówczas, jeśli prawdopodobieństwo zarzuconego czynu – naruszenia dóbr osobistych – jest bardzo wysokie. Sąd Okręgowy w Olsztynie oparł się na następujących przedstawionych przez Ryszarda Góreckiego dowodach:
Ryszard Górecki nigdy nie miał sprawy karnej
1. 7 listopada 2013 roku Mariusz Kowalewski jako dziennikarz tygodnika WPROST zwrócił się do Archiwum Państwowego w Gdańsku z zapytaniem w sprawie akt sprawy o sygnaturze III K 876/78. Archiwum pismem z 18 listopada 2013 roku odpowiedziało, że akta sądowe z tego okresu zostały zniszczone za zgodą Archiwum.
„Jednakże sprawa o sygnaturze III K 876/78 dotyczy innej osoby niż Ryszard Józef Górecki i przedmiotem sprawy był zabór pojazdu w celu krótkotrwałego użycia z art. 214 par 1 kk. Jednocześnie informujemy, że w wyniku sprawdzenia ewidencji znajdującego się w zasobie Archiwum Państwowego w Gdańsku zespołu akt Sądu Rejonowego w Gdańsku nie odnaleziono akt sprawy Ryszarda Józefa Góreckiego".
2. To samo zapytanie Mariusz Kowalewski wysłał do Sądu Okręgowego i Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Otrzymał identyczne, negatywne odpowiedzi.
Sąd Okręgowy w Gdańsku stwierdził, iż pod wskazaną sygnaturą figurował inny oskarżony tzn. osoba o innych danych, nie zachowały się akta (zniszczone w 2003 roku), nie zachował się wyrok ani uzasadnienie, natomiast zachowało się repertorium K.
Repertorium jest bardzo ważnym dokumentem, nie podlega bowiem niszczeniu, jest wypełniane ręcznie i zawiera podstawowe informacje: sygnaturę akt, imię i nazwisko oskarżonego, o co był oskarżony oraz wyrok. W repertorium Sądu Rejonowego w Gdańsku pod wskazaną sygnaturą akt figuruje ta sama osoba co w ewidencji Archiwum Państwowego, mianowicie Marek K. skazany z art. 214 par 1 kk za zabór pojazdu w celu krótkotrwałego użycia. Identycznie odpowiedziała Kowalewskiemu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. W jej repertorium figuruje pod tą sygnaturą ta sama osoba i sprawa co w ewidencji Archiwum Państwowego i Sądu Rejonowego w Gdańsku. Prokuratura Okręgowa odpowiedział ponadto, że NIGDY NIE PROWADZIŁA POSTĘPOWANIA KARNEGO WOBEC RYSZARDA JÓZEFA GÓRECKIEGO.
Wie, że to fałszywka i ją publikuje
W marcu 2014 roku Mariusz Kowalewski został przesłuchany w Prokuraturze Rejonowej Olsztyn Południe i zapoznał się z identycznymi odpowiedziami, które Prokuratura Rejonowa Olsztyn Południe otrzymała z Archiwum Państwowego, Prokuratury Okręgowej i Sadu Okręgowego w Gdańsku, na temat sprawy III K 876/78. Dodatkowo dowiedział się, z pisma Sądu Rejonowego w Gdańsku do prokuratury w Olsztynie, iż „w dokumentacji osobowej, przechowywanej w archiwum zakładowym brak danych potwierdzających zatrudnienie Anny Biernackiej" (takie nazwisko protokolantki figuruje na skanie kopii wyroku zamieszczonego przez Kowalewskiego), a „w wykazie ławników kadencji 1977-1980 z terenu miasta Gdańska brak zapisów wskazujących, iż w 1978 roku ławnikami w Sądzie byli: Tadeusz Laśko, Kazimierz Kłosowski". (takie nazwiska ławników figurują na skanie kopii wyroku).
Redaktor naczelny tygodnika WPROST z uwagi na brak autentyczności i wiarygodności skanu wyroku na Ryszarda Góreckiego, nie wyraził zgody na publikacje artykułu mówiącego o tym, że senator RP i rektor UWM w młodości dopuścił się czynu odrażającego, brutalnego i wulgarnego, mianowicie współżycia seksualnego z małoletnią poniżej 15 roku życia.
Mariusz Kowalewski mimo ewidentnych dowodów, iż ma do czynienia ze spreparowanym dokumentem, 7 maja 2014 roku uruchamia w Internecie prywatny blog i tam zamieszcza oskarżycielski artykuł wraz ze skanem rzekomej kopii wyroku.
Nie odbiera wezwań z sądu
Ryszard Górecki, który już w październiku 2013 roku złożył zawiadomienie do prokuratury o posługiwanie się przez Mariusza Kowalewskiego sfałszowanym wyrokiem, po jego upublicznieniu przez Kowalewskiego na blogu wnosi do sądu o nakaz usunięcia fałszywki wraz z artykułem w ramach zabezpieczenia przed wszczęciem procesu o ochronę dóbr osobistych. Sąd Okręgowy w Olsztynie taki nakaz wydaje. Jednak Mariusz Kowalewski go ignoruje. W tej sytuacji Ryszard Górecki 3 września 2014r. rozszerzył powództwo i wniósł o zasądzenie od Mariusza Kowalewskiego na rzecz Domu dla Dzieci w Gryźlinach kwoty 10 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami od 29 lipca 2014 roku oraz wniósł do Sadu Rejonowego w Olsztynie wydział cywilny sprawę o egzekucję postanowienia Sądu Okręgowego w Olsztynie. Jednak Mariusz Kowalewski nie odbiera wezwań na rozprawy. Kolejna rozprawa miała się odbyć 10 września, ale Mariusz Kowalewski nie stawił się na nią i nie odebrał wezwania.
- W tej sytuacji sąd może nałożyć na pana Kowalewskiego karę grzywny – wyjaśnia pełnomocnik Ryszarda Góreckiego, radca oprawy Jarosław Szczechowicz.
Identyczne postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie wzywające do usunięcia z portalu www.niezalezna.pl przedruku artykułu z blogu Mariusza Kowalewskiego o wyroku sprzed lat zostało przez wydawcę portalu wykonane natychmiast.
Świadek Władysław Kordan
W pozwie o naruszenie dóbr osobistych z 19 maja 2014 roku Ryszard Górecki wnosi o dopuszczenie zeznań świadka Władysława Kordana na „okoliczność wejścia przez świadka w posiadanie dokumentu w postaci wyroku Sądu Rejonowego w Gdańsku z 20 września 1978 roku, III K 876/78, przekazywania przedmiotowego dokumentu osobom trzecim, posługiwania się nim przez świadka i pozwanego, rozpowszechniania przedstawionego dokumentu przez pozwanego, kontaktowania się świadka z pozwanym w związku z publikacją wyroku Sądu Rejonowego w Gdańsku z dnia 20 września 1978 roku, III 876/78".
Władysław Kordan odmówił „Deb@acie" rozmowy na ten temat.
- Zostałem w tej sprawie przesłuchany przez prokuraturę i obowiązuje mnie tajemnica śledztwa – powiedział Kordan.
Również prokurator rejonowy Arkadiusz Szwedowski nie chciał ujawnić „Deb@cie" wyniku tego przesłuchania do czasu zakończenia postępowania.
Przypomnijmy, iż Mariusz Kowalewski jest autorem tekstu z 2008 roku, który ukazał się w „Rzeczpospolitej" o tym, jak ktoś chciał skompromitować Władysława Kordana przed wyborami władz Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego informacjami, iż był agentem SB jako TW „Paweł". Jednak nie zaszkodziło to w wygranej kandydata na rektora popieranego przez Władysława Kordana, który następnie powołał Kordana na prorektora. Kordan wniósł do sądu o autolustrację. Gdy sprawę po raz trzeci miał rozpoznawać Sąd Okręgowy w Olsztynie 10 września br. prof. Kordan wycofał wniosek o autolustrację, argumentując, iż już nie jest funkcjonariuszem publicznym, w 2012 roku przestał być prorektorem.
Kto zlecił?
Dlaczego Mariusz Kowalewski mając pełną świadomość, że ma w ręku sfałszowany wyrok, z premedytacją go upublicznił na swoim blogu? Na to pytanie najłatwiej odpowiedzieć. Natomiast ważniejsza jest odpowiedź na pytanie o zleceniodawców i ich motywy. Czy śledztwo prokuratury to ujawni?
Adam Socha
zdjęcie: screenshot bloga Mariusza Kowalewskiego
Skomentuj
Komentuj jako gość