W prywatnych rozmowach o Olsztynie często używa się określenia „wiocha”. Publicznie mówi się i pisze mniej dosadnie, ale chroniczny prowincjonalizm stolicy Warmii i Mazur, wyrażający się w ucieczce ludzi o największym potencjale i zdolnościach oraz brakiem wydarzeń czy inicjatyw tworzących tożsamość i charakter miasta, jest oczywisty.
Ostatnią, zmarnowaną szansą na rozwojowego kopniaka dla Olsztyna była lokalizacja lotniska z dojazdem koleją na Szymanowe zadupie, zamiast w Wilkowie pod Olsztynkiem, przy trasie S51.
Teraz, za sprawą prof. Wojciecha Maksymowicza, mamy możliwość budowy nowego szpitala. Warunkiem uzyskania na tę inwestycję z budżetu państwa 350 mln zł jest połączenie Miejskiego Szpitala Zespolonego z Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym w Olsztynie, w miejsce których powstałby jeden Uniwersytecki Szpital Kliniczny. Mieszkańcy Olsztyna i województwa otrzymaliby szpital XXI wieku. Z wyposażeniem pozwalającym na leczenie na najwyższym poziomie. Z podobnej szansy skorzystała już Warszawa, Gdańsk, Kraków, Bydgoszcz, Białystok. Teraz kolej na Poznań, gdzie wszyscy, od prawa do lewa, bez wahania poparli podobny projekt.
Dla Olsztyna byłby to niewątpliwie najważniejszy, prorozwojowy impuls od czasu utworzenia Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Oczywiście w przypadku budowy szpitala najważniejsze wydają się argumenty czysto medyczne i korzyści wynikające ze skuteczniejszego leczenia pacjentów. Ale nawet bez wchodzenia w szczegóły tego przedsięwzięcia trudno zakładać, że pacjenci mogą stracić na budowie supernowoczesnego, wyposażonego w najlepszy sprzęt szpitala. Podobne wnioski dotyczą jakości kadry medycznej, wobec której wyższe wymagania, związane z koniecznością ciągłego samokształcenia, wynikają z istoty szpitali uniwersyteckich.
Prezydent miasta oraz radni od których zależą dalsze decyzje w tej sprawie nie muszą się na tym wszystkim znać. Wszelkie informacje są na wyciągnięcie ręki. Nic natomiast nie zwolni radnych i władz miasta od oceny miastotwórczego impulsu jaki może być udziałem Olsztyna dzięki budowie nowego szpitala. Bo przecież nie mówimy o zwykłym szpitalu, lecz o projekcie, który jest odpowiedzią na największą bolączkę naszego miasta, jaką jest ucieczka najzdolniejszej młodzieży za chlebem i zawodową karierą. Obecny wydział medyczny UWM (a w przyszłości być może samodzielna uczelnia medyczna) razem z nowoczesnym szpitalem klinicznym, to całość nie tylko umożliwiająca kształcenie lekarzy na najwyższym poziomie, ale także perspektywa kontynuowania na miejscu kariery zawodowej. To także napływ do Olsztyna nowej kadry dydaktyczno-medycznej wzmacniającej nie tylko czysto fachowy, ale także intelektualny potencjał naszego miasta.
O tym wszystkim, z konieczności bardzo skrótowo, mówił na ostatniej sesji RM prof. Wojciech Maksymowicz. Wnosząc po jego dotychczasowych, bezowocnych staraniach oraz chłodnym przyjęciu z jakim spotkała się jego prezentacja, w Olsztynie tradycyjnie łatwo nie będzie.
Perspektywa połączenia Miejskiego Szpitala Zespolonego z Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym narusza wiele dotychczasowych interesów. Było to aż nadto widoczne w wystąpieniu dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego, pani Szymankiewicz – Czużdaniuk oraz w pytaniach zadawanych przez radnych. Bo nowy szpital kliniczny to wprawdzie możliwość wyższych zarobków, ale także perspektywa większej konkurencji i konieczność zawodowego samodoskonalenia. Nie bez powodu motywem przewodnim wypowiedzi pani dyrektor i niektórych radych była konieczność istnienia „naszego królika czy pacjentów? Czy z perspektywy tych ostatnich Szpital Miejski jest bardziej „nasz” niż np. Szpital Wojewódzki? Chyba dlatego, że miasto jest zobowiązane, jako organ założycielski, do łatania dziur zadłużonego „naszego szpitala”.
Można zrozumieć samozadowolenie pani dyrektor z funkcjonowania Szpitala Miejskiego, ale w zderzeniu ze stanem faktycznym, zwłaszcza jego głębokiego niedoinwestowania, wydaje się mało uzasadnione. Jej argumenty odwoływały się bardziej do emocji niż konkretów. Czy jednak wzruszające, codzienne spotkania ze starymi murami szpitala usprawiedliwiają nieprawdziwe stwierdzenia, że Miejski Szpital nie otrzymał w ramach współpracy od Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego ani złotówki? Albo, że prawo nie pozwala szpitalom uniwersyteckim na świadczenie pomocy nocnej i świątecznej?
Organem założycielskim Szpitala Miejskiego jest Gmina Olsztyn i to jej przedstawiciel, a nie broniąca partykularnych interesów dyrektor szpitala, powinien wystąpić po prezentacji prof. Maksymowicza. Tymczasem nie tylko tego zabrakło, ale nawet nadania sprawie budowy nowego szpitala jakiegokolwiek dalszego biegu.
Choć budowa szpitala nie wymaga od miasta angażowania żadnych środków, prezydent Grzymowicz nabrał wody w usta i zdaje się czekać na dalszy rozwój wypadków. Za to były prezydent Małkowski nie ma żadnych wątpliwości. Jego retoryczne pytanie: komu i czemu ma służyć cała zadyma wokół Szpitala Miejskiego w ustach byłego sekretarza PZPR i cenzora może oznaczać tylko „określone, wrogie siły”. Dzięki pryncypialnemu stanowisku radnego Małkowskiego przynajmniej wszystko jest jasne i żadnymi pytaniami dręczyć go nie musimy.
Po ostatniej sesji RM nie ma wątpliwości, że sojusz obrońców „naszego szpitala” trzyma się mocno i wykracza poza utarte podziały wewnątrz Rady Miasta. Co ciekawe, olsztyńscy radni (zresztą słusznie), jak nigdy, solidarnie wystąpili przeciwko pomysłowi wpisania obecnego dworca PKP do rejestru zabytków, bojąc się „sprzątnięcia sprzed nosa” środków na budowę nowego dworca. Tymczasem możliwość utraty dużo większych pieniędzy na budowę nowego szpitala ich nie rusza, choć burzyć „ich” Szpitala Miejskiego nikt nie zamierza.
Ostateczne decyzje w sprawie budowy szpitala uniwersyteckiego najprawdopodobniej będzie podejmowała Rada Miasta już w innym składzie. Ale zapewne wielu obecnych radnych powtórnie zgłosi swoją kandydaturę. Dlatego, jeśli mamy inaczej postąpić niż władze Białegostoku, Gdańska, Bydgoszczy czy innych miast, jeśli olsztyńska „wiocha” znów ma być górą, to tym razem o przyczynach takiego grzechu zaniechania musimy dowiedzieć się od każdego radnego z osobna, a od prezydenta miasta w szczególności.
Na początek chcemy o tym porozmawiać przy okazji ósmej już „Debaty z Debatą”. Swój udział zapowiedział prof. Maksymowicz. Zaprosimy także prezydenta Grzymowicza oraz olsztyńskich radnych. Ale przede wszystkim liczymy na Państwa obecność. Tradycyjnie w „Książnicy Polskiej”, 28 września (czwartek) o godz. 17.00.
O tym naprawdę warto rozmawiać.
Bogdan Bachmura
Prezes Stowarzyszenia
„Święta Warmia” i „Fundacji
Debata”, politolog,
publicysta
Skomentuj
Komentuj jako gość