W ramach Forum Ekologicznego organizowanego przez Urząd Marszałkowski w Olsztynie w dniach 4-5.05., mieliśmy okazję zwiedzić instalację ZGOK-u w Tracku, który przyjmuje odpady z miasta i 36 innych gmin regionu. Gminy podpisały cyrograf w 2012 r. na kota w worku do 2034 r. Eksperyment przeprowadziła krakowska firma nie mająca doświadczenia w budowie tego typu obiektów.
Powstał zakład składak, który w dwutygodniowym cyklu biosuszenia ma zredukować zawartość wilgoci w odpadach do 20% (w założeniu do 16%) oraz zmniejszyć ich uciążliwość odorową. W teorii suchsza i nie obklejająca innych odpadów frakcja bio pozwalałaby także na łatwiejsze odseparowanie surowców. Nikt nie pomyślał, że wysuszone odpady przekazywane na zwykłe taśmociągi (separatory i sita) będą silnie pylić. Tu są dostępne zdjęcia pokazujące zapylenie przy w pełni działających taśmociągach http://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/olsztyn/4977-zgok-tonie-w-pyle-najnowsze-slajd-kafelek.html. Pracować w tym się nie da. Teraz kombinuje się z zainstalowaniem jakiegoś układu rurek wyciągających powietrze z nad taśmociągów, ale śmiem wątpić, czy rozwiąże to problem.
Gdy byliśmy w ZGOK zakład nie działał i był pucowany na przyjęcie gości. Według oprowadzającej nas pani technolog, była to krótka przerwa z powodu „drobnej awarii systemu wentylacji”. W rzeczywistości hałda zmieszanych odpadów czekających w hali przyjęć sięgała sufitu i musiała powstać przynajmniej w ciągu tygodnia.
Według pani technolog, z ogółu przyjmowanych odpadów 70% jest przetwarzanych na "paliwo". Chyba szczera odpowiedź, bo gdy oglądaliśmy gotowe bloki "paliwa" były tam b. duże kawałki tworzyw i papieru, przemieszane z pyłem frakcji bio. Z kolei ZGOK ogłosił ostatnio przetarg na odbiór "paliwa" w ilości od 40 - 60 tys. ton na rok, co stanowi nie więcej niż 30 - 46% nominalnej wydajności instalacji (130 tys. ton/rok).
Odzysk surowców z selektywnie zbieranych odpadów nie przekracza 50%. Część odpadów zebranych selektywnie, które nie znajdują odbiorców, dodawane są do "paliwa", np. kubki po jogurtach. Nie pytałem ile wynosi poziom odzysku ze zmieszanych odpadów, widząc co ląduje w "paliwie". W sumie przetwarzanie odpadów w ZGOK jest prowadzone pod z góry założony cel, że mają one trafić do spalenia. Po co więc tak kosztowne przygotowanie odpadów a la suszarka i paczkowarka? Warto też dodać, że instalacja nie ma w ogóle części do przetwarzania selektywnie zebranych odpadów zielonych, a te wg pomysłu operatora i władz Olsztyna (są) byłyby dodawane do pozostałych odpadów lecących do spalenia.
Zakład pobiera od gmin opłatę na bramie w wysokości 270 zł netto - chciał 350 zł. Reklamowane świetne "paliwo" jest przekazywane do pośrednika, firmy Novago (http://www.novago.pl/), w cenie 161 zł/tonę. Czemu nie bezpośrednio do cementowni? Pytanie retoryczne. Novago odbiera też nieprzetworzone odpady, gdy ZGOK stoi, być może też o kodzie 19 12 12. Novago to osobna bajka. Jeden z zakładów Novago jest położony kilka metrów od Bioelektry (http://www.bioelektra.pl). Do Bioelektry trafiają odpady ze ZGOK. Tam jest prowadzony ich faktyczny odzysk.
Bioelektrę też udało mi się zwiedzić. Nadal mam wątpliwości po co stosuje się autoklawowanie odpadów w 3 godzinnym procesie i w temperaturze dochodzącej do 170 st. C. Być może chodzi o to, że frakcja bio w zmieszanych odpadach ulega takiemu przekształceniu, że łatwiej daje się odseparować od innych odpadów. Na to pytanie nie uzyskałem jasnej odpowiedzi, ale będę drążył temat, bo firma jest otwarta na kontakt.
Widać, że Bioelektra to dzieło prywatne - niesamowite wykorzystanie przestrzeni, nie ma tam zbędnych powierzchni, które trzeba ogrzać, oświetlić i zapłacić podatek od gruntu. Nie to co w ZGOK, gdzie swobodnie można by organizować duże wesela ;-)
Poza wątpliwościami dotyczącymi czasu i temperatury procesu, efekt pracy Bioelektry wygląda pozytywnie. Rzeczywiście da się wyciągnąć z procesu więcej niż w klasycznej technologii MBP (mechaniczno-biologicznego przetwarzania). Wygląd tych odpadów, szczególnie tworzyw i tekstyliów nie jest zbyt zachęcający, ale wszystkie znajdują odbiorców. Tworzywa są zmętniałe i tracą swój pierwotny kształt. Tekstylia lecą do "paliwa", podobnie jak frakcja bio (30%), która przypomina wizualnie ziemię. Dla zmieszanych odpadów technologia ta ma sens. Natomiast reklamowanie jej jako instalacji zastępującej selektywną zbiórkę jest/było nonsensem: bio będzie zmarnowane (martwe po procesie) i nie da się odzyskać papieru, który scali się z bio.
Pawel Głuszyński, Stowarzyszony Działacz organizacji ZERO WASTE EUROPE
Paweł dołączył do Zero Waste Europe we wrześniu 2015. Jako Stowarzyszony Działacz wspiera międzynarodowe procesy, jak również wprowadzenie programu zero odpadów w Polsce. Posiada 25 lat doświadczeń pracy z lokalnymi społecznościami we wspieraniu ich wysiłku, by redukować odpady u źródła i zarządzać nimi bez narażania na szwank zdrowia i środowiska. Przez kilka lat przewodniczył polskiemu Związkowi Zapobiegania Odpadom, brał udział również w Greenpeace International's Toxic Trade i Czystej Kampanii produkcyjnej w regionie CEE, GAIA, i HCWH-E dla który był koordynatorem. Podczas ostatnich 7 lat, pracował jako specjalista dla międzynarodowych biur (WE, UNDP, WB, MDTF) w rozwoju projektów odpadowych w Europie, Afryce, Azji i na Karaibach. Jest magistrem nauk społecznych Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Skomentuj
Komentuj jako gość