"Pan Jarosław Kowalski, Dyrektor TVP Olsztyn. Szanowny Panie Redaktorze. W związku z organizacją w dniu 18 stycznia 2015 roku debaty telewizyjnej poświęconej gospodarce odpadami i planowanej budowie elektrociepłowni w Olsztynie wnosimy o dopuszczenie do udziału w niej przedstawicieli środowisk społecznych Olsztyna, którym na sercu leży rozwój miasta i pomyślność jego obywateli. Zaproponowany przez redakcję TVP dobór prelegentów do debaty jest dla nas niezrozumiały.
Jedna z uczestniczących stron, tj. Stowarzyszenie Święta Warmia, nie reprezentuje mieszkańców Olsztyna i nie posiada mandatu na taką reprezentację. Jej uczestnictwo jako jedynej reprezentacji społecznej przedstawia fałszywy obraz rzeczywistości sugerujący, iż mieszkańcy Olsztyna są przeciwni planowanej inwestycji. A taki obraz jest nieprawdziwy. Reprezentujemy środowiska obywatelskie Olsztyna i zależy nam na rozwoju miasta, budowie nowoczesnego systemu zabezpieczającego mieszkańców w źródło ciepła. Dlatego żądamy prawa do obrony interesów mieszkańców poprzez umożliwienie nam udziału w planowanej inwestycji.
Towarzystwo Miłośników Olsztyna – prezes Marcin Wakar, Barbara Olszewska
Fundacja Moda na Warmię i Mazury – prezes Ewa Domaradzka - Ziarek
Fundacja Pro-Eko-Femina – wiceprezes Aleksandra Toborska
Międzynarodowe Forum Kobiet w Olsztynie – wiceprezes Beata Rychta
Warmińska Wieś – prezes Monika Kur-Rydzewska"
Takiego oto maila, udostępnionego mi przez jedno ze stowarzyszeń, otrzymał dyrektor Kowalski kilka dni przed nagraniem telewizyjnej debaty na temat zagospodarowania odpadów i planowanej budowy spalarni w Olsztynie. Postanowiłem jego treść upublicznić, ponieważ jest to bodaj pierwszy w Olsztynie przypadek, gdy organizacje pozarządowe, próbując pomóc lokalnym politykom, uciekają się do zakulisowych pomówień i prób dyskredytowania społecznych inicjatyw. Do tej pory było inaczej. Stowarzyszenie „Święta Warmia” uczestniczyło bądź wspierało wiele wspólnych z innymi stowarzyszeniami inicjatyw, a ewentualne zdania odrębne były wyrażane publicznie, z otwartą przyłbicą.
W telewizyjnej debacie, podobnie jak w każdym medialnym przekazie, może uczestniczyć każdy, ale nie każdy, kto ma takie życzenie. Podstawowym sygnałem dla dziennikarzy obsługujących media i szukających do współpracy społecznych partnerów jest statutowe lub bieżące zainteresowanie danym tematem. „Święta Warmia” kwestią zagospodarowania odpadów zajmuje się od ok. 8 lat, czyli od próby wybudowania w Olsztynie spalarni na odpady zmieszane. Od tamtej pory, dzięki współpracy z wieloma osobami, powstały niezliczone ilości publikacji, wywiadów, korespondencji z urzędami, spotkań z urzędnikami, ekspertami, organizowaliśmy konsultacje oraz informujące mieszkańców akcje społeczne. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że do tej pory żaden temat, głównie ze względu na skomplikowaną materię i ciągle „ewaluujące” projekty urzędników, nie zabrał nam tyle czasu i energii.
Informując o tej ważnej dla kieszeni mieszkańców sprawie oraz dążąc do weryfikacji szkodliwego naszym zdaniem projektu budowy spalarni w żadnym momencie nie uzurpowaliśmy sobie roli reprezentantów poglądów wszystkich, czy nawet jakiejkolwiek grupy mieszkańców Olsztyna, o co pomawiają nas w mailu do dyrektora Kowalskiego podpisane stowarzyszenia. Kłamstwem jest także, że występowaliśmy w tej debacie jako strona sporu. W rzeczywistości zajmowaliśmy miejsce po stronie przeciwników śmieciowego monopolu, razem z przedstawicielką gmin zajmujących podobne stanowisko. Co więcej, gdyby nie nasze Stowarzyszenie, adresowane do TVP „żądanie prawa do obrony interesów mieszkańców miasta” można by „pisać na Berdyczów”, ponieważ to na naszą prośbę, w związku z niedostatecznym naszym zdaniem prezentowaniem tej ważnej sprawy w mediach publicznych, zarówno Radio Olsztyn, jak i TVP zorganizowały przedmiotowe debaty. Być może z powyższych powodów uznano, że powinniśmy w tych debatach uczestniczyć. Być może dla podpisanych pod listem stowarzyszeń to argumenty niewystarczające, ale w takim razie co mieliby tam robić „obrońcy interesów mieszkańców miasta”, którzy w rzeczonej sprawie przez osiem lat ani razu się nie wychylili?
Powyższy argument nie dotyczy Ewy Domaradzkiej-Ziarek, spiritus movens listu do TVP. Jej aktywność na niwie miejskich odpadów znana jest z łamów Gazety Olsztyńskiej, gdzie zamieszczono, za publiczne pieniądze, odpłatnym piórem Ewy Domaradzkiej, całą serię propagujących „śmieciową rewolucję”, całostronicowych artykułów pt. „Drugie życie naszych śmieci”. Niezależnie od tego kierowana przez Domaradzką Fundacja „Moda na Warmię i Mazury” otrzymała od ZGOK-u za audycje radiowe w ramach Projektu „System zagospodarowania odpadów komunalnych w Olsztynie. Budowa Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów” 28 000 zł. Jednak to nie jedyna droga, jaką trafiają pieniądze do pani Domaradzkiej za propagowanie pomysłów lokalnej władzy. Otóż firma jej męża, Waldemara Ziarka, za kampanię społeczno - informacyjną realizowaną w ramach tego samego projektu zainkasowała kwotę 12 000 zł.
Ale przygoda Ewy Domaradzkiej ze śmieciami ma także inny wątek. Gdy organizowaliśmy dla wszystkich chętnych wyjazd do Różanki w celu obejrzenia pracy instalacji Bioelektry, niespodziewanie zgłosiła się także ona. Dobrze pamiętam jej aktywność w zbieraniu informacji. Gdy wracaliśmy, wspólną dyskusję zdominowały komentarze na temat powodów ignorowania przez władze miasta tak innowacyjnej technologii. Wątpliwości, a tym bardziej zdania odrębnego z ust pani Domaradzkiej nie usłyszeliśmy. Gdy niedługo potem, na usilną prośbę ŚW, doszło w Ratuszu do zamkniętego, eksperckiego spotkania, znów niespodziewanie pojawiła się Ewa Domaradzka. Jej wypowiedź nas zaskoczyła, a jednocześnie dała do myślenia. Otóż, oprócz wyraźnej spolegliwości dla zamierzeń władzy, usłyszeliśmy garść pochwał pod naszym adresem wraz ze skierowaną do prezydenta Grzymowicza opinią, iż powinien być zadowolony z takich partnerów do społecznego dialogu. Czy po takim „poklepywaniu” mogliśmy się spodziewać czegoś dobrego?
Z panią Domaradzką miałem później okazję długo rozmawiać po debacie radiowej, którą obserwowaliśmy na żywo jako widzowie. Na pytanie, dlaczego, poza zarabianiem na reklamowych publikacjach śmieciowych, nie wypowiada się na ten temat bezinteresownie, choćby na temat swoich refleksji z pobytu w Różance, odpowiedziała, że treść reklamowych publikacji pokrywa się z jej osobistymi poglądami. A co do Bioelektry, to...musi lepiej zapoznać się tematem. Co miałem na to odpowiedzieć? Tylko pozazdrościć harmonii sumienia ze słuszną linią władzy. Wszak historia najnowsza pełna jest ludzi niepokornych, których „charaktery są niezłomne, ale rozciągliwe”.
Ten głupawy i ukryty atak na nasze Stowarzyszenie to smutny moment dla lokalnej samorządności. Wczytując się w listę stowarzyszeń mógłbym doszukiwać się różnych motywacji. Nie zdziwiłbym się, gdyby „Warmińska Wieś” z Różnowa wdepnęła w to w dobrej wierze, po sąsiedzkiej znajomości, wpuszczona „w maliny” przez zamieszkałą w Ługwałcie Domaradzką. Marcinowi Wakarowi mógł nie spodobać się zamieszczony w Debacie artykuł Piotra Kardeli na temat jego wystawy w Muzeum Nowoczesności, przedstawiającej komunistyczny „skok cywilizacyjny” Olsztyna. Być może stowarzyszenia feministyczne nie mogą nam zapomnieć zablokowania uchwały RM dotyczącej Europejskiej Karty Równości Kobiet i Mężczyzn. Dzieli nas zapewne wiele innych poglądów o charakterze światopoglądowym. Ale czy są to dostateczne powody usprawiedliwiające tak niegodne zachowania?
Mieliście osiem lat aby przedstawić publicznie swój punkt widzenia na sprawę zagospodarowania odpadów i budowy spalarni. Jeżeli tego z jakiś powodów nie zrobiliście, to dzisiejsze gwałtowne przebudzenie trudno odebrać inaczej, jak chęć zrobienia klaki władzy publicznej. Jako organizacje pozarządowe powinniście bowiem pamiętać, że każda władza ma nad społecznikami przytłaczającą przewagę administracji, środków materialnych i moc podejmowania decyzji, co wykorzystuje, opłacając takich ludzi jak Ewa Domaradzka i jej mąż. Dla zobrazowania, jak te środki są wykorzystywane, odsyłam do podpisanego przez „Zespół ZGOK” i napisanego według najlepszych ubeckich wzorców paszkwilu „O gospodarce odpadami – tylko fakty, bez emocji” (GO, 11.12.2015). Radzę poczytać, zanim do końca odegracie rolę „pożytecznych idiotów”.
Bogdan Bachmura, prezes stowarzyszenia "Święta Warmia"
P.S. Stowarzyszenie „Święta Warmia” podejmuje się zorganizowania jeszcze jednej, społecznej debaty, mam nadzieję, że z udziałem kamer TVP, na którą zaprosimy przedstawicieli podpisanych pod mailem stowarzyszeń.
Na zdjęciu: debata w Radio Olsztyn, pierwsza od prawej Ewa Domaradzka
Skomentuj
Komentuj jako gość