Zawsze pisze się pod koniec mijającego roku, że ten następny będzie przełomowy. Jest to pewne uproszczenie wynikające z oczekiwań i niepewności tego, co nas czeka. Z reguły lata naprawdę przełomowe nigdy nie były przewidziane – z reguły tego co się wówczas wydarzyło (rewolucje, wybuchy wojen, wielkie zamachy terrorystyczne…) nikt się nie spodziewał.
Możemy za to pisać o tym, co wydarzy się na pewno – a w roku 2019 czekają nas wybory parlamentarne, które dadzą odpowiedź na pytanie zasadnicze – czy PiS jest partią jednej kadencji? I to jest pytanie kluczowe – inne wydarzenia, takie jak choćby wybory do Parlamentu Europejskiego są mimo wszystko rzeczą drugorzędną (w wymiarze krajowym oczywiście).
Kiedy PiS obejmowało rządy w roku 2015 zadawano sobie pytanie – czy partia ta, a precyzyjniej jej przywódca – wyciągnie wnioski z przeszłości. To znaczy czy zamiast prymatu igrzysk będziemy mieli spokojną realizację programu społeczno-gospodarczego, bez rewolucyjnych posunięć i permanentnego kryzysu. Dzisiaj już znamy odpowiedź na to pytanie – Prezes wniosków nie wyciągnął, przez trzy lata mieliśmy generalnie prymat nadbudowy nad bazą, ideologia na pierwszym miejscu, kryzys jako metoda rządzenia, antagonizowanie kogo się da. A przy tym burzenie wszystkiego, co było do tej pory, także tego, co funkcjonowało dobrze.
Brak instynktu państwowego, który nakazuje jednak „krytyczną kontynuację”, a nie rozpoczynanie wszystkiego od początku – jest największym błędem rządów PiS. I mijający rok pokazał też jedno – że ten rewolucyjny zapał jest zapowiedzią klęski tej formacji. To zdumiewające, że mający tak wielkie doświadczenie prezes tego ugrupowania nie potrafi, nawet pod koniec swojej kariery – zwolnić tempa, spojrzeć na Polskę szerzej, z dystansu… Były w historii takie przypadki, wszystkie zakończyły się tak samo.
Problem przed jakim stoi Polska w najbliższej przyszłości to opowiedzieć na pytanie – co potem? Co po PiS-ie? A jest o co się martwić, bo opozycja, która ma największe szanse na objęcie rządów – ewoluuje od lat w kierunku ideologicznej fiksacji. Mamy więc dwie napędzające się skrajności – radykalny hurrapatriotyzm ocierający się o „patriotyczny jakobinizm” i neoliberalny amok, który w Europie także już odchodzi do lamusa. Nie ma w Polsce liczących się sił, które zaproponują narodowi coś innego niż te skrajności.
Jan Engelgard http://www.mysl-polska.pl/1769
Myśl Polska, nr 1-2 (1-6.01.2019)
Skomentuj
Komentuj jako gość