Wiadomość, że premier Mateusz Morawiecki nie zamierza przedłużać kadencji prof. Barbary Engelking na stanowisku przewodniczącej Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej (utworzona decyzją ministra kultury i sztuki RP w roku 1990), jest wiadomością. Podobnie jak, wiadomością jest, że kopalnia węgla kamiennego Krupiński z najcenniejszymi w UE pokładami węgla koksującego (węgiel koksujący i ruda żelaza są niezbędnymi surowcami do produkcji stali. Do uzyskania tony stali potrzeba ok. 800 kg takiego węgla, który jest się na liście surowców strategicznych dla rozwoju europejskiej gospodarki.) nie zostanie sprzedana.
No, właśnie zmianie ulega fasada. Państwo widzą te trzy lusterka na stole? Przez wskazanie tego właściwego mogą państwo podwoić, potroić postawiony bank. Mówi wam to prestigitator z całym dworem. A za tą Potiomkinową atrapą?
Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej ma podobno przewodniczyć Ewa Junczyk-Ziomecka, była dyrektor do spraw rozwoju Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie, podsekretarz stanu (2006–2008) i następnie (do 2010) sekretarz stanu w kancelarii prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego odpowiedzialna za stosunki polsko-żydowskie. W latach 2010-2014 na stanowisku konsula generalnego RP w Nowym Jorku. To, między innymi, czasy ambasadora Ryszarda Sznepfa w Waszyngtonie (dlaczego on tak nienawidzi Polski? Po prostu, zmiana jednej zmory na innego potwora antypolskiego. To mowa o exżonie TW Znak (Michał Boni) – Barbarze Engelking, która jest badaczką i na swoje przedsięwzięcia firmowane przez Polską Akademię Nauk, dostaje pieniądze od ministra, też profesora, Piotra Glińskiego. To pani Engelking raczyła sobie stwierdzić: że śmierć dla Polaka jest ‘normalna’, a dla Żyda to ‘tragedia’. Ktoś, komu nie są dostatecznie znane kroniki tzw. nauki polskiej winien wiedzieć, że pani profesor na liście przodowników mocno zbliża się do innego profesora jakim niewątpliwie jest Jan Gross. W międzynarodówce małych uczonych pani Engelking reprezentuje tu nurt myślenia, z piany którego właśnie konsul Ewa Junczyk-Ziomecka bierze swe witalne siły.
Bo pani Juńczyk-Ziomecka w jest osobą, która sprzeciwiała się ludziom i akcjom, które walczyły z obelgą „polskich obozów” zanim Instytut Pamięci Narodowej pojawił się jako instytucja w sławetnej już ustawie. Ewa Junczyk-Ziomecka jest członkiem Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita (ta od antysemitów, faszystów, ksenofobów i rowerzystów), Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny oraz Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Tu nadmienię, że również jestem członkiem SDP, ale to nie wyjaśnia niczego, bo wielorakość ludzi o różnych postawach i poglądach w takich organizacjach nie przypomina niczym partyjnego czy ideologicznego glajszachtu. A pani Juńczyk-Ziomecka za życia swego chlebodawcy torpedowała wysiłki minister Anny Fotygi, która to w rozpędzone koła nadhistorii o Shoah próbowała wrzucić piasek prawdy o głośnych już „polskich obozach”. Chodziło o produkcję dokumentu Violi Kardynał z tytułem „Upsaid Down”. W tym filmie pokazywano mikrocefali kształconych w kanadyjskich szkołach, którzy po procesie obróbki edukacyjnej utożsamiali nazistów z Polską. Prezydent Lech Kaczyński – właśnie pracodawca pani Ewy – interweniował, aby film jednak się zmaterializował. Film miał swoją premierę i MSZ kierowany przez minister Fotygę zamierzał umieścić go w katalogu materiałów edukacyjnych polskich placówek dyplomatycznych na całym świecie. Aliści czasu zbrakło. Więc dzisiaj się już nie dowiemy, kto był rzeczywistym autorem i sponsorem przywrócenia na polskim teatrze działań żydowskiej loży B’nai B’rith. W każdym razie pani Ewa Juńczyk-Ziomecka czytała na inauguracji loży w Warszawie (2007) list podobno od samego prezydenta RP. Sama ambasada USA w Warszawie wydała komunikat na ten temat: 9 września przy okazji otwarcia nowej loży B’nai B’rith w Warszawie ambasador Victor Ashe spotkał się z działaczami tej organizacji – prezesem Moishem Smithem i wiceprezesem Danem Mariaschinem. Omówiono m.in. sprawę ustawodawstwa dotyczącego zwrotu mienia oraz kwestie związane z Radiem Maryja i Telewizją Trwam. Otwarcie warszawskiej loży B’nai B’rith oznacza odrodzenie się tej organizacji żydowskiej w Polsce po niemal 70 latach nieobecności.
I jeszcze kopalnia Krupiński. Ludzie ministra od energetyki oznajmili, (kiedy podchody z próbą upłynnienia aktywów kopalni Tamtym stały się znane publiczności mediów internetowych) ogłaszają dobrą wiadomość: nie sprzedamy kopalni węgla Krupiński. Jednocześnie na poziomie wybitnie eksperckim kombinuje się w jaki sposób owe kilowaty energii wynieść tylnymi drzwiami do czekających już paserów. Z ekspertyzy ludzi niezależnych od budżetu RP wynika, że wpędzenie kopalni z najcenniejszymi w Europie złożami węgla kamiennego w długi było wynikiem zmowy na niegospodarność (w koszty kopalni wliczono usługi wykonane dla konkurencji). Nota bene, nie trzeba sprzedawać kopalni by przejąć kontrolę nad tym, co owa kopalnia wydobywa. Do grona uznanych już złodziei dobijają nowi, z nowego nadania politycznego. Ile jednak można słuchać o złodziejach i łobuzach, którzy chcą rozwalić państwo, okraść obywateli RP i to w świetle reflektorów wszystkich mediów?
Waldemar J. Dąbrowski
Redaktor naczelny olsztyńskiego „Rezonansu” w roku 1981. Od 1984 r. w Kanadzie. Wydawca i publicysta.
Zdjęcie: Ewa Junczyk-Ziomecka na inauguracji loży B'nai B'rith
PS.1. Na poziomie cyrku na Wiejskiej załatwia się też formalnie machloje z produkcją energii elektrycznej przy użyciu „wiatraków”. Płakać się chce nad losem oduraczanych obywateli, którzy raz dokładają do portfela właścicieli siłowni wiatrowych (różnicę w kosztach produkcji energii „wiatrowej” pokrywają podatnicy), innym razem podatnicy jako właściciele akcji są oszwabiani na braku wpływów finansowych do budżetu. Podobnie z podchodami do Polskich Lasów. Co jakiś czas słychać larum, ale ile stresów może wytrzymać profesor Jan Szyszko?
PS.2. O numerach z Pomnikiem Katyńskim w New Jersey, gdzie polski ambasador, prezydent RP podpisują się pod próbą likwidacji owego monumentu (bagnet osadzony na karabinie wbity w plecy polskiego oficera) powinniście się dowiedzieć u źródeł. Nie ma dostępu do mediów polonijnych? Szukajcie u Marcina Roli (https://wrealu24.tv).
PS.3. Dowiedz się Czytelniku więcej o geopolityce i sytuacji RP na tej szachownicy, gdzie wszyscy gracze są oszustami. Googlujcie dr Jacka Bartosiaka. Googlujcie Pana Nikt, czyli Tomasza Grygucia. Nie zapominajcie o Grzegorzu Braunie i jego Pobudce. Wykłady otwierające oczy. W innym świetle pojawi się zmiana, nawet ta dobra.
PS.4. Dziękujcie Opatrzności, że ktoś chce wydawać w Olsztynie „Debatę”. Wbrew zapewnieniom, że druk umiera, okazuje się, że wartość tej formy przekazu ma charakter nadzwyczaj skuteczny, bo zostaje i utrwala ów przekaz. Wyniki badań działającej na kontynencie amerykańskim grupy badającej te zagadnienia (Paper and Packaging Board): 94% studentów amerykańskich szkół wyższych twierdzi, że „to co na papierze” pomaga im osiągnąć akademickie cele; 90% rodziców twierdzi, że przeczytanie 15 stron „tego, co na papierze” jest pomocne dla każdego studenta; 85% nauczających w szkołach wyższych zachęca do robienia notatek właśnie na papierze. Pomyśl, że jeden elektroniczny impuls i cała wiedza ludzka znika z komputerów. Pozostaje to, co przechowuje „shadow state” w swoich norach kilometry pod ziemią…
Skomentuj
Komentuj jako gość