Niemiecki prokurator odstąpił od ścigania ks. prof. Dariusza Oko, któremu za publikację artykułu w naukowym czasopiśmie „Thelogisches” groziło nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Wyrok nakazowy wydany rok temu stracił zatem moc, a ks. prof. Dariusz Oko jest niewinny.
Co najważniejsze, artykuł opisujący mafijną grupę sprawców pedofilskich przestępstw w Kościele może być dalej publikowany i czytany. Ksiądz Oko bez przeszkód może też wydać w Niemczech swoją książkę „Lawendowa mafia”, która dzięki głośnemu procesowi dotrze zapewne szeroko do niemieckich czytelników. Do szybkiego przetłumaczenia i wydania książki wzywał, wspierając jej autora, znany na całym świecie kard. Gerhard Müller.
Głośno lobbujący na rzecz organizacji LGBT i zmian w zasadach moralności katolickiej ks. Wolfgang Rothe, którego donos rozpoczął sprawę, domagał się przed sądem orzeczenia o winie i przyznał, że innego rozwiązania niż skazanie ks. Oko nie brał w ogóle pod uwagę. Z sądu wyszedł niezadowolony, opowiadając z pogardą mediom o „polskim batalionie odmawiającym różaniec” pod salą rozpraw.
Podczas rozprawy sędzia odczytała na głos cały artykuł ks. prof. Oko, wprost stwierdzając, że nie kwestionuje wyników badań na temat homoseksualnej siatki, kryjącej pedofili wewnątrz struktury Kościoła. Sąd zwracał jedynie uwagę na możliwość zastąpienia najostrzejszego sformułowania („pasożyt”) pojęciem, które u niemieckiego czytelnika nie rodziłoby negatywnych, historycznych skojarzeń. Wobec takiego rozwoju sytuacji oskarżyciel skapitulował, godząc się na odstąpienie od oskarżenia pod warunkiem dobrowolnej wpłaty 3 000 Euro na fundusz ofiar przestępstw. Stało się to niejako ceną za zakończenie sprawy i możliwość publikacji całej książki bez prawnych przeszkód.
Ks. prof. Dariusz Oko zdecydował o przyjęciu propozycji ugody i szybkim zakończeniu sprawy. Jak podkreślił, chętnie wesprze kwotą 3 000 Euro ofiary przestępców seksualnych, bo to właśnie w ich imieniu od lat toczy swoją nierówną walkę z „lawendową mafią”, a z wyroku jest zadowolony, bo w całej sprawie chodziło przede wszystkim o wolność do mówienia prawdy, która została ostatecznie obroniona.
Wiele polskich i niemieckich mediów skupia się na kwocie, jaką zgodził się dobrowolnie zapłacić ks. Oko. Sugerują przy tym, że doszło do skazania polskiego duchownego. Jednak nic z tego nie jest prawdą. Skandaliczny wyrok nakazowy z ubiegłego roku upadł, oskarżenie o „podżeganie do nienawiści” zostało wycofane, a zastrzeżenia co do publikowania artykułów związanych z „lawendową mafią” uznano za bezpodstawne.
Kim jest ks. Wolfgang Rothe, którego postać jest potwierdzeniem tez zawartych w książce ks. Oko. Niemiecki duchowny był w przeszłości wicerektorem seminarium w austriackim St. Pölten, o którym włoski dziennik „Corriere della Sera” pisał, że była to „jaskinia potwornych pedofilów, teatr perwersji, habsburska Sodoma. Seminarzyści i ich przełożeni, zamiast się modlić, chętnie brali udział w homoseksualnych orgiach, zabawach erotycznych i wypełniali noce alkoholem oraz seksem”.
Bardzo szybko okazało się, że te mocne słowa mają swoje podstawy. Ks. Rothe stracił swoje stanowisko, gdy media opublikowały zdjęcia, na których całował się z klerykiem, a rektor seminarium Ulrich Küchl kładł rękę na genitaliach innego z kleryków. Austriacka policja znalazła na seminaryjnym komputerze ponad 40 tys. zdjęć i filmów pornograficznych – w tym zawierających seks ze zwierzętami i gwałt na pięcioletnim chłopcu.
Po tym głośnym skandalu, miejscowy biskup chciał odsunąć ks. Rothe od wykonywania posługi kapłańskiej, ale duchowny schronił się w Monachium. Dziś ks. Rothe jest w Niemczech celebrytą. Regularnie pojawia się w niemieckich mediach, gdzie wprost mówi o tym, że jest homoseksualistą i przyznaje się do tego, że nie zachowuje celibatu. Wbrew nauczaniu Kościoła błogosławi też pary homoseksualne – za co otrzymał już zresztą „ostrzeżenie kanoniczne”, będące często początkiem procesu usuwania księdza ze stanu kapłańskiego. W mediach społecznościowych pochwalił się swego czasu zdjęciem przed wejściem do gejowskiej sauny. W komentarzu pod zdjęciem napisał: „Jeśli ktoś chce zgłosić mnie do Kongregacji Nauki Wiary lub gdzie indziej: Tak, to prawda: byłem dzisiaj w gejowskiej saunie”. Kapłan posunął się też nawet do spekulowania na temat... orientacji seksualnej Pana Jezusa, wyjaśniając, że przecież nic na ten temat nie wiemy.
Ks. prof. Oko reprezentował przed sądem w Niemczech Ordo Iuris
Skomentuj
Komentuj jako gość