1 września 1939 roku wojska niemieckie o świcie, z północy: Pomorza i Prus Wschodnich oraz z południa: Śląska i ze Słowacji zaatakowały Polskę, bez wypowiedzenia wojny, co było pogwałceniem obowiązującego prawa międzynarodowego. Osamotniona w walce Polska nie miała żadnych szans z niemiecką machiną wojenną, która sprawnością militarną przewyższała wtedy wszystkie państwa europejskie, o czym wkrótce miały się przekonać uchodzące za mocarstwa Wielka Brytania, a zwłaszcza Francja, która poniosła sromotną klęskę, w prawie takim samym czasie, jak Polska.
Należy pamiętać, że wraz z Wehrmachtem na Polskę uderzyła z południa 50-tysięczna armia słowacka, a nagrodą za to było wspaniałomyślne podarowanie Słowacji przez Hitlera polskiego Spiszu i Orawy, które podobno Polska „zabrała” kiedyś południowemu sąsiadowi. W Zakopanem Słowacy zorganizowali nawet defiladę zwycięstwa, ale nie dostali od Niemców tego miasta. Losów wojny nie przesądziła wprawdzie słowacka napaść, ale wiemy jak podczas niemieckiej okupacji, policja słowacka gorliwie ścigała polskich kurierów udających się na Węgry.
O klęsce Polski przesądziła ogólna przewaga liczebna wojsk niemieckich (prawie dwukrotna) i zdecydowana przewaga techniczna, głównie w broni pancernej i lotnictwie. Wehrmacht wystawił 53 dywizje piechoty, 7 dywizji pancernych i 4 dywizje zmotoryzowane, 2700 czołgów i 1900 samolotów i 1,8 miliona żołnierzy. Wojsko Polskie miało 39 dywizji piechoty, 11 brygad kawalerii, 2 brygady pancerno-motorowe (jedna była w trakcie organizacji), 800 tankietek i samochodów pancernych (ok. 100 czołgów było nowoczesnych) 400 samolotów i ok. 0,9 miliona żołnierzy.
Polska walczyła osamotniona, sojusznicy Wielka Brytania i Francja nie udzieliły realnej pomocy wojskowej, ale jednak wypowiedziały wojnę Niemcom. Miało to duże znaczenie, bo Hitlerowi nie udało się izolować Polski.
Polska jako pierwsza zbrojnie przeciwstawiła się Trzeciej Rzeszy, skończyły się „pokojowe” podboje Hitlera, a wtargnięcie żołnierzy niemieckich nie było zwykłym „spacerkiem” jak w przypadku Austrii i Czechosłowacji, a wcześniej Nadrenii. Walki były zacięte i a masy żołnierskie i większość dowódców wykazały patriotyzm, poświęcenie i wytrzymałość na trudy. Świadczą o tym straty niemieckie i własne. Ale Polska nie mogła się obronić przed agresją i przewagą wroga. Młode państwo polskie nie było w stanie dorównać agresorom pod względem potencjału gospodarczego, przemysłowego i ludnościowego i związanym z tym militarnego. Modernizacja Wojska Polskiego nie została jeszcze zakończona, w tym celu wybudowano między innymi Centralny Okręg Przemysłowy.
Ostateczna katastrofa przyszła ze Wschodu. Związek Radziecki wypełniając zobowiązania wynikające z tajnego protokołu tak zwanego paktu Ribbentrop – Mołotow, zawartego 23 sierpnia 1939 roku w Moskwie, 17 września uderzył na całej szerokości granicy z Polską. Niespodziewana agresja radziecka była całkowitym zaskoczeniem dla rządu RP. Polska 25 lipca 1932 roku zawarła z ZSRR pakt o nieagresji, którego ważność miała trwać do 1945 roku. Sowieci, usprawiedliwiając tą bezprzykładną agresje, przewrotnie tłumaczyli, że „biorą w ochronę współbraci” na tzw. Zachodniej Ukrainie i Białorusi, chociaż w 1932 r. potwierdzili postanowienia traktatu ryskiego (zawartego po wojnie polsko – bolszewickiej) w sprawie polskiej granicy wschodniej.
1500 kilometrowej wschodniej granicy strzegło tylko 30 tys. żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, bo Wojsko Polskie biło się w tym czasie z Niemcami na zachodzie, w tym w bitwie nad Bzurą. Wobec 900 tysięcznej Armii Czerwonej, która wtargnęła do wschodniej Polski, nie mieliśmy żadnych szans, ale żołnierze KOP -u stoczyli sporo potyczek, najważniejsze to pod Szackiem i Wytyczanami. Żołnierze wspólnie z harcerzami po bohatersku bronili Grodna. W walce z Sowietami poległo ok. 1000 polskich żołnierzy (straty czerwonoarmistów były kilkakrotnie wyższe), do niewoli trafiło ok. 250 tys żołnierzy WP, w tym 16 723 oficerów, z których prawie wszystkich wymordowano w 1940 r. Ocalało zaledwie ok. 500 (?).
W czasie Kampanii Wrześniowej wojska niemieckie dopuściły się wielu zbrodni wojennych na żołnierzach WP i ludności cywilnej, zwłaszcza pochodzenia żydowskiego.
8 września pod Ciepielowem Wehrmacht rozstrzelał 300 polskich jeńców z 7 DP, którzy dostali się do niewoli, a podobnych przypadków było więcej. Za Wehrmachtem przemieszczały się formacje SS i policji (Einsatzgruppen), które masakrowały ludność żydowską i niekiedy polską. Zaniepokojony gen. Johannes Blaskowitz, dowódca niemieckich wojsk okupacyjnych w Polsce, zawiadomił Hitlera o popełnianych zbrodniach wojennych, ale nic nie osiągnął, a wkrótce przeniesiono go do Niemiec.
Polska wojnę obronną przegrała, lecz nigdy nie skapitulowała. W imieniu Państwa Polskiego nikt kapitulacji nie podpisał, (rząd polski i prezydent opuścili terytorium Polski), a powstały na uchodźstwie rząd gen. Władysława Sikorskiego kontynuował dalszą walkę z Niemcami. O zaciętości walk w wojnie obronnej Polski świadczą straty polskie i niemieckie. Poległo ok. 70 tysięcy polskich żołnierzy, 150 tys. odniosło rany, a ok. 420 tys. trafiło do obozów jenieckich na terenie Trzeciej Rzeszy. Straty niemiecki to: 10 572 zabitych, 30 300 rannych i 3400 zaginionych (praktycznie zabitych) Dysproporcja strat wynikała głównie z przewagi technicznej Wehrmachtu, zwłaszcza masowego użycia lotnictwa. Niemcy ponieśli także duże straty w broni pancernej i lotnictwie (ok. 30%) oraz zużyli zapasy amunicji, dlatego musieli odłożyć operacje na Zachodzie.
Pokutuje stereotyp, że w odróżnieniu od Wojska Polskiego, Wehrmacht używał tylko pojazdów mechanicznych, a nie koni. Prawda była inna. Trzonem armii niemieckiej były dywizje piechoty, w których dominowała trakcja konna. W dywizji piechoty „służyło” etatowo 5 tysięcy koni, ( w polskiej 7 tysięcy), większość artylerii polowej miała także trakcje konną (w początkowym okresie wojny). W ciągu całej II wojny przez Wehrmacht przewinęło się ok. 5 milionów koni. Ale prawdą jest, że Niemcy mieli o wiele więcej pojazdów mechanicznych niż Wojsko Polskie. Tylko dwie armie były w tym czasie całkowicie zmotoryzowane: amerykańska i brytyjska.
O determinacji, męstwie i poświęceniu żołnierzy i dowódców, w tym wysokiego szczebla, w wojnie obronnej Polski jest fakt, że na polu chwały poległo 5 generałów, co stanowiło 5% całego korpusu generałów Wojska Polskiego (w 1939 roku, w służbie czynnej było 98 generałów). Byli to generałowie brygady: Mikołaj Bołtuć – dowódca 4 Dywizji Piechoty i Grupy Operacyjnej „Wschód” – nad Bzurą; Stanisław Grzmot-Skotnicki – dowódca Grupy Operacyjnej Kawalerii – nad Bzurą; Józef Kustroń – dowódca 21 Dywizji Piechoty Górskiej, pod Lubaczowem, kiedy z karabinem w ręku prowadził do ataku swoich żołnierzy; Franciszek Wład – dowódca 14 Dywizji Piechoty – pod Białą Górą; Józef Olszyna-Wilczyński – dowódca Grupy Operacyjnej „Grodno”, został zamordowany przez Sowietów w miejscowości Sopoćkinie k. Grodna. W czasie podróży samochodem, został zatrzymany przez rosyjskich żołnierzy i rozstrzelany, wraz z adiutantem, kpt. Mieczysławem Strzemeskim. Oszczędzono tylko żonę generała i żołnierza-kierowcę.
Podczas Kampanii Wrześniowej zginął także generał niemiecki i to bardzo znaczny. Był to gen. płk baron Werner von Fritsch. Zajmował wysokie stanowisko dowódcy Wojsk Lądowych (OKH), ale został zdymisjonowany przez Hitlera za rzekomy homoseksualizm. Była to intryga, był niewinny, ale stracił stanowisko. Na własną prośbę pozostał w służbie i pełnił funkcje „honorowego” dowódcy 12 Pułku Artylerii. Zginął od zabłąkanej kuli pod Rembertowem. Mówiono, że kula była niemiecka.
Kilkudziesięciu polskich generałów dostało się do niemieckiej niewoli. Byli to dowódcy armii, grup operacyjnych, dywizji i brygad kawalerii. Należy przyznać, że Niemcy w stosunku do polskich oficerów przestrzegali postanowień Konwencji Genewskiej z 27 lipca 1929 roku o traktowaniu jeńców wojennych i o jakiejś eksterminacji nie było mowy. Gen. Franciszek Kleeberg, dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”, bohater spod Kocka zmarł śmiercią naturalną w obozie jenieckim w 1941 r. pod Dreznem, gdzie został pochowany. W 1969 r. jego prochy sprowadzono do Polski i pochowano w Kocku. Śmiercią naturalną zmarło jeszcze kilku polskich generałów. Dla ciekawości, gen. bryg, Włodzimierz Dębiński, dowódca 28 DP uciekł z niewoli niemieckiej i przedostał się do Francji.
Heinrich Himmler próbował przejąć obozy jenieckie polskich oficerów i podporządkować je SS. Na szczęście nic z tego nie wyszło. Prawdopodobnie dlatego, że w alianckiej niewoli przebywało kilkanaście tysięcy niemieckich oficerów i żołnierzy i Wehrmacht bał się ewentualnego odwetu.
Należy mocno podkreślić, że los polskich jeńców wojennych, w tym i generałów w niewoli sowieckiej był bez porównania gorszy, po prostu tragiczny. Po wkroczeniu Armii Czerwonej, natychmiast zamordowano 18 generałów, przeważnie w podeszłym wieku i będących w stanie spoczynku, większość we Lwowie. W grobach katyńskich zidentyfikowano generałów Bronisława Bohatyrewicza i Mieczysława Smorawińskiego. Oszczędzono gen. Jerzego Wołkowickiego, prawdopodobnie dlatego, że jako oficer carskiej floty wykazał się bohaterstwem podczas wojny rosyjsko-japońskiej i był odznaczony orderem św. Jerzego. NKWD wiedziało wszystko. Najwięcej zamordowano generałów uwięzionych w Starobielsku: Leona Billewicza, Stanisława Hallera, Aleksandra Kowalewskiego, Kazimierza Orlik-Łukoskiego, Konstantego Plisowskiego, Franciszka Sikorskiego, Leonarda Skierskiego i Piotra Skuratowicza. Trudno ustalić wszystkich zamordowanych na „nieludzkiej ziemi”.
Druga wojna światowa, której obchodzimy 85 rocznicę jej wybuchu, rozpoczęła się od ataku Niemiec na Polskę, która jako pierwsza powiedziała Hitlerowi nie. Była to największa i najkrwawsza wojna w dziejach ludzkości. Wojna, która rozpoczęła się w Europie, objęła swym zasięgiem niemal cały świat. Wzięło w niej udział 61 państw (na 67 wtedy istniejących) z ludnością liczącą 1,7 miliarda. Toczyła się w Europie, Afryce Północnej, na wyspach Oceanii i Pacyfiku. Pod broń powołano 100 milionów żołnierzy. Wojna przyniosła także ogromne straty: zginęło 55 milionów ludzi, olbrzymie były też straty materialne.
Polska najdłużej w Europie była w stanie wojny: od 1 września 1939 do 8 maja 1945 roku. Wkład naszego kraju w pokonaniu Trzeciej Rzeszy był imponujący, mimo kilkuletniej okupacji terytorium Polski. W Kampanii Wrześniowej walczyło 900 tys. żołnierzy, 220 tys. służyło w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie i ok. 400 tys. w formacjach tak zwanego „ludowego” Wojska Polskiego, którego żołnierze stawiali słupy graniczne nad Odrą i Nysą Łużycką, czym tworzyli pewne fakty dokonane. Walczyliśmy na lądzie, morzu i w powietrzu. Należy w to wliczyć także kilkuset tysięczny ruch oporu, największy w Europie.
Polska odniosła też ogromne ofiary, zginęło ponad 6 milionów naszych obywateli (w tym ok 3 miliony polskich Żydów), 220 na na tysiąc mieszkańców, był to najwyższy wskaźnik w Europie. Warto podkreślić, że tylko ok. pół miliona zginęło w wyniku działań wojennych, pozostałych eksterminowano. Polska w wyniku wojny straciła także 38% swojego majątku narodowego (najwyższy wskaźnik w Europie).
Mimo takiego wysiłku i ofiar, w wyniku niekorzystnych uwarunkowań międzynarodowych, powojenna Polska straciła ok. 23% swojego przedwojennego terytorium i odrodziła się jako państwo z ograniczoną suwerennością na okres 45 lat. Ale na to Polacy nie mieli żadnego wpływu.
Marek Skolimowski
Pułkownik, absolwent Oficerskiej Szkoły Uzbrojenia w Olsztynie, Wydziału Historycznego Wojskowej Akademii Politycznej w Warszawie. Uczestniczył w pokojowej misji ONZ na Wzgórzach Golan. Od 2000 r. pracował 14 lat w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Olsztynie
Polscy generałowie, którzy polegli we wrześniu 1939 r.
Gen. bryg. Mikołaj Bołtuć
Gen. bryg. Stanisław Skotnicki "Grzmot"
Gen. bryg. Józef Kustroń
Gen. bryg. Józef Olszyna-Wilczyński
Gen. bryg. Franciszek Wład
Skomentuj
Komentuj jako gość