Z Rzecznikiem Małych i Średnich Przedsiębiorstw Adamem Abramowiczem, na temat skutków dla przedsiębiorców i gospodarki projektu nowego systemu podatkowego ogłoszonego 26 lipca w ramach „Polskiego Ładu”, rozmawia Adam Socha
- Proponował Pan, jako Rzecznik MSP, Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu rozwiązania, które miały częściowo zniwelować niekorzystne zmiany dla przedsiębiorców, wynikające z „Polskiego Ładu”. Przypomnę Pana propozycje: zapewnienie prawa do kwoty wolnej do 30 000 zł także dla przedsiębiorców rozliczających się liniowym PIT, wprowadzenie maksymalnej kwoty składki zdrowotnej, nie wyższej niż średniomiesięcznie 1 176,08 zł, nawiązującej do stosowanego dziś limitu 30-krotności przy ubezpieczeniach społecznych, zastąpienie CIT podatkiem przychodowym z równoczesnym obniżeniem stawki między 0,5 a 1,5 proc (wyliczył Pan, że przy stawce 1,5 % nastąpiłby wzrost przychodów z CIT o około 40 mld zł) oraz wprowadzenie podatku od przychodu spółek niemających rezydencji w Polsce, a osiągających przychód w Polsce, co (w zależności od szacunków) zagwarantowałoby wpływy na poziomie min. 3-5 mld zł rocznie. Co z tych postulatów odnalazł Pan w projekcie ustawy podatkowej ogłoszonej 26 lipca?
Adam Abramowicz: Niestety, nic. Jestem tym rozczarowany. Rząd akurat w tym zakresie nie podjął dialogu. Dopiero teraz zostały ogłoszone konsultacje tego projektu i my oczywiście wniesiemy uwagi do tego co zaprezentowało ministerstwo finansów. Wydaje się, że już wcześniej można było podjąć te rozmowy, bo ta wersja projektu, którą zaprezentowało ministerstwo jest nie do zaakceptowania dla przedsiębiorców, ponieważ narzędzia podatkowe, które się sprawdziły, głównie podatek liniowy, ale też ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, w wersji ministerstwa te dwie formy staną się całkowicie nieatrakcyjne, prawdopodobnie będą marginalne, albo znikną całkowicie z naszej przestrzeni ekonomicznej. A szkoda, bo i podatek liniowy i zryczałtowany, przynosił dobre efekty nie tylko dla przedsiębiorców, ale i dla budżetu państwa, to pokazały zwiększone wpływy do budżetu po wprowadzeniu w 2004 roku podatku liniowego w Polsce, dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą. Kolejne lata to były wzrosty wpływów z podatku liniowego, jednocześnie ten podatek dawał przedsiębiorcom możliwość inwestowania, bo zostawiał w ich kieszeni więcej pieniędzy. Był prosty, nie prowokował do mnożenia kosztów, więc był dobry. W obecnej wersji rządowej stawka podniesiona do 28 procent (19%+9%) jest za wysoka. Zapewne ten sposób rozliczania się zostanie zmarginalizowany, jak i podatek ryczałtowy. Sam premier zachęcał do przechodzenia na niego, nawet oświadczył, że stawki zostały obniżone z 19 na 17 procent, cóż z tego, skoro na konferencji prasowej oświadczono, że do tego będzie składka zdrowotna, która ma wynosić 30 procent podatku, czyli 1/3 stawki podstawowej wzrośnie, jeśli do 17 procent doda się 5,5 procent, to będzie dużo więcej niż było. Na pewno i ta wersja jest nie do przyjęcia dla przedsiębiorców a dla gospodarki jest szkodliwa.
- Czy resort finansów w ogóle pochylił się nad Pana propozycjami uzyskania wpływów z innych źródeł na pokrycie 7% PKB na służbę zdrowia i je przeliczył?
Adam Abramowicz: Moją propozycję wystosowałem nie tylko w imieniu Rzecznika MSP, ale w imieniu 308 organizacji przy Rzeczniku. Niestety, żadnej odpowiedzi nie było i żadnego dialogu na ten temat. Jedyną osobą z rządu, która podjęła dyskusję oraz poparła nasz projekt był premier Jarosław Gowin, który oświadczył publicznie, że taką wersję Polskiego Ładu, on i jego ugrupowanie byłoby w stanie poprzeć.
- Minister finansów uzasadniał wprowadzenie 9% składki zdrowotnej, bez możliwości odliczenia od podatku dla liniowców tym, że nie może być dłużej tak, żeby pracownicy, którzy zarabiają mniej od pracodawcy, płacili wyższą składkę zdrowotną. Zdaniem ministra nie jest to sprawiedliwe społecznie. Ten pogląd podziela część pracujących na etacie. Mój znajomy płaci 32% podatek dochodowy, jako pracownik sfery budżetowej, nigdy nie głosował i nie zagłosuje na PiS, powiedział mi: „Mało tego, że liniowcy płacą tylko 382 zł na ZUS, to jeszcze wszelkie prywatne wydatki wpisują w koszty firmy, w efekcie jeżdżą wypasionymi autami, a ja 12-letnią KIA, bo nie stać mnie na nowe auto”.
Adam Abramowicz: Taka retoryka niszczy szacunek dla przedsiębiorców, którzy ciężką praca tworzą dochód narodowy i miejsca pracy, jest nieprawdziwa. Przecież wszyscy wiedzą, że składkę zdrowotną za pracownika płaci przedsiębiorca. System działa w ten sposób, że to przedsiębiorca odprowadza za pracowników składki i podatki. Jeśli składka zdrowotna wzrasta pracownikowi, to przedsiębiorcy rosną koszty. I musi znaleźć na to pieniądze. Argument ministra jest mamieniem opinii publicznej. Szkoda, że tak się dzieje, bo powinniśmy wzorem krajów bogatych budować etos przedsiębiorców i przedsiębiorczości, kreatywności, a nie go niszczyć.
- Mój kolega przedsiębiorca proponuje, a propos składki zdrowotnej: „Chcecie 9% składki, to pozwólcie nam odliczyć od podatku prywatne leczenie”.
Adam Abramowicz: Dorzucanie pieniędzy do systemu w jego obecnym kształcie i tak nie poprawi jego działalności. Rychło się przekonany, że daliśmy więcej pieniędzy do NFZ, a jak było źle, tak nadal jest źle. To wymaga reformy całej służby zdrowia, włączenia do systemu prywatnej służby zdrowia, tak jak to jest w Niemczech. Temu, kto się leczy jest wszystko jedno, czy leczy się w systemie państwowym czy prywatnym, były na ten temat badania, aby tylko to było dobre leczenie z szybkim dostępem do porady i niedrogie, więc pomysł pana kolegi, by włączyć do systemu prywatną służbę zdrowia, jest jak najbardziej wskazany.
- Czy propozycje wprowadzenia szeregu ulg dla przedsiębiorców zamortyzują negatywne skutki 9% składki zdrowotnej?
Adam Abramowicz: Wyłącznie przy zasadach ogólnych i też tylko do wysokości dochodu zbliżonego do średniej krajowej czyli do 6 tys zł brutto. Przedsiębiorcy, zarówno ci powyżej 6 tys zł brutto, jak liniowcy i ryczałtowcy, zapłacą więcej, więc jest to zły pomysł na wprowadzanie Polskiego Ładu, ponieważ bardzo duża grupa Polaków tego nie zaakceptuje.
- Premier bardzo przedsiębiorcom zachwalał „estoński CIT”.
Adam Abramowicz: Estoński CIT bardzo krytykowaliśmy, bo on nie jest żaden „estoński” tylko polski. On w ogóle nie przypomina estońskiego CIT-u. W prawdziwym estońskim CIT wypłacasz dywidendę i płacisz podatek, nie wypłacasz, podatku nie płacisz. Ostrzegaliśmy ministerstwo finansów wraz z Radą Przedsiębiorców, że z tak skomplikowanego systemu, który resort nazwał „estońskim CIT-em” nic nie będzie. No i okazało się, że w Polsce korzysta z niego tylko 300 firm, więc te propozycje ulg, różnych ułatwień, tylko komplikują system podatkowy.
- Ministerstwo zachęca, by liniowcy przeszli na skalę podatkową, która umożliwia m.in. rozliczenie z małżonkiem, albo na ryczałt. Od 2022 r. ryczałt ma być dodatkowo obniżony – np. dla lekarzy i architektów z 17 do 14 proc. przychodów, a dla informatyków z 15 proc. do 12 proc. Jest zapowiedź, że ryczałtowcy zapłacą składkę zdrowotną wynoszącą jedną trzecią stawki ryczałtu. Czy to korzystne propozycje?
Adam Abramowicz: Premier zachęcał do przejścia na ryczałt, ale zapewniał, że będzie składka zdrowotna ryczałtowa, wzrost z 382 zł do 509 zł, to byłoby akceptowalne dla przedsiębiorców. Ale teraz się dowiadujemy, że ma być stawka 30% od przychodu, to realne stawki podatkowe podniesie na poziom nieopłacalny dla przedsiębiorców. Jeśli chodzi o zasady ogólne, to przecież mamy system, w którym przedsiębiorca mógł wybierać, czy chce płacić podatek na zasadach ogólnych, czy podatek liniowy, więc co tu namawiać kogoś, kto rozliczał się podatkiem liniowym, a jest tych przedsiębiorców ponad 700 tysięcy. Ci przedsiębiorcy przecież i teraz mogli przejść na zasady ogólne, ale z jakichś powodów nie przechodzili. Podatek liniowy to doskonałe narzędzie, które przynosiło polskiej gospodarce i MSP rozwój. Dla mnie to tłumaczenie jest co najmniej dziwne, skoro można wybierać, to po co doradzać przejście, jak ktoś uzna, że mu się to opłaca, to przejdzie. Po co psuć system, który działa?
- Czy różne stawki podatku ryczałtowego, uzależnione od prowadzonej działalności są sprawiedliwe? Czy przy okazji zmian podatkowych system opodatkowania ryczałtem nie powinien zostać uproszczony i ujednolicony?
Adam Abramowicz: Oczywiście, że powinien zostać uproszczony. Powinny być maksymalnie 3 stawki. My nad tym pracujemy, te stawki powinny tak być wliczone, skorelowane, żeby budżet nie stracił czyli, żeby tyle ile teraz wpływa z podatku liniowego i podatku odprowadzanego na zasadach ogólnych dla danej branży, żeby stawka zapewniała ten sam poziom wpływów, a nawet większy. Stawki sprzed 25 lat, które są obecnie, są zupełnie nieadekwatne, np. handel ma 3 procent, może wtedy to była taka rentowność dla handlu, ale teraz jest 1,5% dla handlu tradycyjnego i poniżej 1% dla handlu wielkopowierzchniowego. Gdyby w ogóle ryczałt miał działać, a ja jestem zwolennikiem ryczałtu, to te stawki powinny być urealnione. Jednak obecnie, gdy do zawyżonych stawek jeszcze dołoży się 30% stawki zdrowotnej, to one stają nieopłacalne i ten podatek umrze, tak jak i umrze podatek liniowy, ale mam nadzieje, że nie zostanie to uchwalone.
- Jacek Rostowski, minister finansów w rządzie Donalda Tuska, praktycznie zlikwidował podatek ryczałtowy poprzez zmniejszenie limitu obrotów. Pana zdaniem, czy ten limit powinien zostać podniesiony?
Adam Abramowicz: Limit w ogóle powinien być zniesiony i to jest jeden z postulatów z naszej „10 Postulatów Rzecznika”, dziesięć postulatów zmian w systemie gospodarczo-prawnym, które opracowało ponad 300 organizacji. Przedstawiliśmy je rządowi, niestety, ani jeden się nie znalazł w Polskim Ładzie, co budzi nasze zdziwienie. Postulowaliśmy m.in., by każdy kto chce, mógł się rozliczać podatkiem zryczałtowanym. Wydawało się, że rząd idzie w tym kierunku, podniósł w tym roku limit do 2 mln euro, ale następnie usłyszeliśmy, że wprowadza się 30-procentową składkę zdrowotną od podatku. Jeśli stawki będą nieadekwatne do tego, co inni płacą na zasadach ogólnych, to przedsiębiorca nie będzie płacił większych i to dużo większych podatków, jak może płacić mniejsze.
- Czy zaproponowane zmiany systemu podatkowego zmniejszą czy pobudzą zjawisko optymalizacji podatkowej, ucieczki z firmami do innych państw, kreowania kosztów, płacenia pracownikom części wynagrodzenia „pod stołem”?
Adam Abramowicz: Dlaczego przedsiębiorcy płacą pracownikom tzw koperty? Bo koszty pracy w Polsce są gigantyczne, skoro z 1 tysiąca złotych wypłaconego pracownikowi, trzeba 63 % odprowadzić w postaci różnych podatków i składek. Jeśli wyeliminuje się chociaż część możliwości obniżenia kosztów pracy, to spowoduje się np. ograniczenie eksportu polskich mebli. Są całe powiaty w Wielkopolsce, które żyją z produkcji mebli eksportowanych do Niemiec, bo Polacy potrafią robić dobrej jakości produkty, ale ważna jest też cena. Jeżeli się zmusi przedsiębiorcę do poniesienia wyższych kosztów pracy to ta cena będzie musiała wzrosnąć, jak wzrośnie, to spadnie konkurencyjność. Gospodarka to naczynia połączone, i rząd też będzie żałował, bo odbije się to na polskich firmach produkujących na eksport, tak jak w meblarstwie, gdzie mamy obecnie przewagę rynkową, one będą się gorzej sprzedawały, bo będą droższe.
- Jeśli chodzi o meblarstwo, to w tej sytuacji jest też region Warmii i Mazur. Beneficjentami ulg podatkowych są najczęściej specjaliści od wyszukiwania luk w przepisach niż normalni inwestorzy. Stoją też za nimi różne grupy interesu. Np. w latach 90. XX wieku ulga mieszkaniowa rosła, liczba korzystających też, a liczba oddawanych mieszkań spadała. Czy teraz historia z ulgami proponowanymi w projekcie ustawy podatkowej się powtórzy? Czy system ulg nie będzie ułatwiał urzędnikom nakładanie dodatkowych danin na przedsiębiorców, np. w wyniku uznania kosztów za niekwalifikowane?
Adam Abramowicz: Znów zacznie się ten mecz o zwiększonej sile pomiędzy fiskusem a przedsiębiorcami, bo jak stawka podatkowa rośnie, to pokusa, by zmniejszać podatek poprzez zwiększanie kosztów, jest jak najbardziej realna i na pewno to zjawisko się zacznie. Tak też było przed wprowadzeniem podatku liniowego. System ulg, zachęt inwestycyjnych i jeszcze wielu innych działań, które rząd robi dla dobra, w cudzysłowie, przedsiębiorców, dokładnie kreuje to, co pan powiedział. Na „estoński CIT”, który zaproponował rząd, znalazło się tylko 300 chętnych, to pokazuje, że przedsiębiorcy nie chcą czegoś takiego, bo to komplikowanie systemu. Pilnowanie tego systemu oznacza ogromne koszty i problemy dla firm, które się pomylą. Przedsiębiorcy chcą prostego systemu podatkowego o skali, która nie zabija inwestycji w firmach, o skali, która jest akceptowalna, i te 19%, które było w podatku liniowym wydaje się być optymalną stawką, potwierdza to krzywa Laffera, która pokazuje, że podniesienie podatków ponad pewien punkt graniczny powoduje spadek wpływów do budżetu. Natomiast podatek liniowy 19% był strzałem w dziesiątkę, spowodował rozwój firm i wzrost wpływów do budżetu państwa.
- Wszystkie rozwiązania mają być wprowadzone jednym pakietem, od 2022 roku. Przepisy zaczną więc obowiązywać praktycznie z dnia na dzień i będą dotyczyć także urzędników. Czy przewiduje Pan problemy w pracy urzędów, związane z tak szybkim wprowadzeniem zmian oraz z kwestiami interpretacyjnymi? Czy w związku z tym ilość sporów przedsiębiorców z urzędami może wzrosnąć?
Adam Abramowicz: Tak będzie. Deklarowane przez polityków uproszczenie systemu podatkowego w Polskim Ładzie, w rzeczywistości jest jego dalszym komplikowaniem. Rozmawiam z przedsiębiorcami. Przedsiębiorcy powiedzieli, że po żadne ulgi nie będą sięgać, nie będą ryzykować, bo później jakikolwiek błąd we wniosku może podczas kontroli pociągnąć za sobą bankructwo firmy. Te propozycje ulg skończą się takim samym zainteresowaniem, co „estoński CIT”. Problemem będzie za to przeciążenie księgowych i doradców podatkowych pod koniec tego roku. Niemal wszyscy dzisiejszy liniowcy zmienią formę opodatkowania. Przeciążenie księgowych utrudni firmom dostęp do profesjonalnej pomocy. A to może skutkować potem problemami z fiskusem.
- Ustawa o CIT to prawie 340 stron skomplikowanych przepisów, ustawa o VAT podobnie – prawie 360 stron, ustawa o PIT – 353 strony. Dodatkowo dochodzi Ordynacja podatkowa – 334 strony. To są tylko przepisy dotyczące podstawowych podatków. Do tego dochodzą przepisy szczegółowe dotyczące handlu, ochrony środowiska, prawa pracy, składek społecznych, innych podatków oraz obciążeń, jak np. składka na PFRON. Taka ilość przepisów powoduje także potrzebę rozbudowania aparatu państwowego do kontrolowania przestrzegania tych przepisów. Jednocześnie organizacje przedsiębiorców, które powinny walczyć o uproszczenie systemu prawnego, są nieskuteczne. Czy Rzecznik MSP nie powinien rozważyć zainicjowania powołania okrągłego stołu z organizacjami przedsiębiorców oraz organami państwowymi (Rząd RP, Sejm RP), którego zadaniem powinno być opracowanie wspólnego pomysłu na przebudowanie systemu prawnego, dotyczącego działalności gospodarczej? Wydaje się, że Polski Ład jest najlepszym momentem na taką aktywność?
Adam Abramowicz: Myśmy już taki okrągły stół proponowali w postaci „10 Postulatów Rzecznika MSP”, w których uproszczenia podatkowe są zawarte. Na „10” odpowiedział wyłącznie premier Jarosław Gowin mówiąc, że wszystkie nasze postulaty są w duchu jego myślenia o gospodarce. Ale za tymi słowami nic nie poszło. Podobnie sprawa wygląda z Polskim Ładem. Nikt nie konsultował go wcześniej z przedsiębiorcami, przed jego ogłoszeniem. Nie zwrócono uwagi na nasze pomysły, o których pan redaktor mówił na początku naszej rozmowy. Myśmy wyszli naprzeciw oczekiwaniom, żeby PŁ był do przyjęcia, ale jest dziwna niechęć do dialogu z przedsiębiorcami. Dlatego stworzyliśmy teraz na stronie Rzecznika MSP petycję w sprawie obrony podatku liniowego. Mamy nadzieje, że liczba podpisów skłoni rząd do rozmów z przedsiębiorcami i zmiany projektu podatkowego.
- Resort podaje, że wprowadzenie nowego „historycznego” systemu podatkowego będzie kosztowało 20 miliardów złotych. „Te środki nakierowana będą na walkę z szarą strefą oraz walkę z wyprowadzaniem środków bez podatku poza Polskę do rajów podatkowych” – powiedział wiceminister Sarnowski. Czy Pana zdaniem jest sens wprowadzać taki system podatkowy, który wymaga tak ogromnych kosztów?
Adam Abramowicz: Historyczne to było wprowadzenie podatku liniowego, w znaczeniu pozytywnym. Wszyscy przedsiębiorcy tę datę 2004 roku pamiętają jako historyczną. Natomiast jeśli rząd wprowadzi obecny projekt ustawy podatkowej w życie, to będzie on historycznym momentem pogrzebania możliwości polskich małych i średnich firm. Mam jednak ciągle nadzieję, że tak się nie stanie.
- Premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że celem Polskiego Ładu jest stworzenie silnej klasy średniej. Czy nowa ustawa podatkowa pozwala na osiągnięcie tego celu?
Adam Abramowicz: Klasa średnia buduje się od 1989 roku w Polsce bardzo mozolnie m.in. dlatego, że Polska od razu otworzyła bardzo szeroko drzwi korporacjom międzynarodowym, które zagarnęły ogromną część rynku, ale ten proces postępował. Polska klasa średnia buduje się dzięki m.in. podatkowi liniowemu. Jeżeli w tej chwili uderza się w podatek liniowy, to się zaprzecza temu, że klasa średnia będzie budowana. Progresja, na którą uparł się rząd i która jest celem Polskiego Ładu, w państwach na dorobku nigdy się nie sprawdziła. W związku z tym i u nas efekt będzie podobny.
- Rząd reklamuje Polski Ład jako historyczną obniżkę podatków i historyczną podwyżkę kwoty wolnej od podatku. „Zyska niemal 18 milionów osób płacących podatki. Prawie 9 mln osób przestanie płacić PIT. Nie będą go płacić osoby najuboższe i 2/3 emerytów i rencistów. Kolejna grupa to osoby, dla których zmiana będzie neutralna. Czyli dla aż 90 procent osób płacących podatki nowe rozwiązania są korzystne lub neutralne. To ponad 23 mln osób. W portfelach Polaków zostanie ok. 14 mld zł rocznie” – czytamy stronie rządu. To robi wrażenie.
Adam Abramowicz: Rząd powiedział, że 18 mln Polaków zyska, pewnie tak, bo klin podatkowy będzie zmniejszony (obecnie jest duża różnica między całkowitym kosztem zatrudnienia pracownika zatrudnionego na pełny etat, a wynagrodzeniem „na rękę”) i to zaowocuje zwiększonymi dochodami, chociaż większość zyska niewiele, po 20-30 zł miesięcznie, które błyskawicznie „zje” inflacja. Ale 2 miliony przedsiębiorców, będzie bardzo rozczarowanych, a zasada marketingowa mówi, że jeden zadowolony powie o tym pięciu osobom, a jeden niezadowolony powie dwunastu osobom, więc czy zysk polityczny będzie taki, jaki rząd sobie zakłada? Zyskać ma ¾ emerytów, ale emeryci też mają dzieci i wnuki, które prowadzą działalność gospodarczą i im pomagają. Warto jeszcze zwrócić uwagę, że obniżki podatków zaproponowano kwotowo a podwyżki procentowo. 30 000 kwoty wolnej z każdym kolejnym rokiem przy rosnącej inflacji znaczyć będzie coraz mniej a przedsiębiorcy niezmiennie zapłacą 9% składkę zdrowotną od swoich dochodów.
- Wydaje się, że politycznie te podatki się rządowi opłacają. Rząd kalkuluje tak, wprowadzimy progresywny system podatkowy, który spowoduje redystrybucję od „bogatych” 2 mln na rzecz 12 mln z pierwszej stawki podatkowej, to mamy 2 mln niezadowolonych, ale aż 12 mln zadowolonych. Jeśli to zadowolenie przełoży się na głosy w urnach w 2023 roku, to PiS ma zwycięstwo w kieszeni. W 2019 roku PiS potrzebował ponad 8 mln głosów do zwycięstwa.
Adam Abramowicz: Po ogłoszeniu Polskiego Ładu, jako programu dobrego dla wszystkich Polaków, tak to przedstawia rząd i media rządowe, zostało już przeprowadzone badanie preferencji politycznych. Okazuje się, że nie spowodowało to wzrostu poparcia. Niezadowolony przedsiębiorca o swoim niezadowoleniu powie 12 osobom i będzie mocno zmotywowany, by wyrażać swoje niezadowolenie, a ten zadowolony powie tylko 5 osobom, to jest ta zasada marketingowa. Ale nawet jeśli będzie uzysk polityczny, to nie będzie uzysku gospodarczego. Polska gospodarka i MSP rozwijały się dynamicznie m.in. dzięki podatkowi liniowemu. Przedsiębiorcy traktowali ten podatek jako drugą zdobycz po ustawie Wilczka wprowadzonej w życie 1 stycznia 1989 roku. Jeśli teraz rząd spowoduje, że podatek liniowy przestanie być atrakcyjny, to utraci dobre efekty, których doświadczyła gospodarka i budżet po jego wprowadzeniu. Rząd pozakładał sobie w Excelu wpływy podatkowe, bo te łatwo sobie w Excelu policzyć, tylko te wpływy nie będą takie, jakie sobie rząd założył.
- Prezes Jarosław Kaczyński jest przekonany i chce przekonać większość społeczeństwa, że dzięki Polskiemu Ładowi Polska dokona cywilizacyjnego skoku i za maksimum 20 lat społeczeństwo osiągnie poziom zamożności społeczeństw Zachodu.
Adam Abramowicz: To będzie ogromny impuls, ale porównywalny z zaciągnięciem hamulca awaryjnego w pociągu, a chyba nie o taki impuls chodzi panu prezesowi i panu premierowi, dlatego mam nadzieje, że ten projekt systemu podatkowego zostanie mocno zmieniony, żeby podatek liniowy, który się sprawdził w Polsce, nadal będzie mógł działać, żeby przedsiębiorcy mogli płacić podatek od akceptowalnej skali, która pozwala na pozostawienie w firmach pieniędzy na inwestycje. Nie wszystkim firmom banki, zwłaszcza po pandemii, pożyczają. Wiadomo, że są branże, z którymi banki w ogóle nie chcą rozmawiać, turystyka, hotelarstwo, fitness, które były blokowane przez lockdown, przez ponad pół roku. Podatek liniowy pozwalał tym branżom na wypracowanie pieniędzy na odtworzenie środków trwałych czy na inwestycje. Teraz te branże będą miały o 9-10% tych środków mniej.
- Narodowa Komisja ds Wzrostu Gospodarczego i Reformy Podatkowej powołana przez 104. Kongres USA w 1997 roku określiła jaki ma być system podatkowy. Czytamy tam m.in.: „sprawiedliwszy i prostszy, nagradzający, a nie karzący za tworzenie nowych miejsc pracy, eliminujący niepotrzebną pracę papierkową, zapewniający bodźce obywatelom oszczędzającym, pozwalający podatnikom zwłaszcza z klasy średniej zachować więcej z tego co zarabiają, wszyscy podatnicy muszą być w pełni poinformowani o tym, co dokładnie podlega opodatkowaniu, jak są opodatkowani i jaka jest rzeczywista odpowiedzialność podatkowa, podatki muszą być widoczne dla każdego podatnika, który musi mieć świadomość, kiedy i ile zapłaci, wszyscy podatnicy powinni być traktowani równo pod względem prawa (należy unikać umyślnego różnicowania podatków i osiąganych przez nie dochodów), przepisy podatkowe powinny tak samo traktować podobne działania i transakcje gospodarcze, bez względu na atrybuty podatnika, należy unikać wielokrotnego opodatkowania, system podatkowy powinien być prosty, złożoność sprawia, że jest drogi w utrzymaniu, co zmniejsza rzeczywisty dochód skarbu państwa, powinien być neutralny dla podejmowanych przez podatników decyzji gospodarczych, stawki podatkowe powinny być możliwie niskie, tworzy to najmniej wypaczeń w gospodarce. Wysokie stawki marginalne niszczą rozwój gospodarczy poprzez zmniejszanie bodźców dla pracy, oszczędzania i inwestowania”. Czy projekt ustawy podatkowej rządu PiS spełnia chociaż część tych założeń?
Adam Abramowicz: Polski Ład idzie w poprzek tych założeń. Gospodarka amerykańska jest jedną z najsilniejszych na świecie, dobrobyt Amerykanom zazdrości wiele nacji, przedzierając się przez zasieki i mury, żeby dostać się do USA. Powinniśmy brać przykład z takich państw, bo wtedy Polakom będzie się żyło lepiej. Obecny system podatkowy, acz ułomny, skomplikowany, to przez podatek liniowy który był niezwykle powszechną formą płacenia podatku oraz upowszechnienie ryczałtu działał pozytywnie. Zniszczenie podatku liniowego poprzez podniesienie składki poza punkt akceptowalny doprowadzi do przeciwnych efektów, niż zakładała komisji USA. Należy kierować się tym co działa, co się sprawdziło i patrzeć na państwa, którym się udało i je naśladować, więc w pełni się pod tymi kryteriami podpisuję.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość