Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, w składzie 3-osobowym, w czwartek 5 grudnia, orzekła , iż nowa Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem bezstronnym i niezależnym od władzy ustawodawczej i wykonawczej.
Jak powiedział w uzasadnieniu sędzia SN Bohdan Bieniek, świadczy o tym łącznie szereg przesłanek: Sejm de facto wybiera zdecydowaną większość jej członków; nie opublikowano do tej pory listy sędziów popierających kandydatów do KRS i nie wiadomo czy są to sędziowie orzekający w sądach czy pracujący w Ministerstwie Sprawiedliwości, a więc zależni od władzy wykonawczej. Poza tym KRS nie stawała w obronie atakowanych sędziów, przeciwnie jej członkowie domagali się wszczęcia środków dyscyplinarnych wobec sędziów, którzy zadali pytania prejudycjalne do Luksemburga; wreszcie członkowie KRS są beneficjentami obecnych zmian w sądownictwie, cześć została delegowana do wyższych instancji, część nich piastuje z nadania nowej władzy funkcje prezesów.
Negatywna ocena KRS była punktem wyjścia do oceny, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa unijnego. Na taką ocenę składa się kilka faktów. Jest to zupełnie nowy, specjalny sąd składający się z zupełnie nowych sędziów, często związanych z władzą ustawodawczą i wykonawczą –wskazali sędziowie.
Przewodniczący składu orzekającego sędzia Piotr Prusinowski powiedział, że wykładania wyroku TSUE wiąże każdy sąd w Polsce, i wyznacza precyzyjny standard oceny niezawisłości i bezstronności sądu we wszystkich krajach UE. Dodał jednak, że czwartkowy wyrok rozpoczyna proces orzecznictwa , jak się ono rozwinie trudno teraz powiedzieć. Wiadomo zaś, że 15 stycznia ma ogłosić orzeczenie inna druga trójka która zadała pytania TSUE.
Szef Rady nie widzi problemu
W ocenie sędziego Leszka Mazura, przewodniczącego KRS, czwartkowy wyrok nie będzie miał żadnych realnych konsekwencji. W żaden sposób nie podważa statusu sędziów Izby Dyscyplinarnej. Wprowadza tylko do systemu pewną dozę niepewności i jest wątpliwe z uwagi na zasadę nieusuwalności sędziów.
Jedna z sędziowskich aktywistek powiedziała, że pełnomocnicy podsądnych, niezadowolonych z wyroków wydanych z udziałem kwestionowanych sędziów, już szykują się z odwołaniami powołując się kwestionowanie ich nominacji. Prawnicy praktycy dość zgodnie uważają z kolei, że wyjściem z tego impasu, może być ustępstwo władzy wdrażające wskazania TSUE, i nie musi być to prosty powrót do rozwiązać sprzed rządów PiS.
- Ten precedens jest niespotykany i stanowi pewne ryzyko próby pozakonstytucyjnego przekazania części polskiej suwerenności na rzecz organów UE - powiedział podczas czwartkowej konferencji wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, odnosząc się do czwartkowego wyroku Izby Pracy Sądu Najwyższego.
Wiceminister Kaleta komentując wyrok podczas czwartkowej konferencji w sejmie powiedział, że przesądzanie dzisiaj o mocy tego orzeczenia, jako o mocy generalnej jest bardzo dużym nadużyciem i manipulacją. Dodał, że niektórzy sędziowie próbują tak interpretować to orzeczenie, co jest bardzo niebezpiecznym precedensem.
"Co do treści samego orzeczenia jest ono bardzo niepokojące z prostego powodu, ponieważ skład orzekający uznał wyższość porządku prawa unijnego nad polską Konstytucją, co jest wyrokiem bezprecedensowym, z tego powodu, że od lat Trybunał Konstytucyjny zajmujący się problematyką unijną jasno podkreślał, że to polska konstytucja jest w Polsce najwyższym prawem i prawo unijne podlega kontroli polskiej Konstytucji" - podkreślił Kaleta.
Zaznaczył, że polski TK w takim poglądzie nie jest osamotniony. "Jest to pogląd w zasadzie wszystkich sądów konstytucyjnych państw Unii Europejskiej" - mówił Kaleta.
Przypomnijmy, że 19 listopada TSUE orzekł, że polski sąd pytający, ma sam rozstrzygnąć swoje wątpliwości co do niezależności nowej Izby Dyscyplinarnej SN. Ma to uczynić badając wszelkie okoliczności, łącznie z powołaniem KRS i Izby Dyscyplinarnej, a gdyby uznał, że Izbie tej brak niezależności i bezstronności, winien pominąć (polskie regulacje) i sam rozstrzygnąć sprawę.
(pw)
Skomentuj
Komentuj jako gość